Św. Józef i król Staś
Oto pytanie w sam raz dla teleturnieju „Giganci historii”: Co wspólnego ze św. Józefem Kaliskim miała elekcja Stanisława Augusta Poniatowskiego?
W książce „Cuda y łaski za przyczyną y wzywaniem mniemanego Oyca Jezusowego Józefa Świętego” pióra ks. Stanisława Józefa Kłossowkiego, z zaskoczeniem wyczytałam, że przed cudownym kaliskim obrazem żarliwie i systematycznie modlono się o to, by w 1764 roku na polskim tronie królewskim zasiadł Stanisław August Poniatowski. Mało tego, o modlitwy te upominał się wyraźnie ówczesny prymas Polski ks. kard. Władysław Łubieński. Św. Józef najwyraźniej modłów wysłuchał, bo Poniatowski na tronie zasiadł. Niestety jednak, jako ostatni król Rzeczpospolitej. W dodatku jako władca, który w powszechnej świadomości Polaków uchodzi za najgorszego w naszych dziejach monarchę, który doprowadził do całkowitego upadku Rzeczpospolitej. A jeśli dodamy do tego jeszcze jego romans z carycą Katarzyną II i opowieści o chwiejnym charakterze, który czynił z niego marionetkę w rękach obcych mocarstw, to już w ogóle nie ma o czym mówić. I tu powstaje problem. Bo skoro Poniatowski miał być takim nieszczęściem dla Polski, to dlaczego św. Józef orędował za jego wyborem na króla?
Czarny PR
Żaden z polskich władców nie ma tak czarnego PR-u, jak Poniatowski. I co ciekawe, autorami tego stanu rzeczy nie byli wcale Rosjanie, Niemcy czy nawet komuniści, ale… Hugo Kołłątaj i Joachim Lelewel. Inni tylko go rozbudowywali. Nie będę tu jednak przedstawiać szczegółów, a zainteresowanych nimi odsyłam do prac prof. Zofii Zielińskiej. Powiem tylko tyle, że gdyby do zaborów doszło dopiero za królowania następcy Stanisława Augusta, dziś nazywalibyśmy go prawdziwie oświeconym, nowoczesnym monarchą. Niestety przyszło mu rządzić w najtrudniejszym dla Polski okresie.
Nie tylko konstytucja
Prof. Andrzej Nowak twierdzi stanowczo, że Poniatowski rozpoczynał swoje królowanie z bardzo dobrym programem, który zakładał zreformowanie, unowocześnienie i wzmocnienie państwa. Pierwszym ważnym posunięciem Stanisława Augusta była likwidacja ustrojowej zasady liberum veto. Przypomnijmy, że dawała ona prawo każdemu z posłów biorących udział w obradach Sejmu do zerwania go i unieważnienia podjętych na nim uchwał. Choć idea przyświecająca liberum veto hołdowała jak najlepiej pojmowanej wolności, w rękach bezmyślnych lub przekupnych posłów stawała się nie tylko narzędziem anarchii, ale instrumentem służącym obcym mocarstwom w unieszkodliwianiu i osłabianiu Polski. Dodajmy, że instrumentem, który mocarstwa te skrzętnie wykorzystywały.
Krótko po koronacji król Staś założył w Warszawie Szkołę Rycerską, czyli elitarną uczelnię wojskową, która miała kształcić przyszłą armię. Co warte podkreślenia, absolwent szkoły, Tadeusz Kościuszko nauki w niej odebrane znakomicie wykorzystał projektując fortyfikacje West Point, czyli najsłynniejszej uczelni wojskowej na świecie. Stanisław August utworzył również będącą zalążkiem rządu konferencję króla z ministrami i kancelarię królewską. Z kolei w 1773 roku powstała Komisja Edukacji Narodowej tj. pierwsza na świecie centralna instytucja o charakterze dzisiejszego Ministerstwa Edukacji. Niektórzy historycy mawiają, że tak jak o Kazimierzu Wielkim mawia się, że zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną, o Stanisławie Auguście śmiało można mówić, iż zastał Rzeczpospolitą jako kraj obmierzły kulturalnie i oświatowo, a zostawił oświecony i unowocześniony na miarę czasów. Mówi się wręcz, że kultura, która rozkwitła w Polsce za jego panowania, dała siłę kilku pokoleniom Polaków do walki z zaborcami o niepodległość ojczyzny.
