Sens śmierci
Gdy Jezus umarł na krzyżu miał 33 lata.Dziś, gdy umiera osoba w takim wieku lub młodsza wzbudza ogromne poruszenie i pytania o sens śmierci w tak młodym wieku. Biblia podpowiada, że wbrew wszystkiemu można ten sens znaleźć, nawet w takiej sytuacji.
Zacznijmy od tego, że w czasach Jezusa osoba w wieku 33 lat nie była już młoda, bo też średnia wieku wchodzenia w dorosłość, jak i odchodzenia z tego świata, była dużo niższa niż dzisiaj. Ludzie (szczególnie dzieci) o wiele częściej umierali z powodu różnych chorób czy głodu. Współcześnie, mając większą długość życia i lepszą jego jakość, za wciąż młode uważamy osoby w wieku 50-60 lat. Dlatego też, gdy umierają osoby w sile wieku czy dzieci u wielu bliskich, a czasem nawet obserwatorów takiej sytuacji, pojawia się bunt wobec „niesprawiedliwego” Boga, który za wcześnie zabrał córkę, syna, wnuki czy koleżankę. Nawet wśród kapłanów czasami pojawiają się refleksje, że była to śmierć niezrozumiała i niepotrzebna, że ta osoba mogła jeszcze tyle przeżyć i tyle dobrego zrobić. Osoby natomiast, które postrzegają takie sytuacje dość radykalnie przez pryzmat zmartwychwstania Jezusa są uważane przez większość za bezduszne lub dziwne. Czy w przedwczesnej (w naszym mniemaniu) śmierci można znaleźć sens?
Iskry na ściernisku
Nie mylił się ten, kto powiedział, że w Piśmie Świętym znajdziemy odpowiedzi na wszystkie nurtujące nas pytania. Tym razem z pomocą przychodzi nam Księga Mądrości: „A dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę. W dzień nawiedzenia swego zajaśnieją i rozbiegną się jak iskry po ściernisku. Będą sądzić ludy, zapanują nad narodami, a Pan królować będzie nad nimi na wieki. Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych” (Mdr 3, 1-9). Pan Bóg widzi zawsze szerzej i głębiej. On lepiej niż my wie, czy dana osoba spełniła już na ziemi swoją misję i może już wrócić do swojego domu w niebie czy też jeszcze nie.
Czasami dopiero po latach dochodzi do nas, jak wielki sens miała czyjaś śmierć, dla nas niesprawiedliwa. Śmierć nigdy nie jest bezsensowna, nawet ta mocno przedwczesna. Czasem nie chodzi o tego, kto odchodzi, ale o tych, którzy zostają. Takie wydarzenie może być dla nich przebudzeniem i okazją do przemiany życia. Czasem jest po to, by zyskać świadomość, że jesteśmy tu tylko na chwilę i śmierć wcale nie jest końcem, a nowym początkiem.
Przeżył czasów wiele
To ogólne podstawy naszej wiary, ale Księga Mądrości dokładnie też wyjaśnia, dlaczego niektórzy odchodzą wcześniej: „A sprawiedliwy, choćby umarł przedwcześnie, znajdzie odpoczynek. Starość jest czcigodna nie przez długowieczność i liczbą lat się jej nie mierzy: sędziwością u ludzi jest mądrość, a miarą starości - życie nieskalane. Ponieważ spodobał się Bogu, znalazł Jego miłość i żyjąc wśród grzeszników, został przeniesiony. Zabrany został, by złość nie odmieniła jego myśli albo ułuda nie uwiodła duszy: bo urok marności przesłania dobro, a burza namiętności mąci prawy umysł. Wcześnie osiągnąwszy doskonałość, przeżył czasów wiele. Dusza jego podobała się Bogu, dlatego pospiesznie wyszedł spośród nieprawości. A ludzie patrzyli i nie pojmowali, ani sobie tego nie wzięli do serca, że łaska i miłosierdzie nad Jego wybranymi i nad świętymi Jego opatrzność” (Mdr 4, 7-15). Kolejny raz Biblia przypomina, że Bóg patrzy inaczej niż człowiek. On zna przeszłość, teraźniejszość, ale i przyszłość i lepiej niż my sami wie, co jest dla nas najlepsze. W innym miejscu Pan Bóg mówi, że „nie chce śmierci grzesznika, ale aby się nawrócił i żył” (Ez 33, 11), więc ci, którzy żyją bardzo długo wciąż dostają szansę od Boga na dążenie do chrześcijańskiej doskonałości i naprawianie błędów.
