Święty z Własnego Kraju Boga
albo Krainy Przypraw
W uroczystość Chrystusa Króla papież Franciszek wyniósł na ołtarze zupełnie nam nieznanego Kuriakose Eliasa Chavarę, założyciela zakonu, który choć powstał w Indiach, gdzie katolicy stanowią kilka procent populacji, ma zatrzęsienie powołań. Jaki jest sekret św. Chavary i jego duchowych synów?
Jeśli w jednym zdaniu występują Indie i wiara katolicka, to niemal na pewno w tym samym zdaniu będzie również Matka Teresa z Kalkuty. I na tym prawdopodobnie kończy się nasza wiedza w tym zakresie. Ktoś bardziej zainteresowany, zwłaszcza z Wielkopolski, może jeszcze wspomnieć o św. pamięci ks. Marianie Żelazku, misjonarzu trędowatych. Co jeszcze? Niestety, coraz częściej z Indiami kojarzą nam się również prześladowania chrześcijan, w tym katolików. I to już będzie chyba naprawdę wszystko.
A ja muszę się przyznać, że nie tylko miałem szczęście być w Indiach i spotkać tamtejszych katolików (a nawet księdza Żelazka), ale również w innych częściach świata, jakimś dziwnym zrządzeniem Boskiej Opatrzności, powraca do mnie temat katolicyzmu w Indiach. Kiedy przed kilku laty prowadziłem w Melbourne Nowennę do Bożego Miłosierdzia poznałem tam świeckich, Iana i Joy, którzy co roku jeżdżą do Indii na miesiąc albo dwa, aby mówić tam o Bożym miłosierdziu. Kiedy kilka dni temu wysłałem im świąteczne życzenia, odpisali mi z Singapuru, gdzie właśnie przesiadali się na samolot do Indii. Polecieli nieść iskrę Bożego miłosierdzia do kolejnego stanu w tym olbrzymim kraju i kiedy będziecie czytać te słowa, oni nadal tam będą. Proszę o modlitwę za nich.
Z kolei w Nowym Jorku, w parafii gdzie najczęściej się zatrzymuję, od niemal dwóch lat posługuje również ks. Johny. Jak się zobaczy Johniego nie można mieć żadnych wątpliwości, że jest Hindusem. Na początku myślałem, że jest on jednym z wielu księży katolickich z całego świata, którzy przybywają wspomagać Kościół amerykański, ale trochę mnie dziwiło, że Johny czasami wykonuje jakieś dziwne gesty podczas liturgii, albo potrafi się zupełnie pogubić, ale kładłem to na karb młodego wieku i braku doświadczenia. Tymczasem okazało się, że Johny, który przebywa w USA m.in. dlatego, że jest ich w rodzinnym stanie Kerala aż za dużo (sic!), musiał w Nowym Jorku nauczyć się zupełnie dla siebie nowego rytu, ponieważ został wyświęcony w Indiach w obrządku syromalabarskim. Doskonale rozumiem wasze wybałuszone oczy. Też nie miałem pojęcia, o co chodzi. A ponieważ w listopadzie ubiegłego roku w Rzymie miała miejsce kanonizacja założyciela ich zgromadzenia św. Kuriakose Eliasa Chavary (po polsku Cyriaka Eliasza), pomyślałem, że warto z Johnym porozmawiać.
Na początek proszę o wyjaśnienie, czym jest Kościół syromalabarski, w którym przyjąłeś święcenia kapłańskie?
Ks. Johny Chengalan Thomas CMI: Zacznijmy może od takiej ciekawostki, że choć chrześcijaństwo dotarło do Indii w 52 roku, kiedy apostoł św. Tomasz trafił do mojej Ojczyzny, czyli dzisiejszego stanu Kerala, zanim jeszcze św. Piotr przybył do Rzymu, to Kuriakose Elias Chavara jest pierwszym Świętym z naszego Kościoła.
