W drodze do jedności
Metropolita warszawski i całej Polski abp Sawa, zwierzchnik Polskiego Prawoslawnego Kościoła Autokefalicznego
Między nami żyją ci, którzy należą do Kościoła prawosławnego. Warto w Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan nie ograniczać się do prośby Boga o zjednoczenie (która oczywiście jest najważniejsza), ale zastanowić się też w kogo i jak wierzą?
Kiedy powstaje ten tekst my, katolicy właśnie świętowaliśmy Boże Narodzenie. Tak na marginesie przypomnę, że data 25 grudnia jest symboliczna, bo Jezus nie urodził się dokładnie tego dnia i nie było łatwo ustalić kiedy to się stało, Teraz inna wiadomość związana z Bożym Narodzeniem to ta, że są wśród nas tacy, którzy właśnie się do tych świąt dopiero przygotowują. To ci, którzy należą m.in. do Kościoła prawosławnego i Kościoła greckokatolickiego. Te dwa Kościoły często są przez nas mylnie traktowane są jako ten sam Kościół. A przecież różnią się one głównie tym, że grekokatolicy są w jedności z biskupem Rzymu, czyli papieżem i uznają jego prymat. Są katolikami w pełnej jedności z Kościołem rzymskokatolickim.
Styczniowe Boże Narodzenie
Wracając do wyznawców prawosławia. Obchodzą oni święta Bożego Narodzenia 7 stycznia – trzynaście dni później niż katolicy, bo korzystają z kalendarza juliańskiego, katolicy zaś - z gregoriańskiego. Dlaczego tak się dzieje? Kościół prawosławny nie przyjął reformy kalendarza wprowadzonej przez Grzegorza XIII w 1582 roku (tzw. nowy styl). Do pierwszej wojny światowej we wszystkich Kościołach prawosławnych obowiązywał kalendarz juliański (tzw. stary styl). Różnica między starym a nowym stylem wynosi właśnie trzynaście dni.
Obecnie zdarza się, że niektóre Kościoły prawosławne stosują nowy styl. Tak było niedawno 24 grudnia w cerkwi przy ul. Ruskiej w Lublinie, gdzie uroczystościom z okazji świąt przewodniczył arcybiskup Abel, ordynariusz diecezji lubelsko-chełmskiej. Dodam, że uroczystość Bożego Narodzenia to jedno z dwunastu wielkich świąt liturgicznych Cerkwi prawosławnej.
W nocy z 6 na 7 stycznia wierni uczestniczą w kilkugodzinnych liturgiach, które są odpowiednikiem Pasterki w naszych kościołach. W świątecznym wystroju cerkwi (prawosławnej świątyni) charakterystyczne jest to, że nie ma tam ustawionego żłóbka. Wierni adorują Ikonę Narodzenia Pańskiego. Prawosławne Boże Narodzenie trwa trzy dni, ponieważ w taki sposób Kościół prawosławny podkreśla udział Trójcy Świętej w dziele zbawienia człowieka. Pierwszego dnia – 7 stycznia - świętuje się narodzenie Dzieciątka Jezus w Betlejem. Drugiego czci się Najświętszą Marię Pannę, która narodzinami Jezusa połączyła ze sobą niebo i ziemię. Trzeciego dnia wspomina się Świętego Stefana (katolicy nazywają go św. Szczepanem), pierwszego męczennika, który oddał życie za Chrystusa narodzonego w Betlejem i zmartwychwstałego.
Podobnie jak u katolików dla prawosławnych święta Bożego Narodzenia to okazja do rodzinnych spotkań i wspólnego kolędowania. Mają oni kilka nazw wigilii, mówią na nią np. soczelnik. Ta nazwa pochodzi od „socziwa”, czyli gotowanej pszenicy polewanej miodem, która była poprzednikiem współczesnej kutii. Prawosławna wigilia rozpoczyna się od modlitwy i dzielenia prosforą - odpowiednikiem naszego opłatka. Prosfora (z greckiego: ofiara) to przaśny chleb używany w Kościele wschodnim do konsekracji i Komunii Świętej. Ich wypiekiem zajmują się siostry zakonne i żony prawosławnych duchownych. W przepisie na prosforę jest woda, mąka i drożdże. Współczesna prosfora ma kształt małych, jasnych krążków, podobnych do malutkich chlebków.
