Trzecie przebudzenie Józefa
Co wspólnego miały przeżycia św. Józefa w Egipcie z tym, czego doświadczali Abraham i Mojżesz? Aby to zrozumieć, trzeba się zanurzyć w żydowskim sposobie myślenia.
Trzecie objawienie, które otrzymuje Święty Józef we śnie, ma miejsce w Egipcie. Ewangelie nie podają nam żadnych informacji o tym, jak długo przebywała tam Święta Rodzina, chociaż duża liczba istniejących w Egipcie sanktuariów koptyjskich świadczy o stałym przemieszczaniu się Opiekuna Zbawiciela ze swoją Niepokalaną Małżonką i Dzieciątkiem. Potwierdza to też bł. Katarzyna Emmerich, która w swoich widzeniach zaznacza, że od chwili przybycia do Egiptu Święta Rodzina często zmieniała miejsce zamieszkania.
Okazuje się, że to częste wędrowanie wpisuje się w objawiony Józefowi nakaz opuszczenia Egiptu. Wnikliwa lektura tego nakazu odsłania przed nami możliwe starotestamentowe przemyślenia Józefa na ten temat. Z pewnością byłyby to przemyślenia, które pomogły mu lepiej zrozumieć, co go czeka.
GŁOS Z CHARANU
Początek anielskiego orędzia otrzymanego przez Józefa w Egipcie brzmi podobnie jak wcześniejszy nakaz skierowany do niego w Betlejem: Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i idź (por. Mt 2, 20). Co prawda tym razem w objawionym orędziu nie występuje słowo „uciekaj”, bo Józef nie musi już uciekać przed Herodem. Ponadto kierunek obecnej nakazanej podróży też się zmienia, bo punktem docelowym już nie jest Egipt, lecz ojczysta ziemia Świętej Rodziny. Jednak w trzecim śnie Opiekuna Zbawiciela pojawia się nowa, osobliwa informacja. Zawiera ona jedyny przypadek w Nowym Testamencie, gdzie występuje określenie „ziemia Izraela”. Ten termin nie powinien wzbudzić zdziwienia, natomiast w momencie, gdy przy nim pojawiają się słowa „wstań”, „weź”, „idź do ziemi” – w wyobraźni każdego Żyda osadzonego w Starym Testamencie od razu zrodziłoby się skojarzenie z Abrahamem opuszczającym ojczysty Charan i udającym się z rodziną do ziemi Kanaan, czyli do przyszłej ziemi Izraela (por. Rdz 12).
Na wewnętrzne przeżycie Abrahama w tych okolicznościach rzuca światło List do Hebrajczyków, który podaje, że „dzięki wierze ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł, nie wiedząc dokąd idzie” (Hbr 11, 8). To stwierdzenie nie dotyczy tylko wędrówki Abrahama do przyszłej ziemi Izraela, bo gdy Abraham już dotarł do Kanaan, zapanował tam głód. Wówczas Abraham wraz z żoną musieli udać się do Egiptu, aby szukać ratunku. Św. Józef z Rodziną też przebywali w Egipcie przez nieokreślony czas. Obaj, Józef i Abraham, udali się zatem w podróż, która zawierała wiele niewiadomych. Pan Bóg bowiem nie podał Opiekunowi Zbawiciela szczegółowych informacji. Józef nie wiedział, jakie będzie miał warunki mieszkaniowe po powrocie do ojczyzny, nie znał możliwości zarobkowych, a co najważniejsze, nie wiedział nawet, jakie ma być dokładnie jego docelowe miejsce zamieszkania. Czy miało to być Betlejem, czy raczej inne miejsce?
