TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 16 Sierpnia 2025, 04:59
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Tego się nie da opisać słowami

Tego się nie da opisać słowami

O niezwykłej posłudze przy obrazie Jasnogórskiej Pani, osobistej relacji z Matką Bożą, a także o bardziej przyziemnych i technicznych stronach peregrynacji w rozmowie z ojcem Hieronimem Leśniewskim, kustoszem Świętego Wizerunku Nawiedzenia, który wędruje po diecezji kaliskiej.

Ojcze Hieronimie, na początek kilka słów o sobie…
Ojciec Hieronim Leśniewski, Zakon Ojców Paulinów, kustosz Wizerunku Nawiedzenia. Od 8 lat na trasie wędrówki razem z Matką Bożą.

Ile to już jest diecezji?
To jest już moja 8 diecezja, którą odwiedzam z Matką Bożą. Począwszy od diecezji przemyskiej, zamojsko – lubarczowskiej, dalej lubelska, radomska, kielecka, sandomierska, łódzka i teraz kaliska.

Czy jest jakieś specjalne kryterium, według którego wybiera się konkretnego ojca paulina do tej posługi?
To jest decyzja Ojca Generała i my na to nie mamy żadnego wpływu. Ojciec Generał swoim dekretem władzy generalnej w zakonie posyła do takiej posługi.

Proszę Ojca, przez osiem lat codziennie ta sama posługa według ustalonego schematu. Wiem, że się zmieniacie z ojcem Krzysztofem,  ale niemniej każdy z was posługuje przez kilka tygodni z rzędu. Jaki jest sekret tego, żeby w tych ciągle powtarzanych czynnościach być ciągle autentycznym, głębokim i nie popaść w rutynę?
Schemat został wypracowany przez misjonarzy posługujących przy nawiedzeniu przez lata wędrówki Matki Bożej i on w każdym punkcie ma swój wyraz i swoją powagę. To prawda, że jest takie ryzyko, ale proszę zauważyć, że codziennie jest inna parafia, nowi ludzie ze łzami w oczach oczekujący na spotkanie z Matką Bożą i ich widok nie pozwala nam popaść w rutynę. Ci ludzie czekają na coś nowego, na coś większego i głębszego. Poza tym, przecież wędrujemy z Matką Bożą i Ona sama w tym Świętym Wizerunku Nawiedzenia powoduje, że codziennie jest coś nowego. Pamiętajmy też, że misjonarze przygotowując poszczególne parafie, podpowiadają czym jest spotkanie z Matką Bożą. Więc ja przybywając z Matką Bożą mam już teren przygotowany i tylko opieram się na tym, co misjonarze wypracowali. Patrząc na postawę ludzi, wiem co im mogę powiedzieć, w jaki sposób powiedzieć, jak ich poprowadzić. Tak więc każde nawiedzenie jest inne.

