Serce, ryngraf i kościół
W świątyniach naszej diecezji i nie tylko możemy zobaczyć wiszące w pobliżu obrazów srebrne serca, korale, a nawet ryngrafy. Nie przypadkiem zostały tam umieszczone i kryją w sobie zaskakujące historie. Na dodatek to tylko część z różnych rodzajów wotów.
Pomysł tematu tego artykułu zrodził się po odwiedzeniu kościoła, a właściwe kaplicy filialnej w Konradowie, wybudowanej na początku XX wieku. Jej wnętrze często wypełnione jest modlitwą i miłością do Boga i Maryi gromadzących się tam parafian. W kaplicy na bocznej ścianie zawieszony został obraz Świętej Rodziny albo jak kto woli św. Józefa, taki jak w Narodowym Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu. Po bokach wizerunku umieszczono wota. Takich miejsc z wotami w naszej diecezji jest oczywiście więcej, a w jednym z nich zobaczymy nawet ryngraf ofiarowany przez króla. Są też takie przekazane całkiem niedawno, o co więc chodzi z tymi wotami?
Widoczny znak
Słowo wotum (liczba pojedyncza słowa wota) pochodzi od łacińskiego votum oznaczającego przyrzeczoną ofiarę albo dar, ślubowanie i obietnicę. Według słownika języka polskiego obecnie to najpierw symboliczny przedmiot składany i wieszany na ołtarzu, świętym obrazie lub posągu religijnym w intencji błagalnej lub jako dowód wdzięczności, zazwyczaj w sanktuariach lub w innych miejscach, do których zdążają pielgrzymki.
Dawniej kiedy pojawiły się życiu trudności, poważne choroby człowiek prosząc o pomoc Boga bardzo obiecywał ofiarować Mu siebie, przyrzekał wyruszyć w pielgrzymkę, pomóc biednym i często obiecywał zawiesić w kościele widoczny znak otrzymanej łaski. W Polsce ten zwyczaj darów wotywnych pojawił się prawdopodobnie za sprawą zakonu cystersów w XII wieku. Szlachta, magnateria i bogaci kupcy składali wota z metali szlachetnych - złota lub srebra. Najczęściej były to ofiary dziękczynne za powodzenie życiowe i zdrowie. Natomiast chłopi ofiarowywali wota woskowe, które były raczej ofiarami wypraszającymi pomyślność w sprawach codziennych, jak w hodowli bydła, czy drobiu.
Na pewno kojarzymy wota wiszące w kaplicy obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze i znajdujące się w Skarbcu. Wśród nich możemy zauważyć serca, kule inwalidzkie, różańce, odlewy części ciała, szlachetne kamienie, a nawet ordery. W każde z nich wpisana jest historia konkretnego człowieka. I tak wota w postaci srebrnych części ciała to znaki podziękowania za uzdrowienia lub próśb o pomoc w chorobach i nieszczęściach. Obok nich zobaczymy też plakietki wotywne różnego kształtu i wielkości, przeważnie mające formę prostokątną. Ich twórcami byli zarówno wybitni artyści, jak i zwykli rzemieślnicy, kowale czy odpustowi twórcy. Grawerowali na nich teksty, postacie świętych czy scenę zdarzenia.
Od przydrożnego krzyża
Niektórzy jako znak wotywny stawiali przydrożny krzyż lub kapliczkę, przy których potem modlono się w potrzebie. Taki rodzaj wotum pojawił się w końcu XVI i początkach XVII wieku. Inni fundowali kościoły, klasztory czy szpitale jako świadectwo wdzięczności Bogu lub ekspiacji, czyli odpokutowania za winę tego, który budował lub innego człowieka czy społeczności, by przywrócić jedność z Bogiem zerwaną przez grzech. Do takich wotów należy kościół i klasztor kapucynów w Warszawie wzniesiony przez Jana III Sobieskiego jako dziękczynienie Bogu za zwycięstwa pod Chocimiem i Wiedniem.
Wotum mogło mieć również postać obrazu – malowidła. „Najstarsze z tych obrazów dzielą się na dwie strefy: z lewej strony klęczący donator, z prawej niebiańska scena przedstawiająca ukazanie się wśród obłoków świętego orędownika. Później dodano trzecią strefę: scenę cudu, opis niebezpieczeństwa, którego uniknął donator” (Philippe Aries, „Człowiek i śmierć”).
Za zwycięstwo
W naszej diecezji wota ofiarowane jako znak wdzięczności Maryi za wstawiennictwo u jej Syna znajdują się między innymi w Skalmierzycach, a dokładnie w Diecezjalnym Sanktuarium NMP Skalmierzyckiej w bocznej kaplicy z cudownym obrazem. Wizerunek przedstawia Maryję trzymającą na lewym ramieniu Dzieciątko. Wśród licznych wotów podarowanych Pani Skalmierzyckiej jest srebrny ryngraf z wizerunkiem Matki Bożej z 1634 roku, który został ofiarowany przez króla Władysława IV Wazę jako podziękowanie za zwycięstwo nad Turkami. Niektórzy podają, że w Skalmierzycach król zostawił także haftowane złotem antepedium - zdobioną zasłonę zakrywającą podstawę ołtarza, niestety nie zachowało się do dzisiaj. Już w 1966 roku ks. kard. Stefan Wyszyński koronował obraz koronami poświęconymi przez Pawła VI. A w 400. rocznicę powstania kaplicy Maryi ofiarowana została złota róża, którą pobłogosławił papież Franciszek.
