TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 16 Sierpnia 2025, 17:44
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Święty Sołtys z Kazimierza

Święty Sołtys z Kazimierza

Niedawno Benedykt XVI ogłosił świętym Polaka Stanisława Kazimierczyka. Żyjący ponad 500 lat temu zakonnik nazywany Apostołem Eucharystii pomagał chorym, biednym i cierpiącym. Za jego wstawiennictwem został uzdrowiony starosta oświęcimski Piotr Komorowski.

Decyzja kanonizowania księdza żyjącego w XV wieku może wydawać się trochę zaskakująca. Co nas, żyjących w XXI wieku, z nim łączy? Mamy zwracać się o wstawiennictwo i pomoc do średniowiecznego zakonnika? Historia jego krótkiego życia i cudów po śmierci jest odpowiedzią.

 

Eucharystia, Maryja i chorzy

Stanisław Sołtys urodził się 27 września 1433 roku w Kazimierzu leżącym tuż obok Krakowa (obecnie to dzielnica Krakowa), dlatego nazwano go Kazimerczykiem. Został ochrzczony w kościele pw. Bożego Ciała.

Stanisław pochodził z rodziny mieszczańskiej. Jego ojciec Maciej był rzemieślnikiem i utrzymywał się z tkactwa. Matka Jadwiga należała do istniejącego przy parafii po dziś dzień Bractwa Najświętszego Sakramentu. Pewnie dlatego Stanisław od dziecka cenił Eucharystię. Miał też wielką cześć do Matki Bożej, to do niej z prośbą o potomstwo zwracała się Jadwiga Sołtysowa. Młody Stanisław podjął studia w Akademii Krakowskiej. Zgłębiał m. in. logikę gramatykę, matematykę, fizykę, astronomię, muzykę oraz teologię. Na wydziale teologicznym uzyskał doktorat. Wykształcenie otwierało przed nim wiele „drzwi” kariery. On jednak mając 23 lata wstąpił do znanego mu od dzieciństwa Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich pracujących w parafii Bożego Ciała. W nowicjacie był sumienny i pracowity. Doktor teologii pomagał w utrzymaniu czystości i pracach kuchennych. Z radością służył chorym.

Dwa lata później przyjął święcenia kapłańskie. Najpierw zajmował się skryptorium i młodymi zakonnikami, którzy nie mieli wysokiego wykształcenia. Poza tym wiele czasu poświęcał na modlitwę, czytał Pismo św., regularnie przystępował do spowiedzi i Komunii św. Po pięciu latach powierzono mu funkcje kaznodziei i spowiednika w klasztorze. W jego kazania wsłuchiwali się nie tylko parafianie z Kazimierza, ale i mieszkańcy Krakowa. Mówiono o nim, że jest gorliwym kaznodzieją i świetnym spowiednikiem. Potem powierzono mu kolejne odpowiedzialne zadanie – został wychowawcą młodych współbraci.

W tym, co robił ujawniała się jego wielka cześć dla Eucharystii. Nie tylko sam adorował Pana Jezusa, ale chciał dawać Go innym. Codziennie chodził z Najświętszym Sakramentem do chorych, zwłaszcza przykutych do łóżek i samotnych. Nam wydaje się to oczywiste, ale nie w tamtych czasach. Praktykę częstej Komunii św. wprowadził Pius X dopiero w XX wieku. Odwiedzając chorych ks. Stanisław wspierał ich dzieląc się swoim pożywieniem. Wszystkich, biednych i bogatych traktował równo, nikogo nie wyróżniał. Potem gdy w czasie epidemii zarazy wszyscy księża uciekli poza miasto w klasztorze pozostał tylko Stanisław, nie bał się pomagać chorym i udzielać sakramentów. Przeżył i założył później infirmerię na Kazimierzu.

Ks. Kazimierczyk był także wielkim czcicielem Matki Bożej. Co piątek szedł na położoną niedaleko Skałkę, by modlić się do Bogurodzicy. Tu pewnego razu ukazała mu się „Najświętsza Maryja Panna z Dzieciątkiem Jezus na rękach i św. Stanisławem i wielkim zastępem aniołów”, Matka Boża zapowiedziała, że w niebie czeka go nagroda.

