TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 12:45
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Uroczystość Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego

Uroczystość Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego

 

Program
24 kwietnia 2021 r.
Ociąż Kościół Parafialny pw. Narodzenia NMP

godz. 17.30 – Otwarcie wystawy i prezentacja multimedialna o Kapłanach-Męczennikach II wojny światowej.
godz. 18.00 – Eucharystia w intencji polskich Kapłanów-Męczenników koncelebrowana pod przewodnictwem ks. dra Krzysztofa Niciejewskiego – proboszcza Parafii

Narodzenia NMP w Ociążu. 27-28 kwietnia 2021 r.
Ociąż Kościół Parafialny pw. Narodzenia NMP
od godz. 19.00 do godz. 19.00 – Stała 24-godzinna modlitwa za Kościół, Ojczyznę, Pasterzy oraz o nowe powołania kapłańskie i zakonne; prowadzona w łączności duchowej przez Akcję Katolicką Diecezji Kaliskiej.

28 kwietnia 2021 r. Kalisz, Narodowe Sanktuarium Świętego Józefa
godz. 19.30 – Kaplica Męczeństwa i Wdzięczności w podziemiach kaliskiej Bazyliki – Eucharystia w intencji polskich Kapłanów-Męczenników, koncelebrowana pod przewodnictwem ks. prof. UAM Michała Kielinga.

29 kwietnia 2021 r. Kalisz, Narodowe Sanktuarium Świętego Józefa
godz. 11.15
– Otwarcie wystawy o Kapłanach-Męczennikach II wojny światowej.
godz. 11.25 – Prezentacja multimedialna o Kapłanach-Męczennikach II wojny światowej.
godz. 11.50 – Powitanie uczestników ogólnopolskich obchodów Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego
przez ks. prał. Jacka Plotę, Kustosza Narodowego Sanktuarium Świętego Józefa.
godz. 12.00 – Eucharystia koncelebrowana pod przewodnictwem ks. bpa Grzegorza Suchodolskiego, Biskupa Pomocniczego Diecezji Siedleckiej.

Po Mszy św. zwiedzanie Kaplicy Męczeństwa i Wdzięczności Duchowieństwa Polskiego oraz indywidualna modlitwa.

 

