TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 15 Sierpnia 2025, 21:15
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Św. Józef i rodzeństwo jego Syna

Św. Józef i rodzeństwo jego Syna

Skoro w Ewangelii jest mowa o „braciach i siostrach” Jezusa, to trzeba postawić pytanie: czy św. Józef miał inne dzieci? 

Przygotowując niniejszy tekst ciągle mam jeszcze w głowie fragment Ewangelii opowiadający o odnalezieniu Jezusa w świątyni, który czytaliśmy w Niedzielę Świętej Rodziny. Pomijając nawet dramat zagubienia własnego syna na trzy dni, który musiał wystarczająco zszargać nerwy zwłaszcza ojca, choćby i tylko przybranego, to szczególnie uderza mnie fakt, że kiedy już odnaleziono Jezusa w świątyni, nie Józef jest tym, który udziela reprymendy synowi, ale Maryja. Dziwne. Przecież kobieta raczej nie powinna była w owych czasach się odzywać, a już na pewno nie w świątyni... A jednak Józef milczy i pozwala swojej małżonce, aby przemówiła również w jego imieniu. Na mój osobisty użytek znalazłem sobie takie wyjaśnienie: św. Józef był tak wkurzony, że powiedział swojej małżonce coś w rodzaju: „Ty z nim pogadaj, bo jeszcze powiem coś zbyt mocnego, czego później pożałuję, a dzieciak będzie miał traumę na całe życie”. 

Ukryty jak żołnierz

Ale może nie jest to wyjaśnienie odpowiadające prawdzie? Może rację ma choćby ks. Marek Dziewiecki, który uważa, że po dwóch tysiącach lat ciągle jeszcze wielu chrześcijan ma dziwne i wypaczone wyobrażenia na temat małżonka Maryi? Może ja też jestem pośród tych chrześcijan? Ks. Dziewiecki dyskutuje z tezą, że powołaniem Józefa było jedynie dyskretne opiekowanie się Małżonką i jej Dzieckiem poprzez bierne wypełnianie poleceń, które Bóg przekazywał mu we śnie. Uważa on też, że powodem naszej słabej znajomości postaci św. Józefa jest nie tyle fakt, że Ewangelia mówi o nim niewiele, ale jest to raczej efekt własnej decyzji Józefa, aby pozostać na drugim planie, by być dobrym cieniem Maryi i Jezusa, by być dla nich parasolem przyjaźni, troski i czułości, by być dyskretnie obecnym po to, aby osoby, które najbardziej pokochał, czuły się najmocniej chronione i bezpieczne.

Byłoby więc trochę winy św. Józefa w tym, że tak trudno jest nam dzisiaj zajmować się jego osobą. Bo się ukrył. Ks. Dziewiecki porównuje wręcz św. Józefa do żołnierza, który pozostaje w ukryciu, by tym skuteczniej strzec powierzonego sobie odcinka granicy. Im bardziej ktoś kocha, tym bardziej dyskretnie to czyni. Powrócimy kiedyś do ciekawych rozważań księdza Dziewieckiego, a dzisiaj wracamy do innego naszego przewodnika, kardynała Ravasiego, który pomaga nam odkryć jak najwięcej o ukrywającym się św. Józefie. W kolejnym rozdziale swojej książki porusza on temat „braci i sióstr” Jezusa, a więc rzekomych innych dzieci Józefa.

Czyż Jego bracia nie żyją pośród nas?

Rozpoczniemy od sceny z Ewangelii według św. Marka, która jest uznawana za najstarszą chronologicznie redakcję wydarzeń, choć wzmianki na ten temat znajdziemy również u Mateusza i Łukasza. Jezus przechodzi przez swój rodzinny Nazaret i ponieważ jest szabat, jako przykładny Żyd udaje się do synagogi. Tam wygłasza mowę, swoiste kazanie, które robi na wszystkich wielkie wrażenie. I jak to zwykle bywa w małych społecznościach, natychmiast pojawiają się wątpliwości, ironia, a nawet podejrzenia. I tu sięgamy do tekstu: „Skąd to u Niego? I co za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?” (Mk 6, 2-3).

Kardynał Ravasi komentując ten tekst podkreśla, że już od początków chrześcijaństwa zastanawiano się nad tożsamością tych „braci i sióstr”, w stosunku do których Jezus wydaje się dystansować przy innej okazji, jak to czytamy wcześniej w tej samej Ewangelii wg św. Marka: „Przyszła Jego matka i Jego bracia i zatrzymawszy się na zewnątrz, posłali do Niego, aby Go przywołać. A przy Nim siedziała wielka gromada. Powiedzieli Mu: „Oto Twoja matka, Twoi bracia i Twoje siostry czekają na Ciebie na zewnątrz”. On w odpowiedzi rzekł im: „Kto jest moją matką i moimi braćmi?” Spojrzawszy po siedzących wokół siebie powiedział: „Oto moja matka i moi bracia. Kto spełni wolę Boga, ten będzie moim bratem, i siostrą, i matką” (Mk 3, 31-35).

Na dodatek również żydowski historyk Józef Flawiusz (I wiek po Chrystusie) w swoim dziele „Starożytności żydowskie” mówi o Jakubie, przełożonym Kościoła jerozolimskiego, jako o „bracie Jezusa zwanego Chrystusem”. Jak to rozumieć?

