TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 20:14
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Relacje Prymasa Tysiąclecia z Piusem XII i Stolicą Apostolską za jego pontyfikatu (III)

Relacje Prymasa Tysiąclecia z Piusem XII i Stolicą Apostolską za jego pontyfikatu (III)

Nominacja kardynalska dla Prymasa miała swoją historię. Została ogłoszona 27 listopada 1952 roku, ale kapelusz kardynalski abp Stefan Wyszyński odebrał dopiero po prawie pięciu latach.

Pius XII po raz pierwszy przyjął następcę kard. Hlonda na audiencji 9 kwietnia 1951 roku. Godzinna rozmowa zdradzała, że jest dobrze poinformowany o położeniu Kościoła w Polsce. Znaczyło to, że papież miał swoje własne źródła wiedzy, być może był nim wysłany do Polski w czerwcu 1950 roku generał pallotynów ks. Wojciech Turowski. Prymas przedstawił Ojcu Świętemu własny raport, który przekonał Piusa XII, że sprawy mimo wszystko idą w dobrym kierunku. Polonia fara da se, oświadczył papież. Była to pośrednia akceptacja pracy Prymasa.
Arcybiskup Wyszyński wyjechał jednak do Rzymu z zamiarem skłonienia papieża do decyzji ustanowienia stałej polskiej administracji kościelnej na ziemiach zachodnich. Nawet rząd wspierał ten zamysł i liczył na jego realizację. Prymas pokazał i ofiarował Piusowi XII album ze zdjęciami zburzonych kościołów Warszawy oraz specjalny list, w którym zaznaczył, że za zburzone w stolicy świątynie sprawiedliwość Boża oddała Polakom kościoły wzniesione niegdyś przez ich przodków na zachodzie.
Papież jednak wbrew nadziejom nie utworzył stałych diecezji na terytoriach włączonych do Polski po II wojnie, mianował tylko usuniętych wcześniej przez władze administratorów biskupami tytularnymi.
Aż do początku lat 70. Stolica Apostolska stała na stanowisku, że aby uregulować te kwestie potrzebny jest traktat pokojowy, w tym między Polską a powojennym państwem niemieckim. Ks. Prymas nie mówił o tym publicznie, ale osobiście z taką koleją rzeczy się nie zgadzał. W notatce sporządzonej po jałowej rozmowie z abp. Samoré w czerwcu 1957 roku, napisał: ,,I ja znam prawo publiczne Kościoła i prawo międzynarodowe i nie widzę żadnych przeszkód, by Głowa Kościoła w tych nominacjach miała zależeć od traktatów międzynarodowych. Czy 6,5 miliona ludzi ma czekać na tę łaskę? Czym się to da usprawiedliwić?” Uprzedzony do Prymasa prałat Tardini w 1951 roku wygłaszał na ten temat osobliwe opinie: ,,dla dobra dusz nie tworzy się diecezji”.
Agenturalne źródła rządowe w ogóle donosiły, że atmosfera wokół polskiego gościa w Rzymie była nieprzyjazna, że papież i jego otoczenie odnosili się do Prymasa z nieufnością, mając mu głównie za złe zawarcie Porozumienia z rządem. Później dopiero nastawienie Ojca Świętego miało się zmienić na pozytywne. Tymczasem ambasador rządu na wychodźstwie Kazimierz Papée odnotował, że biskupi polscy od początku traktowani byli w Watykanie serdecznie. Prymasowi udało się nawet skłonić papieża do wysunięcia, wbrew zwyczajom Stolicy Świętej, propozycji nawiązania relacji dyplomatycznych z rządem warszawskim, ale Kreml ostatecznie storpedował tę inicjatywę.


Il Santo przybywa do Rzymu
Podobne kontrowersje towarzyszyły drugiej wizycie Ks. Prymasa w Watykanie, odbytej w maju i czerwcu 1957 roku i związanej ze spóźnionym z powodu uwięzienia odebraniem insygniów kardynalskich. Podróż pociągiem ze stacjami między innymi w Wiedniu i w Wenecji oraz przyjęcie w Rzymie miały charakter iście triumfalny. Prymasowi gotowano entuzjastyczne powitania, traktując jako bohaterskiego więźnia stalinizmu i świadka wiary XX wieku.
W Rzymie na spotkanie Kardynała wyległo 10 tysięcy ludzi. Ambasador Papée pisał, że mieszkańcy Wiecznego Miasta uznali go za ,,osobistość dającą się porównać tylko z największymi postaciami, jakie w ciągu wieków były tu widziane. Zrobił ogromne wrażenie na wszystkich”. Mówiono o nim Il Santo, czyli święty. Ale tego powszechnego uznania i sympatii nie podzielali wszyscy watykańscy kurialiści i dostojnicy. Ówczesny dyrektor Radia Wolna Europa, legendarny kurier z Warszawy Jan Nowak-Jeziorański zauważał: ,,Mijał oto dzień za dniem, a prymas i biskupi wciąż czekali na wezwanie papieża (…), prasa włoska zaczęła głośno wytykać, że papież przyjął delegację włoskiej straży pożarnej odbywającej swój zjazd w Rzymie, a Prymas Polski wciąż czeka”.
Powodem zwłoki i niezbyt podobno przychylnego klimatu była obecność w polskiej delegacji bpa Michała Klepacza, który w 1953 roku okazał nielojalność wobec Prymasa po jego aresztowaniu, a przede wszystkim podporządkował Episkopat polityce władz. To było oceniane w Watykanie bardzo negatywnie. Ale dlaczego wobec tego za grzechy bpa Klepacza miał cierpieć ks. kard. Wyszyński? Prymas nie chciał po wyjściu na wolność rozliczać z lojalności swych braci w biskupstwie. W Watykanie respektowano to na podstawie udzielonych mu pełnomocnictw, ale dalej miano zastrzeżenia i do jego polityki personalnej i do taktyki względem władz PRL. Komentatorzy odnotowali, że Prymasowi Polski wręczono kapelusz kardynalski bez stosownego ceremoniału i nie wypowiedziano publicznie ani słowa pochwały pod jego adresem. Również Prymas przyznawał, że jego wcześniejsza rozmowa z papieżem była trudna.

