Taniec ze śmiercią
Opis: Fresk „Taniec ze śmiercią” w krypcie w klasztorze w Wigrach, w której znajduje się ponad 40 zamurowanych nisz z ciałami
zmarłych kamedułów i grobowiec biskupa wigierskiego Michała Karpowicza.
?Cmentarze i pochowani tam zmarli nie tylko w listopadzie przypominają nam o umieraniu i śmierci. Wiążą się z nią pytania czasami pełne lęku: jaki jest jej sens? Czy ona wszystko kończy?
W krypcie w pokamedulskim klasztorze w Wigrach, gdzie w niszach chowani byli kameduli, zobaczyłam XVII-wieczny fresk „Taniec ze śmiercią”. Pokazuje przemijalność i kruchość życia tych, którzy nie uciekali przed śmiercią. Według człowieka tamtych czasów dobra śmierć to taka, w której odchodzi się ze świata pogodzonym z Bogiem i bliskimi ludźmi. Teraz wbrew pozorom mówienie o śmierci w świecie, w którym żyjemy, a nie w świecie wirtualnym czy filmowym, jest potrzebne. Nic nie da unikanie tego ważnego, chociaż pewnie niełatwego tematu. Ze śmiercią spotykamy się w momencie, gdy umiera ktoś z naszych bliskich i czasami przeżywamy szok, że ta osoba niespodziewanie odeszła. A nawet, jeśli trochę się tego spodziewamy, to i tak często mamy nadzieję na cud uzdrowienia.
Polacy w obliczu śmierci
Co myślą o umieraniu i śmierci Polacy w XXI wieku pokazały badania CBOS z listopada 2012 roku. Wprawdzie niemal trzy czwarte Polako?w (72%) deklaruje, że mys?li o s?mierci, jednak wie?kszos?ci z nich (52%) zdarza się to rzadko. Co czwarty badany (28%) twierdzi, że nigdy nie zastanawiał się nad tymi sprawami. Na dodatek od ostatnich badań refleksyjnos?c? nad s?miercia? nieznacznie się zmniejszyła - ubyło osób deklaruja?cych, z?e mys?la? o niej cze?sto (od 2001 roku spadek o 9 punkto?w, do 20%), a przybyło takich, kto?rym w ogóle sie? to nie zdarza (o 6 punkto?w).
Prawie trzy czwarte respondento?w (71%) chciałoby umrzeć w sposo?b niespodziewany, a tylko jedna pia?ta (20%) wolałaby przygotowac? sie? do s?mierci. Wolę nagłej s?mierci cze?sto wyraz?aja? ankietowani z wykształceniem zasadniczym zawodowym i rzadziej praktykuja?cy religijnie. Trzeba jednak zaznaczyc?, że niespodziewana?, szybka? s?mierc? preferuje przewaz?aja?ca część respondento?w ze wszystkich grup społeczno-demograficznych.
Ci, kto?rzy chcieliby mieć czas na przygotowanie się na s?mierć, niemal powszechnie odczuwają potrzebe? poz?egnania się z bliskimi (81%). Około dwóch trzecich chciałoby wyspowiadac? sie?, przyjąć sakramenty (71%) oraz uporza?dkowac? sprawy maja?tkowe (62%). Mniej osób za waz?ne uznaje naprawienie relacji mie?dzyludzkich, rozwia?zanie konflikto?w (42%) i zapewnienie sobie miejsca na cmentarzu (24%). Jedna dziesia?ta (10%) wolałaby zrobic? cos? innego - spełnic? swoje marzenie lub wyjechac? w podro?z? życia.
Według Polaków najlepiej zakon?czyć z?ycie podczas snu (59%). Dla połowy badanych waz?ne, by ich śmierć nie była poprzedzona cierpieniem. Mniej oso?b za jedna? z trzech najistotniejszych spraw uwaz?a obecnos?c? bliskiej osoby (15%), zachowanie s?wiadomos?ci (7%) i estetycznego wygla?du ciała (7%).
Wie?kszos?c? (66%) twierdzi, z?e chciałaby umrzec? we własnym domu. Co dwunasty (8%) wolałby s?mierc? w szpitalu, a nieliczni (4%) - w innym miejscu, np. na wyjez?dzie zagranicznym, na łonie natury, w wypadku, czy w pracy. Jedna pia?ta ankietowanych (22%) nie ma zdania na ten temat. Te wyniki badań doskonale oddają społeczna? skale? tanatycznego (związanego ze śmiercią) le?ku.