W tym kontekście znamienne jest usłyszane przez Józefa słowo „idź”. Dlaczego anioł nie powiedział mu „wróć”? Przecież Józef nie udawał się do ziemi Izraela jako cudzoziemiec. On wracał do siebie! Niebiański posłaniec nie użył słowa „wróć” najprawdopodobniej w celu podkreślenia wątku Abrahamowego w życiu małżonka przeczystej Dziewicy. Abraham bowiem opuścił Charan, aby wkroczyć w nową rzeczywistość, która dotychczas nie była mu znana. Obaj, Abraham i Józef, ani razu nie usłyszeli „idźcie”, lecz zawsze „idź” – mimo że mieli ruszyć w drogę z osobami towarzyszącymi. Obaj uczynili to, co było nakazane, bez pytań, bez narzekania, bez wyrażenia wątpliwości. Poszli do ziemi Izraela (Kanaan), wkroczyli w rzeczywistość, którą moglibyśmy nazwać ciemnością.
Ostatni raz kiedy małżonek Najświętszej Maryi Panny opuszczał z nią i z Synem Bożym swoją ojczyznę, panowała ciemność, bo była noc. Józef mógł się spodziewać, że po zakończeniu pobytu w Egipcie okoliczności powrotu będą lepsze niż okoliczności ucieczki. I owszem, w pewnym sensie tak się stało, bo Herod już nie żył. Niemniej ciemności rozumiane jako niepewności i niejasności pozostawały, nawet w życiu człowieka Bożego, jakim był Józef. Najważniejsze zaś jest to, że człowiek prowadzony przez Boga nie musi się obawiać, nawet jeżeli wszystkiego nie wie. Światłem staje się zaufanie Bogu. Taka jest postawa Abrahama i taka też jest postawa jego potomka – św. Józefa. Idą oni w odpowiedzi na Boży nakaz, wierząc, że Ten, który do nich przemówił, już wszystko wie, bo wszystko widzi. Idą jako ojcowie odpowiedzialni za dalszy ciąg rozwijającego się planu zbawienia – każdy z nich według własnych możliwości i wyznaczonej roli.
GŁOS Z SYNAJU
Z Bożego nakazu w Egipcie Józef dowiaduje się, że „już umarli ci, którzy czyhali na życie Dziecięcia” (Mt 2, 20). Jest to kolejne osobliwe stwierdzenie, bo na podstawie tego, co usłyszeliśmy dotychczas, na życie nowo narodzonego Chrystusa czyhał jedynie Herod. Właśnie z tej racji ewangelista Mateusz podaje w poprzednim zdaniu, że trzeci sen Józefa miał miejsce po śmierci Heroda. Dlaczego zatem anioł nie mówi wprost, że to Herod umarł? Dlaczego używa bezosobowego słowa „umarli” i to jeszcze w liczbie mnogiej? Anioł czyni to, ponieważ jego słowa są odwołaniem do Księgi Wyjścia. Chodzi o słowa usłyszane przez Mojżesza na górze Synaj. Mojżesz przebywał wówczas na obczyźnie, gdzie dowiedział się, że pomarli ci, którzy czyhali na jego życie (por. Wj 4, 19).
Były to słowa dobrze znane każdemu Żydowi, a tym bardziej Józefowi, któremu nietrudno byłoby skojarzyć swoją sytuację z sytuacją Mojżesza, mieszkającego na obczyźnie w wyniku ucieczki od faraona. Ponadto do słów usłyszanych przez Mojżesza doszedł ważny kontekst: jego powrót do ziemi ojczystej (w przypadku Mojżesza do Egiptu) miał być początkiem spełnienia misji, do której został przez Boga powołany i przygotowany. To właśnie w tych okolicznościach Mojżesz usłyszał, że wróci do swojej ojczyzny, aby wyprowadzić swój naród z niewoli. Wszystko, co do tego momentu Mojżesz przeżył i czego doświadczał, było dopiero przygotowaniem do tego, co miało nastąpić.
Mając zatem to wszystko na uwadze, Józef z pewnością zrozumiał, że w jego życiu powtarza się nie tylko to, co przeżywał Abraham, ale również to, co przeżywał Mojżesz. Józef musiał sobie uświadomić, że to, co najważniejsze w jego życiu, dopiero ma nastąpić! Mogłoby się wydawać, że do tego momentu Opiekun Zbawiciela już wiele przeżył, wiele przecierpiał. On jednak potrafił odczytać w słowach anioła więcej, niż mogłoby nam się wydawać. Kojarząc sobie to, co mówi anioł, z konkretnymi sytuacjami w życiu Abrahama i Mojżesza, Józef po trzecim przebudzeniu niezaprzeczalnie już wiedział, że czekają go nowe zadania, kolejne perspektywy oraz cierpienia.
