TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 16 Sierpnia 2025, 16:00
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Szmery w sercu - o młodych i dla młodych

Szmery w sercu

szmery

Zaczyna się w sercu. Być może wynika trochę z przekonania, że to ja mam rację; z poczucia bycia pominiętym lub z zazdrości i zawiści. Kiełkuje i wybucha. Zła mowa. Szemranie. Może czas, jaki daje nam teraz Kościół, wydaje się mało zbieżny z takim tematem, ale kard. Luis Tagle w swojej książce napisał: „Okres Wielkanocy jest nie tylko czasem miłości; jest także czasem jej oczyszczenia, czasem, w którym uświadamiamy sobie naszą niezdolność do miłości, naszą niewierność i nieporadność naszych odpowiedzi na jej wezwanie” („Ludzie Wielkiej Nocy”).

Szemranie przeciwko braciom jest brakiem miłości wobec nich. Szemranie przeciwko Bogu również jest obrazem naszej relacji wobec Niego. Słownik Języka Polskiego definiuje „szemranie” jako mówienie o czymś z niezadowoleniem po cichu, nie okazując otwarcie sprzeciwu. I jest to sedno. Jak wiele sytuacji i ludzi nas denerwuje, jednak zaciskamy zęby, by po chwili dać upust emocjom. Potrafimy wówczas wypluć morze jadu. Albo po prostu trochę „odreagować” i sobie „ulżyć”. Kobiety usprawiedliwiają to „potrzebą wygadania się”. Mężczyźni mają pod tym względem łatwiej. Raczej dadzą sobie „po mordzie” i sprawa załatwiona. Niestety nie wszyscy i nie zawsze w ten sposób rozwiązują konflikty. Przykłady męskiego, a nawet damsko-męskiego szemrania bez trudu znajdujemy w Biblii. Izrael wspiął się na wyżyny w tej dziedzinie. W Księdze Wyjścia czytamy: „I przybyli potem do miejscowości Mara, a nie mogli pić wód w Mara, gdyż były gorzkie (…). Szemrał lud przeciw Mojżeszowi i mówił: «Cóż będziemy pili?»” (Wj 15, 23-24). Trzy dni wcześniej przeszli po dnie morza i pełni radości śpiewali pochwalną pieśń ku czci Pana. Zapału starczyło im aż na trzy dni. Do pierwszego braku. Ta sytuacja powtarza się nieustannie przy różnych sytuacjach - braku jedzenia lub wody, zazdrości o „władzę” lub ze strachu przed wrogiem. Przede wszystkim obrywało się w takich momentach Mojżeszowi. Problemem nie było jednak to, na co oburzali się Izraelici, ale brak zaufania. Bóg pytał Mojżesza: „Dokądże jeszcze ten lud będzie Mi uwłaczał? Dokądże wierzyć Mi nie będzie mimo znaków, jakie pośród nich zdziałałem?” (Lb 14, 11). Chwilę wcześniej pojawia się sytuacja, gdy Aaron i Miriam zaczynają tworzyć genialny szemrzący duet. Nie zostaje tutaj dosłownie nazwane, iż to, co zaczynają robić, jest szemraniem. Ale nim jest. „Miriam i Aaron mówili źle o Mojżeszu z powodu Kuszytki, którą wziął za żonę. Rzeczywiście bowiem wziął za żonę Kuszytkę. Mówili: «Czyż Pan mówił z samym tylko Mojżeszem? Czy nie mówił również z nami?» A Pan to usłyszał” (Lb 12, 1-2). Może Miriam i Aaron rozprawiali jedynie między sobą o tej sytuacji, a może jeszcze z innymi, święcie oburzając się na Mojżesza. Jednak Pan to usłyszał i nie tylko stanął w jego obronie, ale zapalił się gniewem na szemrzące towarzystwo. Wszystkie narzekania, które wymierzone były w Mojżesza, Pan odbierał jakby skierowane były wprost w Jego stronę. Bo przecież On wybrał swojego sługę. Ale w pewnym momencie żółć polała się bezpośrednio także w stronę Boga. W dodatku bez większej przyczyny. Po prostu stracili cierpliwość i „zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: «Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm mizerny»” (Lb 21, 5). Wówczas pojawiły się kąsające węże. Usłyszałam kiedyś, że dopóki Izraelici szemrali przeciwko Mojżeszowi, węże ich kąsały, ale Izraelici nie ginęli. Zaczęli umierać od ukąszeń, gdy jad zaczął sączyć się także w stronę Boga. Takie oskarżenie, nawet jeśli było wypowiedziane w cieniu własnego namiotu, było śmiercionośne. Bo można być niezwykle pobożnym człowiekiem, spełniać religijne praktyki, a tylko pod nosem mruczeć o Bożej niesprawiedliwości i mieć serce pełne pretensji. Będąc niemal nieskazitelnymi, możemy mieć serce wypełnione szemraniem. To na pewno nie ułatwia Bogu dostępu do nas. O wiele łatwiej byłoby, gdybyśmy nie udawali, ale nawet ostro spierali się czy kłócili z Bogiem. Co nam nie pozwala krzyczeć w stronę Boga? Że nie wypada? Bardziej wypada latami pielęgnować niezadowolenie z własnego życia, po cichu winą obarczając Boga? A może już najwyższy czas Mu zaufać? Kiedy Izraelici ginęli od ukąszeń, Bóg przyszedł im z pomocą. Polecił zrobić miedzianego węża i umieścić go na wysokim palu. Jedno spojrzenie w górę ratowało życie. Ale ukąszony musiał uznać, że jego postępowanie niesie śmierć. Na wysokim palu zawisł później Ten, który nigdy nie szemrał - ani przeciw Bogu, ani przeciw ludziom. Jezus nie szemrał nawet przeciw faryzeuszom. Upominał ich otwarcie, a gdy to nie odnosiło skutku, przestrzegał innych przed takim postępowaniem. Sami faryzeusze szemrali nieustannie. Przede wszystkim gorszyło ich to, z kim Jezus się zadawał. Jezus był „na językach”, gdy przebywał często ze złodziejami i prostytutkami. Jego zachowanie było skandaliczne. Równie nie do przyjęcia było to, co mówił. W faryzeuszach niemal się gotowało, gdy słuchali ostrych słów Jezusa. Ale gdy w Kafarnaum powiedział, że jest chlebem życia i że to Jego Ciało i Krew dają życie, wówczas szemrać zaczęli nawet uczniowie. Nie byli w stanie uwierzyć. Odeszli. Ani faryzeusze ani uczniowie nie padli jednak trupem z powodu złego mówienia o Jezusie. Wydaje się, że byli oni w lepszej sytuacji niż Izrael w czasach Mojżesza, kiedy z powodu szemrania błąkali się 40 lat po pustyni lub masowo ginęli. Miriam za oskarżanie Mojżesza przez tydzień chorowała na trąd. Mojżesz był sługą, Jezus jest Synem. Szemranie przeciw Jezusowi powinno spotkać się z przynajmniej równoważnym działaniem Boga. A tu nic takiego się nie wydarzyło. Tylko czy na pewno? Faryzeusze w pewien sposób sami się skrzywdzili, zatrzymując się na własnej zawiści i gniewie. Piorun, który by w nich walnął, z pewnością nie byłby większą karą.
Szemranie często uchodzi nam „na sucho”. Jest tak powszechne, że aż powszednie. Często jesteśmy przekonani nie tylko o tym, że nie da się bez niego żyć, ale również, że w sumie nie jest takie złe. Moja znajoma stwierdziła ostatnio, że gdybyśmy jako ludzie nie szemrali, nie mielibyśmy o czym ze sobą rozmawiać. Czy rzeczywiście? Przecież szemranie pokazuje, że nie potrafimy kochać; nie umiemy przyjąć drugiego człowieka takim, jaki jest; często nie tyle rani nas jego zachowanie, co po prostu razi. Wielokrotnie są to drobiazgi - gdy koleżanka z pracy mlaska przy jedzeniu, sprzedawca jest niemiły, znajoma ciągle się spóźnia lub ksiądz zasypia na Mszy. Zachowanie Boga też może nie mieścić się w naszych schematach. Oczywiście możemy szemrać. Tylko po co?

Tekst Katarzyna Kędzierska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!