Pierwszeństwo honorowe
Z Kościołem prawosławnym wyznajemy wiarę w jednego Syna Bożego narodzonego w Betlejem, niestety oddzielnie, a nie razem. Co nas podzieliło? Symboliczną datą stał się rok 1054, rok rozłamu w chrześcijaństwie, nazywanego przez historyków schizmą wschodnią. Na dokładne wyjaśnienia tak naprawdę nie ma miejsca. Napiszę w tym momencie tylko jedno – część chrześcijan nie zgodziła się na jedno słowo, a właściwie formułę dodaną do nicejsko-konstantynopolitańskiego wyznania wiary, chodzi o „filioque”. Kościół na Wschodzie odrzucił takie wyznanie wiary jako schizmatyckie. „Filioque” znaczy „i Syna” i związane jest z istotą Trzeciej Osoby Trójcy Świętej, czyli Ducha Świętego. My wyznajemy wiarę, że Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna. Kościół na Wschodzie uznaje do dziś, że jedyną zasadą i pierwszym początkiem jest Ojciec, dlatego Duch Święty pochodzi od Ojca przez Syna. Oczywiście przyjęcie formuły „filioque” nie było jedynym powodem rozłamu Kościoła, ale każdy historyk mówiąc o nim poda to wydarzenie jako kluczowe. Wtedy właśnie papież i patriarcha Konstantynopola obłożyli się nawzajem ekskomuniką. Symboliczny kres tej sytuacji położyło dopiero jednoczesne zniesienie wzajemnych klątw przez Pawła VI i patriarchę Atenagorasa 7 grudnia 1966 roku w Rzymie i Stambule.
Oprócz kwestii pochodzenia Ducha Świętego dzieli nas jeszcze m.in. dogmat z 1854 roku, który mówi o Niepokalanym Poczęciu Maryi. Prawosławni uważają, że Maryja była taka sama jak my, a na szczególne wybranie zasłużyła swym życiem. Nie uznają jej niepokalanego poczęcia.
Kolejny dogmat dzielący nasze Kościoły pochodzi z 1871 roku. W Kościele katolickim uznaje się nieomylność papieża, gdy ten wypowiada się ex cathedra (czyli w imieniu całego Kościoła) w sprawach wiary i moralności. Prawosławie nie przyjmie jurysdykcyjnego pierwszeństwa biskupa Rzymu nad całym Kościołem. Według niego „pierwszy biskup nie może nic zrobić bez zgody wszystkich”, czyli bez zgody soboru powszechnego. Kościoły Wschodu zawsze były szczególnie uczulone na punkcie samodzielności i uważały się za autokefaliczne. Przed wiekami uznawały wprawdzie prymat Piotra i prymat biskupa Rzymu, ale nie chciały, aby biskup Rzymu wtrącał się do ich spraw. Uważały, że są samodzielne i że biskup Rzymu, jako stróż grobu św. Piotra i św. Pawła ma pierwszeństwo w Kościele, ale jest to pierwszeństwo honorowe, a nie pierwszeństwo władzy.
Siedem sakramentów
Teraz trochę o sakramentach. Tu z Kościołem prawosławnym jesteśmy najbliżej spośród Kościołów chrześcijańskich. Uznaje on wszystkie siedem sakramentów. Zacznijmy od chrztu świętego, który przyjmujemy jako pierwszy. W styczniu 2000 roku Kościół katolicki w Polsce i Kościoły zrzeszone w Polskiej Radzie Ekumenicznej podpisały deklarację o wzajemnym uznaniu sakramentu chrztu św. To znaczy, że jeśli chrzest przyjęty w jednym z tych Kościoł uznany został za ważny w innym i nie trzeba go powtarzać. Wśród tych Kościołów obok katolickiego jest Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny. W prawosławiu chrzci się dzieci nie wcześniej niż w ósmym dniu po narodzeniu przez trzykrotne zanurzenie, często razem z udzieleniem sakramentu bierzmowania.
