TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 03:03
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Saga o ludziach nieba - rozmowa Opiekuna

Saga o ludziach niebaokladka

Pomysł na tę powieść, „Galilejczycy” jest pochodną większego planu pisarskiego, którym jest napisanie całej sagi o życiu Maryi i Jezusa, aż do wniebowzięcia Matki Bożej - mówi Jarosław Gałuszka. - Oczywiście to jest taki wielki projekt osobisty, ale czy podołam i czy, najważniejsze, Bóg pobłogosławi temu zamysłowi to się dopiero okaże. W każdym razie, jestem dobrej myśli.

Przypomnijmy na początek, od czego się owa saga rozpoczyna. Bo przecież już się rozpoczęła.
Jarosław Gałuszka: Pomysł wystartował od trylogii „Znak Niewiasty” i pierwszych powieści „Dziewica” oraz „Syn”. „Galilejczycy” byliby tutaj numerem trzy. Każda z powieści jest jednak pisana w taki sposób, by stanowić również integralną całość. Każda z nich posiada jakby centralne przesłanie, pewną oś, dookoła której kręci się fabuła. Nie brakuje w nich również historycznego tła, tutaj dziejów królewskiej rodziny Heroda. Dzieje te stanowią kontrapunkt, od którego odbija się wątek Świętej Rodziny. Są one jak teza i antyteza. Prawdziwe zderzenie światów; naturalnego, ziemskiego z nadnaturalnym królestwem niebieskim. Nieopanowana żądza władzy, morderstwa, bogactwo i okrucieństwo kontrastuje tutaj z pokorą i cichością, łagodnością, ubogością i świętością miłującą wszystkich ludzi, bez wyjątków. Ta druga postawa wiąże się również z motywem drogi i pustyni. Droga jest ukazana tutaj jako duchowa pielgrzymka, inspirowana wewnętrznym Głosem, prowadzona precyzyjnymi wskazówkami Anioła Bożego. Pustynia, ten obraz śmierci, opuszczenia, wygnania, braku wody i nadziei, jest również miejscem wzrastania w zawierzeniu, w nadziei. A u kresu tej wymuszonej pustynnej pielgrzymki majaczy ziemia Egiptu, jakże nabrzmiała symboliką! I znów, ziemia pogan i czcicieli wielu bóstw z jednej strony i ziemia wybawienia z drugiej. Motyw często pojawiający się na kartach Biblii. Jeśli dodać do tego jeszcze spotkanie z magami/królami/astrologami chaldejskimi, którzy wiedzeni znakami na niebie przyszli pokłonić się Mesjaszowi, to ujrzymy wyraźniej główne przesłanie tej powieści, o którym już wspomniałem, czyli uniwersalizm zbawienia, jakie przyniesie Jezus. Lud ziemi pochodzący z Galilei, Syrofenicjanie, Grecy, Chaldejczycy i Egipcjanie, wszyscy oni, ci poganie i czciciele bałwanów, jak chcieliby ich określać w Judei, okażą się ludem o otwartym sercu, ludem czytającym znaki czasu, tego kairos, który wydarza się tu i teraz i jest czasem Zbawienia.

Gdybyśmy pokusili się o literacki trailer dla „Galilejczyków”, jak byś go skonstruował?
Akcja rozpoczyna się tuż po narodzinach Jezusa w Betlejem. Wątek główny będzie podążać poprzez ofiarowanie Go w świątyni, proroctwa Symeona i Anny, hołd złożony małemu Mesjaszowi przez trzech królów/mędrców ze wschodu, a wszystko to na tle intryg dworu króla Heroda, spisków pałacowych i prowadzonych dochodzeń, aż do zbrodniczej decyzji Heroda o wymordowaniu chłopców w Betlejem i interwencji anielskiej chroniącej Świętą Rodzinę. Rozpoczyna się czas ucieczki, wygnania z ziemi ojczystej, czas walki o przetrwanie i czas wsłuchiwania się w Głos, który jest jedynym Głosem mogącym podpowiedzieć drogę ocalenia na pustyni. Nad Dziewicą, Dzieciątkiem i ich pełnym poświęcenia Opiekunem już unosi się zakrzywiony miecz zbójcy…

Jesteś autorem naprawdę wspaniałych powieści inspirowanych Biblią, o których już rozmawiałam z Tobą kilka lat temu na łamach „Opiekuna”. Ciekawi mnie jednak, czy zamierzasz kiedykolwiek w przyszłości napisać coś, co nie będzie miało związku z tematyką biblijną?
Moje zainteresowania są dość liczne i bardzo różnorodne. Wspomnę o najważniejszych. Po linii wykształcenia są to zainteresowania filozofią klasyczną, szczególnie grecką, ale także patrystyką, a więc tym miejscem, gdzie filozofia znalazła wdzięczne miejsce w teologii chrześcijańskiej, szczególnie tej spekulatywnej, metafizycznej. Generalnie cały kulturowy obszar antycznej Grecji stanowi przedmiot mojej pasji, w sumie, trudno się dziwić pisarzowi. Do tej pory opublikowałem kilka artykułów filozoficznych w znanych periodykach fachowych i myślę że nie powiedziałem tu jeszcze ostatniego słowa. Innym terenem moich zainteresowań, bardziej już męskich, jest historia II wojny światowej szczególnie jej morskiej odsłony, wojny USA  z Cesarstwem Japonii prowadzonej na bezmiarach Pacyfiku. Ta egzotyczna batalia, pełna wielkich bitew lotniskowców, operacji desantowych znalazła się w centrum moich zainteresowań już w szkole podstawowej i aż dotąd stanowi przedmiot moich historycznych badań. Pracuję zresztą nad pierwszą pozycją książkową w tej tematyce. Będzie ona odmienna od większości opracowań historyczno-statystycznych. Moja wojna na Pacyfiku przedstawiona będzie od strony przeżyć poszczególnych bohaterów, dowódców, pilotów, pokazując motywy ich postaw, wyborów, uwypuklając nieprawdopodobną wręcz skalę osobistego heroizmu i poświęcenia, ludzi który byli ochotnikami, by walczyć o wolność tych, którzy się obronić nie potrafią. Aż by się chciało napisać; „Nikt nie ma większej miłości, od tego, kto życie swoje daje za przyjaciół swoich”. Myślę, że nie ma żadnej przesady w przywołaniu tych ewangelicznych słów.

Czyli, parafrazując słynne porzekadło, w przypadku Twojej twórczości i tak wszystkie drogi prowadzą do Biblii. Dziękuję za rozmowę.
Inne powieści Jarosława Gałuszki to: „Cuda Elizeusza”, „Eliasz, płomień Boży”, „Ćpun i Samarytanka”, czy książka dla dzieci „Hece prorockie”.

Z pisarzem Jarosławem Gałuszką, o jego najnowszej powieści „Galilejczycy”
rozmawiała
Aleksandra Polewska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!