Sprawiedliwość w nierówności
Najczęściej próbujemy umiejscowić cnotę sprawiedliwości gdzieś między Jezusem, Robin Hoodem a Salomonem.
Każdego dnia na całym świecie tysiące niewinnych osób, w tym dzieci, umiera w przerażających warunkach z głodu lub z powodu niegroźnych chorób, które w porę zdiagnozowane można stosunkowo łatwo wyleczyć. W tym samym czasie każdego dnia tysiące innych osób trwoni pieniądze na ekskluzywne stroje, od których pękają szafy; drinki i dania, które najczęściej trafiają do kosza ledwo napoczęte; nowe luksusowe samochody wymienia na nowsze samochody albo przegrywa dzienne utrzymanie afrykańskiej wioski w kasynie, czy „hoduje” w nieskończoność wielkie oszczędności na różnych lokatach. Najchętniej więc większość z nas (to znaczy ci, którzy w ogóle dostrzegają ten problem, bo są i tacy, którzy udają, że go nie ma) wybrałaby na prezydenta, króla, czy papieża Robin Hooda, który wreszcie zrobiłby z tym wszystkim ,,porządek”, czyli zabrał bogatym i dał biednym, żeby każdy miał mniej więcej tyle samo. Do tego ukarałby sprawiedliwie wszystkich przestępców, jak sędzia sprawiedliwy, który za dobre wynagradza, a za złe karze. Tak też Apostołowie chcieli widzieć Jezusa – jako Tego, który ich ojczyźnie zapewni wolność i godne życie. Nie tak jednak wygląda Boża sprawiedliwość, a Sprawiedliwy Sędzia jest także kochającym i miłosiernym Ojcem, który nie chce śmierci grzesznika, ale by się nawrócił i miał życie (por. Ez 33, 11). Do tego Jego myśli nie są naszymi myślami, a Jego drogi naszymi drogami (por. Iz 55, 8). Jeżeli zatem chciałabym praktykować cnotę sprawiedliwości zgodnie z Bożym zamysłem, nie będzie to wcale proste, bo sprawiedliwość Boża to często coś zupełnie innego, niż moje pojęcie sprawiedliwości prawnej, czy społecznej.
Pretensje do Boga
Nie da się ukryć, że często mamy żal do Boga za Jego... niesprawiedliwość. Wierzymy, staramy się być Mu wierni, uczestniczymy w życiu sakramentalnym, a jednak tak często chorujemy, jesteśmy porzucani i ranieni przez najbliższych, tracimy uczciwie zarobione pieniądze, czy dom, który budowaliśmy wiele lat, w jednej chwili, płacimy kolosalne kary za niewielkie potknięcia. Tymczasem w naszym otoczeniu żyją ludzie naszym zdaniem nieuczciwi, obrażający Boga lub żyjący, jakby Go nie było, a powodzi im się znakomicie, są zdrowi, zadowoleni, unikają kar za poważne przewinienia i cieszą się stałą grupą przyjaciół. Nie zamierzam w tym miejscu prawić kazań, jakie to krótkowzroczne i często mylące spojrzenie. Po prostu Boża sprawiedliwość to miłość, która objawia się właśnie dzięki nierówności, bo jak pisze ks. Jan Twardowski: ,,gdyby każdy miał to samo/
nikt nikomu nie byłby potrzebny (…) nierówni potrzebują siebie/ im najłatwiej zrozumieć że każdy jest dla wszystkich/
i odczytywać całość”. Kiedy widzimy jakąś niesprawiedliwość mamy tysiące pomysłów na to, kto i w jaki sposób powinien coś z tym zrobić. A może chodzi o to, że to właśnie ja zawsze mogę coś zrobić, żeby czynić Bożą sprawiedliwość, pomóc komuś. Myślę, że Bogu chodzi o sprawiedliwość pozytywną, czyli o to, co mogę w ramach swoich możliwości zrobić dobrego, a nie o sprawiedliwość negatywną, czyli o to, jak mogę komuś zaszkodzić, żeby nie było mu za dobrze (bo inni mają gorzej), czy ukarać za to, co zrobił złego, żeby na własnej skórze poczuł sprawiedliwość, bo tym zajmie się Bóg osobiście (,,Bracia, nie oczerniajcie jeden drugiego! Kto oczernia brata swego lub sądzi go, uwłacza Prawu i osądza Prawo. Skoro zaś sądzisz Prawo, jesteś nie wykonawcą Prawa, lecz sędzią. Jeden jest Prawodawca i Sędzia, w którego mocy jest zbawić lub potępić. A ty kimże jesteś, byś sądził bliźniego?” Jk 4, 11-12).
