TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 00:20
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Ukrzyżowany za nas pod Poncjuszem Piłatem ...

Credo...wierzę...

Ukrzyżowany za nas pod Poncjuszem Piłatem został umęczony i pogrzebany

obraz

Syn Boga na krótko zstąpił z nieba na ziemię i wykonał zlecone Mu przez Ojca Niebieskiego zadania. Tajemnica wcielenia była wydarzeniem o wielkich konsekwencjach tak dla dziejów świata, jak i zbawienia. Finisz tego dzieła na ziemi miał miejsce w Jerozolimie, gdzie ówczesne władze uznały działanie Jezusa za niebezpieczne dla nich i postanowiły Go zlikwidować.  Szatan posłużył się rękami ludzi, aby Go zniszczyć. Dla niego bowiem Jezus był najbardziej niewygodny. 

Ojciec postanowił objawić wszystkim rozumnym stworzeniom tajemnicę prawdziwej miłości, która polega na tym, że ten, kto kocha, potrafi zejść na poziom tego, kogo kocha. Wiedzą o tym dobrzy rodzice i wychowawcy. Kochając dziecko schodzą do jego poziomu, a ono na tę ich miłość czeka. Trzeba wielu lat, aby stopniowo dojrzewać do miłości. Syn Boga nam to objawia od łona swej Matki. Jako człowiek musiał zmierzyć się również ze śmiercią, ona bowiem na ziemi jest nieunikniona. W ostatnich dniach swego życia, schodząc na poziom śmierci, chciał jeszcze objawić swą miłość wszystkim, którzy cierpią, są odrzuceni, upokorzeni, znienawidzeni, ponoszą klęskę, a zarazem chciał ukazać, jak w takich sytuacjach trzeba ustawiać miłość wobec tych, którzy ranią, a nawet zabijają.

Jezus zatem dobrowolnie ostatnią dobę życia spędził w rękach swoich wrogów, którzy Go maltretowali i zabili. Jako Syn Boga był Panem tej sytuacji. Dobrowolnie zgodził się na to, aby nam objawić, co nas – idących za Nim - może czekać na ziemi. Tajemnica Jego męki odsłania wymiary wolności wewnętrznej, którą należy zachować i doskonalić nawet wówczas, gdy inni zabierają nam wolność zewnętrzną. Jezus został przybity do krzyża i wisząc na trzech gwoździach, zewnętrznie był całkowicie ograniczony. Walczył o każdy oddech podciągając się na ranach nóg i rąk aż do ostatniego grama ludzkich sił, jakie posiadał. Gdy ich brakło, oddał ducha.

 W każdym momencie mógł zejść z krzyża, a jednak tego nie uczynił i dobrowolnie zbliżał się do „swej godziny”, tak nazywa swą śmierć, traktując ją jako ostatnie zadanie na ziemi. W imię miłości zależało Mu na tym, aby każdy umierający, nawet w wielkich cierpieniach i całkowicie bezradny, czyli przybity do swego krzyża, mógł Mu spojrzeć w oczy i usłyszeć od Niego: „Rozumiem i kocham Cię. Ja Cię przeprowadzę przez śmierć, bo znam ciasnotę jej bramy”. Tę prawdę wyznajemy mówiąc: „Ukrzyżowany za nas pod Ponjuszem Piłatem został umęczony i pogrzebany”.

W tych słowach są zawarte jeszcze dwie prawdy ważne dla tego, kto dobrowolnie opowiada się po stronie Jezusa. Są one ukryte w imieniu Piłata. Był on namiestnikiem Rzymu, i jako okupant decydował o losach Izraelitów. On to, pod presją Żydów, wydał wyrok śmierci na Jezusa. Ówczesne władze Izraela: Kajfasz, Annasz i Sanhedryn, szantażem wymusiły na nim wydanie wyroku.

Obecność imienia Piłata w „Wyznaniu wiary” odsłania mechanizmy polityki świata, nastawionej na niszczenie ludzi niewygodnych dla mających władzę. To imię wzywa do liczenia się z wszystkimi układami politycznymi na świecie. Kto idzie za Jezusem nie musi znać ani imion ważnych polityków, którzy przewodzą państwom i partiom, ani ich programów, ani stopnia ich realizacji. Winien jednak wiedzieć, że Ewangelia w każdym pokoleniu znajduje się w trybach polityków rządzących światem. Im większe zaangażowanie katolika w życie społeczne, ekonomiczne i polityczne, tym bardziej jest mu potrzebna znajomość współczesnych Piłatów, Herodów, Kajfaszy, Annaszy i członków Sanhedrynów. 

