Religia w szkole to wielkie dobro
Czasami pojawiają się głosy zwątpienia w sens nauczania religii w szkole. Co zrobić, by młodzi ludzie nie rezygnowali z lekcji religii?
Księże Dyrektorze, zacznę od pytania osobistego. Kiedy prosiłem Księdza o numer telefonu i adres mailowy, zażartował Ksiądz, że do tej pory był nikim, więc nikt nie potrzebował Księdza numeru. To oczywiście żart, ale proszę powiedzieć, co oznacza dla Księdza to nowe stanowisko i wyzwanie?
Ks. Jarosław Powąska: Dobrze Ksiądz Redaktor powiedział, dla mnie to nowe stanowisko jest wyzwaniem. Jest to wyzwanie, aby wśród spraw urzędowych, koniecznych i potrzebnych związanych z obecnością religii w szkole nie zagubić podstawowego wymiaru, a mianowicie relacji człowiek-człowiek. W naszej diecezji pracuje duża liczba katechetów świeckich i niewiele mniejsza osób duchownych, poznać ich to prawdziwe wyzwanie. Będę w miarę możliwości starał się to czynić.
W jaki sposób okazały się pomocne a może jeszcze bardziej będą przydatne w pełnieniu nowej roli studia doktoranckie z teologii pastoralnej?
Teologia pastoralna jest refleksją nad urzeczywistnianiem się Kościoła w kontekście współczesności. Utrzymuje ona, że Kościół staje się, kiedy głoszone jest słowo Boże, sprawowane są sakramenty, a chrześcijanie żyją królewską wolnością wsparci przewodnictwem prawowitych pasterzy. Teologia pastoralna nie zapominając o tym podstawowym fundamencie dostrzega zmieniający się świat i podejmuje refleksję, w jaki sposób w tej kulturze, w której żyjemy, skutecznie głosić orędzie Ewangelii i wcielać ją w życie. Zatem teologia pastoralna wierna jest Bogu i człowiekowi. W tej podwójnej wierności Bogu i człowiekowi, której nauczyłem się na studiach z zakresu teologii pastoralnej widzę metodę, która ufam, będzie dla mnie pomocą w nowej posłudze. A poza tym trzeba dodać, że katechetyka jest częścią szeroko pojętej teologii pastoralnej, na którą oprócz wspomnianej katechetyki składają się homiletyka, liturgika i teologia pastoralna w ścisłym tego słowa znaczeniu. A zatem doktorat z teologii pastoralnej nie daleko jest od katechetyki.
Można powiedzieć, że rozpoczyna Ksiądz swoją pracę z przysłowiowym pistoletem przystawionym do skroni. Nie tylko pośród przeciwników Kościoła, ale czasami nawet pośród księży, słychać głosy zwątpienia w sens nauczania religii w szkołach. Jakie są plusy nauczania religii w szkołach i nad czym musimy zdecydowanie więcej popracować, aby wytrącić argumenty naszym krytykom?
A czy nie jest również tak, że dzisiaj w ogóle odczuwa się zniechęcenie, które przeradza się czasami w zwątpienie, wobec trudności wychowawczych? Religijność jest jednym z podstawowych wymiarów człowieczeństwa, ale jednocześnie trzeba powiedzieć, że jest chyba najsubtelniejszy ze wszystkich. Jeśli brakuje dobrej formacji ludzkiej w wielu aspektach, a z tym borykamy się obecnie, to trudno oczekiwać, aby dzieci i młodzież w kwestii religijności byli na dobrym poziomie. Z drugiej strony, czy ów kryzys i zwątpienie w wartość wychowania w ogóle, a wychowania religijnego w szczególności nie ma także przyczyn w nas dorosłych, którzy sami jesteśmy zagubieni pośród szybko zmieniającego się świata, w którym porzuciliśmy podstawowe pewniki i wartości wliczając w to, chyba nawet w pierwszym rzędzie, wartości religijne? Jest to pytanie o nasz system wartości, ale wartości nie deklarowanych, ale przeżywanych, a więc takich, których nie bronimy do pierwszych potów, ale jak długo starcza nam sił. Przecież pochodnię zapala się ogniem, a nie czym innym, zatem aby zapalić młodych trzeba samemu płonąć. I nie chodzi mi w tym powiedzeniu o pochwałę spotykanego tu i ówdzie młodzieńczego zapału, który czasami przeradza się w cynizm. Wierność wartościom, powiedzmy jasno, wierność Chrystusowi, jeśli jest dojrzała, wsparta jest na fundamencie roztropności, męstwa, umiaru i sprawiedliwości, a więc cnót, dzięki którym wiara, nadzieja i miłość wydają plony.
