TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Lipca 2025, 14:57
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Rozmowa z Janem Kondrakiem z Lubelskiej Federacji Bardów

Papieska płyta znakomita
Rozmowa z Janem Kondrakiem z Lubelskiej Federacji Bardów

Jan Kondrak

Kiedy kardynał Wojtyła został papieżem ułożyłem specjalną piosenkę na tę okoliczność – wspomina Jan Kondrak z Lubelskiej Federacji Bardów. – Refrenem były słowa sławetnej pieśni „Góralu, czy ci nie żal?”. Wykonywałem ją z pasją przez dwa tygodnie na warszawskich salonach! – śmieje się artysta. – Jednak mówiąc serio, czułem, że wydarzyło się coś, co zmieni rzeczywistość.

Podobno nie jadł pan przez miesiąc, by zaoszczędzić pieniądze na pierwszą gitarę?
Jan Kondrak: Moi rodzice wymarzyli sobie, że będę grał na akordeonie, a moim marzeniem była gitara. Niestety tak się fatalnie składało, że gitara nie cieszyła się dobrą opinią w moim domu: elektryczna uznawana była za rzecz iście diabelską, bo robiła zbyt dużo hałasu, akustyczną natomiast mój tata uważał za instrument zbyt cichy. A skoro był zbyt cichy to oznaczało tylko jedno: był kiepskim instrumentem. A kiepskiego kupować oczywiście nie było warto. Tak więc stałem się akordeonistą z przymusu. Jednak kiedy wyprowadziłem się z domu i mogłem wreszcie sam o sobie decydować, kupiłem gitarę. Był to rok 1979. Postanowiłem zaoszczędzić pieniądze na zakup wymarzonego instrumentu wstrzymując się przez miesiąc od kupowania jedzenia. Waletowałem wtedy w akademiku i przez miesiąc objadałem z czego się dało moich kolegów. Kiedy kupiłem wreszcie gitarę, przez dwa tygodnie grałem na niej non stop. Uczyłem się kolejnych piosenek, głównie Bułata Okudżawy i muzykowałem jak w amoku niszcząc moim kumplom z akademika zarówno życie naukowe jak i prywatne. Nie zastanawiałem się wówczas nad tym czy gitara mogłaby stać się w przyszłości moim sposobem na życie, czy nie. Nie myślałem, czy kiedyś zagram koncert, będę nagrywał płyty itd. Grałem jak opętany i to tylko to się liczyło.

Piosenki napisanej przez pana w związku z wyborem Polaka na papieża, nie znajdziemy na płycie „Miłość mi wszystko wyjaśniła” Lubelskiej Federacji Bardów…
Zdecydowanie nie! (Śmiech.)

Treść utworów tej tzw. papieskiej płyty, skądinąd znakomitej, stanowią wyłącznie teksty Jana Pawła II. Jak ona powstała?
Pod koniec lat 90. jeden z naszych kolegów z Federacji żenił się. Dostał wówczas w prezencie od pewnego księdza publikację zawierającą 1000 wierszy Karola Wojtyły. Któregoś dnia, smakując ów prezent ślubny, doszedł do wniosku, że powinniśmy to nagrać. Oczywiście nie w całości. Każdy z nas miał wybrać teksty, które najbardziej do niego przemawiają, a później, mówiąc w uproszczeniu, je zaśpiewać. Mniej więcej w tym samym czasie, w Lublinie, organizowano Festiwal Kultury Chrześcijańskiej. Zgłosiliśmy więc chęć uczestnictwa w nim i zaprezentowania koncertu inspirowanego poezją Wojtyły. Koncert bardzo się spodobał, a jeden z zachwyconych dziennikarzy, który o festiwalu pisał do prasy, zaczął nas nękać byśmy ów jednorazowy program dopracowali i zamienili go w płytę. Wkrótce pojawił się też wydawca, który zaproponował nam nagranie tej płyty i ukazała się ona tuż przed 80. urodzinami Jana Pawła II. Krążek żył swoim życiem, natomiast niezależnie od niego Federacja dostawała wiele zaproszeń zagrania tzw. papieskiego koncertu. Graliśmy go nie tylko w Polsce, ale  także w Londynie, czy w Stanach Zjednoczonych. Z czasem po utwory z „Miłość mi wszystko wyjaśniła” zaczęły sięgać tuzy polskiej piosenki takie jak Piaseczny, Steczkowska czy Szcześniak. Dodam, że ostatnim nagraniem studyjnym Marka Grechuty był jeden z utworów z tego krążka właśnie.

Rozumiem, że Federacja nie zaprzestała grywania „papieskiego koncertu” i gdyby ktoś chciał posłuchać go na żywo, bądź zorganizować to wciąż może?
Jak najbardziej.

Wróćmy do 16 października 1978 roku. Czuł pan, że wybór Polaka na papieża przyniesie spektakularne owoce. Jakie owoce tamtego zdarzenia dostrzega pan z dzisiejszej perspektywy?
Upadek totalitaryzmu, do którego Jan Paweł II się przyczynił jest jedną z najważniejszych konsekwencji. Niezwykle ważki jest również fakt, że w latach 80. nie doszło w Polsce do wybuchu wojny domowej, że rewolucja polityczna jaka u nas się dokonała, nie pociągnęła za sobą rozlewu krwi. To są bardzo istotne owoce. Nie mniej, przyznam, że w 1978 roku spodziewałem się czegoś więcej. W tamtym czasie widziałem wszędzie bylejakość, miasta wyglądały byle jak, podobnie ulice, ludzie. Pracowano byle jak. Nikomu nic się nie chciało, bo wszyscy wiedzieli, że z ich wysiłku i zaangażowania i tak nic nie wyniknie. Miałem nadzieję, że ta bylejakość i marazm znikną. I przez chwilę miałem wrażenie, że ta nadzieja się spełnia. Po tym jak papież na Placu Zwycięstwa modlił się, by zstąpił Duch Święty i odnowił Ziemię, ludzie zaczęli się otwierać, współpracować ze sobą, wkrótce wybuchła „Solidarność”. Wszystko zdawało się budzić z letargu. Pamiętam, że przeprowadzono wówczas  badania, z których wynikało, że wzajemne zaufanie Polaków do samych siebie  wzrosło z 15% do 80%. To był fenomen. Kiedy wybuchł stan wojenny to zaufanie spadło z powrotem do 15% i nigdy już znacząco nie wzrosło. W 1978 roku miałem 19 lat, chciałem poprawiać świat, oczekiwałem przemian wewnętrznych w ludziach, odrodzenia społeczeństwa, zmian wewnętrznych, które przełożą się w logiczny sposób na zmiany zewnętrzne, na jakieś wspaniałe, powszechne odrodzenie. Tymczasem nie mogę się oprzeć wrażeniu, że zmiany zewnętrzne, które zaszły, są tylko i wyłącznie zewnętrznymi. Pod nimi kryje się wciąż ten sam smutny duch, którego ja nazywam duchem niewolnika.

Czy spotkał pan Jana Pawła II  osobiście?
Nie. Kiedy on bywał w Lublinie jako wykładowca KUL, ja studiowałem w Warszawie. Dopiero później zostałem lubelskim studentem. Słyszałem tylko, że tutejsi, tzn. lubelscy studenci urywali się z jego zajęć. Nie dlatego, że były nudne, ale dlatego, że były intelektualnym wyzwaniem. Wojtyła był wybitnym naukowcem, wymagającym, toteż łatwiej było urywać się z jego zajęć niż dotrzymywać mu intelektualnego kroku.

Dziękuję za rozmowę.

Aleksandra Polewska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!