Serce Kaziuka
Odbywające się od kilkuset lat w Wilnie kaziuki przywędrowały także do polskich miast. Ich symbolem stały się piernikowe serca. Co to takiego kaziuki i dlaczego serca?
Zanim jednak wytłumaczę, o co chodzi z tymi sercami, to najpierw o kaziukach. Tak jak można się domyślać nazwa wywodzi się od imienia Kazimierz, a skoro obchodzone są w jego wspomnieniem, więc musi być to Święty Kazimierz. I tak też w istocie jest, ów święty Kazimierz to nikt inny jak nasz Kazimierz Jagiellończyk, który został obgłoszony świętym w 1602 roku przez papieża Klemensa VIII.
Dozgonna czystość
Mówiąc o kanonizacji trzeba zaznaczyć, że kiedy z tej racji otwarto grób Kazimierza, znaleziono jego ciało nienaruszone mimo bardzo dużej wilgotności w grobowcu. A obecni przy ekshumacji poczuli także silną, ale przyjemną woń. Był to widoczny znak świętości królewicza. Przy głowie Kazimierza zachował się tekst hymnu ku czci Maryi Omni die dic Mariae (Dnia każdego sław Maryję), którego autorstwo przypisuje się św. Bernardowi (+ 1153). Wydaje się prawdopodobne, że Kazimierz złożył ślub dozgonnej czystości. Miał też odrzucić proponowane mu zaszczytne małżeństwo z córką cesarza niemieckiego Fryderyka III. Urodzony na Wawelu 3 października 1458 roku Kazimierz był drugim z kolei spośród sześciu synów Kazimierza Jagiellończyka. Jego matką była Elżbieta, córka cesarza Niemiec Albrechta II. Gdy miał dziewięć lat rozpoczął naukę pod okiem ks. Jana Długosza, kanonika krakowskiego, który aż do XIX wieku był najwybitniejszym historykiem Polski. I właśnie ten kapłan pisał: „Kazimierz był młodzieńcem szlachetnym, rzadkich zdolności i godnego pamięci rozumu”. Ochmistrz królewski zaprawiał ich również w sztuce wojennej.
Gdy na Węgrzech wybuchł bunt przeciwko tamtejszemu królowi Marcinowi Korwinowi, na tron zaproszono Kazimierza, ale ostatecznie wrócił on do Polski bez korony węgierskiej. Po powrocie do kraju królewicz został prawą ręką ojca, który upatrywał w nim swego następcę i „wciągał” go powoli do współrządzenia. Podczas dwuletniego pobytu ojca na Litwie Kazimierz jako namiestnik rządził w Koronie. Obowiązki państwowe umiał pogodzić z bogatym życiem duchowym. I mimo, iż zdrowie królewicza nie było w najlepszej kondycji, trapiła go gruźlica, to brał udział w zarządzaniu państwem. Z tego czasu pochodzą dokumenty, które Kazimierz podpisywał w zastępstwie podkanclerzego. Pod koniec 1483 roku wraz z ojcem Kazimierz wybrał się w podróż do Lublina na zjazd szlachty królestwa, na który ostatecznie nie dojechał. Pozostał w Grodnie, gdzie wkrótce powrócił jego ojciec, który dowiedziawszy się o ciężkim stanie syna przerwał obrady. Kazimierz zmarł w obecności ojca 4 marca 1484 roku.
Na chmurze i ołtarzu
Młodo zmarły Kazimierz zyskał opinię sprawiedliwego i pobożnego królewicza, wyśmienicie nadawał się do spełnienia obu z tych ról. Wśród rycerstwa polskiego i litewskiego biorącego w czasie wojny litewsko-moskiewskiej udział w wyprawie z odsieczą Połockowi w 1518 roku pojawiły się opowieści o pomocy zmarłego królewicza, który miał się pojawić na chmurze i pokazać dogodne brody na Dźwinie.