Kerala jest stanem leżącym na południu Indii i w czasach, kiedy dotarł tu św. Tomasz nosił nazwę Malabar. Jest to przepiękny, pagórkowaty i zielony region znany również jako Kraina Przypraw. Na mapach turystycznych często jest też nazywany Własnym Krajem Boga (God’s own Country). Wiadomo, że w latach 970-930 przed Chrystusem okręty wojenne króla Salomona przywoziły od nas drogocenne towary, takie jak jedwab, perły i oczywiście przyprawy. W 77 roku przed Chrystusem rzymski historyk Pliniusz Starszy wspomina o znacznych sumach pieniędzy wysyłanych co roku do Indii na zakup naszych bogactw. To pewnie ten szlak handlowy umożliwił św. Tomaszowi dotarcie do Malabar, czyli dzisiejszej Kerali.
Dobrze, teraz rozumiem, skąd Malabar w nazwie waszego Kościoła... Brakuje mi jeszcze pierwszej części...
Kiedy pod koniec piętnastego wieku Portugalczycy przybyli do Indii z Vasco da Gama na czele, niektórzy w celach przygodowych, inni handlowych, a jeszcze inni w celach misyjnych, musieli się bardzo zdziwić, kiedy odkryli tutaj grupę chrześcijan zwanych wówczas Chrześcijanami św. Tomasza. Językiem ich liturgii był syryjski (albo syriacki), który jest dialektem aramejskim. Myślę, że teraz jest wszystko jasne. Portugalczycy za bardzo wtrącali się w sprawy syryjskich chrześcijan z Malabaru (Kerali) i nawrócili niektórych na ryt łaciński. Od tamtego czasu te dwa obrządki syromalabarski i łaciński funkcjonują w Kerali. Niestety doszło też do podziału w 1653 roku: katolicy syryjscy są w jedności z Rzymem, natomiast chrześcijanie syryjscy podlegają Kościołowi Ortodoksyjnemu. Myślę, że nie ma sensu rozpatrywać całej tej historii, w każdym razie Kościół syromalabarski jest w jedności z Rzymem i wreszcie cieszy się swoimi pierwszymi świętymi.
To może teraz przybliżysz nam postać św. Chavary?
Urodził się w chrześcijańskiej rodzinie w wiosce Kainakary 10 lutego 1805 roku. Wstąpił do seminarium i mając 24 lata przyjął święcenia kapłańskie. Bardzo prędko zrozumiał, że życie jego Kościoła wymagało ożywienia, dlatego z grupą innych księży założył wspólnotę zakonną dla mężczyzn. Jej celem było przygotowanie zespołu świetnie wykształconych i przygotowanych księży, którzy mogliby służyć Kościołowi na różnych obszarach, jednakże bez konieczności administrowania parafią. Zgromadzenie założone w 1831 roku nazywa się Karmelici Maryi Niepokalanej (The Carmelites of Mary Immaculate) CMI i na dzień dzisiejszy ma ponad 3000 członków, w tym prawie 2000 księży w 30 różnych krajach świata. Tutaj w USA jest nas ponad 100 księży. I chciałbym podkreślić, że wszystkie te powołania są tylko z naszego stanu Kerala, a nie z całych Indii. Kerala ma dzisiaj około 30 milionów mieszkańców, z czego 20% to chrześcijanie różnych denominacji.
Św. Chavara założył również zgromadzenie żeńskie. Czy sióstr też macie tak wiele?
Jeszcze więcej! Zgromadzenie Matki Karmelu (The Congregation of the Mother of Carmel) CMC założone w 1866 roku liczy dzisiaj ponad 7000 sióstr, a razem z Cyriakiem Eliaszem została kanonizowana siostra Eufrazja od Najświętszego Serca Jezusa, która zmarła w opinii świętości 29 sierpnia 1952 roku.
Wróćmy jeszcze do św. Chavary. Co szczególnego uczynił, że udało mu się powołać do życia tak prężne zgromadzenie i zasłużyć na świętość?
