TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 07:50
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Siła Kościoła

Siła Kościoła

Powtarzająca się medialna krytyka hierarchów naszego Kościoła, zasadna czy nie, może utrudniać dostrzeganie jak wielką siłą Kościoła jest jego hierarchiczna, tradycyjna struktura. Chociaż liczy sobie ponad dwa tysiące lat jest nadal nowoczesna w tym sensie,
że opiera się o mechanizmy, które i dziś stosuje się, aby chronić instytucje przed błędami i pomyłkami.

Kościół, choć hierarchiczny, władzę sprawuje w sposób kolegialny. Wprawdzie ta kolegialność w sensie teologicznym ogranicza się do Episkopatu, ale to i tak olbrzymia liczba osób - na całym świecie mamy obecnie sporo ponad 5000 biskupów, w tym oczywiście papieża. Relacja Ojca Świętego do biskupów odzwierciedla jednak nie relację króla do jego wasalnych książąt, ale Piotra do Apostołów. Św. Piotr, mimo że był pierwszym papieżem, któremu Jezus powierzył misję budowania Kościoła, pozostał przecież jednym z nich.

Mądrość decyzji
W Dziejach i Listach Apostolskich mamy liczne przykłady, jak ta relacja funkcjonowała w praktyce. Czytamy, jak Apostołowie odwołując się do św. Piotra podejmowali wspólnie decyzje w ważniejszych sprawach. W trakcie tych dyskusji każdy z nich mógł zabrać głos na równych prawach. Jednak ostateczna decyzja nie była podejmowana większością głosów, a zgodą wszystkich po wspólnym rozważeniu racji i akceptowana ostatecznie przez Piotra, który prawdzie miał głos ostateczny, ale nie absolutny – mamy w Piśmie przykłady, że dawał się przekonać mądrym argumentom.
Dzięki takiemu sposobowi działania, w którym jako wierni jasno widzimy działanie Ducha Świętego decyzje te, mimo że bywały na tamte czasy rewolucyjne okazywały się słuszne nawet po wielu wiekach. Tajemnicą tej mądrości był oczywiście Duch Święty, ale gdy analizujemy tamte wydarzenia ze współczesnej perspektywy łatwo dostrzec, że w podejmowaniu decyzji Apostołowie stosowali techniki, które i dziś zabezpieczają przed podejmowaniem błędnych decyzji.

Od lotnictwa do soboru
Nie trzeba chyba nikomu uświadamiać jak ważne jest podejmowanie prawidłowych decyzji w transporcie lotniczym. Dodatkową trudnością jest, że decyzje nie tylko muszą być poprawne, ale i podejmowane szybko. Tej trudności nie ma zazwyczaj w innych sytuacjach, w których na podjęcie prawidłowych decyzji lepiej zostawić sobie dużo czasu, ale sam model decydowania w lotnictwie jest jednym z najlepiej zbadanych, zweryfikowanych i skutecznych sposobów podejmowania decyzji prawidłowych.
Z badań wiemy na przykład, że decyzje błędne pojedynczy człowiek może podjąć nawet pomimo wysokiej kompetencji w danej dziedzinie. Wiadomo też, że rozwiązanie jakiegoś problemu, które wydaje się najbardziej logiczne i oczywiste wcale nie musi być prawidłowe, a najpoważniejszą przyczyną decyzji błędnych nie są błędy na poziomie wykonania jakiejś czynności, ale błędy w myśleniu na poziomie planowania tejże.
Ostatecznie, aby loty były bezpieczne, ludzie fizycznie je wykonujący muszą dostać zestawy zasad i procedur postępowania do gotowego użycia w sytuacji krytycznej. Powinny to być zasady oparte na dokumentach głęboko przestudiowanych pod względem merytorycznej poprawności i poddane wieloetapowej weryfikacji przez liczne zespoły doświadczonych praktyków, a ostatecznie sygnowane przez kogoś, kto finalnie ponosi za ich poprawność odpowiedzialność. Ten ktoś powinien być oczywiście osobą lub zespołem osób o największym doświadczeniu ze wszystkich biorących udział w procesie. Czy to, aby nie przypomina tworzenia np. dokumentów soborowych?

