TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Kwietnia 2024, 20:49
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

W kolejce po miłość i wolność - spowiedź

W kolejce po miłość i wolność

spowiedz

Im bliżej Wielkanocy, tym w kościele coraz dłuższe kolejki przy konfesjonałach. Przed samymi świętami na spowiedź trzeba poświęcić godzinę albo i dłużej. Może małe sprostowanie – tyle czasu potrzeba nie na spowiedź, ale samo oczekiwanie. Wyznanie grzechów i rozgrzeszenie trwają najczęściej dosłownie kilka minut,  albo nawet mniej. Niektórzy nazywają wtedy księży „dzięciołami”, które „stukają” w konfesjonały non stop. Czy taka ekspresowa, a nawet automatyczna spowiedź ma sens? Zresztą coraz częściej wśród nas pojawia się pytanie: czy spowiedź indywidualna ma sens, bo po co pośrednik – ksiądz między mną a Bogiem? Dlaczego nie wystarczy, że w pustym kościele bezpośrednio Jezusowi powiem swoje winy i że za nie żałuję? Słyszałam też twierdzenie, że spowiedź wymyślił Kościół (dokładnie jego hierarchia). Na jednym z forów internetowych ktoś napisał jeszcze o kolejnym problemie: jak mam mówić moje grzechy, najintymniejsze sprawy, od palenia papierosów po seks z dziewczyną, facetowi w czerni, którego nie znam?

Rzeczywiście spowiedź to najintymniejszy z sakramentów, dotyczy najgłębszych sfer i na dodatek zmusza do stanięcia w prawdzie o samym sobie. Kto z nas to lubi? Podobno nikt. Dlatego stanięcie w prawdzie nie jest łatwe, potrzeba trudu, ale warto. Krzysztof po spowiedzi zauważył, że wreszcie poczuł się wolny, lekki jak piórko, bez zbędnego balastu. Anna w czasie rekolekcji potrzebowała spowiedzi, tak jak powietrza do oddychania. Nie tylko oni. 

Każdy z nas czuje potrzebę porozmawiania o własnych problemach. To że tak jest potwierdzają „wyrastające”, jak grzyby po deszczu telefony zaufania, listy przysyłane do redakcji, czy popularne seanse u psychoanalityków. Rozmawiamy wtedy, nie wiedząc dokładnie z kim i nam to nie przeszkadza. Porada może pomóc w rozwiązaniu problemu od strony psychicznej, w zrozumieniu postępowania, ale nie uwolni od winy za grzech. Bo grzech jest zjawiskiem religijnym, a nie psychologicznym. Odpuszczenie win możliwe jest tylko w sakramencie pojednania, znaku miłości Jezusa do człowieka. 

Wracając do pytania: dlaczego mam się spowiadać u „obcego faceta w czerni”? Nie ma tu miejsca na szczegółowe wyjaśnienia. Jedno jest pewne, u początków sakramentu pojednania są słowa Jezusa powiedziane do Apostołów i zapisane w Ewangelii: „Którym grzechy odpuścicie są im odpuszczone, a którym zatrzymacie są im zatrzymane”. Przyjmuję te słowa, jeśli na serio traktuję wiarę w Jezusa, jeśli Mu wierzę. A jeżeli nie, mogę się o ten dar modlić. Katechizm Kościoła Katolickiego tak wyjaśnia sens spowiedzi: „Kto chce dostąpić pojednania z Bogiem i Kościołem, musi wyznać przed kapłanem wszystkie grzechy ciężkie, których jeszcze nie wyznał, a które przypomniał sobie po starannym zbadaniu swego sumienia. Wyznawanie grzechów powszednich nie jest samo w sobie konieczne, niemniej przez Kościół żywo zalecane” (KKK 1493).
Dzięki temu, że ksiądz jest tylko i aż narzędziem Chrystusa, które On wybrał, słyszę słowa o odpuszczeniu grzechów. To rozgrzeszenie jest ważne, nawet jeśli spowiednik popełnił grzech ciężki i sam jak najprędzej powinien trafić przed kratki konfesjonału. Jest ono ważne niezależnie od poziomu jego wiedzy teologicznej, a nawet jeśli wydaje się księdzem mało „otwartym” na drugiego człowieka, albo za bardzo surowym. Także wtedy jest ważne, kiedy trudno nam przyjąć, że w konfesjonale działa sam Bóg. Inaczej jest jeśli nie powiedziałem świadomie ciężkiego grzechu, albo go nie żałuję popełnionego. Jeśli skłamałem mówiąc, że więcej grzechów nie pamiętam i za wszystkie żałuję, rozgrzeszenie nie jest ważne.

I jeszcze jedno - znany wielu ks. Edward Staniek napisał, że jeśli spowiadającemu się człowiekowi potrzebne jest wyjaśnienie, rada, zwłaszcza przed podjęciem ważnej decyzji, wtedy warto poszukać mądrego księdza, choć może to zająć sporo czasu. Warto, bo sami dla siebie nie możemy być przewodnikami w kształtowaniu swojego sumienia i zawsze jasno odczytywać to, czego oczekuje ode mnie Bóg. Wtedy nie warto odkładać spowiedzi na kilka dni przed Wielkanocą, na czas długich kolejek przed konfesjonałami i potem narzekać, że trafiliśmy na „nie takiego” księdza i nie miał on dla nas tyle czasu, ile potrzebowaliśmy na rozmowę.

Renata Jurowicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!