Dachau i meczeństwo
Spotykamy się kilka chwil przed rozpoczęciem Eucharystii. Każda Eucharystia jest
dziękczynieniem za dzieło odkupienia ludzi przez Jezusa z Nazaretu, prawdziwego Boga i
prawdziwego człowieka. Sprawowana dzisiaj, w tym miejscu, będzie podzięką za czynny i
męczeństwo wszystkich duchownych, którzy przyjęli na siebie męczeństwo chrześcijańskie,
jak i tych którzy gotowi byli je przyjąć.
Ta ich gotowość nie dla wszystkich skończyła się wylaniem krwi, ale przybierała
formę codziennego świadczenia o Chrystusie wobec siebie i wobec spotkanych ludzi.
Księża byli więźniowie obozu koncentracyjnego w Dachau, cudownie ocaleni przez
Boga w ostatnich dniach wojny za przyczyną św. Józefa Kaliskiego, pozostawili swój
testament – by właśnie w tym miejscu: przekazywać dalszym pokoleniom prawdę o
martyrologium duchowieństwa w czasach okupacji oraz organizować uroczystości
upamiętniających każdorazową rocznicę cudownego wyzwolenia z Dachau za
wstawiennictwem św. Józefa.
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, gdy coraz więcej z nich
odchodziło do Pana, bp. Ignacy Jeż mając świadomość konieczności modlitwy za tych
kapłanów i do tych kapłanów, którzy wypełniając swoją posługę oddali życie zarówno na
zachodzie, jak i na wschodzie Europy, pomyślał o kontynuacji ich modlitwy w tym miejscu.
Widział też potrzebę modlitwy za współczesny świat i tych księży i zakonników, którzy
wierni Miłości Chrystusowej gotowi są przyjąć i przyjmują, w każdym czasie, męczeństwo
chrześcijańskie. Dzięki jego staraniom Konferencja Episkopatu Polski w dnia 1 maja 2002 r.
ustaliła, że ogólnopolskie obchody Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego odbywać się
będą w Kaliszu, jako kontynuacja pielgrzymek księży „dachauowczyków” do Patrona
Kościoła Powszechnego w Jego Kaliskim wizerunku.
Przed dzisiejszą Eucharystia, której uczestnikami będziemy wkrótce, może warto
przypomnieć jak wyglądały spotkania z Bogiem i posługa duszpasterska kapłanów w obozie
koncentracyjnym w Dachau.
II Wojna światowa doprowadziła do milionów ludzkich tragedii. Prześladowania
ludności, jakie miały miejsce na terenach zajmowanych przez państwo hitlerowskie i
sowieckie, nie ominęły duchowieństwa. Religia - szczególnie Kościół Katolicki - budziła
wrogość ideologów obu tych państw. Na terenach zajmowanych przez hitlerowców wrogość
ta uzewnętrzniała się początkowymi aktami zastraszania ludności, o których w swych
wspomnieniach dotyczących Koźmina, powojenny vicerektor Arcybiskupiego Seminarium
Duchownego w Poznaniu, pisał: Każdego niemal dnia zdarzały się akty nieprzyjazne
niemieckich władz miejskich jak również wyrostków hitlerowskich. Te nieprzyjazne akty,
wraz z posuwającą się coraz bardziej w głąb Polski armią niemiecką, przeradzały się w terror,
rozstrzeliwania i aresztowania wszystkich tych Polaków, którzy dla okupantów stanowili
zagrożenie.
Kapłani polscy, zatrzymywani przez władze okupacyjne początkowo umieszczani byli
w więzieniach miejskich i obozach przejściowych, a później przewożono ich do obozów
koncentracyjnych. Największe grupy księży znalazły się w Buchenwaldzie, MauthausenGusen i Sachsenhausen. Od grudnia 1940 r. wszystkich zaczęto zwozić do obozu
koncentracyjnego w Dachau. Działania te podjęto na skutek starań Cesare Orsenigo,
nuncjusza apostolskiego w Berlinie, który na polecenie Stolicy Apostolskiej, usiłował pomóc
polskim kapłanom. Ten obóz stał się wiec punktem docelowym wojennych przeżyć wielu
kapłanów polskich, którzy stanowili w nim grupę 1780 więźniów.
Od grudnia 1940 r. do czasu wyzwolenia obozu 29.04.1945 r. można wyodrębnić kilka
okresów, podczas których w różny sposób mogli realizować swoje kapłańskie powołanie.
