TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 14 Września 2025, 14:24
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Samotnie rowerem przez Czarny Ląd

Samotnie rowerem przez Czarny Ląd

Przedwojenny podróżnik Kazimierz Nowak samotnie przemierzył Afrykę: z północy na południe i z południa na północ, pokonał między innymi na rowerze 40 tysięcy kilometrów. I stamtąd pisał reportaże. – Wyobrażam sobie, że do wielu miejsc dotarł jako pierwszy biały człowiek – mówił w Polskim Radiu Łukasz Wierzbicki. 

Łukasz Wierzbicki poznał Kazimierza Nowaka dzięki opowiadaniom swojego dziadka, który był zafascynowany podróżnikiem, reporterem i fotografem z lat 30. XX wieku. Czytał jego reportaże z Afryki publikowane w poznańskiej prasie, między innymi w „Przewodniku Katolickim”. - Mój dziadek słuchał wykładów Nowaka po powrocie z Afryki i był na jego pogrzebie. Po wojnie o nim zapomniano, ukazał się jedynie album ze zdjęciami Nowaka. Dziadek próbował kiedyś odszukać relacje Kazimierza Nowaka, ale nie starczyło mu czasu i cierpliwości. Pomyślałem, że ja spróbuję i udało się. Dotarłem do 100 reportaży i złożyłem z nich relację, która tworzy logiczny ciąg i opisuje całą wyprawę Kazimierza Nowaka – mówił Łukasz Wierzbicki w jednej z audycji z cyklu „Mapa kultury” w Polskim Radiu. Wiadomo, że tak naprawdę Kazimierz Nowak nie miał pieniędzy, by podróżować tak daleko - do Afryki. Na Czarny Ląd udał się właśnie dlatego, że nie miał pieniędzy na utrzymanie rodziny, ale o tym za chwilę. Kiedy 1 listopada 1931 roku Nowak pożegnał się z rodziną nie wiedział, że zobaczy ich dopiero po pięciu latach.

Jako korespondent i fotograf

Kaźmierz Nowak pochodził ze Stryja na Podkarpaciu, urodził się 11 stycznia 1897 roku. W wieku 15 lat odbył pierwszą samodzielną wyprawę za granicę - udał się do Watykanu. Po zakończeniu I wojny światowej, w której brał udział i był ranny, przeprowadził się do Poznania. Pracował jako urzędnik w Poznańskim Banku Ubezpieczeń, jednocześnie w trakcie rowerowych wycieczek po kraju realizował pasje podróżnika i fotografa. Podobno od dzieciństwa miał szczególne marzenie, by wyruszyć w podróż do Afryki i udało mu się je zrealizować w wieku 34 lat. Był wtedy żonaty z Marią Gorcik. Niedługo po ślubie w 1922 roku na świat przyszła córka Elżbieta, a potem syn Romuald. Dlaczego mąż i ojciec postanowił wyruszyć do Afryki, zostawiając w Polsce rodzinę? W wyniku ogólnokrajowego kryzysu stracił pracę i bezskutecznie jej poszukiwał. Wraz z rodziną musiał wyprowadzić się z Poznania do Wagowa, a potem do Boruszyna. Ostatecznie w marcu 1925 roku zdecydował się wyjechać z kraju, by zarabiać jako korespondent i fotograf. Odbył dwie podróże rowerem po Europie – trafił na Węgry, do Austrii, Włoch, Belgii, Holandii, Rumunii, Grecji, Turcji, a w 1927 roku dotarł do Trypolitanii w Afryce Północnej.

Po powrocie do Polski Kaźmierz Nowak rozpoczął przygotowania do kolejnej podróży na ten sam kontynent. Wyruszył 1 listopada 1931 roku z poznańskiego dworca PKP żegnany przez żonę i dzieci, najpierw pociągiem udał się do Rzymu. Miał ze sobą rower, aparat fotograficzny (jeden z poznańskich sklepów fotograficznych podarował mu go w zamian za zdjęcia z wyprawy) i pieniędzy prawie wcale. I tak było zwłaszcza w pierwszych dwóch latach podróży. Z Rzymu Nowak rowerem wyruszył do Neapolu, a potem statkiem przeprawił się do Afryki.

Rower objuczony skromnym dobytkiem

W listopadzie 1931 roku podróżnik wyruszył z Trypolisu na południe w głąb Czarnego Lądu. - Szlak jego wyprawy w dużej mierze prowadził przez bezdroża sawanny i pustyni. Wyobrażam sobie, że dużą część trasy przemierzył pchając rower objuczony skromnym dobytkiem – mówił Łukasz Wierzbicki w Polskim Radiu. I tak kiedy choćby w Wielką Sobotę 1932 roku dotarł do oazy Maradah, wzbudził popłoch wśród służb Komendy Strefy. Nikt nie potrafił zrozumieć, skąd wśród piasków pustyni znalazł się samotny cyklista z Polski. „Podróżujący w pojedynkę Nowak zachodzi czasem do tubylczej wioski, by utargować trochę żywności, wysłuchać murzyńskiej legendy. Poznaje Tuaregów, egipskich fellachów, żyjących pośród bagien Szilluków, dumny lud Watussi, Pigmejów, Burów z Transwalu, Hotentotów, Buszmenów, karłów Babinga, dzikich Abasalampasu, Murzynów Haussa oraz wielu innych egzotycznych mieszkańców kontynentu. (…) Życzliwość, z jaką traktują go misjonarze dodaje Nowakowi otuchy. Gdy zaś dociera do osiedli białych eksploratorów Afryki, poczucie osamotnienia wydaje się w nim narastać, spostrzega bowiem, jak wiele odróżnia go od urzędników, wojskowych, poszukiwaczy bogactw naturalnych i myśliwych przybyłych tu dla zysku, kariery, trofeów lub rozpusty” – czytamy w biografii podróżnika na portalu jemu poświęconym. - Był inny niż większość ludzi wybierających się do Afryki. Wyruszył, aby dowiedzieć się czegoś o tym kontynencie, podziwiać przyrodę i poznać życie mieszkańców – stwierdził Wierzbicki.

