TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 23 Sierpnia 2025, 07:31
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Św. Andrzej od modlitwy a nie od wróżb

Św. Andrzej od modlitwy a nie od wróżb 

Świętego Andrzeja uważano za opiekuna panien na wydaniu, głównie cnotliwych i pobożnych. Wierzono, że modlitwa do Świętego może sprawić, że zawarte małżeństwo będzie szczęśliwe.

Wigilię święta św. Andrzeja, czyli dzień 29 listopada, powszechnie nazywa się andrzejkami, a niegdyś również jędrzejkami, andrzejówkami, jędrzejówkami. Andrzejki do dziś kojarzone są z wróżbami o charakterze matrymonialnym. Ich kolebką prawdopodobnie jest starożytna Grecja, a wskazywać na to ma wspólny rdzeń imienia Andrzej – po grec. dreas, dosłownie męski i andros – mąż, mężczyzna. Inna interpretacja głosi, że kult św. Andrzeja i zwyczaje andrzejkowe mogły być kontynuacją przedchrześcijańskich wierzeń niemieckich o starogermańskim bogu Freyerze, który był dawcą bogactw, miłości i płodności. Choć nie można jednoznacznie wskazać pochodzenia andrzejek, to do dziś cieszą się one popularnością. Andrzejki należą do najstarszych zwyczajów ludowych, które znalazły się w literaturze - pierwsza wzmianka o nich pochodzi z 1557 roku ze sztuki Marcina Bielskiego pt. „Komedyja Justyna i Konstancyjej”.

Ogrody św. Andrzeja

Szukając materiałów o andrzejkach znalazłam bardzo wiele tekstów na temat wróżb, ale natknęłam się także na informacje związane z modlitwami do św. Andrzeja o dobrego męża czy szczęśliwe małżeństwo. W tym miejscu wspomnę jednak o zapomnianych wróżbach, które panny najczęściej odprawiały w samotności. Do takich praktyk, prawie już zapomnianych, należało sianie późnym wieczorem lub nocą lnu, konopi, ziaren zbóż na wcześniej wybranym kawałeczku pola lub w garnkach i skorupach naczyń, czy też na ścieżce wiodącej do domu. Wypowiadano przy tym różnego rodzaju zaklęcia. Panny wykonywały te czynności w tajemnicy i nikt, nawet domowe zwierzęta, nie mogły być ich świadkami. Te zasiewy były nazywane poletkami lub ogrodami św. Andrzeja. Praktyki te znane były na wschodnich rubieżach Polski. Natomiast na Huculszczyźnie (region w zach. części Ukrainy) i terenach z nią graniczących dziewczęta sypały ziarna lnu i konopi wokół łóżka i pościeli, którą strząsano, poruszano, deptano. Czasem rozbierały się do naga i obsypywały się ziarnem – na szczęście w miłości, małżeństwie, macierzyństwie. W praktykach tych można było dostrzec ślady pradawnych, odwiecznych miłosnych zabiegów magicznych, pewne relikty magii miłości i płodności. Powszechnym zwyczajem było ścinanie przez dziewczynę w dzień św. Andrzeja gałązki wiśni lub czereśni i wstawianie jej do wody. Jeśli zakwitła w wigilię Bożego Narodzenia to znaczyło to, że wkrótce wyjdzie za mąż.

Post i pacierze

W dawnych czasach św. Andrzeja, apostoła, którego Kościół wspomina 30 listopada, darzono szczególnymi względami jako tego, który przebywał blisko Pana Jezusa i mógł być orędownikiem. Dziewczęta modliły się do Świętego w wigilię jego święta. Polecały mu swoje marzenia o szybkim ślubie, hucznym weselu, dobrym, kochającym, bogatym mężu, o dzieciach, rodzinie, własnym domu. Wielką wagę panny przywiązywały do snów. Jeśli dziewczyna pościła cały dzień i modliła się do św. Andrzeja, to w wigilijną noc jego święta we śnie mógł pojawić się przyszły małżonek. W innym miejscu wyczytałam, że dziewice pościły cały dzień, a wieczorem klękając na rozsypanym na podłodze grochu, odmawiały do św. Andrzeja pięć pacierzy, dzięki czemu miały znaleźć męża. Najważniejsze były posty i modlitwy zanoszone do Świętego przed wróżbami. W „Zarysach domowych” Wójcickiego można znaleźć taką modlitwę: „Łóżko moje, depczę ciebie, Panie Boże, proszę Ciebie, niech mi się ten przyśni, kto mi będzie najmilszy”. Z kolei w Polsce południowo-wschodniej rozpalano i palono przez całą noc przed domem ogniska, zwane ogniskami św. Andrzeja.