Na czym miały polegać te nowe zadania, perspektywy i cierpienia, z którymi miałby się zmierzyć? Wszystko było ściśle związane z jego powołaniem – przygotowaniem Wcielonego Syna Bożego do zbawczej misji, o której Opiekun Zbawiciela usłyszał w pierwszym śnie, będąc jeszcze w Nazarecie: Syn Boży „bowiem zbawi swój lud od jego grzechów (Mt 1, 21).
PAMIĘĆ BIBLIJNA
Nasza wnikliwa lektura słów objawienia anioła św. Józefowi w Egipcie może się wydawać zbyt daleko posunięta. Ktoś mógłby zapytać: skąd mamy pewność, że te wszystkie skojarzenia ze Starym Testamentem w odniesieniu do konkretnych zdarzeń z życia Abrahama i Mojżesza rzeczywiście pojawiały się w umyśle Opiekuna Zbawiciela? Niestety nie może tego zrozumieć człowiek, który nie wie, czym jest osadzenie w Starym Testamencie, integralna część judaizmu. To osadzenie jest ściśle związane ze świętym nakazem zapamiętywania słów, które Bóg kieruje do narodu swojego wybrania (por. Pwt 32, 7).
Dlatego też dzisiaj w Izraelu, gdy uczeń kończy szkołę podstawową, otrzymuje podczas uroczystości zakończenia tego etapu edukacji Biblię hebrajską. Chodzi rzecz jasna o żydowską Biblię, która nie zawiera Nowego Testamentu, jak również siedmiu ksiąg, które Żydzi usunęli z kanonu Starego Testamentu. Na jednej z pierwszych stronic tego egzemplarza Biblii są zapisane słowa z Księgi Jozuego: „Rozważaj ją w dzień i w nocy” (1, 8). Bez względu na to, czy wierzący, czy nie – wszyscy uczniowie już od drugiej klasy szkoły podstawowej (do ostatniej klasy szkoły średniej) czytają cały Stary Testament na lekcjach Biblii, które odbywają się przynajmniej dwa razy w tygodniu. To sprawia, że po 12 latach edukacji każdy w Izraelu ma w pewnym sensie tekst biblijny przyswojony.
A co dopiero mamy powiedzieć o uczniach w ortodoksyjnych szkołach żydowskich, gdzie Stary Testament jest w centrum programu nauczania? Judaizm kładzie nacisk na pamięć biblijną, która ma ożywiać każdy aspekt życia wyznawcy judaizmu. Stopień tego oswajania młodego człowieka ze słowem Bożym może zrozumieć dogłębnie tylko ktoś, kto przeszedł w Izraelu tego rodzaju system edukacji. Mnie pomaga to lepiej zrozumieć myślenie św. Józefa. Gdy słuchał słowa Bożego z ust anioła, od razu je wchłaniał, ale przez pryzmat fragmentów biblijnych, które już znał dogłębnie i którymi żył od dzieciństwa.
Czy możemy sobie wyobrazić, jak wyglądałoby w naszych czasach życie katolika, odczytującego każde znaczące zdarzenie w swoim życiu przez pryzmat słów i wydarzeń biblijnych? Czy jesteśmy w stanie sobie uzmysłowić, jak postępowałby rząd, nauczyciel, lekarz, sędzia, każdy ojciec, każda matka, jeżeli potrafiliby połączyć swoje dylematy, cierpienia, plany i marzenia z konkretnymi fragmentami Pisma Świętego? Tego właśnie nam brakuje. Ale w tym również może nam pomóc św. Józef. Jeśli obierzemy go za swojego przewodnika, odkryjemy, czym jest pamięć biblijna i myślenie biblijne. I dobrze na tym wyjdziemy.
Tekst ks. Jacek Stefański
Artykuł publikujemy dzięki uprzejmości Tygodnika „Idziemy”
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!