TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 07:43
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Straszne przykazania

Straszne przykazania

Tak wśród niewierzących, jak i wśród chrześcijan spotyka się opinie, że przestrzeganie Bożych przykazań służy wprawdzie temu, żeby po śmierci nie dostać się do piekła, ale samo życie mocno utrudnia. Pomijając, że jest to niekoniecznie pogląd zgodny z Katechizmem, to przykazania w żadnym razie nie istnieją po to, żeby utrudniać nam życie. Nie w tym celu powstały.

Przykazania Boże otrzymał Mojżesz dla ludu Izraela w czasach wędrówki po pustyni jako zapis Przymierza. Jednocześnie był to zapis zasad dobrego życia, takiego które Bogu się podoba i przy okazji obietnica opanowania kraju Kanaan z Bożą pomocą. Główny cel ich przestrzegania był całkiem praktyczny i jak najbardziej doczesny. 

Zasady społeczne

Na tablicach, które otrzymał Mojżesz znajdowało się sporo zaleceń o charakterze troski o warunki życia jednostek i zbiorowości. Była tam mowa o odpoczynku od pracy i poświęceniu tego dnia pielęgnowaniu ducha. Była też zasada dotycząca higieny życia seksualnego, a przede wszystkim zbiór zasad życia społecznego. Mocno rewolucyjny na tamte czasy, de facto zrównujący w podstawowych prawach każdego Izraelitę niezależnie od rodu i majętności. Oczywiście w Starym Testamencie była też mowa o surowych karach za nieprzestrzeganie zasad, ale były to zasadniczo kary wymierzane przez ludzi, choć podparte Bożym autorytetem. Nowy Testament zmienił zresztą i to, kara za przewiny i grzechy pozostawiona została Bogu.

Kara automatyczna

Kara za grzechy w katolickim chrześcijaństwie wprawdzie istnieje, ale jej wieczny wymiar i charakter kształtować ma nie tylko sprawiedliwość, ale i miłosierdzie Boga. Dlatego współczesny Kościół nie straszy już tak ochoczo piekłem, a skruszony grzesznik ma prawo w Miłosierdziu pokładać nadzieję na życie wieczne. Jednak grzech ma całkiem doczesne i często nieuniknione konsekwencje, wynikające z naturalnych zasad funkcjonowania świata, w którym żyjemy. Życie zgodnie z przykazaniami pozwala tych konsekwencji uniknąć i w tym rozumieniu przykazania są po prostu przepisem na zdrowe i szczęśliwe życie, tak w wymiarze indywidualnym, jak i wspólnotowym.

Szczęśliwi sprawiedliwi

Wpływ religii i religijności na zdrowie indywidualne nie daje się łatwo zmierzyć. Współcześnie jest to jeszcze trudniejsze niż dawniej, bo coraz więcej ludzi nie deklaruje przynależności do żadnej religii i nie określa się jako religijni, co najwyżej uduchowieni. Na zdrowy rozsądek zasady religijne powinny jakiś prozdrowotny efekt wywoływać. Ludzie, którzy nie cudzołożą mogą być mniej narażeni na choroby weneryczne, ci zaś, którzy nie kradną i nie mówią fałszywego świadectwa np. na akty przemocy. 

Jednak liczba pozostałych czynników, które mogą grać tu rolę utrudnia, albo wręcz uniemożliwia wykazanie takiego wpływu w badaniach naukowych. Istnieją jednak przesłanki, że ludzie religijni statystycznie żyją dłużej, rzadziej cierpią na choroby układu krążenia, czy mają mniejsze ryzyko uzależnień. Są to jednak zależności o dość niedużej sile, a związek przyczynowo skutkowy między nimi a przestrzeganiem religijnych zaleceń w zasadzie jest niemożliwy do wykazania. Jednak w czasach Mojżesza zalecenia o np. rytualnej czystości pokarmów mogły mieć znacznie silniejszy wpływ powodując, że Izraelici dzięki unikaniu żywności skażonej czy w inny sposób szkodliwej faktycznie byli zdrowsi i bardziej długowieczni niż ich sąsiedzi.

