TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 02 Sierpnia 2025, 09:13
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Ratujmy jedzenie

Ratujmy jedzenie

Co roku na świecie marnuje się 1,3 mld ton żywności nadającej się do spożycia, co stanowi ponad 30% produkcji żywności na Ziemi. A z drugiej strony ponad 800 mln ludzi na świecie cierpi z powodu głodu. Jak nie marnować jedzenia, kiedy innym go brakuje?

Na mapie diecezji kaliskiej pojawiła się kolejna jadłodzielnia, czyli duża szafa z półkami i lodówką na żywność. Jest to specjalne miejsce przygotowane, w którym można zostawiać produkty spożywcze dla potrzebujących. No i co najważniejsze jest ogólnodostępna i otwarta całą dobę.
Dzięki takim rozwiązaniom, którego realizacji podjęła się diecezjalna Caritas wiele osób głodnych, ale i tych, którym jest ciężko finansowo, może skorzystać z pozostawionej żywności przez osoby, które chcą się podzielić z potrzebującymi, a przy okazji nie zmarnują jedzenia, którego nie potrzebują. Oczywiście trzeba pamiętać, że to co zostawimy będą spożywać inni ludzie, więc nie mogą to być produkty po dacie przydatności, a także by były gotowe do spożycia, jak np. pieczone mięso, sałatki, smażone czy gotowane ryby, zupy, pieczywo bądź ciasta. W żadnym wypadku nie wolno zostawiać alkoholu, surowych jaj, surowego mięsa, napoczętych opakowań np. pasztetów czy konserw.
Na szczęście takie punkty powstają coraz częściej i nie tylko z inicjatywy Caritas, ale i władz miasta czy rodzimych firm danego terenu. Na szczęście, bo jak podają statystyki corocznie i to tylko w Polsce marnuje się ponad dziewięć milionów ton żywności, co w przeliczeniu na statystycznego Polka wychodzi po 235 kg. I niestety ponad połowa marnowanego jedzenia pochodzi z naszych domów, z gospodarstw domowych. Ponadto każdego dnia niesprzedane jedzenie ze sklepów spożywczych, restauracji, kawiarni, czy sklepów jest wyrzucane. Wszystko to stanowi duży problem zarówno społeczny, jak i ekonomiczny, a także wpływa negatywnie na środowisko.

Mobilnie też można
Ale czy wspomniane jadłodzielnie rozwiązują problem, w pewien sposób pomagają, ale punktów tych nie jest aż tyle, żeby każdy miał je w swoim najbliższym otoczeniu, bo przecież nie każdy ma czas żeby do nich podjechać i zostawić żywność, zwłaszcza jeśli jest to jedna konserwa, jogurt czy dwie bułeczki. I tutaj na „ratunek” przychodzą aplikacje, które są tak przygotowane, że bez większego wysiłku możemy podzielić się z innymi, a z drugiej strony i odebrać jedzonko.
Na przeciw takiemu rozwiązaniu wyszedł pewien zatroskany nasz rodak i stworzył aplikację ShareFood43. Jak przeczytałam w internecie, jest to pierwsza, polska aplikacja mobilna umożliwiająca dzielenie się jedzeniem, a co więcej umożliwia także zgłaszanie potrzeb w tym zakresie. Aplikacja ta jest bezpłatna i pozwala na wspomniane ogłoszenia powiadamiając o tym innych użytkowników w wybranej przez siebie okolicy. Tak, w dowolnej okolicy, bo użytkownicy mogą dowolnie wybierać zakres lokalizacji, który ich interesuje oraz zakres powiadomień, jakie decydują się otrzymywać. Aplikacja ponadto jest tak przygotowana, że można zamieszczać w niej zdjęcia i opis produktów. Jak napisał twórca tej aplikacji Marek Kozłowski ShareFood43 posiada również wbudowaną funkcję czatu, dzięki czemu użytkownicy mogą ustalać szczegóły dotyczące przekazywania i odbierania produktów. Warte zauważenia jest to, że tylko w pierwszym miesiącu pobrano ją aż 1000 razy.

