TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 09:55
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Tajemnice Jasnogórskiej Królowej

Tajemnice Jasnogórskiej Królowej

Na Jasną Górę pielgrzymujemy w sierpniu do Matki Bożej, a 26 dnia tego miesiąca jest jej specjalna uroczystość. Zagośćmy więc w jej domu i poznajmy tajemnice, które przed nami chce odkryć.

Zasuwa jasnogórskiego obrazu

Czasami kiedy w kaplicy Cudownego Obrazu chcemy spojrzeć na oblicze Matki Bożej,
zamiast niej zobaczymy tylko srebrną, częściowo złoconą zasuwę. 

Na portalu Jasnej Góry poznałam historię tej zasuwy. Tradycja zasłaniania wizerunku sięga średniowiecza. Początkowo używano kosztownych tkanin, a od połowy XVII wieku drewnianej zasuwy.

Obecna srebrna, częściowo pozłacana zasłona składa się z dwóch części: srebrnej ramy - bordiury oraz wypełniającej ją blachy. Rama – bordiura została ofiarowana w 1675 roku przez Katarzynę i Zygmunta Działyńskich. Napisał o tym paulin o. Ambroży Nieszporkowicz w utworze na jubileusz 300-lecia obecności obrazu Matki Bożej w klasztorze. Ramę dla obrazu wykonał w 1673 roku złotnik Johann Leman. „Początkowo stanowiła ona obramienie dla firanek, którymi przysłaniano obraz, później, w 1723 roku stała się bordiurą zasłony cudownego obrazu”. Z kolei pośrodku górnej części ramy w owalnym medalionie znajduje się łacińska inskrypcja: Scandite mortales alta cacumina montis hic uobis conctis facta Maria salus, czyli: „Wstąpcie, śmiertelnicy, na wysokie szczyty gór; tutaj właśnie dla was wszystkich zbawieniem stała się Maryja”. Znaczną część listwy dolnej zajmuje inna inskrypcja wotywna: „Dziedziczko Częstochowskiey Matko Boska góry iakoś zamożna Matko iak wsyny tak wcóry wszystek moy domek Ciebie swą Dziedziczką głosi niech go Syn Twoy yztobą w swey opiece nosi”. Autorem tej prośby do Matki Bożej był prawdopodobnie ofiarodawca ramy, Zygmunt Działyński. Poniżej widnieje data wykonania bordiury, a więc rok 1673. Medalion z inskrypcją podtrzymują siedzące na kulach skrzydlate anioły, które opierają drugą rękę na tarczach w kartuszowych obramieniach z herbami fundatorów: po lewej Ogończykiem rodu Działyńskich, natomiast po prawej Prawdą Witosławskich. 

Do ramy ufundowanej przez Działyńskich po kradzieży kilkunastu wotów z ołtarza Matki Bożej w lipcu 1722 roku dodano srebrną zasuwę. Znalazło się na niej ikonograficzne przedstawienie Niepokalanego Poczęcia NMP. Kompozycja dzieli się na dwie strefy: dolna - ziemska ukazuje dramat upadku ludzkości wynikający z grzechu pierworodnego, ale także i nadzieję na odkupienie. 

Po bokach widzimy postacie rodziców Maryi, Annę i Joachima, z których piersi wyrastają łodygi lilii, połączonych jednym kwiatem. U ich stóp widoczne są popiersia pierwszych rodziców, Adama i Ewy. Po środku w kwiecie lilii ukazana została w półpostaci ukoronowana Maryja Panna, z której piersi wyrasta lilia, a w jej kielichu siedzi Dzieciątko Jezus. Maryję błogosławi Bóg Ojciec, unosi się nad nią gołębica - symbol Ducha Świętego i adorują ją anioły. Dwa z nich trzymają napisy: po prawej stronie Matki Bożej słowa: Tota pulchra es Maria (Cała piękna jesteś, Maryjo), a po lewej - Et macula originalis non est in te (I zmazy pierworodnej nie masz w Tobie). Kojarzą się one z Godzinkami o niepokalanym poczęciu NMP.

Zasłona kilka razy w ciągu dnia podnosi się przy dźwięku fanfar (pierwszy raz o 6.) ukazując Cudowny Obraz. Z racji Apelu Jasnogórskiego dzieje się to przy śpiewie pieśni „Bogurodzica”. 

Intrady na trąbkach i kotle

Podczas odsłaniania obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze usłyszymy specjalnie skomponowane intrady, inaczej fanfary.
Są one zawsze grane przez Kapelę Jasnogórską, chociaż jej nie widać.

Kiedy powiedziałam w redakcji, że intrady gra codziennie Kapela Jasnogórska (na zdjęciu obok z archiwum Jasnej Góry) nie dowierzano mi. Zapytałam więc osobę, która w naszej diecezji bardzo dobrze zna Jasną Górę. To ks. bp Łukasz Buzun, ponieważ zanim został biskupem pomocniczym w Kaliszu był przeorem właśnie na Jasnej Górze. On potwierdził, że intrady grane są codziennie, a nie odtwarzane.

