Różaniec i cuda
O tym, że Różaniec nie jest modlitwą tylko dla starszych pań, o trudnych historiach nawrócenia, o Różach różańcowych złożonych z młodych małżeństw, osób poszukujących swojej drogi życiowej, młodzieży, dzieci, a także o ewangelizacyjnych grupach różańcowych opowiadają Aneta Szafoni i Kalina Karwańska, zelatorki Żywego Różańca z Warszawy.
Żywy Różaniec to wspólnota, do której w Polsce należy około 2 mln osób. Czy jednak ta wielka wspólnota ma przyszłość, skoro zdecydowanie przeważają w niej emeryci?
Kalina Karwańska: Jestem prawie najstarsza w mojej parafii. Większość zelatorów i członków Róż to ludzie młodsi ode mnie, w wieku od nastoletniego do 30-40 lat, więc młodzi rodzice, młodzież i dzieci. Reprezentujemy taki rodzaj Żywego Różańca, który określamy jako Róże rodzinne. Modlimy się za dzieci, za rodziny, za małżeństwa zagrożone rozpadem. Jest bardzo dużo młodych ludzi, którzy jeśli słyszą o działaniu modlitwy różańcowej to otwierają się na nią. Po naszych świadectwach często zapisujemy takie osoby do Róż. Wielu młodych przekonuje się, że to nie jest tylko modlitwa dla starszych pań, czy babć.
Słyszałam, że w Pani parafii istnieje 100 Róż różańcowych. Jak to możliwe?
Aneta Szafoni: Obecnie mamy 99 Róż. Są to Róże stanowe i rodzinne. Kilka lat temu do naszej parafii Pan Bóg przysłał przez Maryję ks. Romana Kota, który w tej chwili jest moderatorem Żywego Różańca diecezji warszawsko-praskiej. Wtedy w parafii działało tylko siedem Róż stanowych. Był to taki czas, kiedy Ks. Proboszcz wysłał księży wikariuszy do mieszkańców, aby prosić o wsparcie budowy kościoła. W pewnym momencie będąc w jednym z bloków ks. Roman usłyszał taki głos w sercu: „zapisuj do Różańca” i tak rozpoczął tę misję od kancelarii poprzez kolędę po sakrament pokuty, gdzie proponował ludziom, żeby przystępowali do modlitwy różańcowej. Odchodząc z parafii zostawił 101 Róż. Kiedy został proboszczem parafii Matki Bożej Pompejańskiej, to zaczął od modlitwy różańcowej i tworzenia Róż. W tej chwili ma już kilkanaście Róż w tworzącej się parafii. Dzisiaj w mojej parafii Różaniec jest bardzo rozwinięty. Każdy może wstąpić do Róży, nie tylko rodzice, ale babcia, dziadek, osoby, które nie są w związku małżeńskim, osoby chcące rozeznać swoją drogę życiową, małżeństwa, które nie mają ślubu kościelnego. Maryja każdemu tę drogę otwiera. Ktoś mi kiedyś powiedział, że jeżeli nikt nie przerwie modlitwy to jest nieustanna Nowenna pompejańska. Róże różańcowe mają wielką moc i siłę.
Kiedy Panie nauczyły się odmawiać Różaniec?
Kalina Karwańska: Bardzo późno. W mojej parafii był ksiądz, który w 2013 roku wspomniał o idei tworzenia Róż rodzinnych. Zawiązało się wówczas sześć takich Róż i wtedy na poważnie zaczęłam uczyć się modlitwy różańcowej. Wracając do dzieciństwa - mama była wierząca, ale ojciec był wojskowym, więc w domu nie było modlitwy, był zakaz chodzenia do kościoła. Ja i siostra zostałyśmy ochrzczone po kryjomu przed tatą. Nie było od kogo nauczyć się tej modlitwy. W młodości chodziłam do kościoła, ale niezbyt pilnie. Była to raczej tradycja niż głębsza wiara. Różaniec pojawił się wraz z drogą nawrócenia w bardzo dorosłym życiu i już pozostał.
Aneta Szafoni: Po 40 roku życia. 10 lat temu, kiedy mój syn przygotowywał się do I Komunii Świętej nastąpił u mnie proces przemiany serca, nawrócenia. Drogę z Maryją rozpoczęłam poprzez nocne pielgrzymki pokutne. Wracając z koleżanką z takiej pielgrzymki przyszła jej myśl, żeby stworzyć w parafii Różę różańcową modlącą się za dzieci. Wtedy powiedziałam jej, że ja nie umiem modlić się na różańcu. Jednak ta myśl zaczęła kiełkować w moim sercu, poszłyśmy do księdza, on nam pobłogosławił i zaczęła zawiązywać się pierwsza Róża. Pamiętam, że miałam kartkę, z której uczyłam się tajemnic. Z perspektywy czasu przyszła taka refleksja, że to było zaproszenie od Maryi. Wtedy poszłyśmy w ciemno za Maryją. Kiedy przystąpiłam do Różańca zaczęły dziać się piękne rzeczy. Maryja zaczęła porządkować moje życie, życie mojej córki i syna. Zaczęły dziać się cuda. Różaniec to modlitwa wytrwałości i pokory. Ważne, żeby być wiernym tej modlitwie. Rozpoczynałam od dziesiątki każdego dnia, a dzisiaj odmawiam trzy, a nawet cztery części. Maryja uczyła mnie tej modlitwy, ale ważne być wiernym Maryi, tak jak ona stała pod krzyżem i była wierna do końca.