Zauważyłem, że Ojcowie zawsze prowadzą Apel Jasnogórski i Mszę Świętą z udziałem ludzi chorych, starszych i cierpiących. Dlaczego właśnie te dwa punkty w 24 godzinnym programie nawiedzenia Maki Bożej w parafii zasłużyły sobie na to szczególne traktowanie?
Dzisiaj nikt sobie nie wyobraża Jasnej Góry bez Apelu Jasnogórskiego, który rozpoczął się 57 lat temu i codziennie jest celebrowany przy cudownym Wizerunku Matki Bożej w Częstochowie. Przed nawiedzeniem w parafiach misjonarze codziennie prowadzą Apel Jasnogórski i oczywiście nie może go zabraknąć również w dobie nawiedzenia. Jest to jeden z takich zasadniczych punktów. Po Mszy św. powitania Matki Bożej w Świętym Wizerunku, Apel Jasnogórski stał się tym nabożeństwem, które otwiera nam serce na cały problem naszej Ojczyzny, ale także w tym jednoczesnym wołaniu, wspólnym wołaniu z Jasną Górą i poprzez Radio Maryja i Telewizję TRWAM mamy łączność z całym światem, łączność serc i intencji. Przyjęliśmy to na Jasnej Górze, aby wspominać  każdą parafię, w której właśnie przebywa Wizerunek Nawiedzenia, żeby była ta jedność w modlitwie. Apel Jasnogórski przy nawiedzeniu jest też przez nas trochę rozbudowany i każdy z nas posługujących przy Matce Bożej robi to na swój sposób, aby ludziom jak najwięcej zaofiarować. Ja osobiście staram się ubogacić Apel poprzez pokaz multimedialny i przez świadectwa ludzi uzdrowionych, i widzę jak te świadectwa oddziaływują na postawę ludzi. Dalszym ciągiem tej historii uzdrowień przez wstawiennictwo Maryi jest właśnie Msza Święta z udziałem ludzi chorych i cierpiących. Podczas tej Mszy również widzimy, co czyni Matka Boża dla tych, którzy potrafią swoje serce otworzyć. Nie widzieć tylko desek pokrytych farbą, ale rzeczywistą obecność Matki Bożej w tym Świętym Wizerunku, tak jak uczył nas ks. Prymas Stefan Wyszyński podczas pierwszej wędrówki, kiedy podkreślał bardzo mocno, że nie przychodzi obraz do parafii, ale to Ona sama staje pośród nas w tym Świętym Wizerunku Nawiedzenia. Ta Msza św. dla chorych jest naszą kontynuacją posługi w dobie nawiedzenia. Tradycyjnie już zostało przyjęte, byśmy właśnie my, paulini, będący świadkami wydarzeń i cudów, jakie dokonują się przez wstawiennictwo Matki Bożej na Jasnej Górze, przenosili tamtą rzeczywistość do konkretnych parafii.

Wspomniał Ojciec o tych deskach pomalowanych farbą, kilkakrotnie użył różnego terminu na określanie świętej ikony i wiem też, że jest Ojciec niemal alergicznie uprzedzony do nazywania wizerunku „kopią“. Jak powinniśmy z czcią i godnością nazywać ten wizerunek?
Tu trzeba by sięgnąć do ikonografii, gdzie nauka o ikonie podpowiada nam, że każdy obraz, każda ikona jest tożsama, choćby było ich mnóstwo identycznych. Obraz Jasnogórski jest ikoną. Nie jest malowany, jest pisany. I ten konkretny obraz rzeczywiście był pisany na kolanach przez pana profesora Torwirta na prośbę paulinów, którym ksiądz Prymas Wyszyński zlecił przygotowanie wizerunku. Staramy się, dzięki różnym sympozjom mariologicznym poświęconym nawiedzeniu, iść za podpowiedzią uczestniczących w nich profesorów, i podkreślić znaczenie tego wizerunku, który wędruje przez Polskę i jest uświęcony tą wędrówką, i omodlony nie mniej niż Obraz Jasnogórski. Bo proszę sobie wyobrazić dzień w dzień, noc w noc, przy tym wizerunku poszczególne parafie trwają na modlitwie. Tak jak na Jasnej Górze, mimo że tam w przeciągu wieków przewinęły się miliony, ale czy nie przewinęły się miliony i przed tym wizerunkiem przez te 53 lata jego wędrówki? Jest więc on „omodlony“ nie mniej niż cudowny Obraz Jasnogórski, więc śmiało można mówić, co podkreślał ksiądz arcybiskup Andrzej Dzięga, o cudowności tego wizerunku. Ale trzeba też podkreślać to, co ten wizerunek z sobą niesie:  świętość Matki, świętość, którą Ona miała w sobie i wiarę, którą Ona miała w sobie, nie możemy więc obniżać poziomu tego obrazu mówiąc o nim „kopia“. Jest on oczywiście wierną kopią Ikony Jasnogórskiej i tak przez lata był nazywany, ale poznając ten wizerunek osobiście, spotykając w nim Matkę Bożą winniśmy tym bardziej ze czcią i godnością się do tego wizerunku odnosić. Najlepiej nazywając go Świętym Wizerunkiem Nawiedzenia.

