Sen Świętego Józefa
W centrum rekolekcyjnych rozważań znalazło się słowo Boże
Sen – każdy z nas go doświadcza. Dla jednych jest czasem przyjemnym, dla drugich czasem trudu. Dla jednych jest czasem straconym, dla drugich niezwykle pożytecznym. Dla jednych czasem nijakim, jakby bezużytecznym, a drudzy poprzez doświadczenie snu odczytują wolę Bożą względem siebie. Niezwykłego czasu snu doświadczył nasz patron św. Józef (Mt 1, 18-25). Co więc przez jego sen Bóg chce nam powiedzieć?
Sen Józefa był pierwszym tematem cyklu trzydniowych rekolekcji, który rozpoczęliśmy we wrześniu w Domu Rekolekcyjnym Sióstr Anuncjatek w Lesie Grąblińskim koło Lichenia. W czasie rekolekcji próbowaliśmy zgłębić tekst Pisma Świętego stosując metodę Lectio divina, czyli Boże czytanie – metodę spotkania z Bogiem w Jego Słowie, która wiedzie poprzez spokojne przechodzenie przez różne etapy. I tak najpierw staraliśmy się dokonać Lectio, czyli uważnie czytać; potem zgłębiać Słowo, czyli przejść przez Meditatio, później wypowiedzieć Oratio, czyli pomodlić się tym konkretnym Słowem, aby w końcu zanurzyć się w Contemplatio, czyli w Bożej obecności w nas i obok nas. Wszystkie te etapy zmierzać miały do Actio i Collatio, czyli zastosowania i dzielenia się Słowem w naszym życiu.
Maryja pomagająca przyjąć Objawienie
Od początku nie wiedzieliśmy, co w tym czasie chce nam powiedzieć Bóg. Już na początku byliśmy zaskoczeni, ile znaków On nam objawia. Po pierwsze, samo miejsce: Las Grąbliński – miejsce objawienia Matki Bożej. To ona objawiła się w tym właśnie miejscu, aby przekazać wolę Bożą ludziom. Tak jak kiedyś przyjęła zwiastowane jej Słowo, tak teraz tam, w Lesie Grąblińskim uczyła nas, jak zobaczyć Boga w swoim życiu także w bolesnych wydarzeniach naszej egzystencji. Szczególnie, że w czasie naszych rekolekcji Kościół czcił ją jako Matkę Bożą Bolesną. Maryja stanęła obok każdego z nas i prowadziła nas do intymnego spotkania Boga w Słowie Bożym. To ona uczyła nas, jak zastosować w naszym życiu Lectio divina. To ona w końcu uczyła nas rozumieć św. Józefa, jego misję i szczególną pomoc, którą Bóg nam zostawił poprzez osobę Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny. Przecież to właśnie ona była najbliżej św. Józefa, swego małżonka przez cały okres życia ukrytego.
Józef doświadczający zagubienia
Zastanawiając się nad osobą św. Józefa najpierw zauważyliśmy stan jego zagubienia w momencie, gdy Bóg przychodzi do niego przez sen. Józef odczuwa, że jest niegodny tajemnicy, którą Bóg dokonuje w Maryi za jej zgodą. Postanawia oddalić Maryję, aby nie narazić jej na zniesławienie. W tym właśnie momencie zasypia. Myślę, że sen Józefa nie był spokojny. Może nawet przewracał się z boku na bok. Czy takie doświadczenie nie jest nam doskonale znane?
Józef jednak wie, że w żadnym doświadczeniu nie pozostaje sam. Jako pobożny Izraelita, którego Słowo nazywa sprawiedliwym, ma świadomość, że Bóg jest obok niego i nie pozwoli mu zginąć. Możemy przyrównać jego sytuację do śpiącego Samuela z Pierwszej Księgi Samuela (por. 1 Sm 3, 1-20). Podobnie jak Samuel, Józef śpi blisko Pana, gdyż jest przepełniony obecnością Boga w Jego Słowie. Słowo oświeca więc drogę św. Józefa. Myślę więc, że odpowiedzią na nasz, niekiedy koszmarny, sen jest nasza zażyła relacja ze Słowem Boga. Boże Słowo uspokaja nasz sen.