Szacunek i harmonia
Słowu „sprawiedliwość” odpowiada rdzeń hebrajski występujący w Starym Testamencie ponad pięćset razy oraz rdzeń grecki występujący ponad dwieście dwadzieścia pięć razy w Nowym Testamencie. Katechizm Kościoła Katolickiego drugą cnotę kardynalną określa w ten sposób: ,,Sprawiedliwość jest cnotą moralną, która polega na stałej i trwałej woli oddawania Bogu i bliźniemu tego, co im się należy. Sprawiedliwość w stosunku do Boga nazywana jest ,,cnotą religijności”. W stosunku do ludzi uzdalnia ona do poszanowania praw każdego i do wprowadzania w stosunkach ludzkich harmonii, która sprzyja bezstronności względem osób i dobra wspólnego. Człowiek sprawiedliwy, często wspominany w Piśmie Świętym, wyróżnia się stałą uczciwością swoich myśli i prawością swojego postępowania w stosunku do bliźniego. ,,Nie będziesz stronniczym na korzyść ubogiego, ani nie będziesz miał względów dla bogatego. Sprawiedliwie będziesz sądził bliźniego” (Kpł 19, 15). ,,Panowie, oddawajcie niewolnikom to, co sprawiedliwe i słuszne, świadomi tego, że i wy macie Pana w niebie” (Kol 4, 1)” (KKK 1807). O ile w Starym Testamencie sąd nad bliźnim pozostaje w rękach ludzi, o tyle w Nowym zostajemy przez Jezusa wezwani do wejścia na wyższy poziom, do podjęcia wyzwania drogi doskonałości i oddania sądu nad bliźnim w wielu sprawach wyłącznie w ręce Boga, a na dodatek nie koniecznie za naszego ziemskiego życia. Tak, czy inaczej sprawiedliwość polega według katechizmu na ,,oddawaniu Bogu i bliźniemu tego, co im się należy”. I tu często spotykamy się z problemem, co się komu należy. Ileż mam pomysłów na to, co należy się moim bliźnim. Jeśli nie pracują, a mogą - pomoc im się nie należy. Jeśli ktoś był nieodpowiedzialny i wpadł w tarapaty - nie dziwimy się - przecież mu się należało, sam się prosił. Dużo pracuję, więc moja wypłata mi się należy, co mnie to obchodzi, że ktoś ma o połowę mniej, jeśli jest leniwy. Komuś, kto jest złośliwy i nienawistny nie należy się przecież miłość, bo nie potrafi mi jej oddać i gdzie wtedy będzie ta moja sprawiedliwość? Na pomoc naszemu, niezby czasem wrażliwemu, sumieniu przychodzi słowo Boże, gdy św. Paweł mówi: ,,Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc” (1 Kor 4, 4-5). Jeśli poczuję się stuprocentowo sprawiedliwa to będzie to już sygnał ostrzegawczy, że coś może być jednak nie tak.
Łagodzić miłosierdziem
Św. Robert Bellarmin (1542 - 1621) wyróżnia wady przeciwne cnocie sprawiedliwości: niesprawiedliwość i ,,sprawiedliwość zbyt ścisłą”, czyli zbytnią surowość. ,,Gdyż zdarzają się sytuacje, że trzeba sprawiedliwość łagodzić miłosierdziem”. Do tego potrzebna jest też roztropność w konkretnym stosowaniu sprawiedliwych przepisów. Roztropność, o której pisaliśmy w poprzednim numerze, prowadzić ma przede wszystkim do wspierania się Bożym słowem i radą Jego kapłanów. ,,Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie!” (Łk 6, 31). Obyśmy zawsze spotykali takich doradców i sędziów, jak Salomon, którzy umieli radą odkryć prawdziwe zamysły skonfliktowanych osób nie robiąc im żadnej krzywdy (1 Krl 3, 16-28).
Wiele osób walczy o sprawiedliwość społeczną i taką, której domagamy się w sądzie. Jezus mówiąc ,,nie stawiajcie oporu złemu” (Mt 5, 39) nie prosi nas, byśmy zgadzali się na to, by ktoś nas krzywdził. Jednak nawet, gdy rozpacz prowadzi do sądu, powinniśmy przede wszystkim kierować się dobrem skrzywdzonego człowieka, a nie, jak to najczęściej bywa, chęcią ukarania winnego. Podobnie powinno być w sytuacji, kiedy walczymy o prawa ofiar różnych zbrodni: kierujmy się wtedy chęcią realnej pomocy takim osobom, a nie pragnieniem ukarania, choćby najokrutniejszego, sprawcy. W kwestii sprawiedliwości społecznej każdy z nas może być Robin Hoodem, który jednak nie będzie zabierał bogatym, ale będzie ratował uciśnionych oraz dawał ubogim i to przede wszystkim z własnej kieszeni. Trudne, prawda? Może Bóg dopuszcza niesprawiedliwość, by każdy miał szasnę stać się świętym? ,,Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim - nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze - przez poznanie Jego: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach - w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych” (Flp 3, 8-11).