Proszę mi powiedzieć jak sobie generalnie radzą paulini, których charyzmatem jest duch pustelniczy z milionami ludzi na Jasnej Górze i tysiącami w parafiach podczas nawiedzenia. Czy wasz charyzmat ulega zmianie?
Naszym charyzmatem zakonnym rzeczywiście jest duch pustelniczy. Kościół powierzając nam posługę na Jasnej Górze nie odrzuca tego ducha pustelniczego, ale teraz musimy go szukać przede wszystkim w sercu. Przyjmując posługę na Jasnej Górze poszliśmy za duchem czasu i obecnie naszym głównym zadaniem jest słowo głoszone na Jasnej Górze przy Matce Bożej i, może nie wszyscy mają tego świadomość, sprawowanie sakramentu pojednania. Tak samo jest tutaj, przy wizerunku Matki Bożej w nawiedzeniu: my nic więcej nie robimy tylko głosimy Jej chwałę, Jej cześć i podkreślamy to, co Matka Boża uczyniła dla nas, dla polskiego narodu w historii swojej obecności. Bo Ona przychodzi przecież na prośbę polskiego narodu wypowiedzianą 26 sierpnia 1956 roku, kiedy to wybrzmiały Jasnogórskie Śluby Narodu. Wiemy, że Ksiądz Prymas został uwięziony i prosił, żeby te śluby, odnowione śluby Jana Kazimierza, wypowiedzieć przed cudownym obrazem wyniesionym z kaplicy Jasnogórskiej na szczyt. I kiedy Matka Boża wędrując po Wałach Jasnogórskich ukazała się pielgrzymom rozległo się to wołanie: „Matko przyjdź do nas, Matko zejdź do nas” i tutaj się zrodziła Jej peregrynacja. Ksiądz Prymas, który ciągle szukał w jaki sposób uczcić Milenium Polski otrzymał tę podpowiedź śp. ojca Teofila Krause – kustosza Jasnej Góry. Później zostaje przygotowany wizerunek i rozpoczyna się to święte wędrowanie Matki Bożej. Nasza posługa przy wizerunku jest tą wyciągniętą dłonią, otwartym sercem Maryi dla wszystkich, bo nie wszyscy mogą przybyć na Jasną Górę. Ona przychodzi do nas. My idziemy w pielgrzymce do Niej w sierpniu, ale Ona cały czas przychodzi do nas poprzez ten wędrujący wizerunek.

Codziennie macie taki osobisty kontakt z Matką Bożą w tej ikonie. Pewnie, że jako kapłani mamy w naszych rękach największą świętość jaką jest Ciało Chrystusa, ale i w waszym obcowaniu na co dzień z tym obrazem jest coś z sacrum…
Jest to dla nas wielkim zaszczytem, być przy tym wizerunku, dbanie o ten wizerunek i ta świadomość tego, co Matka Boża poprzez obecność w tym wizerunku robi dla ludzi. To co robimy wynika z naszego zadania i powołania, ale w ludzkim wymiarze jest normalną posługą jak każda inna posługa, czy na Jasnej Górze, czy w naszych parafiach czy w naszych sanktuariach. My mamy sanktuarium na kółkach, w kaplicy – samochodzie, i staramy się to robić jak najlepiej, żeby wierni mogli otrzymać jak najwięcej.

Ma ojciec jakieś swoje prywatne nabożeństwo, nazwanie Matki Bożej ?
A to już jest moja prywatna więź. Każdy ma jakieś osobiste zjednoczenie i Pan Bóg nie daje każdemu z nas jednej i tej samej drogi. Tego się nie da określić słowami, to jest gdzieś w sercu ukryte bo słowo jest za małe żeby tą więź wyrazić, opowiedzieć o niej. Każdy z nas musi doświadczyć gdzieś takiego osobistego spotkania, dlatego też sposób prowadzenia przeze mnie, czy przez ojca Krzysztofa apelu jasnogórskiego i Mszy Świętej dla chorych jest tak osobisty. Ja to czuję w ten sposób, doświadczam tego w ten sposób i w ten sposób staram się to ludziom przekazać.

