TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 08 Sierpnia 2025, 16:36
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Usłyszeć pukanie do drzwi

Usłyszeć pukanie do drzwi

 pustynia

,,Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną.” (Ap 3, 20) A jednak nie słyszę tego pukania, a nawet zapominam często, że On miał przyjść; nie tęsknię za Nim i nie nasłuchuję kroków. Jest przecież dookoła tyle innych spraw bardziej pilnych, krzykliwych i atrakcyjnych. A moje zbawienie, oczekiwanie na Zbawiciela? Może mogłabym skorzystać z tak odległej w czasie i przestrzeni tradycji setek pielgrzymów, którzy przemierzali wiele kilometrów, żeby dotrzeć do jednego z Ojców Pustyni i tak jak oni zapytać prosząc: ,,Abba, powiedz mi słowo: jak mogę się zbawić?” Czy po ponad szesnastu wiekach ich słowa okażą się dla mnie nadal aktualne i cenne? 

To pytanie prawdopodobnie było najczęściej zadawanym przez pielgrzymów, którzy przybywali do Ojców Pustyni. Kim oni byli? Zaczęło się w połowie III wieku na ziemiach egipskich (potem także syryjskich), gdy młody Antoni usłyszał słowo Boże o tym, by wyzbyć się dóbr doczesnych i rozdać je ubogim. Potraktował to wezwanie bardzo osobiście i tak właśnie uczynił, po czym umieścił siostrę w klasztorze, a sam udał się na pustynię do opuszczonej twierdzy, później przeniósł się na górę Qulzum, gdzie towarzyszyli mu tylko dwaj uczniowie. Nieco wcześniej św. Paweł Wielki, zwany pierwszym pustelnikiem, uciekł na pustynię przed prześladowaniami Decjusza i Waleriana i tam już pozostał aż do śmierci w wieku 113 lat. Po nich byli następni m.in. Arseniusz, który wcześniej żył wystawnie i być może miał jakieś wysokie stanowisko; Agaton, który miał być uosobieniem łagodnego dobra i żyć w pokoju ze wszystkimi;  Pojmen, Jan Karzeł, czy Makary Egipcjanin. Nazywano ich mnichami lub ojcami - ,,abba”, ale były także, nieco dziś zapomniane, Matki Pustyni, mniszki nazywane ,,amma”, choćby amma Teodora, która uciekła od męża i w męskim przebraniu przebywała w klasztorze, a po wygnaniu z niego, na pustyni; czy amma Sara mająca pochodzić z bogatej rodziny i żyć najpierw w klasztorze, a potem na wysokim brzegu Nilu. 

Żyć Ewangelią

Dlaczego ci mężczyźni i kobiety postanowili porzucić wszystko i wieść życie pustelnicze? Przede wszystkim pragnęli żyć nauką Chrystusa z całym jej radykalizmem, ówczesna wspólnota Kościoła była dla nich miejscem apatycznym, pełnym ludzi niechętnych do działania, ani gorących, ani zimnych. Ponadto pustynia była wtedy uważana za miejsce kuszenia i mieszkanie złych duchów, a Ojcowie Pustyni pragnęli poprzez walkę z pokusami i całkowite oddanie Bogu uczynić świat lepszym, bardziej Bożym. Kiedy przybywali do nich pielgrzymi z bardzo odległych zakątków (nawet z południowej Europy), choć nie wszyscy ich przyjmowali, mnisi nie wymyślali swoich własnych filozofii, ale dzielili się doświadczeniem ewangelicznego życia, czyli swoimi próbami naśladowania Chrystusa. Mądrość Ojców Pustyni zawierającą się w odpowiedziach na podstawowe pytania o drogę życia duchowego (,,jak mogę się zbawić?”) najpierw przechowywano w tradycji ustnej, a potem zostały one zgromadzone w zbiorze ,,Apoftegmata Patrum” (,,Przypowieści Ojców”). W Polsce ,,Apoftegmaty Ojców Pustyni” ukazały się dzięki Wydawnictwu Benedyktynów w Tyńcu. Dlaczego warto po nie sięgnąć?