Nowakowi udało się dwukrotnie przebyć Afrykę, bo po dotarciu na południowy kraniec tego kontynentu w maju 1934 roku postanowił zawrócić innym szlakiem. W listopadzie 1936 roku trafił do Algierii. W sumie przemierzył afrykański kontynent z północy na południe i z południa na północ pokonując mniej więcej 40 tysięcy kilometrów. Musiał zmieniać środki lokomocji: „gdy wysłużony rower stał się niezdatny do jazdy, nabył od mieszkającego w Afryce Polaka parę koni i dalej podróżował konno, żeglował czółnem rzekami dorzecza Konga, na grzbiecie wielbłąda przeprawił się przez Saharę” – podkreślił autor w „Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd”. Honoraria otrzymywane za reportaże z Afryki publikowane w gazetach Kazimierz Nowak przeznaczył na utrzymanie rodziny, a pieniądze na swoje codzienne potrzeby zdobywał inaczej. „Potwierdzają” to jego listy pisane z Afryki do żony, do której zwracał się Maryś. Widać w nich szczególnie wielką miłość podróżnika do rodziny i jego głęboką wiarę w Boga.

Pani Nowakowa miała swoją rolę w podróży męża. Ze wstępu Dominika Szamjdy do „Kochana Maryś! Listy z Afryki” dowiadujemy się, że m.in. monitorowała pojawianie się artykułów męża w prasie. Poza tym zaopatrywała go w materiały fotograficzne – papier, negatywy i chemikalia. Maria pośredniczyła także w przekazywaniu redakcjom materiału ilustracyjnego do reportaży męża. Zlecała wykonanie odbitek z otrzymywanych z Afryki negatywów, a wybrane przesyła redakcjom.

1242 listy

Kazimierz Nowak wrócił z Afryki do Polski po pięciu latach, w grudniu 1936 roku. Jego organizm był wycieńczony chorobami, które przeszedł na Czarnym Lądzie. Wygłosił kilka wykładów etnograficznych i spotykał się z tymi, którzy śledzili jego podróż czytając reportaże. Nowak zmarł rok po powrocie do kraju 13 października 1937 roku wycieńczony malarią i zapaleniem płuc. Nie udało mu się wydać książki o podróży, o czym marzył. Inni zrobili to za niego po wielu latach. Kiedy Łukasz Wierzbicki poznał historię tego zapomnianego podróżnika, zafascynował się tym co przeżył i odszukał jego reportaże. Pomógł mu w tym wspomniany już dziadek. Tak powstała książka „Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd. Listy z podróży afrykańskiej z lat 1931 – 1936” wydana 2000 roku. Dodam jeszcze, że słowo „listy” w tytule oznacza reportaże, a nie listy do żony, czy dzieci. Barwne opisy Czarnego Lądu i jego mieszkańców w reportażach stały się też inspiracją do upamiętnienia tego przedwojennego reportera i jego niezwykłej w skali świata podróży. Na dworcu głównym PKP w Poznaniu przez innego podróżnika Ryszarda Kapuścińskiego została odsłonięta tablica pamiątkowa z mapą Afryki i zaznaczonymi trasami, tymi jakie przebył Nowak. Ufundował ją poznański podróżnik Maciej Pastwa.

Potem przyszedł czas na ukazanie drugiej strony samotnej wyprawy, podczas której Kaźmierz Nowak bardzo tęsknił za rodziną – żoną i dziećmi, dlatego pisał do nich listy z Afryki. Te skierowane do żony 1242 listy opracował Dominik Szmajda i zostały wydane w „Kochana Maryś! Listy z Afryki”. Udostępniła je wraz z nieznanymi dotąd zdjęciami rodzina podróżnika. Zostały one wykorzystane najpierw przez Łukasza Wierzbickiego do uzupełnienia poprzedniego wydania „Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd”. Listy ukazują prawdę, jakim wyrzeczeniem było dla Nowaka rozłąka z rodziną. Są też dowodem „na to, ile sił przysporzyć może miłość, nawet wówczas, gdy dzielą od niej tysiące kilometrów. Czas poznać uczucia, rozterki i troski nieustraszonego podróżnika” - podkreślił Łukasz Wierzbicki, który opisał też jego wyprawę w książce dla dzieci „Afryka Kazika”. Warto do tych książek sięgnąć, a „Afrykę Kazika” podsunąć do czytania lub słuchania (jest audiobook) swoim czy znajomym dzieciom i wnukom. 

Tekst Renata Jurowicz
Zdjęcie: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!