Rysio, Róża i Tusia o pewności siebie
Są w roku szkolnym takie momenty, których uczniowie nie mogą się doczekać. Jednym z nich jest rozpoczęcie ferii. Ta zimowa przerwa w nauce może rozpocząć się niemalże zaraz po Świętach Bożego Narodzenia i Nowym Roku.
Wtedy rodzice często śmieją się, mówiąc, że dzieci nie zdążą się zmęczyć. Trochę w tym prawdy, bo wracają do szkoły na kilka dni. Czasem na ferie trzeba poczekać nawet miesiąc albo jeszcze dłużej, ale warto, bo przerwa zawsze trwa dwa tygodnie. Dwa, długie tygodnie! Najlepiej byłoby gdzieś wyjechać, na przykład w góry. Jednak rodzice Róży, Rysia
i Tusi nie zaplanowali żadnego wyjazdu. Dzieci już od dawna wiedziały, że czeka je inna frajda. Półkolonie to też dobra opcja spędzenia wolnego czasu, zwłaszcza, że z półkolonii skorzystają też koleżanki i koledzy Róży i Rysia. Oby tylko spadł śnieg. Duuużo śniegu! Panie z klubu osiedlowego zapowiedziały bitwę na śnieżki, budowę igloo, tworzenie kolorowych, zamrożonych kul i zjazdy na sankach na czas! Oczywiście tych atrakcji ma być o wiele więcej. Nie zabraknie też wyjścia do kina, do sali zabaw, pieczenia pysznych gofrów i tego, na co chyba najbardziej czekał Rysio, czyli szaleństwa na lodowisku.
- Przecież ty nie umiesz jeździć na łyżwach! - wypaliła Róża, gdy młodszy brat ćwiczył kroki w przedpokoju.
- Wiem, ale prawie umiem jeździć na rolkach, a łyżwy to coś bardzo podobnego – Rysio nie zraził się wypowiedzią siostry. Dalej sunął po panelach w samych skarpetkach, wystawiając do przodu raz prawą, raz lewą nogę. W pewnej chwili próbował zakręcić się wokół własnej osi, ale niestety wylądował na podłodze, tuż przy szafie.
- To miał być piruet? - drwiła Róża.
- Nie śmiej się! - zganił ją Rysio. - Lepiej pomóż mi wstać.
Rodzice szybko zorientowali się, że przedpokój zamienił się w domowe lodowisko. Stanęli w progu i patrzyli to na siebie nawzajem, to na Rysia.
- No co? - odparł. - Muszę ćwiczyć.
- Nic nie mówię – zaczęła mama,
– tylko obawiam się, że następnym razem możesz zatrzymać się na futrynie, a wtedy zamiast na lodowisko, trafisz, nie daj Boże, do szpitala.
- To twoje ćwiczenie ma jedną zaletę – odezwała się Róża, ale w jej głosie dało się wyczuć ironię. - Wypolerujesz całą podłogę! O! Zobacz, jak lśni!
- Róża! - krzyknął tata. - Dlaczego jesteś dla niego taka niemiła? Czy to źle, że chciałby umieć jeździć na łyżwach? To wcale nie jest takie proste.
- Racja – przytaknęła mama. - Już zapomniałaś, jak prosiłaś tatę, by nie odstępował cię nawet na krok?
Róża nie zapomniała. Pamiętała, że zaliczyła kilka upadków, że zbiła łokieć
i chciała zrezygnować z dalszej nauki.
- I wtedy tata powiedział mi, że zrezygnować jest najłatwiej, ale nie można się zrażać niepowodzeniami, tylko próbować dalej – powiedziała.
Pan Mariusz mocno ją przytulił. Ucieszył się, że pamięta jego słowa, i to tak dokładnie.
- Nie dokuczaj Rysiowi. Pewność siebie to dobra cecha, to wiara we własne możliwości i siły. Jutro zabiorę was na lodowisko. Ty pojeździsz sama, Tusia będzie się ślizgać, a Rysio poćwiczy ze mną. Obym tylko ja nie fiknął koziołka! – śmiał się tata.
Pewność siebie to dobra cecha. Zgadzacie się z tym? Czy zawsze tak jest? Tak, jeśli podejmujemy jakieś wyzwanie, jeśli chcemy się czegoś nowego nauczyć czy działamy w słusznej sprawie, może stajemy w czyjejś obronie. Nie, jeśli prowadzi do brawury, jeśli zamiast wiary we własne możliwości, wiedzę i talenty, pojawia się pycha i zarozumiałość. Spróbujcie przypomnieć sobie te chwile, gdy tę pewność siebie poczuliście.
E.M
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!