Lekcje słuchania

Wspomniany na początku fragment z Apokalipsy św. Jana (Ap 3, 20) pochodzi z Listu do Kościoła w Laodycei, jest to jeden z siedmiu listów do siedmiu Kościołów, a każdy z nich kończy się słowami: ,,Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów” (np. Ap 2, 7). A Jezus w Ewangelii według św. Mateusza mówi: ,,Kto ma uszy, niechaj słucha” (Mt 13, 43b) i nie jest to jedyne Jego wezwanie do tego. Natomiast najważniejsze przykazanie, o którym mówi Chrystus rozpoczyna się słowami: ,,Słuchaj, Izraelu!” (Mk 12, 29). Tę ważną umiejętność słuchania głosu Bożego, głosu własnej duszy i drugiego człowieka bez wątpienia opanowali Ojcowie Pustyni.

Uciec i zamilknąć

To właśnie Ojcowie Pustyni podpowiadają, jak słuchać, by usłyszeć pukanie Jezusa do  drzwi duszy i serca; jak słuchać nieustannie. To oni uczą nas, że dobrze dla naszej duszy jest znaleźć sobie pustelnię i zamilknąć. Czy to oznacza, że mam teraz zostawić swoją rodzinę, pracę, przyjaciół, wyjechać na Saharę i zamilknąć choćby tylko na cały Adwent? Nie! Jak mówi Henri Nouwen w książce ,,Droga serca” nasz współczesny świat oferuje tak mało zasad duchowych, że musimy je wypracować sami. ,,Musimy ukształtować własną pustynię, na którą możemy udać się każdego dnia, uwolnić się od przymusów wewnętrznych i zamieszkać w łagodnej, uzdrawiającej obecności Boga”. Może mógłby być to czas w kaplicy adoracji przed Najświętszym Sakramentem, po przebudzeniu, czy przed spaniem – to ma być czas tylko nasz i Boga, w którym będziemy na Nim skupiać myśli, od Niego czerpać siły do pokonywania codziennych problemów, do niesienia ludziom pomocy. Bo jak mówi Nouwen, w pustelni i poprzez pustelnię nie oddalamy się od ludzi. Przeciwnie, zbliżamy się do nich poprzez miłosierne posługiwanie. Abba Pojmen powiedział, że ,,człowiek może się zdawać milczeć, ale jeśli jego serce potępia innych, paple on bez przerwy. Może też być ktoś inny, kto mówi od rana do nocy, a jednak jest prawdziwie wyciszony”. Nouwen zastrzega jednak, że Ojcowie Pustyni byli zgodni co do tego, że miłość, a nie milczenie jest celem życia duchowego, bo ważniejsze od milczenia ust jest milczenie serca. 

Nasłuchiwanie kroków

Myślę, że warto spróbować znaleźć swoją pustelnię i wyciszyć serce, bo może to pomóc wykształcić słuch duchowy i wrażliwość serca na tyle, by usłyszeć, jak Jezus puka do drzwi; pragnąć spotkania z Nim i czekać na te odwiedziny. Ojcowie Pustyni często zanim odpowiedzieli na pytanie pielgrzyma bardzo długo milczeli. W młodości abba Euprepiusz odwiedził pewnego starca i zapytał: ,,Abba, powiedz mi słowo: jak mogę być zbawiony?” A on mu odrzekł: ,,Jeśli chcesz być zbawiony, to kiedy odwiedzasz kogoś, nie odzywaj się pierwszy, póki cię nie zapytają”. Euprepiusz odszedł bardzo zbudowany mówiąc, że wiele książek przeczytał, a w żadnej nie znalazł tak dobrej rady. Zapewne nie chodzi tu o sytuację, kiedy idziemy do przyjaciół i nie chcemy nic mówić. Często jednak doświadczam w spotkaniu z drugim człowiekiem własnego egoizmu już od progu zasypując go swoimi problemami, dylematami i opowieściami z każdego dnia, którego się nie widzieliśmy. Nie pozwalam komuś dojść do słowa, a czasami, kiedy pozwalam, myślę tylko o tym, by już skończył mówić, bo teraz ja chcę się wypowiedzieć. Milczenie serca polega właśnie na tym, że umiemy słuchać, odłożyć swoje opowieści, nawet najważniejsze, na później, żeby wysłuchać bliźniego, szczerze i z całą uwagą. 