Śmierć przed oczami
O śmierci można pamiętać i nie popadać w lęk przed nią, ale odkrywać co w niej to, co ważne. To możliwe. Znany wielu benedyktyn o. Leon Knabit w „Dusza z ciała uleciała. Rozmowy o śmierci i nie tylko” z Łukaszem Wojtusikiem, zapytany o to, po co „Reguła” św. Benedykta zaleca codzienne wspominanie śmierci, odpowiada: „Śmierć często mieć przed oczyma” - po prostu warto o tym pamiętać. W klasztorze, który wydaje się na pierwszy rzut oka miejscem świętym, na co dzień zakonnicy ulegają słabościom, namiętnościom. Wspominając tę regułę, przypominają sobie, że staną przed Bogiem, a Jego nikt nie oszuka. Ojciec Leon mówi dalej, że z drugiej strony dzięki ciągłemu przypominaniu sobie własnej śmiertelności jesteśmy bliżej wieczności. Sub specie aeternitatis - „z perspektywy wieczności” - patrzymy na swoją pracę na ziemi, wierząc w zbawienie. Św. Ignacy Loyola posługiwał się sformułowaniem: in tantum in quantum - „o tyle o ile”. O tyle jakaś rzecz ma sens, o ile przybliża nas do zbawienia. Trzeba odrzucić wszystko, co niepotrzebne. Przede wszystkim rzeczy, które tarasują nam drogę. Warto zrzucić zbędny balast, żeby swobodniej chodzić, nie tylko klasztornymi korytarzami.
Jak można odkrywać sens śmierci? Według o. Knabita nie chodzi o umartwianie się. - Nie będziemy się przecież biczować, straszyć dzieci, anonsując im koniec świata. Chodzi o codzienne przypominanie sobie, że nie jesteśmy niezniszczalni. Warto się zatrzymać, zrezygnować z zalewu propozycji, którymi zarzucają nas środki masowego przekazu - mówi o. Leon dodając, że chrześcijanin powinien pamiętać o higienie wewnętrznej, o podróży duchowej. Dlatego on nie lamentuje, że gdzieś nie był, nie pojechał, zawracając sobie głowę takimi sprawami traci się z widoku cel ostateczny. Pragnienia, marzenia rozwijają nas, ale nadmiar bodźców prowadzi do frustracji. Czy można nauczyć się rozmawiać o śmierci, która jest „rozdzieleniem duszy i ciała, ciało człowieka ulega zniszczeniu, podczas gdy jego dusza idzie na spotkanie z Bogiem” (KKK)? O. Knabit podkreśla, że trzeba się z nią najpierw oswoić, jeżeli to w ogóle możliwe. Bo ludzie często lękają się umierania związanego ze śmiercią, że przyniesie cierpienie. - Lęku nie da się chyba przezwyciężyć. Jezus też się zalewał krwawym potem, lękał się fizycznego cierpienia, choć wiedział przecież, co go czeka. Z kolei św. Ignacy Loyola mówił: „Mogę odejść dziś, choćby teraz. Przyjmuję śmierć z wszystkimi jej konsekwencjami, cierpieniem i boleścią. Jeżeli taka Twoja wola, weź mnie do siebie”. Trzeba szukać prawdy tego trudnego doświadczenia. I trzeba wiele cierpliwości - podkreślił Benedyktyn w „Rozmowie...”
Dojrzewanie do śmierci
Każdy z nas dojrzewa do śmierci - według franciszkanina konwentualnego o. Zdzisława Kijasa - podobnie jak dojrzewa się do mądrości, wiedzy, czy dyplomu akademickiego. Z tej perspektywy nasze życie jest jakby podróżą na spotkanie ze śmiercią. Tyle że dla jednych może to być podróż z lękiem, a dla innych w atmosferze oczekiwania, że ona przyjdzie, aby uwolnić mnie z tego, co jest dla mnie niewygodne, abym mógł żyć w radości z Bogiem. Sam Jezus nam obiecał w Ewangelii wg św. Jana: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli kto zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki”. Potem w Ewangelii wg św. Łukasza przypomniał jeszcze o gotowości na Jego powtórne przyjście, także na przyjście w godzinie naszej śmierci: „Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci; aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. (...) Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie. (...) Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”. Przygotowania, spowiedzi nie odkładaj na czas bezpośrednio przed śmiercią. Jeśli nie wiesz, kiedy umrzesz, to skąd będziesz wiedział, kiedy się wyspowiadać?
Narodziny do życia
O przygotowaniu na śmierć, a nawet radości z niej usłyszała od Jezusa mistyczka Gabriela Bossis, żyjąca we Francji w latach 1876-1950: „Czy zdajesz sobie sprawę, że jeszcze się nie narodziłaś? Prawdziwe narodziny, to wejście w życie pozagrobowe. Przygotowuj się. Przypomnij sobie życie robaczka pokornego i pełzającego po ziemi. Potem poczwarka. To życie tajemne i ukryte. A wreszcie motyl o wspaniałych kolorach, wolny w przestworzach błękitu!
O, ciesz się, że niedługo narodzisz się do życia w pełni”. Ona i wielu ludzi odpowiedź na pytanie o sens śmierci odnalazła w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa. Św. Paweł napisał w 2. Liście do Tymoteusza: „Nauka to zasługująca na wiarę: Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli, wespół i z Nim żyć będziemy”, czyli śmierć nie jest końcem życia. Może być traktowana jako kres jednego z jego etapów. „Albowiem życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy, i gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie” (z prefacji z Mszy za zmarłych).
Tekst i foto Renata Jurowicz
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!