Cyriak Eliasz uważał, że bardzo ważne jest przygotowanie księży do bycia liderami, dlatego powołał do życia seminarium w Mannanam, pierwsze tego typu w Indiach. Poczynił też kroki, w 1864 roku, w celu ustanowienia szkół przy każdej parafii, grożąc wręcz zamknięciem parafii i kościoła, jeśli nie powstanie przy nich szkoła. Dzięki niemu dzisiaj w stanie Kerala praktycznie nie ma analfabetyzmu, 100% mieszkańców potrafi czytać i pisać. Do dzisiaj przykładamy wielką troskę do edukacji, a każdy wyświęcony ksiądz musi ukończyć dodatkowe studia inne niż teologia czy filozofia.
Czytałem, że Cyriak Eliasz mówił biegle sześcioma językami, oprócz swojego rodzinnego dialektu...
To prawda. Myślę, że nasz założyciel bardzo by ci się spodobał, ponieważ był człowiekiem mediów, porównałbym go nawet do waszego rodaka św. Maksymiliana Kolbe. Chavara założył pierwszą katolicką drukarnię w Kerala przyczyniając się do dystrybucji książek o treści religijnej. Co prawda już po jego śmierci, ale w drukarni, którą on założył, była drukowana pierwsza na świecie gazeta codzienna wydawana przez wspólnotę zakonną C.M.I. „Deepika”. Myślę też, że bardzo odważną inicjatywą św. Chavary było otwarcie się Chrześcijan św. Tomasza, którzy przez dziewiętnaście wieków należeli do wyższej kasty i nie angażowali się poza swoją kastą i regionem.
Na czym budował swoją duchowość?
To były trzy filary, które po dziś dzień są dla nas ważne: najpierw Eucharystia i adoracja. Św. Chavara rozpowszechnił w naszym Kościele np. nabożeństwo czterdziestogodzinne. Na drugim miejscu była dziecięca pobożność do Maryi, szkaplerz, Różaniec, szczególne obchodzenie miesiąca maja. I wreszcie na trzecim miejscu Święta Rodzina. Na łożu śmierci zawierzył on nasze zgromadzenie właśnie Świętej Rodzinie.
Chciałbym, żebyś powiedział jeszcze kilka słów o waszej trosce o rodziny, ponieważ dla nas w diecezji kaliskiej, gdzie czcimy św. Józefa jest to temat bardzo ważny.
Św. Chavara bardzo dbał o świętość rodzin. Sformułował wiele zasad prowadzących do wzrostu wiary i miłości w rodzinach, które opublikował jako swój testament. Jeśli pracujemy w parafiach, są one podzielone na sektory i właściwie każdego dnia ksiądz udaje się do jednego sektora, gdzie spotyka się najpierw na modlitwie, a później przy posiłku ze wszystkimi rodzinami: naucza je, a jeśli trzeba - upomina. Widziałem kiedyś, jak wzbraniałeś się, kiedy starsza pani chciała pocałować cię w dłoń. U nas jest czymś normalnym oddanie kapłanowi szacunku w taki sposób. W niedzielę, właściwie każda rodzina, zanim rozpocznie posiłek, przygotowuje jedną miskę z najlepszą potrawą i wysyła przez jednego z synów księżom na plebanię i dopiero potem jedzą. Księża są bardzo kochani i szanowani.
Zauważyłem, że nawet tutaj w USA wy, karmelici trzymacie się razem. Wciąż się spotykacie, modlicie, jecie wasze hinduskie jedzenie...
...i gramy. W kosza, w ping-ponga, w badmintona, w karty, w szachy... Wiesz, ciekawa rzecz, niemal wszyscy nasi współbracia, których znam mieli zabieg na kolana, ja też już miałem dwie operacje.
Od klęczenia?
Nie, od grania w koszykówkę (śmiech). Sam się z nas śmiałeś, że nasza reguła powinna brzmieć pray and play (módl się i graj), ale dla nas te spotkania są ważne. Jesteśmy nie tylko współbraćmi, ale też i przyjaciółmi. Niedawno zjechałem pół Europy i wszędzie spałem w naszych domach: w Szwajcarii, we Francji, w Austrii... I wszędzie czułem się jak w domu.
Ale w Polsce nie byłeś i nie ma u nas żadnego waszego domu?
Na razie. Na razie nie ma...
z Ks. Johnym Chengalanem Thomasem CMI rozmawiał ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!