Niedziela Świętej Rodziny Jezusa, Maryi i Józefa 31 grudnia
Rdz 15, 1-6.21,1-3; Ps 105; Hbr 11, 8. 11-12. 17-19; Łk 2, 22. 39-40
Z Księgi Rodzaju
Pan tak powiedział do Abrama podczas widzenia: «Nie obawiaj się, Abramie, bo Ja jestem twoim obrońcą; nagroda twoja będzie sowita». Abram rzekł: «o Panie, mój Boże, na cóż mi ona, skoro zbliżam się do kresu mego życia, nie mając potomka; przyszłym zaś spadkobiercą mojej majętności jest Damasceńczyk Eliezer». I mówił: «Ponieważ nie dałeś mi potomka, ten właśnie, zrodzony u mnie sługa mój, zostanie moim spadkobiercą». Ale oto usłyszał słowa: «Nie on będzie twoim spadkobiercą, lecz ten po tobie dziedziczyć będzie, który od ciebie będzie pochodził». I poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: «Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić»; potem dodał: «Tak liczne będzie twoje potomstwo». Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę.
Pan okazał Sarze łaskawość, jak to obiecał, i uczynił jej to, co zapowiedział. Sara stała się brzemienną i urodziła sędziwemu Abrahamowi syna w tym właśnie czasie, jaki Bóg wyznaczył. Abraham dał swemu synowi, który mu się urodził, a którego mu zrodziła Sara, imię Izaak.
Z Księgi Psalmów
Refren: Pan Bóg pamięta o swoim przymierzu.
Sławcie Pana, wzywajcie Jego imienia,
głoście Jego dzieła wśród narodów.
Śpiewajcie i grajcie Mu psalmy,
rozgłaszajcie wszystkie Jego cuda.
Szczyćcie się Jego świętym imieniem,
niech się weseli serce szukających Pana.
Rozmyślajcie o Panu i Jego potędze,
zawsze szukajcie Jego oblicza.
Pamiętajcie o cudach, które on uczynił,
o Jego znakach, o wyrokach ust Jego.
Potomkowie Abrahama, słudzy Jego,
synowie Jakuba, Jego wybrańcy.
Na wieki pamięta o swoim przymierzu,
obietnicy danej tysiącu pokoleń,
o przymierzu, które zawarł z Abrahamem,
przysiędze danej Izaakowi.
Z Listu do Hebrajczyków
Bracia:
Dzięki wierze ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie.
Dzięki wierze także i sama Sara, mimo podeszłego wieku, otrzymała moc poczęcia. Uznała bowiem za godnego wiary Tego, który udzielił obietnicy. Przeto z człowieka jednego, i to już niemal obumarłego, powstało potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie, jak niezliczone ziarnka piasku na wybrzeżu morza. Dzięki wierze Abraham, wystawiony na próbę, ofiarował Izaaka, i to jedynego syna składał na ofiarę, on, który otrzymał obietnicę, któremu powiedziane było: «z Izaaka będzie dla ciebie potomstwo». Pomyślał bowiem, iż Bóg mocen jest wskrzesić także umarłych, i dlatego odzyskał go, na podobieństwo śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.
Słowa Ewangelii według św. Łukasza
Dziecię rosło, napełniając się mądrością
Gdy upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, Rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby przedstawić Go Panu. A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta
– Nazaretu. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.
Komentarz do Ewangelii
Ukrycie
Szczerze przyznaję, że przyglądam się od pewnego czasu dzisiejszej scenie na dziedzińcu świątyni, której przebudowę zlecił Herod Wielki kilkanaście lat wcześniej, i przychodzi mi na myśl tylko jeden temat jaskrawo zasugerowany przez Ewangelistę – POKORA i POSŁUSZEŃSTWO.
Obydwa pojęcia nie są popularne w naszych czasach – ani w kontekście życia codziennego, ani w trakcie wszelkiej maści publicznych wystąpień. Współczesność zdaje się rozdawać karty z ogromnym napisem JA odmienianym we wszystkich przypadkach i skojarzeniach. Może z tego powodu tak bardzo jesteśmy doświadczeni rozmaitymi kryzysami – ulegając przekonaniu, że MOJE szczęście i MÓJ punkt widzenia poparty MOJĄ historią jest niepisanym „pępkiem świata”?
A dzisiejsza liturgia zachęcając do spojrzenia na Świętą Rodzinę przypomina w pierwszym i drugim czytaniu postać Abrahama, który na drodze wiary dotarł najpierw do źródła niewiary, które biło w jego sercu przez całe życie, i dopiero po latach zmagania ze sobą zaczęło sączyć strumyk dojrzewającego wciąż zaufania. I pewnie nikt oprócz Sary nie widział dokładnie tej drogi, zresztą nawet ona miała ogromną trudność w dotrzymaniu kroku swojemu mężowi.
Dlaczego o tym piszę? Ewangelia stawia przed nasze oczy pięć osób, których historie pozostałyby niezauważone, gdyby nie natchnienie Ducha Świętego. Widzimy Józefa, który oddycha z niekłamaną ulgą, że jego żona urodziła zdrowego chłopca mimo nieprzyjaznych warunków i dalej nie rozumie, o co chodzi w tej historii, którą dziś nazywamy Wcieleniem Syna Bożego. Józef chce spełnić obowiązek złożenia ofiary (równowartość pięciu dniówek) w podziękowaniu za Pierworodnego, który nie jest jego rodzonym synem… Jest i młoda matka – nabrała już sił po połogu i po upływie 40 dni chce stanąć wobec Pana Zastępów, by przedstawić Mu Jego Syna i złożyć dwa gołębie na ofiarę za swojego oczyszczenie. Między wszystkimi, którzy chodzą po placu stare, ale czujne oko Symeona wypatruje tych, o których opowiedział starcowi Ducha Święty. A że tęsknota, połączona ze zdrową pobożnością i biblijną sprawiedliwością, pozwoliła mu dostrzec bratnią duszę w mężu Maryi, to bez wahania zatrzymuje ich w drodze, bierze ich dziecko i wypowiada błogosławieństwo, które zdaje się być prorokowaniem niewyobrażalnego cierpienia. A skoro o prorokowaniu mowa, to i prorokini się pojawia – mimo że od dawna żaden prorok w narodzie wybranym się nie objawił, a tym bardziej z pokolenia, które nie miało tradycji uważnego słuchania głosu Boga.
I wreszcie Dziecko – powód pokornej wizyty biedaków z Nazaretu w świątyni, przyczyna bezbrzeżnej radości starca stojącego nad grobem i motywacja dzielenia się pobożnej wdowy radosną wiadomością o spełnionych obietnicach wolności danej przez Boga ze wszystkimi, którzy znaleźli się tamtego dnia na placu świątynnym.
Gdyby nie pokora wobec Bożego Słowa i posłuszeństwo Duchowi Boga Józefa, Maryi, Symeona i Anny pewnie nikt z nas nie słyszałby o tamtym spotkaniu, a przecież ono tchnie tak potężną nadzieją dla naszych rodzin. Scena namalowana słowami przez św. Łukasza otwiera drogę każdej rodzinie – drogę do Boga, drogę do siebie, drogę niełatwą, ale piękną, bo na niej można doświadczyć obecności Syna Bożego, który – gdy Mu na to pozwolimy – będzie nas prowadził do nieba.
Ks. Grzegorz Mączka
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!