Opus magnum Poniatowskiego to naturalnie Konstytucja 3 Maja, której on sam był autorem. Polska konstytucja była pierwszą w Europie i drugą, po amerykańskiej, na świecie. Gdy Francja tonęła we krwi rewolucji, Ludwika XVI ścięto na gilotynie, kościoły palono, a duchownych mordowano, Konstytucja 3 Maja przebudowywała porządek społeczny w sposób absolutnie pokojowy i z poszanowaniem praw Polaków. Bardzo złą decyzją Poniatowskiego było natomiast przystąpienie do Konfederacji Targowickiej. I choć monarcha nie zgadzał się z jej założeniami, w myśl własnej zasady, że król powinien być ze swoim ludem, nawet gdy lud się myli, poszedł razem z konfederatami na zatracenie. Część historyków ostro krytykuje Stanisława Augusta za to, że nie walczył do końca, że nie sprzeciwił się targowiczanom. Druga część usprawiedliwia go twierdząc, że robił wszystko, by ocalić Rzeczpospolitą przed totalnym rozbiorem.
Rusofil?
W powszechnej świadomości ostatni król Polski jest nie tylko monarchą sprzyjającym interesom Rosji, ale wręcz marionetką w rękach carycy Katarzyny. Mało kto wie, że w swój głośny romans, z ówczesną jeszcze księżną Katarzyną, został wmanewrowany, a do tego szybko przez swą wpływową kochankę porzucony. Młodziutki Stanisław, podobnie jak każdy syn szanującej się magnackiej rodziny, dużo podróżował po Europie. Podczas tych wojaży poznał brytyjskiego arystokratę sir Charlesa Hanbury’ego-Williamsa. Wywarł na nim tak dobre wrażenie, że sir Charles zaproponował mu pracę. Kiedy w 1755 roku został mianowany nowym ambasadorem Jego Królewskiej Mości w Petersburgu, zaprosił Stasia do siebie i mianował swoim sekretarzem. Sir Charles miał świadomość, że zdobycie względów 26-letniej księżnej – i przyszłej carycy – może być kluczem do uzyskania wpływów na carskim dworze. Londyńscy mocodawcy zasugerowali mu, że powinien wdać się z nią w romans i w ten sposób uczynić z niej najwierniejszego sojusznika brytyjskiej korony. Ambasador choć nie miał wobec takiego rozwiązania żadnych obiekcji moralnych, z powodu wieku i słabego zdrowia nie był w stanie uwieść Katarzyny, ale pod ręką miał 23-letniego, naiwnego jeszcze Poniatowskiego, który, co bardzo istotne, nie był ani trochę zepsuty. „Surowe wychowanie ustrzegło mnie od wszelkich rozpustnych stosunków – zapisał w swoim pamiętniku - potem zaś (…) zbieg najrozmaitszych drobnych okoliczności (…) zdawał się zachować mnie całego dla tej, która później rozporządzała moim losem”. Swoją drogą, spora grupa historyków twierdzi, że Poniatowski nigdy nie był bawidamkiem i że to kolejna, dorobiona mu, gombrowiczowska gęba.
Niewinnego i niczego nie spodziewającego się Stanisława trzeba było tylko podsunąć Katarzynie – tak pisze Robert K. Massie w książce „Katarzyna Wielka. Portret kobiety”. A o to postarał się już jeden z członków jej dworu, Lew Naryszkin. Poniatowski do ostatniej chwili nie wiedział co się dzieje. Massie twierdzi, że archiwa petersburskie donoszą, iż Staś zakochał się wówczas w Katarzynie, że kochał ją do końca życia i licząc na jej wzajemność, zwlekał z ożenkiem. A Katarzyna, na pocieszenie, postanowiła uczynić go królem Polski. Gdyby rzeczywiście Stanisław August był takim rusofilem jak się głosi, z pewnością nie przeprowadziłby wszystkich (choć nie tylko tych) wymienionych wyżej reform. Bo zaznaczyć należy, że przeprowadzał je wbrew woli carycy. Zresztą Sejm Czteroletni, który zwieńczyła Konstytucja 3 Maja, miał miejsce wówczas, gdy Rosja pogrążona była w wojnie z Turcją i Szwecją i Katarzyna II nie była w stanie kontrolować sytuacji w Polsce.
Nawet sam ambasador Rosji w Polsce Mikołaj Repin utrzymywał, że Stanisław August stał zawsze w poprzek interesom rosyjskim. Zatem co poszło nie tak? Po pierwsze królowi brakowało pieniędzy, a bez nich i bez armii, która dopiero co zaczęła być budowana, niemożliwy był realny opór przeciw zaborcom. Po drugie, Polska nie była krajem suwerennym już za jego poprzednika Augusta III. Po trzecie, państwa ościenne prowadziły w Polsce to, co dziś nazywamy wojną hybrydową, tyle, że bez Internetu i skłócały i dezorientowały naród wyjątkowo skutecznie. 25 listopada 1795 roku Stanisław August Poniatowski zmuszony został do rezygnacji z korony. Wzgardzony zmarł na wygnaniu 12 lutego 1798 roku w Petersburgu. Dziś jego ciało spoczywa w kościele św. Jana w Warszawie. ■
Aleksandra Polewska – Wianecka
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!