Wota jako znaki maryjnego kultu znajdziemy także w kościele św. Wojciecha w Kobiernie, gdzie kilka lat temu w czasie odnawiania obrazu Matki Bożej Szkaplerznej z głównego ołtarza odkryto na wizerunku dziury. Było ich około 100. Dlaczego powstały? Zrobiono je podczas wieszania na wizerunku wotów. Teraz znajdują się osobno w specjalnej ramie. Wśród 33 wotów dla Pani Kobierskiej zachowały się serca, krzyżyki, ryngrafy, korale, naszyjnik, bransoleta, a nawet kotwica. Dodam jeszcze, że wizerunek Matki Bożej Kobierskiej w 1761 roku nazwano łaskami słynący. Natomiast obraz Matki Bożej Szkaplerznej z obecnego kościoła został namalowany w 1900 roku przez artystę Antonina Szymańskiego, który wzorował się na wcześniejszym wizerunku.
Powrót z niewoli
Nie tylko Maryja wstawiała się za potrzebującymi pomocy u Boga, czynili to również inni święci, tak jak ten z narodowego sanktuarium w Kaliszu. Oczywiście chodzi tu o św. Józefa. Ofiarowane jemu wota zobaczymy w sanktuarium w gablotach w nawie i kaplicy cudownego obrazu. To najczęściej srebrne serca, ręce, nogi, łańcuszki, ryngrafy, złote obrączki, pierścionki oraz korale, bursztyny i różnego rodzaju biżuteria, a także różańce i krzyżyki. Jednak najstarszym i najważniejszym wotum z kaliskiego sanktuarium jest sam cudowny obraz. Został namalowany kiedy sparaliżowany mieszkaniec wsi Szulec modlił się do św. Józefa o uzdrowienie lub dobrą śmierć. W nocy ukazał mu się Święty i powiedział: „wyzdrowiejesz, gdy każesz namalować obraz Świętej Rodziny i ofiarujesz go kolegiacie kaliskiej”. Chory spełnił polecenie i został uzdrowiony. Ze św. Józefem jest jeszcze związana np. historia ocalenia księży w obozie koncentracyjnym w Dachau. To oni po II wojnie światowej pielgrzymowali do sanktuarium kaliskiego i z ich inicjatywy jako dziękczynienie za ocalenie powstała tam kaplica Męczeństwa i Wdzięczności. U wejścia do niej umieszczono tablicę z napisem „Św. Józefowi w pokornej podzięce za wyzwolenie z otchłani śmierci ku uczczeniu zamęczonych i zmarłych braci kapłani, którzy doczekali srebrnego jubileuszu wyzwolenia z Dachau 1945 - 29 IV - 1970”.
Inny rodzaj wotum znajduje się w parafii w Goszczanowie. Jego historia zaczęła się w XVII wieku, kiedy obecnie istniejącą świątynię na miejscu poprzedniej, drewnianej w 1666 roku ufundował właściciel m.in. dóbr goszczanowskich Adam Poniatowski herbu Szreniawa. Kościół otrzymał wezwanie św. Marcina i św. Stanisława, biskupa. Dlaczego został wybudowany? Świątynia stanęła jako wotum błagalne o powrót syna Adama, czyli Stanisława Poniatowskiego z niewoli tureckiej. Dodam jeszcze, że w krypcie kościoła pochowani są Poniatowscy, a w jednej z trumien widać wysokiego mężczyznę, to prawdopodobnie Stanisław. Powrócił z niewoli tureckiej, ale nie sam. Towarzyszyły mu dwie siostry Turczynki, które pomogły mu uciec. One także zostały pochowane w podziemiach. Natomiast w ołtarzu bocznym goszczanowskiej świątyni znajduje się obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem i pochodzi prawdopodobnie z poprzedniego kościoła. Kiedyś wokół niego wisiały liczne wota, które zostały w 1763 roku przetopione na sukienkę założoną na wizerunek Madonny.
Jak wspomniałam takich miejsc z wotami w naszej diecezji jest całkiem sporo, ale nie sposób opisać wszystkich. Ważne na pewno jest jedno. Każdy rodzaj ofiarowanego wotum, i tego niewielkiego jak plakietka, i tego, które przybrało postać sporych rozmiarów jak kościół, stawał się znakiem osobistej więzi człowieka z Bogiem, ważnym świadectwem wiary w Bożą pomoc i formą wdzięczności za doznaną łaskę. ■
Tekst: Renata Jurowicz
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!