Recepta na kryzys męskości i ojcostwa
Musimy wydobyć św. Józefa z cienia, odrzeć go z tego niewłaściwego jego postrzegania, gdyż on daje najważniejsze świadectwo o mężczyźnie i jego powołaniu - mówi o. Robert Wawrzeniecki.
Jan Paweł II, którego 20. rocznicę śmierci wspominamy w tym roku, przywołując w Redemptoris custos postać św. Józefa, podaje nam receptę na kryzys męskości i ojcostwa, który dotyka coraz większy odsetek mężczyzn. Jakie cechy, Ojca zdaniem, definiują mężczyznę XXI wieku?
O. Robert Wawrzeniecki: Rola ojca we współczesnym społeczeństwie zostaje przedefiniowana. Dobrze oddałby to tytuł książki Jana Dobraczyńskiego „Cień Ojca”. Ojcowie są w bardzo wielu wypadkach ludźmi wycofanymi. Podstawową cechą współczesnego mężczyzny, by pełnił on właściwie swoją rolę, jest bycie „cieniem ojca” w sensie pozytywnym, czyli na wzór Boga Ojca, i branie odpowiedzialności za powierzone sobie osoby.
Oblubieniec Maryi i Opiekun Jezusa wydaje się być raczej niedoścignionym ideałem męskości niż realnym wzorem do naśladowania. Czy zatem może on inspirować mężczyzn, którzy przeżywają kryzys ojcostwa i męskiej tożsamości?
Sztuka i pobożność zrobiły w pewien sposób krzywdę św. Józefowi, gdyż pokazują go przeważnie nie jako człowieka z krwi i kości, ale jako wyidealizowaną postać lub też „niezdarnego starca”, za którego Bóg musi podejmować działanie. Uważam zaś, że każdy mężczyzna, niezależnie od wieku i stanu, spokojnie twórczo może odnaleźć się w postaci św. Józefa, biorąc z niej to, co aktualnie jest mu potrzebne. Jest to przede wszystkim człowiek, który walczy o wiarę, o swoje małżeństwo, o swoją rodzinę, człowiek nie wycofujący się, nie tchórzący wobec przeciwności, jakie niesie życie.
Czy nie odnosi Ojciec wrażenia, że napotkane w kościołach wizerunki św. Józefa, jak i publikacje mu poświęcone są przesłodzone, dalekie od obrazu, jaki ukazuje nam Biblia?
Wspomniałem już o sztuce i pobożności, które wykrzywiły nam obraz św. Józefa. Uważam za św. Janem Pawłem II, że dziś musimy wydobyć św. Józefa z cienia, odrzeć go z tego niewłaściwego jego postrzegania, gdyż „on daje najważniejsze świadectwo o mężczyźnie i jego powołaniu”. Musimy wrócić do biblijnego obrazu św. Józefa, do którego nawiązuje w swojej adhortacji św. Jan Paweł II.
W Redemptoris custos mężczyźni otrzymują dziesięć konkretnych nauk zainspirowanych życiem i posługą Opiekuna Odkupiciela. Czy nie pokusiłby się Ojciec o nadanie im miana „„Józefowego dekalogu”?
Można tak powiedzieć, gdyż jest to pewnego rodzaju instrukcja obsługi dotycząca nie tylko obrazu św. Józefa, ale przede wszystkim życia i powołania mężczyzny. Chcąc dorastać do swojej roli i dobrze ją wypełnić, mężczyzna ma konkretne wskazania na drogę swojego życia.
Pierwszą nauką, którą otrzymujemy od Przesławnego potomka Dawida, jest odważne podejmowanie życiowych, niekiedy bardzo trudnych wyzwań. Czy współcześni mężczyźni zamiast zmierzyć się z problemami, nie umywają raczej rąk jak Piłat?
Nie możemy generalizować i patrzeć tylko przez negatywny aspekt, gdyż jest wielu mężczyzn odnajdujących się w tej pierwszej podpowiedzi. Mam kontakt z wieloma mężczyznami, małżonkami i ojcami, którzy podejmują wyzwania, jakie niesie życie. Chodzi jednak o to, by jak św. Józef nie szukać rozwiązania byle jakiego, ale najlepszego z możliwych.
Branie odpowiedzialności zarówno za swoje życie, jak i osób nam powierzonych, płynie z drugiej Józefowej nauki. Jak zatem wziąć odpowiedzialność za życie innych, skoro nie potrafimy wziąć odpowiedzialności za swoje życie?
Oczywiście, czasem możemy mieć do czynienia z „ciepłą kluchą” lub „papierowym tygrysem”, ale z tego nie wynika ani odpowiedzialność za siebie, ani za innych. Droga wiedzie poprzez nieużalanie się nad sobą, nienarzekanie na los, ale też nie idzie przez szarżowanie i narażanie siebie i innych na niebezpieczeństwo. Św. Józef milczał i działał jednocześnie, a zatem był wsparciem bez szpanowania i życia na pokaz, bez mówienia o wszystkim dokoła.
Ten najbardziej cichy Święty na kartach Biblii uczy nas ponadto bycia mistrzami drugiego planu. Nie wydaje się to sprzeczne z duchem czasów współczesnych?
Wielkie rzeczy nie tylko rodzą się powoli, ale i w ciszy, bez medialnego zgiełku. Potrzeba dziś uczenia się od św. Józefa tego, by nie chcieć być pierwszym, ale odgrywać czasem drugoplanową rolę swego życia, bez zbytniego chwalenia, zwracania na siebie uwagi czy rozczulania.