Nasze „Wyznanie wiary” przez wymienienie imienia Piłata, jednoznacznie odsłania tryby polityki nastawionej na niszczenie tego, kto idzie za Jezusem. Nie należy się tym dziwić, ale trzeba do tego stopnia udoskonalić wolność wewnętrzną, aby ona w żadnych trybach nie została zniszczona. Idealnie czynią to męczennicy. Oni idą na śmierć z Jezusem i nie dziwią się, że ich mordują. W godzinie męczeństwa  dowodzą, że ich wolność wewnętrzna, polegająca na umiłowaniu prawdy, jest większą mocą niż tych, którzy stosują wobec nich przemoc. Wychowanie w szkole Jezusa zawsze ma na uwadze tę wewnętrzną wolność, i tylko ten, kto jej poszukuje zgłasza się do ewangelicznej szkoły. 

Druga prawda przekazana w imieniu „Piłat” dotyczy księcia tego świata, którym jest ojciec kłamstwa – szatan. Nasze „Wyznanie wiary” nie wymienia jego imienia, podaje natomiast imię Piłata, którym szatan się posługiwał. Poncjusz był poganinem. Wiedział, że Jezus jest niewinny i chciał Go uwolnić, ale szatan już dawno wydał na Niego wyrok. Skoro nie złowił Jezusa na przynętę pokus, odstąpił od Niego „do czasu” (Łk 3, 13). Przygotował precyzyjnie plan Jego likwidacji posługując się ludźmi, którzy pełnili wolę jego, a nie Boga.

W Ewangelii jest opisana scena umywania rąk przez Piłata, zanim podpisze wyrok śmierci na Jezusa (por Mt 27, 24). To dowód jego niewinności. Kłamie zatem wydając Jezusa na śmierć. Odsłania, jak mocne są układy, bo czyni nie to, co jest sprawiedliwe, ale to, co jest zbrodnią. Mając tak wysokie stanowisko nie był w stanie sprzeciwić się naciskom opinii publicznej domagającej się śmierci Jezusa. Kto wierzy w Jezusa i chce iść za Nim, musi mieć odwagę wejścia na ten trudny odcinek Jego drogi, jaki prowadzi od Getsemani do Grobu na Golgocie. Musi się też liczyć z tym, o którym się dziś nie mówi, czyli z szatanem. On bowiem jest księciem świata panującym w doczesności. Im bardziej ktoś kocha prawdę, tym bardziej szatan go nienawidzi. Jego świat jest zbudowany na kłamstwie i niesprawiedliwości, a opowiadanie się po stronie prawdy, przez umywanie rąk na oczach ludzi, to tylko spektakl oklaskiwany przez wszystkich posłusznych szatanowi. Jezus nazwał siebie Prawdą i powiedział to jasno Piłatowi. A jednak namiestnik wyżej cenił zakłamanie niż prawdę i dlatego  podpisał wyrok śmierci.

Jak wiele nas Jezus uczy w spotkaniu z Piłatem, wiedzą jedynie Ci, którzy umiłowanie prawdy uczynili rytmem swego serca.

ks. Edward Staniek

Umarł za nas

Jezus oddał życie zarówno za tych, którzy chcieli Go mieć tylko dla siebie, za tych, którzy przyjęli do serca Jego słowa, jak i za tych, którzy go umęczyli i ukrzyżowali. Nad całym światem rozłożył swoje ramiona i ogarnął wszystkich ludzi – tak właśnie wygląda Ukrzyżowany na obrazie Farbiarczyka.

Jeśli nigdy, drogi Czytelniku, nie słyszałeś o takim malarzu, to wcale nie znaczy, że nie znasz się na tej dziedzinie sztuki. Takiego malarza po prostu nie ma, tylko po włosku tak nazywany był Jacopo Tintoretto, syn farbiarza (,,Il Tintoretto” oznacza ,,Farbiarczyka”). Artysta, który inspirował się twórczością Michała Anioła i Tycjana przez całe życie był związany z Wenecją i żył, jak na tamte czasy, długo (1518-1594, czyli 75 lat). Będąc głównym przedstawicielem szkoły weneckiej wykształcił swój własny, dynamiczny styl, a w obrazach religijnych (malował głównie takie) stosował ciekawe efekty świetlne i skróty perspektywiczne. Cykle monumentalnych dzieł zamawiały u niego bractwa religijne i instytucje kościelne m.in.: Scuola di San Marco, Scuola Grande di San Rocco (56 płócien w latach 1564-1567, 1575-1581, 1583-1587) i Pałac Dożów (1562-1587). Pracował też na zlecenie dworów w Pradze, Mantui oraz Escorialu.