Błądzić jest rzeczą ludzką
Podstawowy problem z podejmowaniem decyzji przez nas, śmiertelników leży w tym, że ludzie generalnie nie są zbyt skuteczni w ocenie poprawności własnego rozumowania. We współczesnych procesach podejmowania decyzji stosuje się liczne metody mające na celu uchronienie się przed tym zjawiskiem. Jednym ze sposobów jest świadome, celowe podważanie przyjętej linii myślenia, proponowanie i dyskutowanie wersji alternatywnej.
Oczywiście nie chodzi tu o działanie destrukcyjne, ale o rozumne doszukiwanie się błędów w rozumowaniu innych uczestników dyskusji, poddawane następnie rozważaniu przez cały zespół zaangażowany w podejmowanie decyzji. W kościelnych strukturach nie jest to bynajmniej nic nowego, taką rolę ma z urzędu przypisaną np. tzw. advocatus diaboli w procesach beatyfikacyjnych czy kanonizacyjnych.
Podobną funkcję pełni ponowne analizowanie procesu decyzyjnego, który uznaliśmy za logiczny, rozumowo poprawny przez inne osoby, najlepiej zespół osób. Chodzi o to, żeby sprawdzić, czy przeprowadzenie tej samej analizy myślowej jeszcze raz da identyczny wynik. Kościół od wieków stosuje takie wieloetapowe postępowanie w wielu dziedzinach. Jak widać z tych dwóch przykładów, trudne byłoby zastosowania takiego procesu decyzyjnego w strukturach demokratycznych - konieczna jest kolegialność właśnie i to kolegialność podporządkowana pewnej hierarchii z istnieniem w jej obrębie osoby mającej głos ostateczny, przeważający.

Błędy będą się zdarzać
Istnieje wiele strategii optymalizacji procesu ludzkiego myślenia, na tyle dużo, że stanowią niemal odrębną dziedzinę nauki. Żadna z nich oddzielnie ani zbiorowo nie daje jednak gwarancji uniknięcia decyzji błędnej. Badania dowodzą najwyżej, że zmniejszają one prawdopodobieństwo popełnia błędów. Do pełnej bezbłędności konieczne byłoby włączenie w proces czynników nadprzyrodzonych, bez nich zawsze, nawet jeśli w minimalnym stopniu, prawdopodobieństwo błędu będzie istniało.
Warto przy tym raz jeszcze podkreślić, że demokracja jako taka w zasadzie nie stosuje opisanych mechanizmów ochrony przed decyzjami błędnymi – prawdopodobieństwo, że decyzja podjęta demokratycznie będzie błędna, jest zatem dużo wyższe niż przy podejmowaniu jej prawidłowo zaimplementowanymi metodami kolegialnymi, formalnie niedemokratycznymi. Dotyczy to zresztą w równym stopniu metod autorytarnych. Pojedynczy człowiek, nawet najmądrzejszy łatwo może się pomylić.

Niedoceniana mądrość
Warto chyba zamiast nawoływać zarówno do większej demokratyzacji struktur Kościoła, czy przeciwnie, do ich większego poddania władzy autorytarnej zachować model kolegialny, który mimo 20 wieków historii okazuje się przy bliższym poznaniu zaskakująco nowoczesny. Patrząc z perspektywy długiej historii Kościoła nietrudno dostrzec, że zdołał nas ochronić od herezji, błędów dogmatycznych i wielu okropieństw, nawet jeśli proces naprawy, czy czasem wręcz wycofywania się z decyzji niespecjalnie udanych, także tych personalnych zajmował niekiedy lata, a może i wieki.
Nie będzie chyba błędem wierzyć, że i dziś kolegialność Kościoła zdoła naprawić to, co źle działa w obrębie jego samego czy w interakcjach ze światem zewnętrznym. Obejmuje to również wiarę, że poradzi sobie także z problemami personalnymi i innymi dotyczącymi samej hierarchii, której bynajmniej nie należy w czambuł potępiać, nawet w obliczu najbardziej przerażających medialnych doniesień. Zresztą nie trzeba chyba specjalnie przekonywać, że media głównego nurtu przyjazne strukturom Kościoła raczej nie są i nie będą. Z chęcią wyłapią wszelkie błędy hierarchów, ale nie doniosą o tym, co w Kościele działa dobrze. Będąc wewnątrz powinniśmy jednak te dobre strony dostrzegać sami.

Dr Jarosław

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!