Jak mówi Księga Mądrości to nie wiek jest miarą mądrości, bo można w młodym wieku „przeżyć czasów wiele” i niekiedy patrząc na przykład na dzieci chorujące na raka czy ciężkie choroby genetyczne, można w ich oczach zobaczyć tę mądrość, tę tęsknotę za niebem. One rodziców uczą wdzięczności, miłości i wiary.
Które dziecko wybrać
Często zadajemy sobie też pytania, dlaczego dobre, niewinne dziecko zmarło, a przestępca żyje i ma się dobrze. Na to już odpowiedziała Księga Mądrości z Księgą Ezechiela w cytowanych powyżej fragmentach, ale można na to spojrzeć jeszcze inaczej. Jest taka scena w filmie „Chata” (serdecznie polecam każdemu), w której bohater (mężczyzna w średnim wieku) spotyka piękną kobietę, która okazuje się Bożą Mądrością (w Biblii również mówi się o niej w rodzaju żeńskim). Mężczyzna pyta ją o swoje dziecko, które zostało zamordowane. Domaga się sprawiedliwości, pyta dlaczego cierpienia niewinnego dziecka Bóg nie pomścił sprawiedliwie schwytaniem, więzieniem i śmiercią dla mordercy. Mądrość pyta tego człowieka o pozostałą dwójkę jego dzieci; o to, życie którego z nich mógłby poświęcić i prosi, by zasiadł na tronie Bożej Mądrości.
Wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi - przestępcy i święci; dzieci i staruszkowie; oszuści i wolontariusze. Życie wszystkich jest tak samo wartościowe, choćbyśmy się nie wiem, jak bardzo na to nie zgadzali. Pamiętam, jak w „Dzienniczku Perkusisty” nawrócony Jan Budziaszek powtarzał, że jeżdżąc z występami i świadectwami do więzień, starał się pamiętać, że w niczym nie jest lepszy od osadzonych. Sądzenie zostawmy więc Bogu.
Biała żałoba
Oczywiście śmierć bliskiej osoby zawsze jest czymś rozdzierającym serce i poddającym w wątpliwość zastaną rzeczywistość. Nie należy wtedy tłumić naszych emocji, czy wstydzić się łez. Niemniej czasami warto zatrzymać się na chwilę i zastanowić, czy płaczemy nad osobą zmarłą, czy możne raczej nad sobą samym. Bo przecież zmarły idzie na spotkanie z Bogiem, a nam będzie go brakować. Pozostanie puste miejsce w domu, w pracy czy szkole, w naszej codzienności. W polskiej kulturze przywykliśmy w tym kontekście do płaczu, smutku, czerni czy fioletu jako kolorów żałoby. Tymczasem w kulturach Wschodu kolorem żałoby jest biel, a w Iranie kolor niebieski, a w Egipcie żółty. W wielu kulturach (nawet obecnych w Polsce, jak Romowie) śmierć jest okazją do świętowania i radosnego ucztowania. Jest tak choćby w Meksyku. Także w naszej kulturze chrześcijańskiej coraz częściej zdarzają się umierające osoby, które proszą bliskich, by po ich śmierci nie urządzali klasycznego smutnego pogrzebu, ale radosne spotkanie i biesiadowanie z tańcami. Być może wielu wciąż to szokuje, natomiast idealnie pasuje do chrześcijańskiej nadziei zmartwychwstania.
Pamiętam kazanie z pogrzebu mojej przyjaciółki Beaty. Ksiądz opisywał jej życie na ziemi jak życie dziecka w brzuchu mamy. Porównywał naszą ziemską wędrówkę do życia płodowego człowieka, a śmierć do narodzin. Mówimy przecież, że ktoś właśnie rodzi się do życia wiecznego. Możemy tak mówić dzięki Jezusowi, który pokonał śmierć i po trzech dniach wyszedł z grobu jako nasz Zbawiciel i Ten, który podarował nam życie wieczne. ■
Tekst Anika Nawrocka
Zdjęcie: pxhere.com
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!