TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 26 Sierpnia 2025, 21:51
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Rewolucje Franciszka?

Rewolucje Franciszka?

Franciszek był odważnym pasterzem, który nie obawiał się zostawić 99 owiec i pójść poszukiwać jednej zaginionej. Dzisiaj znacznie więcej osób może niepolemicznie powiedzieć ''Kościół to my".

Przede wszystkim chcę powiedzieć, że jestem bardzo wdzięczny Panu Bogu za papieża Franciszka, jestem księdzem katolickim i Polakiem i zawsze murem stoję za papieżem! Każdym, którego Bóg nam posyła, bo wierzę, że akurat takiego potrzeba Kościołowi w danym momencie. I Franciszek był nam bardzo potrzebny w tym okresie dziejowym. Również osobiście mam sprawy, za które będę Franciszkowi dozgonnie wdzięczny, ale pozwólcie, że te pozostawię dla siebie. 

Mam nadzieję, że po tej najważniejszej deklaracji mogę sobie pozwolić na bardziej publicystyczne podejście do tematu. Chciałbym mieć taką pewność siebie (a może po prostu dostęp do wiedzy i większą inteligencję) jaką demonstruje choćby ks. prof. Andrzej Kobyliński z UKSW, który twierdzi, że reformy wprowadzone przez papieża Franciszka „mają charakter nieodwracalny i z pewnością ten, kto będzie wybrany następcą, będzie kontynuował tę nową wizję Kościoła, a jej istotą jest jedność w różnorodności”. Że coś w Kościele się zmieniło wydaje się oczywiste także dla mnie, natomiast nie do końca jestem przekonany, że reformy wprowadzone przez ostatniego papieża mają rzeczywiście charakter trwały. 

Od początku pontyfikatu Franciszka wydawało mi się, że jego celem było zdjęcie pokrywki z kipiącego garnka Kościoła, aby wszystko co tam się wewnątrz kotłowało, mogło wypłynąć na wierzch. Starałem się nie koncentrować na analizach, które mówiły, że kardynał Bergoglio już podczas poprzedniego konklawe był kandydatem najbardziej liberalnej części kolegium, której marzyła się dogrywka, czy też jak mówią niektórzy „domknięcie” rzekomo niedomkniętego Soboru Watykańskiego II, ale wówczas przegrał z Ratzingerem, kandydatem konserwatystów. Natomiast niewątpliwie jednym z elementów kotłujących się „w garnku” była również owa dogrywka, ale też pewnie wiele innych spraw. Wszystko to - jak myślałem - miało trochę pobuzować, wyszaleć się, a potem uspokoić i Łódź Piotrowa umocniona i ponownie skonsolidowana, miała popłynąć dalej w kierunku, który od 2000 lat jest niezmienny. Być może jednak nie doszacowałem wówczas południowoamerykańskiego pochodzenia papieża i pryzmatu przez jaki postrzega on rzeczywistość i okaże się, że rację ma jednak ks. prof. Kobyliński i to nie jedna, ale różne łódki mają płynąć swoimi drogami. Zobaczymy, ja niezmiennie mam pełne zaufanie do Ducha Świętego, który nas nie opuści. 

Kościół ubogi i zatroskany o planetę

Tym co natychmiast rzuciło się w oczy była Franciszkowa wizja wypowiedziana już trzy dni po wyborze: „chciałbym Kościoła ubogiego i dla ubogich”. Choć należy unikać wpadania w dychotomię, w myśl której poprzedni papieże zabawiali się w pałacach, pławili w luksusie i lubowali w klejnotach (a takie przesadne głosy słyszy się dość często), a papież Franciszek spał na podłodze i chodził we włosienicy, to jednak niewątpliwie był on konsekwentny we wprowadzaniu w życie swoich słów z adhortacji Ewangelii gaudium: „Wolę raczej Kościół poturbowany, poraniony i brudny, bo wyszedł na ulice, niż Kościół chory z powodu zamknięcia się i wygody, z przywiązania do własnego bezpieczeństwa”. Był w tym autentyczny i wystarczyło odwiedzić Plac Świętego Piotra, aby zobaczyć to na własne oczy. Wszystkie jego wypowiedzi, gesty i czyny na rzecz ubogich, bezdomnych, więźniów czy imigrantów są na oczach wszystkich i nikt nie może tego zanegować. Jestem przekonany, że od tej wrażliwości już nie ma odwrotu. 

Nie wydaje mi się jednak, że Kościół ma być jedynie wielkim Caritas. Pamiętam, że apostołowie po to właśnie powołali diakonów, aby sami mogli się zająć innymi wymiarami działalności Kościoła, czyli przepowiadaniem, nauczaniem i chrzczeniem wszystkich narodów. Ale bardzo dobrze zrobił papież Franciszek, że ten wymiar tak mocno dowartościował, wyprowadził na pierwszy plan, również swoim przykładem i stał się dla mnie osobiście i dla wielu innych wyrzutem sumienia. 

