TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 17:00
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Świadczyć o Matczynej opiece

Świadczyć o Matczynej opiece peregrynacja

11 października 2010 roku w mojej parafii (Rososzyca) przeżywaliśmy wielkie święto nawiedzenia cudownego obrazu Matki Bożej. Wielu parafianom jak i mnie, dzień ten zostanie w pamięci na długo, jeśli nie na całe życie. Aby przedłużyć czas spotkań z Maryją spotykamy się na specjalnych nabożeństwach w 11 dniu każdego miesiąca o godzinie 20.30. Te wieczorne spotkania przybliżają nam szczegóły objawień Matki Bożej w różnych miejscach kuli ziemskiej, a o godzinie 21.00 w Apelu Jasnogórskim łączymy się duchowo z Częstochową.

W moim życiu miałam szczęście dwukrotnie przeżywać nawiedzenie cudownego obrazu Matki Bożej. Pierwsze spotkanie, gdy miałam lat 17. Porównując przeżycia na przestrzeni lat muszę stwierdzić, że każde było widziane innymi oczami, z innym bagażem doświadczeń życiowych, ale każde było szczególne i wyjątkowe.
Chcąc opisać październikowe spotkanie z Matką nasuwa mi się pewne wydarzenie, które miało miejsce w ostrowskim Liceum Ogólnokształcącym. Pewien uczeń pisząc pracę maturalną z języka polskiego na temat: „Co to jest sumienie?” postanowił oprócz swojego nazwiska na końcu strony, oddać puste kartki. Zastanawiam się, czy ja pisząc o przeżyciach po nawiedzeniu cudownego obrazu Matki Bożej nie powinnam uczynić podobnie, bo czyż można opisać słowami przeżycia, które sięgają głębi duszy? Czy dobranie najwspanialszych słów odda atmosferę tego wydarzenia? Czy łzy, które bez opanowania cisnęły się, by wylać wszystko, co chciało się powiedzieć Matce Bożej to coś szczególnego? Czy czas, który pozwolił zatrzymać bieg codziennych, bardzo ważnych spraw, to argument, który mówi coś więcej niż zwyczajne przeżycie?
Powiem wprost dobrze mi żyć z tą świadomością „dojrzewania” w wierze. Owocem mojego przeżycia jest decyzja, na którą nigdy wcześniej nie zdecydowałabym się, musiałam do niej po prostu „dojrzeć”. Niezbędny okazał się klimat, który był podczas rekolekcji, jak i w czasie nawiedzenia Cudownego Obrazu.
Postanowiłam należeć do Koła Żywego Różańca i być płatkiem Margaretki. To zadanie, które mnie inspiruje, by czynić coś więcej na chwałę Bożą i dla mojego uświęcenia. Różaniec, wyznając osobiście był dla mnie modlitwą trudną i niezrozumiałą. Wcześniej lubiłam różne modlitwy, ale z trudem przychodziło mi trwać na modlitwie różańcowej.
Po rekolekcjach, jakie przeżyłam przed nawiedzeniem obrazu Matki Bożej, które tak naprawdę w dużej części poświęcone były modlitwie różańcowej zrozumiałam sens tej modlitwy. Zrozumiałam też, że wielki czas na moje zmierzenie się z tą modlitwą. W trakcie tych rekolekcji dostałam w prezencie w dość niezwykłych okolicznościach różaniec. To był dla mnie wyraźny sygnał. Wydarzenia osobiste i rodzinne, które miały miejsce krótko po nawiedzeniu obrazu Matki Bożej jak magnes przyciągnęły mnie do Różańca i oby tak zostało. Wszystko, co czynię w życiu zostawi jakiś ślad, dlatego tak ważna jest dla mnie świadomość tego, co robię i świadomość, że jestem grzesznym człowiekiem, który potrzebuje matczynej opieki.

Parafianka z Rososzycy

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!