TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 08:03
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Śladami Maryi

Śladami Maryi

Moje NAWIEDZENIE to długi etap w życiu takiej, wydawałoby się prostej „dziewczyny” (w sumie to już od ponad 3 lat żony). Do wizyty tak zacnego Gościa przygotowywałam się już od dawna…, a okres 2 tygodni przed był dla mnie nieustannym „pielgrzymowaniem”. Zbierałam wszelkie możliwe wiadomości, informacje, materiały, by jak najlepiej uczcić to wielkie wydarzenie (w naszej parafii, domu, rodzinie), a przede wszystkim w moim sercu. Zależało mi, by u nas było wyjątkowo. Wyjeżdżałam do pobliskich kościołów, by jak najczęściej spotykać ukochaną Mamę.

Na Apelu Jasnogórskim w Liskowie Ojciec Paulin postawił proste pytanie: „dlaczego Maryja do Ciebie przyszła?” – do tej pory staram i próbuję sobie je wyjaśnić… 

Misje w Stawie zaczęły się od czwartku 30 września i trwały do 3 października zeszłego roku.

Spoglądając na plan nadal uśmiecham się w duchu ;) W moim odczuciu było to nierealne, bo i kto chciałby siedzieć tyle czasu w kościele? Życie pokazało, że niemożliwe stało się faktem. Nie tylko byłam tam prawie najczęstszym bywalcem, również od tego czwartku aż  do samego NAWIEDZENIA kościół był moim drugim domem. Wiele czerpałam z wizyty Jasnogórskiej Pani, nikt nie odbierze mi tych cudownych chwil które nierozerwalnie w sobie noszę. Zdarzyły się również problemy. Wiadomo, że każdy musi doznać i tego typu odczuć. Widzę po sobie, że te trudne czasem przeciwności w pewien sposób nadały kolorów mojemu życiu i otworzyły oczy na wiele, wydawałoby się z pozoru, błahych spraw. Moment przybycia ukochanej Mamy wynagrodził mi jednak wszystko. Byłam wtedy najszczęśliwszą „Marysią” pod słońcem. Cieszyło mnie niemalże wszystko, od kwiatów, asysty, orkiestry, po sam fakt jedności ze wspólnotą parafialną. Tu każdy wiedział co ma robić. Bez zbędnych pytań wykonywaliśmy swoje zadania. Wiem, że nie poszło to na marne. Widok wzruszenia na twarzach dorosłych i ich pociech był bardzo wymowny… Szczególną uwagę poświęciłam Pasterce Maryjnej, to niesamowite, że księża pracujący kiedyś w naszej parafii (pw. św. Mikołaja), potrafili i chcieli zaszczycić nas swoją obecnością. Sądzę, że nie tylko ja Wam, drodzy kapłani wiele zawdzięczam. Poprzez Wasze przybycie zrozumiałam, że nasze losy nie są Wam obojętne i ciekawi Was to, jak dalej funkcjonujemy i rozwijamy się jako Wasza była wspólnota. 

Kolejnymi emocjami naznaczone były Msze Święte dla chorych, dzieci, a zwłaszcza dla rodzin. Te  ostatnie z kolei niosły ze sobą coraz to nowsze doznania, dlatego też bardziej dotarły do mnie. Na tę okoliczność przygotowane zostały nabożeństwa, które w swoisty sposób ujęły mnie, rozwiały wszelkie trudności i zarazem uwrażliwiły na niekiedy ciężkie sytuacje w rodzinie. Czasem nie zdajemy sobie sprawy z krzywd, jakie wyrządzamy swoim najbliższym. Nie muszą to być akty agresji, nawet zwykłe słowa ranią, czasem warto byłoby się zastanowić dwa razy zanim się coś powie, później trudno jest  cofnąć wykrzyczane słowa.  W  rodzinie powinniśmy czuć się jak najlepiej, bo tam nasiąkamy różnymi wartościami niczym gąbka. Warto wspomnieć o właściwych relacjach jakie tu winny się rozwijać. Niemałe znaczenie ma każdy członek rodziny, z osobna i całościowo, współtworząc komórkę życia w społeczeństwie, Kościele i przede wszystkim we własnym domu. To tutaj uczymy się żyć, kochać, opiekować sobą nawzajem. Jesteśmy rodziną bez względu na wszystko!!! i wspieramy się nie tylko wtedy, gdy jest dobrze. Musimy o tym pamiętać, bo to zaowocuje kiedyś.

Obecnie, patrząc z tej kilkumiesięcznej perspektywy nadal wracają wspomnienia Cudownej twarzy jakże ciepłej, wyrozumiałej, współczującej, a zarazem okaleczonej dwiema rysami na prawym policzku. Idąc dalej tym tropem nasuwa się myśl znanego pisarza (Ernesta Hemingway`a), że „człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”. Tak też odnoszę się do Twego wizerunku, zniszczony, ale jaka OGROMNA MOC z niego płynie droga Mamo. Mimo iż Twe oblicze smutne i wzrok tak wyjątkowo zatroskany to ciągle jestem pewna, że przez Twoje wstawiennictwo u Syna mamy tyle opieki, zwykłego matczynego ciepła i miłości, która bezgranicznie otacza nas każdego dnia. Wszystko to jest tak bezinteresowne, że zwykły człowiek nie zdaje sobie sprawy, jak to dyskretnie wpływa na jego życie i przenika do jego rodzinnej rzeczywistości, dodając sił i odwagi do bycia dobrym człowiekiem. 

Dziś wiem, dlaczego przyszłaś do mnie Mamo.  Dziękuję Ci za to, że obdarzasz mnie pomocą i nadzieją na lepsze jutro, nie oczekując niczego w zamian. Ja ze swojej strony mogę i chcę Tobie zaoferować swoją miłość. „Matko, która nas znasz, z dziećmi Twymi bądź, na drogach nam nadzieją świeć, z Synem Twym z nami idź…”

Maria Sowa

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!