Dobro wspólnoty i jednostki

Chrześcijańskie zasady życia mają niemały wpływ na szczęśliwe życie w wymiarze społecznym. Antyczną jeszcze ideę naturalnych praw każdej jednostki rozbudowało do znanej nam dziś postaci średniowieczne chrześcijaństwo. Pierwszy dokument kodyfikujący te prawa, Wielka Księga Swobód datuje się na początki XI wieku. Dobro jednostki jako nadrzędne w stosunku do dobra zbiorowości, choć sformułowane w ten sposób już w Nowym Testamencie, w doktrynie społecznej pojawia się zasadniczo dopiero w Renesansie. W czasach Oświecenia dominuje w definiowaniu praw człowieka nurt racjonalistyczny, widzący w nich naturalną konsekwencję reguł rządzących naturą i przejęty później przez ruchy rewolucyjne, a finalnie przez współczesną lewicę. 

Trudno jednak nie zauważyć, że chrześcijańskie zasady życia społecznego i indywidualnego, w tym Dekalog także odnoszą się do praw człowieka jako jednostki w ramach zbiorowości, a współcześnie rozumiane prawa człowieka są z nimi przynajmniej niesprzeczne. Zgodnie zresztą z tekstem Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka uchwalonej przez Zgromadzenie Ogólne ONZ jeszcze z 1948 roku podstawą tych praw jest uniwersalna wartość i godność osoby ludzkiej, co jest przecież także fundamentalną prawdą chrześcijaństwa.

Dbałość o środowisko

Z zasad Dekalogu wywodzą się również współcześnie akcentowane kwestie dbania o nasz wspólny dom. Dbałość o planetę nie jest w chrześcijaństwie niczym nowym, co podkreśla obecny papież. W encyklice Laudato si Franciszek sformułował koncepcję ekologii integralnej opartej na wspólnych prawach i konieczności dbałości nawzajem o siebie. Aż cztery przykazania mówią wszak o tym, że nie wolno materialnie szkodzić bliźnim, nawet jeśli żyją w odległych rejonach świata. Bezmyślne wyzyskiwanie zasobów ziemi jest przecież niczym innym, jak okradaniem jej mieszkańców ze słusznie należnych im dóbr. 

Jednak dbałość o planetę rozumiana po chrześcijańsku nie jest panicznym wycofaniem się człowieka z wszelkiej ingerencji w naturę, a dbałością właśnie, czyli ingerencją rozumną, zgodną z wiedzą o świecie i opartą o należyte rozumienie praw nim rządzących. Bazującą przy tym na niemal dosłownym rozumieniu przykazań zakazujących kradzieży i pożądania dóbr bliźniego. Skoro żyjemy w zbiorowości i środowisku naszej wspólnej planety to należy też zgodnie ze słowami św. Jana Pawła II „brać pod uwagę naturę każdego bytu oraz ich wzajemne powiązanie w uporządkowany system”. Konstruując współczesną ekologię i szerzej rozumianą doktrynę społeczną na takich podstawach możemy żyć w świecie lepszym, bogatszym i szczęśliwszym dla wszystkich, nie tylko dla wybranych.

Zło nie popłaca

Jak pisze papież Franciszek źródłem licznych problemów w dzisiejszym świecie jest kultura odrzucenia, akceptacja zła w formie negowania, czy jedynie niezauważania praw innych ludzi. Chrześcijaństwo jasno mówi, że jest to czyn naruszający boskie przykazania. A kara za niego niekoniecznie jest odległa w czasie i przestrzeni. Nadmierna eksploatacja Ziemi dotyka ludzkość już teraz w postaci anomalii pogodowych, rosnących kosztów życia z powodu utrudnionego dostępu do wody czy energii oraz wielu innych zjawisk. 

Dotyka wprawdzie znacznie bardziej ludzi żyjących daleko stąd, ale także i nas samych. A w zasadzie do każdej chrześcijańskiej zasady życia można znaleźć w życiu własnym i znanych nam bezpośrednio osób liczne, namacalne i doczesne negatywne skutki jej nieprzestrzegania. Obchodząc przykazania można się może wzbogacić, choć niekoniecznie na długo, ale nie da się w ten sposób zapewnić szczęścia ani sobie, ani bliskim, ani światu. I dotyczy to tak samo wierzących, jak niewierzących, bo zasady rządzące światem, w którym żyjemy są niezależne od naszych poglądów na nie. 

Tekst dr. Jarosław

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!