Regulamin obozowy zabraniał jakiejkolwiek możliwości „uzewnętrzniania” praktyk
religijnych. Zarówno świeckim więźniom, jak i kapłanom, nie wolno było posiadać żadnychprzedmiotów kultu religijnego i nie wolno było ujawniać się ze swoją modlitwą. Jednak w
obozie modliło się bardzo wiele osób. Modlitwa w chwilach próby i cierpienia pomagała im
wytrwać i nie odwrócić się od Boga. Czyniono to jednak w tajemnicy, bo jak wspominał te
chwile o. Albert Urbański, karmelita: gdyby któryś z księży odważył się publicznie uczynić
znak krzyża, wówczas każdy blokowy, czy izbowy, miał prawo zbić go i skopać aż do utraty
przytomności lub życia.
Księża zwiezieni z różnych obozów, od wielu dni, tygodni, a nawet miesięcy,
pozbawieni byli możliwości przyjmowania Komunii świętej. Ksiądz Wiktor Jacewicz, gorący
czciciel Chrystusa Eucharystycznego, napisał w swoich wspomnieniach, że: głód
eucharystyczny odczuwaliśmy mocno, dokuczał nam boleśniej niż głód fizyczny. W końcu
jednak, w połowie stycznia rozpoczęły się przygotowania by otworzyć dla nich kaplicę.
Czas po jej otwarciu, to okres tak zwanych „przywilejów kapłańskich”, uzyskanych
dzięki wspomnianym staraniom nuncjusza Orsenigo, obejmujących możliwości
uczestniczenia wszystkich kapłanów uwięzionych w Dachau we Mszy św. sprawowanej przez
wybranego przez władze obozowe kapłana. Okres ten dla Polaków trwał od 21 stycznia 1941
r. do około połowy września 1941 roku. W tym czasie władze obozowe odgrodziły siatką
bloki, w których oni mieszkali od pozostałej części obozu.
Odgrodzenie to miało na celu całkowite odizolowanie więźniów świeckich od
duchownych. Opisując swoje położenie księża wspominali: baraki księży zostały izolowane
siatką drucianą od pozostałego obozu. Przy wejściu na ulice blokową księży przy furtce stoi
więzień, który nie wpuszcza wcale świeckich więźniów. Nie wypuszcza także księży na
spacer po ulicy obozowej, po ulicy poza barakami, po placu apelowym. Sytuacja ta
powodowała, jak wspominał ks. F. Korszyński: dużą rezerwę, a nawet jawnie okazywaną
niechęć ze strony więźniów świeckich.
Pomimo tego był to czas szczególny dla nich i dla ich posługi kapłańskiej w obozie.
Msza św. musiała odbyć się w wyznaczonym przez władze obozowe krótkim czasie, ale
podczas spotkania z Chrystusem Eucharystycznym czuli się wolni i bezpieczni. Dodawało
ono także im sił do docierania z Najświętszym Sakramentem – pomimo bezwzględnego
zakazu – do chorych księży w rewirze szpitalnym i było początkiem ich późniejszej posługi
wśród wszystkich więźniów w obozie. Wtedy też, dzięki przedwojennemu działaczowi Akcji
Katolickiej Stanisławowi Starowieyskiemu i wielu innym osobom świeckim, spełniali
posługę sakramentalną wobec tych potrzebujących współwięźniów, którzy szukali w nich
oparcia i szukali Boga.
Drut oddzielający księży od pozostałych więźniów był świadkiem i takich sytuacji,
jaka miała miejsce przed śmiercią S. Starowieyskiego: wieczorem koledzy pana
Starowieyskiego przynieśli go pod druty bloków księżowskich; prosił o przywołanie jego
proboszcza, ks. Dominika Maja, aby udzielił mu rozgrzeszenia, ponieważ czuje, że godziny
jego są policzone.
Po dziewięciu miesiącach sytuacja uległa zmianie. We wrześniu 1941 r. skończył się
czas, w którym księża polscy mogli uczestniczyć we Mszach świętych odprawianych w
kaplicy obozowej. Przywilej ten pozostawiono tylko księżom pochodzącym z innych krajów.
Wtedy też poszli do pracy w komandach obozowych razem z osobami świeckimi i
wykonywali w nich najcięższe prace. Jak wspominał ks. Konrad Szweda: dla wielu świeckich
więźniów spotkania te były źródłem mocy w walce o życie, ratowały przed załamaniem i