Powiedziała Pani, że w życiu zaczęły dziać się cuda. Na czym one polegały?
Aneta Szafoni: Mam na myśli moją drogę nawrócenia. Wychowywałam się w rodzinie z mamą i ojczymem. Ojca nie znałam. Moje dzieciństwo było trudne. Mama, dziś już nieżyjąca, nadużywała alkoholu. Było dużo przemocy fizycznej od strony ojczyma, także brutalna przemoc psychiczna, dziecko molestowane przez „przyjaciół rodziny”, z którymi mama i ojczym pili alkohol. Kiedy miałam 16 lat ojczym popełnił samobójstwo. Zranienia były duże, ale wiarę przekazywali mi dziadkowie, czyli rodzice mojej mamy. Jako mała dziewczynka, potem nastolatka chodziłam do kościoła, z czasem jednak przestałam. Mając 20 lat wyszłam za mąż, urodziłam córkę, potem szukałam miłości, jakiś doznań, ciągle popełniałam błędy. Były grzechy aborcyjne, najróżniejsze grzechy jakie można było popełnić na tamten czas to ja się w nie wpisywałam. Pierwszy związek małżeński sakramentalny rozpadł się, później wchodziłam w różne związki, ze związku, w którym byłam 17 lat urodziło się drugie moje dziecko – syn. Ciągle jednak miałam świadomość, że żyję w grzechu ciężkim, że pójdę do piekła. Zawdzięczam to modlitwie mojej babci. W pamięci pozostały takie obrazy z dzieciństwa: babcia modli się na różańcu i dziadek, który mnie woził do kościoła. Przełomowy moment nastąpił, kiedy syn przygotowywał się do I Komunii Świętej. Wtedy chodziliśmy na Różaniec, Roraty i wówczas przychodziła łaska pragnienia spowiedzi i Komunii św. Jak ludzie po przyjęciu Komunii św. wracali do ławek to w sercu czułam rozdarcie.
Jednego dnia syn przyniósł figurę Maryi do domu. Odebrałam to, że Maryja przyszła do mnie i wreszcie trzeba było podjąć decyzję. Po kilku miesiącach nastąpiła spowiedź. Postawiłam wtedy wszystko na Boga. Rodzina odwróciła się ode mnie, ale ja nie mogłam inaczej, ta łaska wyspowiadania się po 15 latach i przyjęcia Komunii św. były tak silne, że nie potrafiłam inaczej. Dzisiaj mogę powiedzieć, że podjęłam bardzo dobrą decyzję. Rozstałam się z partnerem, ale mam poukładane życie, a przede wszystkim nie żyję w grzechu. Pan Bóg dał mi siłę, że mogłam wyjść z tej ciemności. Córka ma 32 lata i troje dzieci, syn ma 19 lat. Na pewno są trudności, ale mimo że jestem sama to jestem szczęśliwa, wolna przede wszystkim od grzechów ciężkich. To dla mnie wielka radość.
Docierają Panie do różnych parafii w Polsce, aby dzielić się świadectwem swojego życia i zachęcać do modlitwy różańcowej.
Kalina Karwańska: Osoby z naszej grupy ewangelizacyjnej opowiadają historie ze swojego życia. Te wszystkie historie są trudne, to nie są łatwe drogi do Boga. Staramy się poruszyć serca ludzi właśnie przez to, że mówimy o tym, jak Bóg zadziałał w naszym życiu, ile w naszym życiu potrafił zmienić nawet wbrew naszej woli. Ja nie miałam świadomości, że grzeszę, ale i tak się o mnie upomniał. Czasami tylko kilka osób zapisze się do Róży, ale nie zrażamy się, bo wiemy, że Matka Boża działa i że za jakiś czas przyjdą owoce. Ja osobiście jeżdżąc na ewangelizację mam z tego wielką radość, odbieram to jako służenie Bogu przez Maryję, żeby jej przyprowadzać jak najwięcej ludzi pokiereszowanych, którzy po ludzku nie mają już nadziei. Jeżeli nam się udało z pomocą Bożą to temu drugiemu człowiekowi też się uda.
Aneta Szafoni: Dla mnie ewangelizacja to forma dobrej pokuty. Nieraz jesteśmy poza domem dwa dni, wstajemy o trzeciej godzinie rano, żeby dojechać do parafii, wracamy do domu zmęczeni, ale ja w ten sposób chcę odwdzięczyć się Maryi. Te świadectwa nas także uzdrawiają, sami siebie ewangelizujemy. Historie osób z grupy ewangelizacyjnej znam na pamięć, ale za każdym razem mnie wzruszają. Kiedyś ktoś mi powiedział, że kiedy mówimy o Maryi, o Bogu, o cudach, które się wydarzyły w naszym życiu, to wtedy wielkie błogosławieństwo spływa na nasze rodziny.
Dziękuję Paniom za rozmowę.
Rozmawiała Ewa Kotowska-Rasiak
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!