TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 06:43
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Spełnione proroctwa o niepodległości (1)

Spełnione proroctwa o niepodległości (1)

Andrzej Bobola

Cztery lata po Kongresie Wiedeńskim, którego postanowienia odebrały Polakom resztki nadziei na odzyskanie niepodległości, wileński dominikanin, ojciec Alojzy Korzeniewski, modlił się przed snem w swej zakonnej celi. Tamtejszego wieczoru 1819 roku bolesne myśli o losie jego nieszczęśliwej, rozgrabionej przez zaborców Ojczyźnie, nękały go wyjątkowo dotkliwie.

Ojciec Alojzy nie potrafił oprzeć się wrażeniu, że w ostatnich dekadach całe zło sprzysięgło się przeciw Rzeczpospolitej. Gdy przygnębiony zakonnik skończył odmawiać ostatnią dziesiątkę tajemnicy bolesnej Różańca, wstał z kolan i otworzył okno. Nie wiedzieć czemu, przypomniał sobie nagle o polskim jezuicie, który nie żył już od ponad wieku. Był nim ks. Andrzej Bobola.

Nastąpi wskrzeszenie Polski
Dominikanin znał jego historię i darzył tę postać niezwykłą sympatią oraz ufnością. Tamtego wieczoru więc, wpatrując się w ciemne niebo, w którym to Bobola przecież musiał zamieszkiwać, zwrócił się do niego ze łzami w oczach: „Męczenniku z Janowa! Czyż nie dość tej chłosty? Tego upodlenia? Wyjednaj dla biednych Polaków litość u miłosiernego Boga. Niech Polska stanie się znowu jednym królestwem prawowiernym i Bogu podległym!” Po tej króciutkiej modlitwie zamknął okno, zdmuchnął świecę i położył się do łóżka. Nie zdążył nawet zamknąć oczu, gdy jego ciemną celę rozjaśniło tajemnicze światło. Sekundę później w jego promieniach pojawiła się postać zakonnika. „Otóż jestem, ojcze Korzeniewski! - powiedział niezwykły gość. – Jestem ten, którego przyczyny wzywałeś”. Ojciec Alojzy osłupiał, zupełnie nie wiedział, co robić, jednak świetlisty przybysz nie wydawał się tym ani trochę zmieszany. „Otwórz okno raz jeszcze i popatrz - polecił. - Zobaczysz rzeczy, których dotąd nie widziałeś”. Alojzy Korzeniewski otworzył okno, jednak to co zobaczył na zewnątrz, w niczym nie przypominało widoku, do którego przywykł. „Płaszczyzna, która się przed tobą roztacza - pospieszył z wyjaśnieniem Andrzej Bobola - to ziemia pińska, ta sama, na której Bóg pozwolił mi przelać krew za miłość Chrystusa. Lecz przyjrzyj się bliżej, a dowiesz się o tym, coś tak bardzo pragnął wiedzieć”. Na równinie rozgrywała się krwawa bitwa. Jak wspominał dominikanin, „rzesze Moskali, Niemców, Francuzów, Anglików i innych narodowości uderzyły na siebie wzajemnie”. Tymczasem jezuicki męczennik stał spokojnie pośrodku celi i łagodnym, choć przekonywującym tonem objaśniał powyższą wizję. „Kiedy ludzkość doczeka się takiej wojny, to za przywróceniem pokoju nastąpi wskrzeszenie Polski, a ja, uznany zostanę głównym jej patronem”. Ojciec Alojzy zapytał pokornie świetlistego przybysza, czy ten zechciałby mu dać znak potwierdzający prawdziwość jego proroctwa. „Ja ci to mówię, ja Andrzej, o prawdzie tego cię zapewniam - odparł przyszły patron Polski. - Widzenie twoje jest rzeczywiste i niezawodne, a wszystko się spełni co do joty. Więc już bez troski udaj się na spoczynek. Żeby ci jednak i znak upragniony zostawić, żeś istotnie widział i słyszał to wszystko, zostawiam ci ślad dłoni mojej na tym stole”. Męczennik położył rękę na stole zakonnika i zniknął.

Znak orła
Tomasz Kłossowski, waleczny szlachcic z Kujaw, który uciekając przed represjami ze strony pruskiego zaborcy, dotarł do wielkopolskiej wioski pod rosyjskim zaborem, przeszedł do historii jako wizjoner z Lichenia. To jemu, ciężko rannemu w bitwie pod Lipskiem, ukazała się Maryja z białym orłem na piersi. Tomasz odczytał ten znak jako nadzieję na niepodległość dla jego rozgrabionej ojczyzny. Wiele lat później, już po śmierci Tomasza, z tym samym białym orłem objawiła się pasterzowi spod Lichenia Mikołajowi Sikatce. W czasie tych objawień mówiła o przyszłości nieistniejącej wówczas Polski. „Szatan będzie siać niezgodę pośród braci - powiedziała. - Nie zagoją się jeszcze wszystkie rany i nie dorośnie jedno pokolenie, a ziemia powietrze i morza obleją się krwią tak obfitą, jakiej dotąd nie było. Ta ziemia będzie przesiąknięta łzami, popiołem i krwią męczenników świętej sprawy. W sercu kraju młodzież legnie na ofiarnym stosie. Niewinne dzieci poginą od miecza. Ci nowi, a nieprzeliczeni męczennicy będą za wami błagać przed tronem sprawiedliwości Boga, gdy będzie bój ostateczny o duszę całego narodu, gdy będzie sąd nad wami. W ogniu długich doświadczeń oczyści się wiara, nie zgaśnie nadzieja, nie ustanie miłość. Będę chodziła między wami, będę was bronić, będę wam pomagać, przez was pomogę światu”. Po roku 1863, wielu Polaków znających treść licheńskich objawień skłaniało się ku twierdzeniu, że Maryja zapowiadała wybuch Powstania Styczniowego. Z dzisiejszej perspektywy jednak, powyższe prorocze słowa Matki Bożej przywodzą natychmiast na myśl Powstanie Warszawskie. Przy tej okazji warto wspomnieć, że wiele wskazuje na to, iż Mikołaj Sikatka, jako pierwszy na świecie - i to w dodatku od samej Matki Chrystusa - usłyszał, że na tronie Piotrowym zasiądzie w przyszłości Polak. Bo chyba tak można zinterpretować następujące słowa: „Ku zdumieniu wszystkich narodów świata, z Polski wyjdzie nadzieja udręczonej ludzkości. Wtedy poruszą się serca radością, jakiej nie było przez 1000 lat. To będzie znak największy dany narodowi, na opamiętanie i ku pokrzepieniu. On was zjednoczy. Wtedy na ten kraj udręczony i upokorzony spłyną łaski wyjątkowe, jakich nie było od 1000 lat. Młode serca się poruszą. Seminaria duchowne będą przepełnione. Polskie serca rozniosą wiarę na wschód i zachód, północ i południe. Nastanie pokój Boży. (…)”. Polska jeszcze dziś, rzec by można, że w dobie światowego kryzysu powołań i kryzysu demograficznego, wciąż ma najwyższą liczbę powołań kapłańskich w Europie. Nie mniej, ich szczyt przypadł na pierwszą dekadę pontyfikatu Jana Pawła II, czyli na lata 1978 - 1988. Absolutny rekord padł w roku 1987, kiedy w polskich seminariach duchownych studiowało ponad 9000 młodych mężczyzn.

CDN
Tekst Aleksandra Polewska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!