Grane po to, by pielgrzymi mogli przygotować się na spotkanie z Panią Jasnogórską, którą za chwilę zobaczą po odsłonięciu wizerunku Matki Bożej. A potem intrada „pomaga” odpowiednio pożegnać Matkę Bożą przy zasuwaniu obrazu. Jasnogórscy intradziści grają ją z chóru, który znajduje się nad kaplicą Matki Bożej, dlatego pielgrzymi ich nie widzą. Skarbnicą wiedzy o intradach i Kapeli Jasnogórskiej są oczywiście źródła jasnogórskie.

Odsłonięciu i zasłonięciu Cudownego Obrazu towarzyszą intrady już od drugiej połowy XVIII wieku i są to krótkie utwory muzyczne skomponowane specjalnie na tę okoliczność. Jeszcze raz podkreślę, są one wykonywane na żywo przez intradzistów paulińskich. Na odsłonięcie Cudownego Wizerunku grana jest tzw. intrada królewska. Jasnogórski zespół wykonuje ją wtedy na trąbkach z udziałem kotła – bębna, niektórzy mówią, że to fanfary. Melodia królewskiej intrady sięga czasu Wazów i pozostawiona została w „spadku” przez Jasnogórską Kapelę, która formalnie istniała do początków pierwszej wojny światowej, czyli do 1914 roku.

Natomiast zasłonięciu wizerunku Maryi towarzyszy jedna z intrad ks. Lorenza (Wawrzyńca) Perosiego, kompozytora i dyrektora rzymskiej Kapeli Sykstyńskiej. To właśnie on podczas wizyty na Jasnej Górze w 1908 roku skomponował dziewięć intrad na mały zespół instrumentów dętych, takich jak trąbki, rogi i puzon. Ks. prałat Perosi przybył na Jasną Górę 9 stycznia 1908 roku z Warszawy na zaproszenie generała Zakonu Paulinów o. Euzebiusza Rejmana. Podobno nie miał zamiaru dłużej się zatrzymywać w klasztorze, ale widząc świętość miejsca i wiarę Polaków pozostał tam dłużej. W tym czasie można go było często spotkać rozmodlonego przed obrazem Matki Bożej. Ks. Perosi skomponował też melodię do znanej pieśni do Matki Bożej Jasnogórskiej, „Gwiazdo śliczna wspaniała” i ułożył ją na głosy. 

Teraz o tych, bez których nie byłoby granych intrad, czyli muzyków należących do Kapeli Jasnogórskiej. Wiadomo, że działała ona w klasztorze najpierw ponad trzy wieki, od końca XVI wieku do początku XX wieku. Wiadomo też, że po „chwilowej” likwidacji pozostał nadal zespół świeckich intradzistów aż do 1938 roku, kiedy to na nowo paulini przejęli na stałe ich funkcje. Natomiast w 1982 roku ówczesny generał Zakonu Paulinów o. Józef Płatek reaktywował Kapelę Jasnogórską. Teraz należą do niej paulini i świeccy. 

Jasnogórska Kapela była zawsze jednym z najlepszych tego rodzaju zespołów muzycznych w Polsce i słynna nawet poza granicami Polski. „Pełniła też rolę ośrodka edukacyjnego, dzięki któremu wielu zdolnych muzycznie młodych chłopców, najczęściej z pobliskich okolic, mogło zdobyć muzyczne wykształcenie. W skład Kapeli Jasnogórskiej wchodzili zarówno zakonnicy, jak i świeccy. Spośród ponad 570 zidentyfikowanych członków zespołu około 150 było zakonnikami. Liczyła zazwyczaj około 20 muzyków, kształconych na miejscu lub przyjmowanych z innych ośrodków muzycznych, także zagranicznych jak Eisenstadt, Praga czy Drezno” - czytam na portalu Jasnej Góry. „W XVIII i XIX wieku w dni uroczyste przed wotywą, sumą i nieszporami kapela grała utwory instrumentalne. Muzycy grali również w refektarzu zakonnym przy okazji różnych uroczystości, a także podczas dysput filozoficznych i dogmatycznych”. Wśród około 130 zachowanych do dziś instrumentów Kapeli Jasnogórskiej pochodzących z XVII - XX wieku kilka jest unikalnych w skali polskiej i światowej. 

Blizny matki Bożej częstochowskiej

Oblicze Matki Bożej Jasnogórskiej przecinają blizny. Jak powstały? Ranili jej oblicze husyci, złodzieje, a może po prostu są namalowane?

Pytań związanych z bliznami Maryi pojawia się sporo. Nawet naukowcy przez lata spierali się i mieli różne odpowiedzi. Teraz wiemy o wiele więcej dzięki szczegółowym badaniom tego, który od dawna zajmuje się konserwacją Jasnogórskiego Wizerunku i wie o nim chyba najwięcej, to prof. Wojciech Kurpik.