Czwartą nauką, którą Troskliwy obrońca Chrystusa nam przybliża, jest realizowanie się zarówno w ojcostwie biologicznym, jak i adopcyjnym. Jak być dobrym ojcem, skoro może samemu nie doświadczyło się ojcowskiej miłości?
Bycie ojcem, czyli zrodzenie potomstwa, to nie tylko aspekt biologiczny. Dziś bowiem widzimy wielu ojców w sensie biologicznym, którzy jednak zachowują się jak dzieci i nie za bardzo dorośli do swojej roli. Dlatego przykład św. Józefa, który zmagając się ze sobą i okolicznościami życia, dorasta do bycia ojcem Jezusa. Choć fizycznie tym ojcem nie był, on się nie obraża na zastaną rzeczywistość, ale tworzy szczęśliwe małżeństwo i rodzinę.
Wyzbywanie się egoizmu i spalanie się w miłości płynie z piątej Józefowej nauki. Czy zdaniem Ojca nie urasta to do rangi wyzwania w dobie naznaczonej egocentryzmem?
Z jednej strony mamy dziś skoncentrowanie się wielu ludzi na sobie, ale jednocześnie mamy wielu zaangażowanych w inicjatywy charytatywne, pomocowe, więc ja jednak postrzegam to jako pozytywne rzeczy owocujące na przyszłość. Dziś trudno jest oczywiście całe życie oddać na służbę drugim, na wzór św. Józefa, ale gdy już się tego dokona, można na jego wzór doświadczyć wielkich rzeczy w codzienności i na drodze wiary.
Szósta nauka zaczerpnięta od Józefa najwierniejszego i najsprawiedliwszego jest wiernym wypełnianiem obowiązków wynikających z wyznawanej wiary. Obecne pokolenie, zlaicyzowane i hołdujące materializmowi, zdaje się spychać sprawy religii na dalszy plan.
Przekazywanie wiary odbywa się nie na zasadzie nakazów czy tradycji, ale własnego świadectwa, dlatego dla mnie ta podpowiedź św. Józefa jest dziś jedną z najważniejszych. Wiele razy bowiem można doświadczyć, że sprawy wiary w rodzinach ceduje się na katechezę, Kościół, dziadków itp., ale bez osobistego świadectwa w domu ojca i matki wobec dzieci na niewiele się to zda, nawet z wielkim wysiłkiem tych pozostałych podmiotów.
Św. Józef określany mianem Światła Patriarchów w siódmej nauce ukazuje, jak ważna jest wierność Bogu i Jego Słowu. Jak oprzeć się na Panu Bogu, kiedy człowiek XXI wieku tak bardzo pokłada nadzieję w sobie?
Co prawda pokładamy nadzieję w sobie, ale myślę, że coraz bardziej doświadczamy, że to wszystko wymyka się z naszych rąk, o czym świadczy pewnego rodzaju odrodzenie wiary w zlaicyzowanych społeczeństwach, np. we Francji czy Australii. Św. Józef podpowiada jednak w tym oparciu się na Słowie Bożym, że nie może to mieć miejsca z musu, nie dlatego, bo co inni powiedzą, ale dokonuje się to z wewnętrznego przekonania.
Wzorcem dla ludzi pracujących jest św. Józef, który uczy świat pracy właściwego podejścia do zawodowych obowiązków. Jak sprostać tej ósmej Józefowej nauce i nie wpaść w pułapkę pracoholizmu lub nie marnować swoich talentów na bezrobociu?
Popadanie w skrajności zawsze jest chodzeniem po rowach i niesie ze sobą niebezpieczeństwa. To z jednej strony będzie roztropne podejmowanie obowiązków, a nie czynienie tego ponad siły. Z drugiej strony będzie to unikanie partactwa, a odpowiedzią na postawione zadania będzie ich właściwe realizowanie, wykonywanie powierzonych sobie obowiązków, ale bez szkody dla życia małżeńskiego i rodzinnego.
Człowiek modlitwy, jakim był rozmodlony Przeczysty stróż Dziewicy, w dziewiątej nauce zachęca nas do znalezienia czasu na spotkanie z Bogiem. Jak zachęcić do modlitwy tych, którzy tłumaczą się zmęczeniem, brakiem wolnej chwili czy odpowiednich predyspozycji?
Nie chodzi o to, aby modlitwa mężczyzny była ukwiecona, ale nawet gdy ten czas trzeba wydzierać, to jednak o ten czas trzeba walczyć. Modlitwa mężczyzny może być krótka, konkretna, a zdarzy się, że nie będzie to typowe milczenie św. Józefa, ale „szorstka” rozmowa z Bogiem, takie spieranie się z Nim czy mocowanie jak biblijny Jakub ze Starego Testamentu. Ten czas dla św. Józefa stawał się także przestrzenią podejmowania właściwych decyzji i ich rozeznawania.
Opiekun Kościoła Świętego w dziesiątej nauce apeluje o miłość do Matki Kościoła.
Św. Józef chronił najcenniejszy skarb, jaki miał w domu: Jezusa i Maryję, żyjąc z Nimi w relacji osobistej.
Rozmawia Justyna Majewska-Michy
Zdjęcie: Monika Sommerfeld
O. Robert Wawrzeniecki - zakonnik-prezbiter Polskiej Prowincji Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, wykładowca na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II, ekonom Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce, Apostolski Asystent Zakonny Klasztoru Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Warszawie, konsultor Komisji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego w ramach KEP, papieski misjonarz miłosierdzia.
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!