Dzieła dla Rocha i Świętej Trójcy

Nim zmarł, podczas epidemii dżumy, po dwóch tygodniach gorączki, zamiłowaniem do malarstwa zaraził trójkę swoich dzieci: Marco, Domenico i Mariettę – wszystkie również zostały malarzami. Tintoretto pochowany został w swoim kościele parafialnym Madonna dell’Orto, w kaplicy po prawej stronie ołtarza głównego. Dla tego kościoła namalował kilka obrazów, m.in. dwa monumentalne płótna: ,,Sąd Ostateczny” i ,,Adoracja złotego cielca” (mające po 84 m² powierzchni!). W Wenecji istniało kilka szkół charytatywnych o charakterze religijnym, siedzibami większości z nich były okazałe rezydencje. Tintoretto pracował dla trzech takich placówek: Szkoły Świętej Trójcy (Scuola della Trinita), Szkoły Świętego Marka (Scuola di San Marco) i Szkoły Świętego Rocha (Scuola Grande di San Rocco). Ta ostatnia w 1564 roku postanowiła ozdobić wnętrza swojej rezydencji i ogłosiła konkurs na dekorację malarską. Wszyscy zainteresowani artyści sporządzili szkice przygotowawcze oprócz Tintoretta, który stworzył gotowe dzieło i podarował je za darmo szkole. W ten sposób malarz wszedł w łaski bractwa i w latach 1564 – 1587 udekorował dwie kondygnacje budynku malując 35 obrazów. Cykl tematyczny wszystkich obrazów był zaprojektowany przez mistrza według jego uznania. 

W Sali dell’Albergo, dawnym refektarzu, zostało umieszczone dzieło ,,Ukrzyżowanie”, pierwsze dzieło powstałe w Szkole św. Rocha w 1565 roku. Jest on jednym z nielicznych dzieł Tintoretta podpisanym i opatrzonym datą, a przez swoje rozmiary jednym z największych płócien tego artysty (536 × 1224 cm). Kompozycja tego obrazu jest zupełnie nowatorskim rozwiązaniem, wcześniej nie praktykowanym. 

Jaśniejący chwałą 

Z jednej strony ,,Ukrzyżowanie” robi wrażenie zatrzymanego w kadrze chaosu, jest tutaj dużo różnych postaci w ruchu – tych skupionych wokół Zbawiciela (żołnierze, najbliższe Mu osoby pogrążone w smutku), tych obserwujących wydarzenia, ale i tych z pozoru całkiem obojętnych i przypadkowych. Z drugiej strony obraz jest bardzo ,,uporządkowany”, bo Jezus na krzyżu dzieli go na dwie połowy, a podstawa krzyża wyraźnie wyznacza punkt zbiegu perspektywy. 

Jednak najciekawsza jest tutaj postać samego Jezusa, który choć ukrzyżowany nie ma na ciele ran po biczowaniu, czy śladów krwi, którą przecież musiał być zbroczony. Jego postać jest czysta, jasna, a wokół głowy Odkupiciela, która nie zwisa bezwładnie, widzimy bardzo dużą, świetlistą aureolę. Jezus wygląda, jakby już jaśniał blaskiem chwały, jakby pochylał się spokojny nad rozbieganymi ludźmi i zagubionym światem, jakby ramionami chciał ich wszystkich objąć, bo przecież On, ,,Ukrzyżowany również za nas, pod Poncjuszem Piłatem został umęczony i pogrzebany.” Z miłości także do mnie i do Ciebie, pozwolił przebić sobie dłonie, stopy i bok, z miłości pozwolił oprawcom umęczyć swoje ciało, jednak na tym obrazie wygląda, jakby wcale nie miał zostać pogrzebany, bo jak można złożyć w grobie tak ,,żywe” ciało?

Anika Djoniziak

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!