Źródła pozabiblijne

Nasz przewodnik sięga w tym momencie do różnych źródeł, aby dać nam panoramę najwcześniejszych prób wyjaśnienia problemu. I tak przytacza pierwszą starożytną identyfikację owych „braci”, której można się doszukiwać w apokryfie z II wieku w tzw. „Protoewangelii Jakuba”, gdzie w ramach opisu małżeństwa z Maryją Józef wyznaje: „Mam synów, jestem starcem, ona zaś jest młodziutką dzieweczką!” (9, 2). W tym kontekście „bracia” Jezusa byliby więc jego przyrodnim rodzeństwem, zrodzonym z poprzedniego małżeństwa Józefa. 

Kolejny cytowany przez kardynała chrześcijański pisarz pochodzenia żydowskiego z II wieku to niejaki Fegezyp, który w swoich „Wspomnieniach” pisze o „krewnych” Jezusa, którzy byli sądzeni przez Rzymian za panowania Domicjana, a więc pod koniec I wieku. Tezę tę przyjął również słynny tłumacz Biblii na język łaciński, św. Hieronim, który w „braciach i siostrach” widział praktycznie kuzynów, czyli należących do rodzinnego klanu Maryi, wspomnianych właśnie przez Hegezypa „krewnych”. Hieronim pisał o tym zwłaszcza w ramach swoich ostrych polemik ze współczesnym sobie Helwidiuszem (IV wiek), który twierdził, że chodzi tutaj o dzieci, które Maryja miałaby mieć z Józefem już po urodzeniu Jezusa. Tezę tę podtrzymują również niektórzy współcześni egzegeci, opierając się m.in. na zdaniu z Ewangelii św. Łukasza, w którym jest mowa, że Maryja „powiła swego pierworodnego” Jezusa (2, 7). Kardynał Ravasi zaznacza jednak, że pojęcie „pierworodny” w swym pierwszym znaczeniu ma wymiar prawny i podkreśla biblijne prawa związane z pierworództwem. I cytuje na potwierdzenie pewien aramejski dokument z I wieku, gdzie jest mowa o konkretnej matce (notabene również Marii), która zmarła wydając na świat „swego pierworodnego syna”, a więc nie mogła mieć kolejnych, a mimo to termin „pierworodny” jest użyty.

Wyciągamy wnioski

Jakie z tego wszystkiego wnioski wyciąga kardynał Ravasi? Przede wszystkim podkreśla, że nie ma żadnych wątpliwości, że od samego początku starożytna wiara chrześcijańska potwierdzała dziewictwo Maryi także po zrodzeniu Jezusa. I dalej kardynał chce jedynie przyjrzeć się tekstowi z punktu widzenia historyczno-krytycznej interpretacji dzieląc się z nami dwiema, a właściwie trzema uwagami. Po pierwsze: greckie słowo adelphos używane w Ewangeliach, jako takie oznacza „brata rodzonego”, choć później, we wczesnym chrześcijaństwie odnosiło się do wszystkich, którzy wierzyli w Chrystusa. Biorąc jednak pod uwagę podłoże językowe właściwe dla pierwszych chrześcijan pochodzenia żydowskiego, i mamy tu na myśli język aramejski, to trzeba powiedzieć, że w tym języku używane pojęcie wskazuje zarówno na brata, jak i na kuzyna, bratanka, siostrzeńca, ale też i sprzymierzeńca. W podobny sposób w hebrajskim języku Księgi Rodzaju Abraham nazywa bratanka Lota „bratem” (13, 8), tak samo jak Laban bratanka Jakuba (29, 15). W polskich tłumaczeniach Biblii często w tych sytuacjach występuje po prostu termin „krewny”. Żydowski kontekst kulturowy nie ma tak jednolitego znaczenia słowa „brat” , jak kontekst grecki, gdzie istnieje inny termin na określenie kuzyna: anépsios.

I druga uwaga, którą kardynał Ravasi uważa nawet za bardziej istotną. Wyrażenie „bracia Pańscy” w Nowym Testamencie (Dz 1, 14; 1Kor 9, 5) określa rzeczywistość dokładnie określonej grupy: są to chrześcijanie pochodzenia żydowskiego związani z nazaretańskim klanem Chrystusa. Stanowili oni swoistą osobną wspólnotę, obdarzoną poważaniem do tego stopnia, że mogli proponować swojego kandydata jako pierwszego biskupa Jerozolimy, Jakuba (por. Dz 15, 13; 21, 18). W cytowanym wcześniej fragmencie z Ewangelii według św. Marka Jezus wydaje się przywracać właściwe proporcje ich przywilejom i ograniczyć je do bardziej ogólnego i bardziej znaczącego zakresu wierności woli Pana. Zresztą nigdy nie są oni nazywani, tak jak Jezus, „synami Maryi”. 

W tym świetle określenie „bracia i siostry Jezusa” miałoby sens nie tyle genealogiczny, ile wskazywałoby na grupę nacisku, a nawet władzy we wczesnym Kościele, która brała siłę ze swych związków rodzinno-klanowych z Jezusem z Nazaretu, jak to się bardzo często zdarzało i nadal wydarza na Bliskim Wschodzie, gdzie struktura państwowa po dziś dzień nie wytrzymuje konfrontacji ze strukturami rodzinnymi i klanowymi właśnie. 

W świetle powyższych wyjaśnień, możemy więc zupełnie spokojnie przyjąć, że św. Józef całą swoją ojcowską troskliwość mógł przelać na jedynego syna, Jezusa, nawet jeśli robił to tak dyskretnie i w ukryciu, aby nic nie ująć swej Małżonce i Boskiemu Synowi, przyprawiając nam jednocześnie problemów w zrozumieniu tego wszystkiego.

tekst ks. Andrzej Antoni Klimek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!