duchową prostracją.
Dla samych księży był to czas wielkiej próby. Pełniej zaczęli rozumieć sens i wartość
swego cierpienia. Przeznaczani do wyniszczającej pracy, wybierani do eksperymentów
medycznych na stacji flegmonowej i malarycznej, typowani na śmierć w tzw. „transportach
inwalidów”, coraz bardziej budowali obraz Chrystusa w Koronie Cierniowej, którego chcieli
być świadkami. W drodze ku spotykania przez nich Chrystusa Cierpiącego umacniał ich bp.Michał Kozal, który sam podejmując cierpienie, mówił do nich: Bóg ma specjalne zamiary.
W Jego woli tkwi i nasza pokuta i nasze wynagradzanie i zadatek przyszłej chwały Kościoła
w Ojczyźnie naszej, ale i zadatek naszej chwały do wieczności.
Pomimo, że nie mogli przyjmować w kaplicy Komunii świętej, mieli świadomość że
był wśród nich: jeden więzień nie zarejestrowany w obozowych księgach – Jezus Chrystus,
który został z nimi. Świadomość ta wyciskała łzy z ich wdzięcznych oczów i rozpalała ku
Niemu miłość serc. Pozostał bowiem z nimi, jak zapowiedział: ”Nie zostawię was
sierotami”.
Przeżycia obozowe i skrajnie trudne warunki życia wyzwalały wśród kapłanów i
wierzących osób świeckich potrzebę wynagradzania Chrystusowi za odejścia od Niego wielu
ludzi. Stąd też, o ile było to w ich mocy, kapłani pragnęli ukazywać wszystkim ludziom
poszukującym osobę Chrystusa jako królującego i wszechobecnego. Wprawdzie zewnętrzna
rzeczywistość zdawała się o tym przeczyć, jednak dla znajdujących się tam kapłanów
Chrystus Król był źródłem życia i nadziei. Dlatego księża polscy konsekrowane Hostie,
zdobywane za pośrednictwem zaprzyjaźnionych z nimi kapłanów z innych narodowości,
nieśli do ludzi. Podczas pracy wraz z więźniami świeckimi adorowali Chrystusa i uczyli
swych świeckich braci odnawiać w sobie wiarę, nadzieję i miłość.
Od czasu poluźnienia dyscypliny obozowej w 1943 r., gdy sytuacja na frontach wojny
stawała się dla Niemców niekorzystna, z coraz mniejszym lękiem zaczęli odprawiać
„katakumbowe Msze święte”. Były one dla niektórych spotkaniem z Chrystusem
Eucharystycznym, ale także odnajdywaniem Jezusa przez tych więźniów, którzy w bezsensie
życia obozowego gdzieś Jego obraz zagubili. Bł. ks. W. S. Frelichowski, którego relikwie za
chwilę zostaną wprowadzone do tej świątyni, wytrwale wiódł ludzi do tych spotkań,
uważając, że wiara jednego człowieka potrafi uratować życie wielu osobom, a ludzie
niewierzący, dzięki świadectwu wierzących, mogą w swym życiu Boga odnajdywać.
W swojej pracy apostolskiej księża wykorzystywali otrzymywane przez siebie paczki
żywnościowe. Dzielili się nimi ze współwięźniami, wskazując im w ten sposób, że w miłości
braterskiej, do której wzywa Chrystus, a która jest uczestnictwem w miłości Bożej, można
odnajdywać Stwórcę.
W obliczu wydarzeń z ostatnich miesięcy wojny, a związanych ze zbliżającym się
frontem, ewakuowano ludzi z innych obozów koncentracyjnych do Dachau. Ich wielka liczba
przyczyniła się do wybuchu epidemii tyfusu. Kapłani dobrowolnie zgłosili się do opieki nad
chorymi. Nieśli im także posługę sakramentalną, która była dla jednych Wiatykiem do
wieczności, a dla tych, którym było dane przeżyć, świadectwem spotkania z Bogiem, które
prowadzić mogły do refleksji: Dziwnymi naprawdę drogami prowadzi nas Bóg i dziwnymi
sposobami otacza nas swoją potężną opieką. Kiedy wspomnę ile razy nasi wrogowie zdawali
się mieć nas całkowicie w swej ręce, to podziw mnie ogarnia, jak cudownie Bóg nas
ochraniał lub usuwał ich z naszej drogi. Można więc powiedzieć, że także w tym
stwierdzeniu zawarte jest wielkie spotkanie człowieka z Bogiem w obozie koncentracyjnym
w Dachau.

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!