Co wiemy o bliznach Maryi? Ich historia sięga roku 1430, dokładnie Niedzieli Wielkanocnej, 16 kwietnia i obrazoburczego napadu. Tradycja przypisuje go husytom. Czytam o tym w książce „Średniowiecze. Obalanie mitów” Jacka Kowalskiego. Tymczasem już Jan Długosz napisał, że przez dłuższy czas uważano, że „tego występku dopuścili się czescy heretycy”, tymczasem „po zbadaniu sprawy i dojściu do prawdy” okazało się, że napastnikami byli „pewni szlachcice polscy, którzy zbyt rozrzutnie roztrwonili swoje majątki po ojcach i mieli długi”. I dlatego zapragnęli sięgnąć po skarby na Jasnej Górze „dobrawszy sobie rabusiów z Czech, Moraw i Śląska”. Mieli to być polscy rycerze Jakub Nadolny z Rogowa i Jan Kuropatwa z Łańcuchowa oraz książę Fredko Ostrogski, ruski awanturnik, dowódca jednego z oddziałów armii husyckiej. „Nie znalazłszy skarbów, rzucają się na naczynia liturgiczne. Ograbiając nawet sam obraz Najświętszej Pani, którą pobożni wierni przystroili złotem i perłami. I nie poprzestając na grabieży, przebijają w poprzek mieczem twarz obrazu i łamią ramy, w które był oprawiony, żeby na podstawie tak okrutnych i niegodziwych czynów wzięto ich nie za Polaków, ale za Czechów”. Kiedy odkryto właściwych sprawców, „ukarano ciężko zbrodniczych szlachciców polskich. Wielu wtrącono do więzienia”, natomiast Jakuba Nadolnego i Jana Kuropatwę „król Władysław uwięził i trzymał jakiś czas w wieży w zamku królewskim”. Na dodatek wszyscy biorący udział w napadzie „w ciągu roku haniebnie zginęli”.

Przez wiele lat nikt nie potrafił nic dodać do tej opowieści Długosza. Za czasów PRL starano się uwolnić czeskich husytów od zarzutu napaści na jasnogórski klasztor. Próbowano nawet twierdzić, że napad to katolicka prowokacja. Niektórzy też uznali część relacji Długosza za pozbawioną wiarygodności, skoro „nieznane są jakiekolwiek zapiski o tym, iż srodze ukarana została zbrodnicza szlachta”, wobec czego „wydaje się prawdopodobne, że do żadnej rozprawy sądowej wówczas nie doszło”. Potem dodawano, że w takim razie pewnie obraz Matki Bożej nie został zbezczeszczony, miecz nie dotknął wizerunku, a „jedynie” pozrywano z niego ozdoby. I jeszcze, że po napaści na klasztor król Władysław Jagiełło oddał obraz do renowacji, ale bez blizn i to krakowscy malarze dodali je, wyryte specjalnie w zaprawie i zapuszczone czerwoną farbą.

Ci naukowcy, którzy to twierdzili, pominęli jednak m.in. fakt, że znane są listy pisane w maju 1430 roku - jeden wysłany przez legata papieskiego, dwa przez księcia Witolda. Znalazły się w nich zwięzłe wzmianki, że husyci, którzy walczyli na Śląsku, napadli na klasztor częstochowski. Co więc naprawdę wiadomo? Ruski kniaź Fredko, czyli Fryderyk Ostrogski stał się husytą, a dołączyli do niego trzej Polacy. Do tych już wspomnianych trzeba dodać Rogala z Kozolina. Przed napadem ich sytuacja finansowa była nieciekawa. Kniaź w przerwie między walkami napadł na klasztor, a dowództwo wojsk husyckich uznało to za prywatną sprawę Fredka. Polacy zostali najpewniej przewodnikami jego oddziału. Kniaź był poza jurysdykcją polskiego króla, natomiast Polaków ujęto i osadzono w wieży krakowskiego zamku.

A co z bliznami? Podsumowanie swoich badań opublikował wspomniany prof. Kurpik. To jego badania dowiodły, że blizny nie powstały sztucznie. Ktoś zadał obrazowi szerokie cięcia, które okazały się nawet dłuższe niż fragmenty zapuszczone czerwoną farbą. Narzędziem był „nóż typu finka, który sprawca podważał ozdoby umieszczone na obrazie i je zrywał”. A jednak blizny to znak agresji, bo przecież ozdób nie było na twarzy Matki Bożej. Widoczne są tam wyraźnie cztery cięcia. To świadczy o działaniu obrazoburczym. Doszło do tego też, że sucha i rzeczowa relacja została mylnie przetłumaczona z języka łacińskiego na polski. Zdanie Długosza zamiast: „przebijają w poprzek mieczem twarz obrazu i łamią ramy” powinno brzmieć: „oblicze wizerunku na krzyż ostrzem pocięli”. Wbrew wcześniejszym przekonaniom badaczy, prof. Kurpik stwierdził, że podczas napadu obraz rzeczywiście przełamał się na trzy części i to po raz drugi. Stało się tak dlatego, że obraz na odwrocie był obity srebrną blachą po pierwszym przełamaniu. Nic więc dziwnego, że jej zerwanie spowodowało połamanie podobrazia, ale twarz została nietknięta.

Renata Jurowicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!