Następny sakrament to Eucharystia. Razem z prawosławnymi wierzymy, że chleb i wino stają się rzeczywiście i trwale Ciałem i Krwią Chrystusa. Jest jednak pewna różnica. Kościół katolicki wierzy, że dzieje się to dzięki transsubstancjacji, czyli przeistoczeniu. Natomiast Kościół prawosławny głosi, że wystarczy to przyjąć z wiarą jako cud. I jeszcze jedno - w Kościele katolickim w czasie Mszy św. używany jest chleb przaśny, a prawosławiu chleb kwaszony.
Z Eucharystią nieodłącznie związane jest kapłaństwo. U nas mamy święcenia biskupie, kapłańskie i diakonatu, a w prawosławiu są jeszcze stopnie święceń niższych: subdiakonat i lektorat. Wraz z kapłaństwem pojawia się sprawa celibatu. Prawosławni uważają, że sakrament małżeństwa nie stanowi przeszkody w przyjęciu kapłaństwa. Jednak przyjęcie święceń zamyka drogę do małżeństwa. Dlaczego? Kapłan obejmujący parafię musi mieć uporządkowane życie osobiste. Biskupi prawosławni są celibatariuszami, bo kierowanie Kościołem jest sprawą wymagającą poświęcenia się głębokiemu życiu modlitewnemu. Celibat obowiązuje także mnichów, którzy wybierają życie w klasztorach. Kościół prawosławny wśród sakramentów uznaje także pokutę zwaną pokajanije lub ispowiedanije. W prawosławiu nie ma Pierwszej Komunii Świętej, ale istnieje rodzaj Pierwszej Spowiedzi. Dzieci otrzymują Eucharystię już podczas chrztu z sakramentem bierzmowania (myropomazannia). Gdy osiągną wiek wystarczającej dojrzałości, w którym potrafią rozróżnić między dobrem a złem i zaczynają rozumieć, czym jest grzech przystępują do pokajanija. Wtedy penitentowi zostają odpuszczone wszystkie grzechy popełnione po chrzcie świętym. Z tego też względu sakrament ten w teologii prawosławnej jest często nazywany „Drugim Chrztem”, „nowym narodzeniem” i „odnowieniem duszy”. W katechizmach rosyjskich jest on również nazywany „Chrztem łez”.
Obrona wartości
To oczywiście nie wszystkie podobieństwa i różnice. Droga do pełnej jedności Kościoła, o którą w Wieczerniku modlił się Jezus z Apostołami jest długa i trudna. Nie można się przecież wyrzec wyznawanej prawdy. Trzeba jednak jak mówił i pisał Jan Paweł II dążyć do tego, by Kościół oddychał dwoma płucami, Wschodem i Zachodem. A te dwa płuca Europy powinny oddychać duchem Ewangelii. Bo czy można żyć bez jednego płuca? Teoretycznie i praktycznie można, ale po co? Na pewno wtedy trudniej się żyje. Ważne jest, by Kościoły potrafiły ze sobą rozmawiać.
Takim znakiem na trudnej drodze pojednania była wizyta Cyryla I, patriarchy Moskiewskiego i Całej Rusi w Polsce w 2012 roku. Patriarcha i abp Józef Michalik podpisali wtedy orędzie mówiące o pojednaniu polsko-rosyjskim i o krzewieniu ewangelicznych wartości we współczesnym świecie. Podkreślano, że był to akt odwagi ze strony patriarchy Cyryla, bo reprezentowana przez niego linia dialogu z katolicyzmem jest opcją zdecydowanie mniejszościową w rosyjskim prawosławiu. Pierwszy komentarz na forum międzynarodowym po podpisaniu dokumentu dał papież Benedykt XVI, który nie tylko z radością odnotował ten fakt, ale wyraził też opinię, że było to „ważne wydarzenie, które budzi nadzieję na przyszłość”. Wspólne Orędzie do Narodów Polski i Rosji zostało przyjęte przez Święty Synod Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Członkowie Świętego Synodu w specjalnej rezolucji zaznaczyli m. in., że „wspólne przesłanie, w którym został wyrażony niepokój z powodu niszczenia fundamentów kultury chrześcijańskiej w Europie, utworzyło platformę do połączonego działania Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego i rzymskokatolickiego Kościoła w Polsce w zakresie obrony tradycyjnych wartości chrześcijańskich na kontynencie”.
Renata Jurowicz
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!