Różne ciężary
Czy zauważyliście, że w marketach pracują głównie kobiety? Zakupy również robią głównie kobiety. Różne ciężary biorą sobie na głowy i ramiona. Cierpią stopy, kręgosłup, serce i dusza. Czy o to chodziło feministkom, walczącym o prawa wyborcze kobiet i różne swobody, z poprzednich wieków?
Jest wiele wymiarów tego ciężaru spoczywającego na kobietach. Przede wszystkim, mimo wielu setek lat „walki”, manifestów i zdobywania męskich zawodów oraz miejsc w rządach i samorządach, kobiety wciąż dźwigają ciężar bycia tą słabą płcią, którą kierują emocje i hormony (w zasadzie to jedno i to samo).
Kobieta pracująca
To, że kobieta żadnej pracy się nie boi - wiemy od dawna. Kobiety prowadzą autobusy, pociągi i tramwaje, ale mało kto już ustępuje im miejsca w komunikacji miejskiej. Kobiety są posłami, burmistrzami, wójtami i prezesami firm, ale mało kto już chce je przepuszczać w drzwiach czy kolejkach. Kobiety są policjantami, strażakami, kierowcami rajdowymi, pilotami samolotów, żołnierzami i to wszystko jest w porządku, dopóki one czują się z tym dobrze, dopóki same o tym marzą i do tego dążą. Czy jednak któraś z pań marzy o ośmiu godzinach na marketowej kasie i kolejnych dwóch z pchaniem półtonowych palet po magazynie? Czy ciężka praca fizyczna po 12-14 godzin na dobę, wykonywana przez matkę małych dzieci sześć dni w tygodniu (czasami siedmiu jeśli pracujesz w sieci z zielonym płazem) to na pewno jej wybór i przejaw wolności kobiety? Na dodatek próbuje się tym kobietom odebrać wolną niedzielę - jedyny dzień na odpoczynek i czas z rodziną…, żeby inne kobiety mogły iść zrobić zakupy, bo przez sześć dni w tygodniu od 6 do 22 nie mają na to czasu, ani one, ani ich partnerzy, rodzice czy dzieci. Bardzo wskazane jest, żeby kobieta była finansowo niezależna, a przynajmniej miała jakieś stałe źródło dochodu, czy jednak nie lepiej by było, gdyby to panowie dźwigali towary i układali je na półkach oraz przewozili ciężkie palety po halach sklepowych?
Praca kierowcy autobusu czy kasjerki w markecie to prosta droga do zrujnowania sobie zdrowia, szczególnie układu kostnego (kręgosłup, kolana). Są jednak na to także sposoby, które dotyczą większości kobiet niemal w każdym zawodzie.
Symbol kobiecości
Około 1952 roku powstały pierwsze klasyczne szpilki wykonane przez francuskiego kreatora mody specjalizującego się w butach Rogera Viviera. Były to czółenka z ostrym czubkiem na 10-centymetrowym bardzo wąskim obcesie przypominającym sztylet. Obok Viviera, w poszukiwaniach idealnego kształtu obcasa brali udział także: Charles Jourdan, Herbert Delman, Salvatore Ferragamo czy André Perugia. W 1959 roku wysokość obcasów osiągnęła 15 cm i stała się mało praktyczna. W kolejnej dekadzie wróciła moda na płaskie obuwie damskie, jednak z nowym tysiącleciem szpilki wróciły do łask i zdominowały rynek kobiecego obuwia. Do dziś mają się świetnie. Kobieta ma w nich wyglądać smuklej, zgrabniej, na wyższą i bardziej atrakcyjną. Szpilki i ich wysokość zmuszają też do zalotnego kołysania biodrami. Są kobiety, które chwalą się, że w innych butach w ogóle nie chodzą i spokojnie mogą wytrzymać w szpilkach cały dzień będąc „na nogach”. W przeszłości szpilki będąc pokoleniowym manifestem i sprzeciwem wobec tradycyjnych domowych ról, dziś nadal dodają wielu kobietom pewności siebie i... skutecznie niszczą ich zdrowie. Nienaturalnie ułożona stopa, której ciężar spoczywa głównie na palcach, powodują ogromne przeciążenie kręgosłupa i stóp. Skutkuje to uciążliwym bólem, problemami ze stawami kolanowymi, a także powstawaniem haluksów, ostrogi piętowej czy innych dolegliwości związanych ze zdrowiem stóp. A wiadomo, że bez sprawnych i zdrowych stop daleko nie zajdziemy - dosłownie i metaforycznie. Po raz kolejny okazuje się, że kobiety obdarzone nie tylko mądrością i inteligencją, ale także intuicją - same sobie zgotowały ten los. Chociaż nie, zaraz zaraz, przecież szpilki wymyślił... mężczyzna!
Kobiety stanęły do rywalizacji z mężczyznami żądając równości i dostępu do tych samych przywilejów. Przejmując jednak dodatkowe obowiązki np. pracy zawodowej, nie zrezygnowały wcale z wychowywania dzieci, zajmowania się domem, sprzątania czy gotowania. Oczywiście lawinowo rośnie odsetek mężczyzn, którzy włączają się czynnie w domowe zajęcia oraz wychowywanie potomstwa, jednak nadal cała odpowiedzialność ciąży na kobietach. Mężczyzna z pieśnią na ustach ugotuje obiad, ale musisz powiedzieć mu, jak: zrobić zakupy lub przekazać listę zakupów oraz instrukcję co do właściwych sklepów. Mężczyzna z radością zajmie się dzieckiem przez cały dzień, ale musisz przygotować im prowiant, listę zakupów oraz propozycje zajęć, ewentualnie zasugerować wyjazd do dziadków. Mężczyzna z wielkim entuzjazmem pojedzie na wakacje z dziećmi pod warunkiem, że wyznaczysz termin, zarezerwujesz hotel, przygotujesz jedzenie na drogę oraz spakujesz walizki dla całej rodziny. Oczywiście nie zawsze tak jest. Czasami bywa zgoła inaczej, jednak o ile mężczyzna może sobie pozwolić na inicjatywę wyłącznie w kwestiach zawodowych i ewentualnie wyniesienia śmieci, o tyle kobieta pracująca czy nie jest nie tylko mamą, żoną, pracownikiem, ale także księgową, logistykiem, animatorem, kucharzem itp. - jednym słowem - nawet jeśli nie musi - to myśli o wszystkim.
Czy kiedykolwiek kobieta doczeka się wolności we własnej głowie? Czy będzie mogła kiedykolwiek chociaż przez jeden dzień myśleć tylko o Bogu i o sobie? „Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu - wszystko będzie na właściwym miejscu” - to powiedzenie wydaje się kluczem do kobiecej wolności. Bo prawdziwa wolność jest tylko w Bogu. On jest odpowiedzią na wszelkie nasze braki i przypomina, że kierując się miłością nikt nie musi z nikim walczyć i każdy jest winien drugiemu taki sam szacunek. Kobiety mężczyznom, a mężczyźni kobietom. ■
Anika Nawrocka
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!