Kardynalstwo Prymasa wysłużyła sobie Polska
Sama nominacja kardynalska dla Prymasa też miała swoją historię. Po latach pisał on, że z włączeniem go do Kolegium Kardynalskiego czekano od początku, od 1948 roku. Zastanawiano się przez cztery lata, a powodem obiekcji była obawa przed mimowolnym wskutek aktu nominacji uznaniem i dowartościowaniem rządzących w Warszawie komunistów.
Jeśli tak rzeczywiście było, argumentacja powyższa nie wytrzymuje krytyki, gdyż zawsze przez wyróżnienie purpurą papieże doceniali wybitnych duchownych, również świadków, męczenników, nie zaś prześladujące ich reżimy. Czerwień szat kardynalskich ma takie właśnie znaczenie, jest znakiem miłości do Kościoła i gotowości do przelania krwi dla Chrystusa, zarówno w znaczeniu zobowiązania, jak i pochwały za dokonane już czyny świadectwa. O tym mówi tekst wygłaszany przez papieża w chwili wręczania insygniów kreowanemu właśnie kardynałowi, który Prymas Polski usłyszał z prawie pięcioletnim opóźnieniem: ,,Na chwałę Boga Wszechmogącego, dla świetności świętej Stolicy Apostolskiej przyjmij ten czerwony kapelusz, oznakę godności kardynalskiej na znak, że dla wywyższenia Stolicy Świętej, dla pokoju i ładu wśród ludzi i ludów chrześcijańskich, dla wzrostu i zachowania Kościoła rzymskiego masz się okazać nieustraszonym, aż do wylania krwi, nie wyłączając nawet śmierci”.
Kardynalska nominacja Prymasa Polski ogłoszona została 27 listopada 1952 roku. Abp Wyszyński dowiedział się o niej 29 listopada wieczorem, w drodze do Szczecina. W słowie do wiernych szczecińskiego Kościoła oświadczył: ,,Wdzięczność swoją zwracam ku Ojcu Niebieskiemu, ku Chrystusowi, ku Kościołowi, ku Ojczyźnie mej katolickiej i ku Rodzicom. Podkreślam fakt radosny, że właśnie ze Szczecina wysyłam depeszę dziękczynną do Ojca Świętego”. Przyznaną godność traktował jak wyróżnienie dla Ojczyzny: ,,To Ona sobie go wysłużyła, Ona przez to doznała wzmocnienia”. Konsystorz, na którym Prymas otrzymać miał oznaki nowej roli w Kościele przewidziany był na 12 stycznia 1953 roku. Władze komunistyczne, które przymierzały się do jego aresztowania i które właśnie nominacja kardynalska powstrzymała póki co przed tym krokiem, nie zezwoliły nowemu purpuratowi na wyjazd do Rzymu, nie wydając mu paszportu. Pius XII jednak podkreślił w liście, że uznaje Wyszyńskiego za pełnoprawnego kardynała i wyraził nadzieję, że osobiście włoży mu na głowę kapelusz reprezentanta Świętego Kolegium.
Odłożona uroczystość miała ostatecznie miejsce 18 maja 1957 roku. Kapelusz Prymas odbierał sam, w trakcie prywatnej niemalże ceremonii. W czasie nakładania tzw. cappa magna odczuwał też istotnie samotność. Ale przewidziane rytuałem gesty wykonywał z przejęciem: ,,Potrójny pokłon Głowie Kościoła, później ucałowanie nogi Ojca Świętego (mocno, mocno, po polsku i po dziecięcemu, nie dla formy) i ręki”. Przed zarzutami wyrządzania Prymasowi Polski afrontów, które czynili Stolicy Apostolskiej obserwatorzy i prasa, kard. Wyszyński zawsze lojalnie bronił Ojca Świętego i jego urzędy tłumacząc, że sam prosił o umiar i powściągliwość w przebiegu uroczystości i audiencji. Kościołem kardynalskim Prymasa Polski została bazylika Santa Maria in Trastevere, w której spoczywa jeden z najwybitniejszych mężów Kościoła nie tylko w Polsce, kard. Stanisław Hozjusz.

Ks. Piotr Jaroszkiewicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!