Drugą sprawą, którą chciałbym podkreślić we Franciszkowym nauczaniu, jest troska o naturę, czyli ekologia. Nie wiem, czy było potrzebne cytowanie w najwyższej rangi dokumencie, jakim jest encyklika - w tym wypadku Laudato sii, - różnych danych i wyliczeń odnośnie zagrożeń klimatycznych, co do których jednak nie ma pełnej zgodności nawet w świecie naukowym. Natomiast - znowu - bardzo dobrze papież zrobił podkreślając, że troska o środowisko i świat jest czymś ważnym dla nas katolików, bo coraz mocniej temat ten był „zawłaszczany” przez najróżniejsze agendy lewicowe, które zawsze chcą mieć Kościół po drugiej stronie bariery, jako ucieleśnienie wszystkiego co złe, w ich oczywiście rozumieniu. Papież Franciszek powiedział bardzo głośno: my też jesteśmy w tej walce o przyszłość naszej ziemi, choć naszym celem jest niebo. Może nie była to jakaś rewolucja, ale na pewno bardzo mocne określenie własnej pozycji. 

Nauka o moralności

I teraz dochodzimy do najbardziej kontrowersyjnej części Franciszkowych rewolucji, a mianowicie zmian, czy też jak mówią entuzjaści tego procesu, rozwoju nauczania moralnego Kościoła, zwłaszcza w kwestii udzielania Komunii Świętej osobom rozwiedzionym i żyjącym w nowych związkach, a także błogosławienia związków homoseksualnych. Bo w tych sprawach mówi się o rewolucyjnych zmianach, ale ja nie dostrzegam wspomnianego wyżej mocnego określenia stanowiska.

Weźmy dla porównania choćby Pawła VI, który w encyklice Humanae vitae, co prawda nie wprowadził żadnych zmian w nauczaniu Kościoła w roku 1968, ale właśnie kiedy wszyscy się ich spodziewali, nawet wewnątrz Kościoła, papież miał siłę wyraźnie określić swoje zdanie i nauczanie Kościoła. W encyklice, jasno i klarownie. Nawet jeśli wielu biskupów wcale się jego nauczaniem nie przejęło. Ale każdy wiedział, jakie jest stanowisko Kościoła. Przynajmniej jego głowy. 

Natomiast dzisiaj mamy adhortację Amoris letiziae, w której jest jeden, nawet nie punkt, ale przypis nie dość jasny, w związku z czym Konferencja Biskupów Buenos Aires dopytuje na piśmie, czy dobrze go interpretuje udzielając Komunii osobom w związkach niesakramentalnych, którzy w żaden sposób nie korygują swojego życia de facto w grzechu, otrzymują papieską odpowiedź, że to jest jedyna słuszna interpretacja i ta odpowiedź pisemna trafia nie tylko do Argentyny, ale też do Akt Stolicy Apostolskiej. I w ten sposób, w takiej co by nie mówić pokrętnej procedurze, mamy zmienione nauczanie Kościoła w tym jakże ważnym aspekcie. 

Z kolei w sprawie błogosławienia par jednopłciowych mamy specjalną deklarację Fiducia supplicans, która dopuszcza „możliwość udzielania błogosławieństwa parom tej samej płci (…), które jednak nie powinno mieć ustalonej formy obrzędowej (…) dla uniknięcia pomieszania z błogosławieństwem właściwym dla sakramentu”. Czyli w sumie nic nowego, bo przecież już wcześniej w różnych sytuacjach błogosławiło się w formie nie obrzędowej takie osoby (na przykład podczas wizyty kolędowej), czyż nie? No tak! To po co ta deklaracja? Ano, twierdzą niektórzy, żeby rozpocząć oficjalnie „rozwój” doktryny na ten temat, mało tego, dla pewnej części księży i biskupów już jest podstawa, aby błogosławić takie pary w kościołach. Choć jej tam nie ma tak naprawdę. Znowu mamy więc zamieszanie, czy może właśnie pole do wybierania swojej drogi. Jedność w różnorodności. 

Czy są to zmiany nieodwracalne? Nie wiem. Ale nie mogę nie dostrzec w tych działaniach troski o tych, którzy z różnych powodów znaleźli się na marginesie. Czyli tego, co we Franciszku było właśnie najpiękniejsze. Bo centrum sobie poradzi. A on jednak szedł w poszukiwaniu tej zaginionej owieczki. Czy popełnił błędy? Pewnie tak, skoro zapytany, co doradziłby swoim następcom odpowiedział: „żeby nie popełnili moich błędów”. Bo jednak nikt nie jest nieomylny we wszystkim, ale  - na szczęście  - nad nami czuwa Pan Bóg. I to On ostatecznie prowadzi Kościół, którego bramy piekielne nie przemogą. 

ks. Andrzej Antoni Klimek
Zdjęcie: Grzegorz Gałązka

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!