O tym, że św. Andrzeja, apostoła proszono o szybkie zamążpójście słyszałam od mojej babci, która opowiadała mi o swojej kuzynce. Władka bardzo mocno wierzyła, że św. Andrzej, który wiernie towarzyszył Panu Jezusowi, a po Jego Wniebowstąpieniu poszedł głosić naukę w Małej Azji, gdzie poniósł śmierć męczeńską na krzyżu wykonanym w formie X był patronem panien na wydaniu. Kuzynka babci miała szczególne nabożeństwo do tego Świętego i modliła się do niego o męża. Poznała Staszka, została jego żoną i urodziła czworo dzieci, z których najstarszy syn nosił imię Andrzej na pamiątkę Świętego, który pomógł znaleźć męża.

Z imprezy do kościoła

W internecie natrafiłam na artykuł pt. „Prosiłam św. Andrzeja o męża. Nie spodziewałam się, że mnie wysłucha”. Historia Doroty jest bardzo ciekawa. Przytoczę kilka fragmentów. „Koleżanki z pracy urządzały imprezę andrzejkową i koniecznie chciały, żebym przyszła. Uważały, że grozi mi staropanieństwo i potrzebuję dobrej wróżby... W wieczór andrzejkowy uzbroiłam się w świeczkę i poszłam do mieszkania Karoliny. Kiedy mi otworzyła, okazało się, że w jej niewielkim mieszkaniu zebrał się spory tłumek. Wbrew andrzejkowym tradycjom była tam też dość liczna grupka mężczyzn. - Wosk woskiem, ale niby jak chcesz znaleźć męża, jeśli nie widujesz żadnych facetów? - zaśmiała się, gdy zwróciłam jej uwagę, że przecież nie tak się umawiałyśmy... Poczułam, że robi mi się coraz bardziej nieswojo. Uciekłam z imprezy po jakiejś godzinie, wymawiając się bólem brzucha. W ręku wciąż ściskałam moją nieszczęsną świeczkę, która nie przydała mi się do wróżenia... Było zimno i zaczął padać śnieg. Chodniki zrobiły się śliskie, więc zwolniłam, ostrożnie stawiając stopy. Mój nastrój psuł się równie szybko, jak pogoda, myślałam: „Jestem jakaś staroświecka, zbyt romantyczna”. Nagle potknęłam się na nierównych płytkach chodnikowych. W ostatniej chwili odzyskałam równowagę, ale świeca, którą trzymałam, wypadła z mojej dłoni i potoczyła się gdzieś w bok. Wyprostowałam się i spojrzałam w ślad za nią. Świeczka zatrzymała się przy schodach prowadzących do kościoła. Uśmiechnęłam się do siebie. Widziałam pewną ironię w tym, że w ten wyjątkowy wieczór trafiłam akurat na parafię pw. św. Andrzeja. Podniosłam moją zgubę i przez chwilę wpatrywałam się w masywne drzwi. W końcu przestąpiłam próg świątyni... Po modlitwie spojrzałam na figurkę przedstawiającą św. Andrzeja rozciągniętego na krzyżu w kształcie litery X. - Ale mąż by mi się jednak przydał - powiedziałam. - Św. Andrzeju, dasz radę coś załatwić? Po chwili wyszłam z powrotem na zimną, ciemną ulicę... Cudowny, urodziwy narzeczony nie spadł z nieba, żeby poprosić o moją rękę w tę brzydką, listopadową noc... Mojego męża poznałam latem. Kiedy czytałam w parku książkę, podszedł do mnie sympatyczny mężczyzna, który zapytał o moją lekturę. Zaczęliśmy rozmawiać i szybko okazało się, że mamy bardzo podobne gusty. Po jakimś czasie byliśmy już z Andrzejem nierozłączni. W końcu podczas niedzielnego obiadu u moich rodziców padł przede mną na kolana i poprosił o rękę... Kiedy zaczęliśmy załatwiać formalności związane ze ślubem kościelnym, okazało się, że musimy odebrać dokumenty z parafii, w której Andrzej był ochrzczony. Ku swojemu zaskoczeniu po raz pierwszy od wielu miesięcy znalazłam się przed drzwiami tego samego kościoła, w którym modliłam się w pamiętne andrzejki... Okazało się, że Andrzej tamtego dnia też był w tym kościele. - Babcia co roku zamawiała dla mnie Mszę w święto patrona. I przyszło mi do głowy, że skoro to patron małżeństw, a ja nie jestem coraz młodszy, to pomodlę się do niego o żonę. Najwidoczniej nasze modlitwy zostały wysłuchane - powiedział. Od naszego ślubu minęło już wiele lat, a my wciąż jesteśmy szczęśliwi. Oczywiście czasami się kłócimy, jak to w małżeństwie, ale bardzo się kochamy. Tworzymy zgodną, szczęśliwą rodzinę. Co roku w andrzejki spotykamy się w tym samym kościele na Mszy, żeby podziękować świętemu patronowi mojego męża, że tamtego pamiętnego, zimnego dnia wysłuchał naszych modlitw”.

Takie historie są dowodem na to, że św. Andrzej jest od modlitwy, a nie od wróżb. 

Ewa Kotowska-Rasiak

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!