W 1518 roku król Zygmunt I Stary wysłał przez prymasa do Rzymu prośbę o kanonizację królewicza. I można powiedzieć już wszystko było na dobrej drodze, ale zaginęły dokumenty. Król Zygmunt III nie poddał się i wznowił starania uwieńczone nową bullą wydaną przez Klemensa VIII 7 listopada 1602 roku w oparciu o poprzedni dokument Leona X, którego kopia zachowała się w watykańskim archiwum. Uroczystości kanonizacyjne, jak już wspomniałam, odbyły się w 1604 roku w katedrze wileńskiej, a w 1636 roku przeniesiono uroczyście relikwie Kazimierza do nowej kaplicy, ufundowanej przez Zygmunta III i Władysława IV. W 1953 roku przeniesiono je z katedry wileńskiej do kościoła Świętych Piotra i Pawła, gdzie obecnie jest czczony.
Zachowany zwyczaj
I tak dochodzimy do tytułowych kaziuków, które to w rocznicę śmierci Kazimierza zaczęli organizować mieszkańcy Wilna.
Był to jarmark, który towarzyszył uroczystościom kościelnym w dzień św. Kazimierza. Z czasem na wniosek kupców rozrósł się na kilka dni, a do Wilna zaczęli przyjeżdżać kupcy z towarami, jakich miejscowa ludność wcześniej nie znała. Z czasem na straganach pojawiły się piernikowe serca jako wyraz gorącej miłości, a także obwarzanki smorgońskie, które wyrabiane były według oryginalnej receptury ściśle strzeżonej, przekazywanej z pokolenia na pokolenie i palmy. Niegdyś sprzedawano także lecznicze zioła. Podczas Kaziuków odbywały się pochody na czele z kuglarzami i kolorowymi przebierańcami. Organizowano je na wileńskim Placu Katedralnym, a od 1901 roku na Placu Łukiskim. W okresie międzywojennym pochód otwierał jeden z mieszkańców Wilna przebrany za św. Kazimierza. Później, w skutek wojny i włączenia Wilna i Litwy do ZSRR, Kaziuki już nie miały takiego rozmachu. Po uzyskaniu przez Litwę niepodległości powróciły w całej krasie na Plac Katedralny. Zaczynały się już w wigilię święta św. Kazimierza, 3 marca nieszporami w katedrze wileńskiej. Po porannej Mszy w Katedrze i w kościele św. Kazimierza przez Wilno przechodziła procesja.
Wileńskie święto w stolicy Wielkopolski
Św. Kazimierz, patron Litwy i młodzieży litewskiej jest również historycznym patronem Polski, więc nie dziwi fakt, że kaziuki przywędrowały i do naszego kraju. Także u nas organizowane są jarmarki, a jeśli dzień św. Kazimierza nie wypada w niedzielę, to kaziuki organizowane są w pierwszą niedzielę po 4 marca. A na straganach można znaleźć regionalne jedzenie, wyroby rzemiosła oraz rękodzieła ludowego i artystycznego.
Szukając wiadomości do materiału, znalazłam relację z poznańskich kaziuków, które organizuje Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej, chcąc przybliżyć Wielkopolanom tradycję i historię Wileńszczyzny. To wileńskie święto w stolicy Wielkopolski rozpoczyna przemarsz orszaku króla Kazimierza i odegranie hejnałów Wilna i Poznania. Natomiast w kościele pw. Wszystkich Świętych, jak czytamy w relacji, metropolita poznański ks. abp Stanisław Gądecki sprawował Mszę św. w intencji Kazimierza Jagiellończyka. Natomiast sami poznaniacy podczas jarmarku, który odbywał się na Starym Rynku, najczęściej zaopatrywali się w świąteczne palmy, ale też mogli kupić wspomniane kaziukowe serca, czarny wileński chleb czy zjeść cepeliny oraz bliny. Jako ciekawostkę dodam, że podczas uroczystości wręczana była nagroda „Żurawiny”, która przyznawana jest osobom szczególnie zasłużonym dla krzewienia kultury kresowej.
A zatem śmiało można powiedzieć, że kaziuki to ważne święto dla Polaków i Litwinów, ale także dla wszystkich miłośników tradycyjnej kultury ludowej, którzy chętnie uczestniczą w tej radosnej i barwnej uroczystości.
oprac. Arleta Wencwel - Plata
Zdjęcie: Wikipediax2
Charakterystyczne przedstawienie św. Kazimierza z tekstem hymnu Omni die dic Mariae
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!