Proszę nam powiedzieć dlaczego obok wizerunku nawiedzenia stoi zawsze Ewangeliarz i specjalna świeca?
Trzeba powiedzieć Ewangeliarz i świeca maryjna. To nie jest świeca adwentowa. To świeca określająca ogólną obecność Matki Bożej. Kiedy w 1966 roku obraz Matki Bożej został aresztowany i uwięziony na Jasnej Górze, ks. Prymas Wyszyński nie przerwał peregrynacji, ona trwała dalej. Jak to mówiło się w przekazie misjonarzy „wędrowały puste ramy“ z parafii do parafii, ale znakiem szczególnej obecności nie były puste ramy, ale właśnie świeca maryjna i Żywe Słowo Boga, które stało się w Matce Bożej ciałem, czyli Ewangeliarz. Te dwa znaki zastępowały sam wizerunek i z tych znaków nie zrezygnowano nawet wtedy, kiedy 18 czerwca 1972 r. do obecnej katedry w Radomiu były przekazane znaki, tzn. świeca i Ewangeliarz i niespodziewanie został wniesiony przez biskupów m. in. ks. prymasa Wyszyńskiego i ks. kard. Wojtyłę wizerunek nawiedzenia, „wykradziony” przez księdza Wójcika. Dla zgromadzonych tłumów było to szokiem i zaskoczeniem. Ale od tamtego dnia wizerunkowi nawiedzenia towarzyszą te dwa znaki, przypominające nam tamte trudne czasy, kiedy Matka Boża była uwięziona.

Ten obraz był aresztowany, potem był wykradziony przez księdza i przywrócony na szlak nawiedzenia w Radomiu. Jakie Ojciec napotkał problemy, czy trudności podczas tych lat peregrynacji?
Zdarzają się takie momenty, które stanowią niebezpieczeństwo dla wizerunku. Dla mnie najtrudniejszym momentem jest zawsze wprowadzenie i ustawienie na tronie Matki Bożej, bo ci, którzy posługują: strażacy, żołnierze czy policjanci podlegają wielkiemu stresowi, to dla nich wielkie przeżycie. Dla mnie też osobiście lęk, żeby podczas ustawiania obrazu nie zrobić mu krzywdy. I zdarzały się takie momenty gdzie obraz prawie upadł, bo ktoś nie potrafił utrzymać. On ma swoją wagę i swoją charakterystykę, ale tu nie można mieć do nikogo pretensji, gdyż napięcie zawsze jest wielkie. Innych przykrych wydarzeń raczej nie było.

Pytanie które najbardziej interesuje mężczyzn: Papież ma swoje papa mobile, Matka Boża ma swoje „mama mobile”. Jaki to samochód?
Jest to już siódmy samochód Matki Bożej przez te 53 lata wędrówki. Były warszawy, 2 nysy, ford, mercedes ofiarowany przez firmę mercedesa, teraz od 8 lat jest volkswagen LT 35, który się sprawdza. Został przygotowany specjalnie dla Matki Bożej, jedyny taki samochód w Polsce, nazwany samochodem kaplicą. Nie można mieć do niego zastrzeżeń. Służy dobrze, jest widoczny, oszklony, oznakowany i tym samochodem Matka Boża się przemieszcza. Pojemność silnika 2,5l.

Za kilka dni, tygodni czy miesięcy nasi Czytelnicy będą witać Matkę Bożą w świętym wizerunku w ich parafii. Co ojciec chciałby im powiedzieć, jak mają się przygotować by przyjąć Matkę w sposób najgodniejszy?
Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić kto do nas przychodzi. Z kim się spotykam? Po co jest dekorowana droga? Czemu ja to robię? Odpowiedź na te pytania pozwoli pełniej przeżyć osobiste spotkanie z Matką Bożą. Jeżeli ja to zrobię świadomie, to wiem, że przychodzi do mnie Ta, która już w historii naszej ojczyzny wychodziła nam naprzeciw i pomagała, wyciągała nas z największych trudności, kłopotów i jest w stanie i dzisiaj, gdy przychodzi do mnie w tym świętym wizerunku uczynić nawet to, czego ja się nie spodziewam. Trzeba przyjąć to wydarzenie i uwierzyć wbrew nadziei, że mogę swoimi oczyma dostrzec Matkę w tym wizerunku. Ale muszę mieć świadomość poprzez wiarę, że nie przychodzi do mnie obraz. Przychodzi do mnie Matka Boża. O tym muszę pamiętać: przychodzi do mnie Matka.

rozmawiał ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!