Intensywna praca w parafii i asceza osłabiły jego organizm. Zmarł 3 maja 1489 roku, mając zaledwie 56 lat. Jak odnotowuje jego biograf przed śmiercią ujrzał Matkę Bożą i zmartwychwstałego Chrystusa w chwale. Zgodnie z jego życzeniem pochowano go pod posadzką kościoła Bożego Ciała u wejścia do prezbiterium. Potem jego ciało zostało przeniesione do  barokowego ołtarza.

 

Kult i znaki

Od chwili śmierci grób ks. Kazimierczyka zaczęli nawiedzać wierni przekonani o świętości zakonnika. Prosili o wstawiennictwo u Boga, bo dla nich był już święty za życia. I tak trwa to do dzisiaj. Ks. Stanisław nadal troszczy się o ludzi, którzy proszą go o pomoc. Potwierdzają to księża z krakowskiego Zakonu Kanoników Regularnych z parafii Bożego Ciała, tej samej, z którą przez całe swoje życie związany był Święty.

Kanonicy Regularni przez wieki zapisywali cuda, które działy się za wstawiennictwem ks. Stanisława. Zaledwie rok po śmierci opisano aż 176 nadzwyczajnych wydarzeń. Pierwsze podziękowanie pochodzi z 1489 roku, uzdrowiona wtedy została Regina, żona Klemensa Czarnego, sukiennika z Kazimierza, która „dłuższy czas cierpiała na krwotok i jakąś niewieścią chorobę”. Historię cudów poznajemy także z obrazów ufundowanych przez czcicieli świętego zakonnika. Wśród nich był Adam Bosowski, dworzanin króla Władysława, dziękował za to, że przestała płynąć krew z oczu jego córki. Kult ks. Kazimierczyka trwał przez wieki. Ale oficjalnie został ogłoszony błogosławionym w 1993 roku.

 

Najważniejszy cud

Wracając jednak do znaków, które pozostawił ks. Stanisław. Najbardziej znany jest cud uzdrowienia Piotra Komorowskiego, starosty oświęcimskiego. Na mocy papieskiej dyspensy Benedykta XVI to on został zatwierdzony jako wymagany cud w procesie kanonizacyjnym Stanisława. Nie była to sprawa łatwa, bo zdarzył się w... 1617 roku. Natomiast według procedur powinien on zaistnieć po beatyfikacji, dlatego potrzebna była dyspensa. By lepiej przyjrzeć się „sprawie” warto najpierw sięgnąć do spisanej jego historii. „W Krakowie przy ulicy Grodzkiej zatrzymał się hrabia Piotr Komorowski, właściciel dóbr na Orawie i Liptowie, nadto starosta oświęcimski. Ten bardzo chorował na oczy. Jedno oko już utracił, na drugie bardzo cierpiał. W swojej boleści wobec zbliżającego się kalectwa utraty wzroku zwrócił się do bł. Stanisława Kazimierczyka z prośbą o ratunek. Doznawszy natychmiastowego uzdrowienia w poniedziałek świąteczny (Zielone Święta), od razu kazał się prowadzić do grobu tego błogosławionego, pragnąc serdecznie podziękować za nadzwyczajną łaskę. 

W dowód wdzięczności, w swych dobrach w Suchej wybudował kościół i klasztor, i oddał je zakonnikom z kościoła Bożego Ciała na Kazimierzu. W dokumencie erekcyjnym parafii w Suchej sprawa została podkreślona, że „zasługami i modlitwami pobożnego i naprawdę błogosławionego Stanisława Kazimierczyka wrócił do zdrowia””. Uzdrowienie starosty było natychmiastowe i trwałe. Przed kanonizacją Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych przekazała odpowiednią dokumentację dotyczącą cudu Komisji Lekarskiej, by stwierdziła: czy to uzdrowienie jest niewytłumaczalne z punktu widzenia medycyny. Odpowiedź była pozytywna. Analizując przypadek specjaliści stwierdzili, że Piotr Komorowski najprawdopodobniej chorował na ropień oczodołu. Do dziś jest to choroba bardzo trudna do wyleczenia, a co dopiero w XVII wieku. A pomógł mu Stanisław Kazimierczyk, zakonnik, od 17 października tego roku oficjalnie przez Kościół nazwany świętym.

 

Na podstawie e.kai.pl

Renata Jurowicz

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!