 

Czemu

czemu się urwałem czemu mnie nie było
czemu jak strażak biegłem nieprzytomnie
stale w drodze jak Kolumb który szukał pieprzu
nim wróciłem był Jezus
pytał się o mnie
 

ks. Jan Twardowski

 

Spojrzenie z dystansu

Abba Arseniusz powtarzał, że często żałował mowy, ale nigdy milczenia. Zgadzam się z tym pamiętając, jak czasem pod wpływem emocji wypowiadam słowa, których potem żałuję, przeprosić jest trudno, a cofnąć ich już się nie da. Abba Pojmen doradzał milczenie jako zwycięstwo w różnych sytuacjach. ,,Zwycięstwo to polega na opanowaniu – pisze s. Małgorzata Borkowska w książce ,,Abba, powiedz mi słowo” – swojej pierwszej reakcji, tej chęci wykrzyczenia swego oburzenia, czy wypłakania skargi, aż przez spokojną refleksję nie dojdziemy do jasnej oceny tego, co się stało, a tym samym – do znalezienia sensownych i celowych środków zaradczych. Opanowaniu zawsze bliżej jest do prawdy”.
Przyzwyczailiśmy się do potoku słów, do tego, że uczuć nie wolno tłumić (może i nie wolno, ale nie trzeba demonstrować swojego gniewu całej rodzinie i wszystkim przyjaciołom, wystarczy powiedzieć o problemie jednej, mądrej osobie, najlepiej następnego dnia, kiedy emocje nieco opadną), że każdy ma prawo się wypowiedzieć, zwłaszcza w sieci, gdzie jest często anonimowy. W tym zalewie słów tracą one na znaczeniu, a jako dziennikarz i filolog pracujący na co dzień ze słowem może nieco częściej to zauważam. Abba Jakub powiedział, że ,,nie potrzeba samych słów. Bo w naszych czasach słów mają ludzie dużo, ale potrzeba czynów. Ich to się poszukuje, nie zaś słów, które są bezpłodne”. Choć minęło ponad szesnaście wieków od czasów, kiedy żyło wielu ojców pustyni, te słowa, jak widać, są uderzająco aktualne. Aktualne jest także lekarstwo. Abba Antoni mawiał, że ,,człowiek, który mieszka na pustyni i trwa w skupieniu wolny jest od potrójnej walki: o słuch, o mowę i o spojrzenie. Musi jedynie walczyć o serce”. 

Nie sądzę, aby każdemu z nas od razu Ojcowie Pustyni doradzali tak radykalne decyzje, jak przeniesienie się w odludne miejsce, pozbycie się majątku i ciężkie wyrzeczenia. Także żyjąc w świecie mogę próbować stworzyć w swojej duszy pustelnię, uciszyć serce i ukierunkować na Jezusa. Pewien rekolekcjonista mawiał, że Pan Bóg jest cierpliwy i daje nam tyle czasu w podążaniu do Niego, ile potrzebujemy (według Jego osądu, nie naszego ;-). 

Ojcowie Pustyni, jak pisze Michael Schneider w opracowaniu ,,Znaczenie Ojców Pustyni dla współczesnej duchowości”, żyją w oczekiwaniu na Pana, czuwają i prowadzą ,,do źródła zbawienia, podtrzymując w nas tęsknotę za Bogiem i oczekiwanie na przyjście Pana, nie pozwalają, abyśmy osłabli w czynieniu tego, co św. Makary z Aleksandrii czynił przez całe życie mówiąc: dla Chrystusa trzymam wartę na murach”.

Adwentowy czas skłania do zatrzymania się nad tym najczęściej zadawanym Ojcom Pustyni pytaniem: ,,Jak mogę się zbawić?”. Czy chcę usłyszeć odpowiedź na to pytanie? Czy chcę usłyszeć nadchodzącego Jezusa? Czy chcę zawalczyć o swoje serce?

CDN

Anika Djoniziak

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!