Uważam, że obecność lekcji religii i to lekcji religii w takim kształcie, w jakim obecne są w polskiej szkole, a więc religii wyznaniowej, jest wielkim dobrem, ponieważ człowiek ma prawo oczekiwać, że będzie wychowywany do pełni człowieczeństwa. A człowiek w pełni ukształtowany to ktoś, kto potrafi wchodzić w szczere i otwarte relacje z Bogiem i drugim człowiekiem, oparte na prawdzie, dobru i pięknu. Z drugiej strony, czy nie odczuwamy dzisiaj pokusy przed ponownym zamknięciem chrześcijańskiej wiary w murach kościoła? Jeśli obserwujemy, że religijność współczesnego człowieka bywa separowana od jego zdolności rozumowych, to właśnie obecność religii w szkole stawia temu w pewnej mierze tamę. Innymi słowy obecność religii w szkole jest przełożeniem na praktykę hasła: wiara i rozum to dwa skrzydła, na których człowiek unosi się ku kontemplacji Boga. Jeśli chodzi o to, nad czym trzeba popracować, aby wytrącić argumenty przeciwnikom katechezy w szkole, w wymiarze Kościoła w Polsce być może przydatna byłaby kampania społeczna przełamująca pojawiającą się tu i ówdzie retorykę przeciwną obecności lekcji religii w szkole.
Jak zachęcić młodych, aby nie rezygnowali z lekcji religii w szkole?
Kilka razy, najczęściej w czasie wizyt kolędowych, miałem okazję rozmawiać z młodymi, którzy zrezygnowali z katechezy. Pytałem o powody, one są zróżnicowane, zarówno realne, jak i wyolbrzymione. Ale zawsze w takich rozmowach zadawałem pytanie: jak wygląda twoje świadectwo chrześcijańskie, skoro będąc osobą wierzącą w sposób oficjalny mówisz swoje „votum separatum” i nie chcesz uczęszczać na lekcje religii? Myślę, że kwestię uczęszczania na lekcję religii w szkole trzeba widzieć, jako sprawę integralnego świadectwa, jakie młody człowiek składa poprzez tę konkretną decyzją. Wiara jest bowiem sprawą praktyczną i choć płynie z serca, to przekłada się zaraz na decyzje, kształtujące czyny człowieka.
Są także inne korzyści płynące z uczęszczania na lekcje religii, jak choćby ta, że młody człowiek zostaje wprowadzony w świat, który spotyka dookoła siebie, a więc w kulturę, która ukształtowana została przez tradycję katolicką. Jeśli zabraknie edukacji w tym wymiarze różne sprawy otaczającego świata pozostają nieczytelne, a bogactwo treści w nich zawartych pozostaje skarbem zamkniętym w pancernym sejfie.
Rozumiem, że póki co jest Ksiądz w miarę dobrze zorientowany w części biurokratycznej swojej pracy, praktyka i kontakt bezpośredni z całą rzeszą katechetów dopiero przed Księdzem. Czego Ksiądz od nich oczekuje i do czego sam wobec nich się zobowiązuje jako nowy dyrektor wydziału katechetycznego?
Chciałbym poznać bliżej to środowisko, na ile to możliwe skorzystać z ich doświadczeń, ubogacić się ich wiedzą, umocnić ich wiarą. Katecheci to ludzie z pierwszej linii frontu duszpasterskiego, zatem ich doświadczenie jest cenne. Jeśli mowa o oczekiwaniach, to prosiłbym o otwartość z ich strony, o którą ja ze swojej strony postaram się zadbać.
Jak się układa współpraca z ks. prałatem Jerzym Adamczkiem, który kontynuuje swoje zadania jako Wikariusz Biskupi do spraw katechezy?
Ksiądz Prałat to osoba bardzo zasłużona dla naszej diecezji, szczególnie w dziedzinie katechezy. Muszę powiedzieć, że Ksiądz Prałat pamięta z imienia i nazwiska znaczną część katechetów, a nawet dyrektorów szkół. Cieszę się, że nie muszę zaczynać pracy w wydziale katechetycznym sam, ale z osobą o tak dużym doświadczeniu i o tak wielkiej życzliwości.
Kończąc: jaki jest bilans między nadziejami a obawami?
Jak każdy człowiek rozpoczynający nową pracę mam obawy, czy podołam, czy nie zawiodę, czy będę umiał poradzić sobie z zawiedzionymi oczekiwaniami, jakie inni wobec mojej osoby mają, ale równocześnie patrzę z nadzieją. Przyszłość jest bowiem czasem, który zostanie od Boga podarowany, a jako dar od Boga zawsze jest znakiem zaufania.
Z ks. dr. Jarosławem Powąską, dyrektorem wydziału katechetycznego
kurii diecezjalnej w Kaliszu rozmawia ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!