Józef przeżywający Objawienie
Słowo Boże daje także Józefowi zrozumienie jego życia, powołania i zadania, które Bóg mu zleca. To rozeznanie przynosi Józefowi anioł podczas snu. Sen Józefa staje się rozwiązaniem. Ten sen jest nie tylko dla Józefa czasem odpoczynku dla ciała, ale przede wszystkim doświadczeniem, w którym Patriarcha zanurza się niejako w odpoczynku Boga. Józef zostaje umocniony Słowem i poprzez nie Bóg kieruje jego życiem.
Myślę, że takiego doświadczenia Boga bliskiego nam, każdy z nas pragnie. Każdy oczekuje, aby Bóg przemówił. A On mówi bardzo często i ciągle daje o sobie znać. Może także poprzez nasz sen chce nam coś powiedzieć? Nie bójmy się sięgać do Bożego Słowa, aby nasz sen zrozumieć.
Józef podejmujący Misję
Józef budzi się szczęśliwy. Wie jasno, co ma czynić. Nie tylko wie, ale podejmuje zadanie, przyjmuje Maryję wraz z Dzieciątkiem w jej łonie do swojego domu. Doświadczenie snu stało się dla niego światłem od Boga. Sen stał się dla niego zbudzeniem, czyli niejako powstaniem z martwych. Takie tłumaczenie sugeruje poniekąd sam tekst oryginalny, który używa w tym miejscu słowa egeiro – powstać z martwych.
Myślę, że każdy z nas chciałby otrzymać taką pewność, jak Święty Józef. I choć może nasze życie nadal jest trwaniem we śnie, w letargu, Pan Bóg na pewno chce nas obudzić, abyśmy spełnili zadanie, które On nam powierzył.
Zakończenie
Doświadczenie czasu rekolekcji stało się dla nas jakimś szczególnym przebudzeniem. Niech potwierdzeniem moich słów będą zamieszczone świadectwa uczestników rekolekcji. A jeśli ktoś chciałby jeszcze więcej dowiedzieć się o Śnie Józefa, posłuchać jednej z konferencji tej sesji, a także przeczytać o innych turach rekolekcji prowadzonych przez Braci św. Józefa zapraszamy na naszą stronę internetową: www.braciaswietegojozefa.pl oraz do uważnej lektury ,,Opiekuna”.
Bracia Świętego Józefa
Sen, który miał Święty Józef, okazał się dobrą nowiną dla mnie. Pokazał mi, że mam się nie bać, nawet jak jestem obecnie we śnie i to w głębokim śnie, mam odważnie iść przez życie. Bóg dał mi nadzieję, że w swoim czasie obudzi mnie ze snu, da mi światło, da mi konkretną odpowiedź. Wskaże mi drogę, pokaże mi, jakie jest moje powołanie, jakie mam talenty, tak jak znienacka we śnie dał światło Józefowi.
Zamiast gotowej odpowiedzi, na rekolekcjach dostałam konkretną informację, że mam być cierpliwa, a pomoc z góry przyjdzie na pewno. Moim zadaniem jest być tu i teraz, czytając i rozważając Słowo Boże, mam trwać na modlitwie, starając się usłyszane Słowo, wypełniać w moim życiu. Pomocna jest przy tym metoda Lectio divina, którą poznałam z poszczególnymi elementami rozważania Słowa Bożego.
Dziękuję Bogu, że pozwolił mi być na tych rekolekcjach, przeżyć je w ciszy, że pozwolił mi się zatrzymać.
Urszula
Kilka dni temu moja mama usłyszała ode mnie słowa: Jezus cię kocha! - Co? – zapytała. - Jezus cię kocha! – powtórzyłam głośniej, wychodząc z domu, a na ustach mamy pojawił się uśmiech. Od rana „chodziło” za mną, by jej to powiedzieć, ale jeszcze kilka dni wcześniej pewnie nie zdecydowałabym się na takie słowa. Po przeżytych rekolekcjach było to jednak nieco łatwiejsze. Same rekolekcje ze św. Józefem były dla mnie trudne, jak trudne jest słowo Boże – ale jest ono żywe, działa i zaskakuje.
Monika
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!