Anika Djoniziak
Sprawiedliwość
Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
gdyby wszyscy byli silni jak konie
gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w miłości
gdyby każdy miał to samo
nikt nikomu nie byłby potrzebny
Dziękuję Ci że sprawiedliwość twoja
jest nierównością
to co mam i to czego nie mam
nawet to czego nie mam komu dać
zawsze jest komuś potrzebne
jest noc żeby był dzień
ciemno żeby świeciła gwiazda
jest ostatnie spotkanie i rozłąka pierwsza
modlimy się bo inni się nie modlą
wierzymy bo inni nie wierzą
umieramy za tych co nie chcą umierać
kochamy bo innym serce wychłódło
list przybliża bo inny oddala
nierówni potrzebują siebie
im najłatwiej zrozumieć że każdy
jest dla wszystkich
i odczytywać całość
Ks. Jan Twardowski
W nowym testamencie
Bóg przychodząc w ludzkiej postaci postanawia wezwać swoich wiernych do większej dojrzałości i doskonałości, którą okupuje miłością i ofiarą krzyża, zachęcając nas do miłowania nieprzyjaciół (Mt 5, 44) i nie stawiania oporu złemu (Mt 5, 39). Tym samym wprowadza nowe pojęcie Bożej sprawiedliwości. ,,Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. (…) Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” (Mt 5, 6.10). Jezus nie jednokrotnie przestrzega: ,,Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” (Mt 7, 1). A św. Jakub dodaje: ,,Mówcie i czyńcie tak, jak ludzie, którzy będą sądzeni na podstawie Prawa wolności. Będzie to bowiem sąd nieubłagany dla tego, który nie czynił miłosierdzia: miłosierdzie odnosi triumf nad sądem’ (Jk 2, 12-13). Nową sprawiedliwością jest więc nie tyle troska o najuboższych, sieroty i wdowy; o wszystkich niewinnych (Pwt 24, 10-21), ale miłosierdzie względem każdego człowieka, także wobec nieprzyjaciela i tego, który przeciwko nam zawinił. Jezus przecież szukał „grzeszników”, a nie „sprawiedliwych” (Mk 2, 17). Nie faryzeusz, ale celnik poszedł do domu „usprawiedliwiony” (Łk 18, 14). Jezus wzywał do sprawiedliwości (Mt 5, 20), ale także mówił o niej, podobnie jak o królestwie Bożym, że jest darem Boga (Mt 5. 6; 6, 33). Zamiast chwalić ,,sprawiedliwych” szukał tych, których oni chcieli kamienować, potępiać i wyrzucać na margines społeczeństwa. Wielu z nas do dzisiaj nie może ,,dojść do ładu” z tym nowym pojęciem sprawiedliwości.
Stary testament i sprawiedliwość
Sprawiedliwość Prawa Mojżeszowego może się wydawać wielu z nas, chrześcijan, bardzo brutalna, choć są zapewne i tacy, którzy chętnie by do niej wrócili. Dla ówczesnych była ona po prostu wymierzeniem winnemu odpowiedniej kary. ,,Jeśli usłyszysz w jednym z miast, które Pan, Bóg twój, daje ci na mieszkanie, że wyszli spośród ciebie ludzie przewrotni i uwodzą mieszkańców swego miasta mówiąc: ,,Chodźmy, służmy obcym bogom!”, których nie znacie - przeprowadzisz dochodzenia, zbadasz, spytasz, czy to prawda. Jeśli okaże się prawdą, że taką obrzydliwość popełniono pośród ciebie, mieszkańców tego miasta wybijesz ostrzem miecza, a samo miasto razem ze zwierzętami obłożysz klątwą” (Pwt 13, 13-16). „Jeśli się znajdzie człowieka śpiącego z kobietą zamężną, oboje umrą: mężczyzna śpiący z kobietą i ta kobieta. Usuniesz zło z Izraela. Jeśli dziewica została zaślubiona mężowi, a spotkał ją inny jakiś mężczyzna w mieście i spał z nią, oboje wyprowadzicie do bramy miasta i kamienować ich będziecie, aż umrą: młodą kobietę za to, że nie krzyczała będąc w mieście, a tego mężczyznę za to, że zadał gwałt żonie bliźniego. Usuniesz zło spośród siebie” (Pwt 22, 22-24).
Można powiedzieć, że wtedy wszystko było proste: człowiek, któremu Bóg błogosławił miał liczne potomstwo, bogactwa, urodzajne ziemie i długo żył; ten występujący przeciw Bogu zostawał zgładzony, ukarany, zapomniany. Doskonale widać to w psalmach (np. Ps 7, 10, 26, 139). Sprawiedliwy Bóg ocala od nieprzyjaciół.
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!