Paczka tanich dań
Wspomniana wyżej aplikacja służy gospodarstwom domowym, ale z badań PROM wynika, że marnowanie żywności to jest szerszy problem i dotyczy on szeroko pojętego sektora handlowego i jest to nawet 337 tys. ton jedzenia. Na szczęście i w tym przypadku powstały rozwiązania może nie całkowicie niwelujące marnotrastwo, ale w jakimś stopniu na pewno.
Wertując internet natrafiłam na aplikację oo Good To Go - ratuj jedzenie. Ta aplikacja powstała po to, by ratować nadwyżki jedzenia z restauracji, kawiarni oraz sklepów czy supermarketów. Pokazuje ona lokale, które oferują paczki z żywnością, której data ważności dobiega końca. Jednak w tym przypadku wcześniej nie znamy zawartości paczki, bo zwyczajnie nigdy nie wiadomo co zostanie pod koniec dnia w lokalu czy sklepie. Oczywiście można skontaktować się z daną placówką i spytać co znajduje się w paczkach, by dopasować produkty do swoich potrzeb. W przypadku tej aplikacji za przygotowaną paczkę trzeba zapłacić, ale są to symboliczne kwoty.
Kolejna aplikacja nosi nazwę Foodsi, działa podobnie do omawianej wcześniej i także proponuje paczki z lokali gastronomicznych, piekarni, kawiarni, rzadziej sklepów czy marketów. Co ważne, niektóre lokale oferują możliwość wyboru produktów do uratowania na miejscu. Dodam jeszcze, że korzystając z obu aplikacji, nie ma możliwości dowozu paczek pod wskazany adres, trzeba je odebrać osobiście w lokalu.
Aplikacje to nie jedyny sposób, aby ratować jedzenie przed zmarnowaniem. W social mediach istnieje sporo otwartych społeczności i grup foodsharingowych. Zakupy z aplikacji mogą z powodzeniem zastąpić śniadanie, obiad czy kolację. Kupując regularnie za pomocą tych aplikacji, można zaoszczędzić nawet kilkadziesiąt złotych tygodniowo, co przekłada się na to, że coraz chętniej ludzie kupują paczki niesprzedanych produktów. A już szczególnie single czy studenci.

Konta i śmietniki pełne jedzenia
Konta kojarzą się raczej z bankiem i pieniędzmi, ale mnie chodzi tutaj o konta w banku żywności, które są kolejnym rozwiązaniem na niemarnowanie jedzenia i na dzielenie się nim z innymi. Pierwszy Bank Żywności – Bank Żywności św. Maryi powstał w 1967 roku. Pomysł, który wprowadził w życie pewien biznesmen, szybko znalazł naśladowców i obecnie sieć Banków w USA liczy ponad 200 takich organizacji. W Polsce natomiast formuła ta przyjęła się w 1993 roku, a pierwszy Bank Żywności powstał w Warszawie. Banki te ukierunkowane są w szczególności na pozyskiwanie żywności od producentów, sieci handlowych czy sprzedawców. Każdy może przekazać niewykorzystane zasoby czy to ze swojego sklepu, firmy cateringowej, bądź w produkcji rolnej. Banki ze swojej strony gwarantują transport, a w dalszej kolejności zajmują się przekazaniem otrzymanej żywności czy to jadłodajnią dla najuboższych. Proces tworzenia się Banków Żywności w różnych rejonach Polski jest ciągły i odznacza się ogromną dynamiką.
Niestety ilość wyrzucanej żywności liczy się w tonach, a ten smutny fakt potwierdzają także zawartości śmietników. I dlatego pisząc o ratowaniu jedzenia na różne sposoby nie można pominąć jeszcze jednego sposobu, który różni się od pozostałych tym, że jest to zupełnie niezależna, a może inaczej, niezorganizowana w żaden sposób akcja. Mowa tu o „freeganizmie”, czyli o przeszukiwaniu kontenerów na śmieci przy sklepach spożywczych i wyławianiu z nich żywności przeznaczonej do wyrzucenia, jednak całkowicie jadalnej. I choć ruch ten zapoczątkowali weganie, to przyjął się on pośród także tych, którzy jedzą produkty odzwierzęce. Z takich poszukiwań, jak mówią zainteresowani, można przynieść do domu torby pełne warzyw, owoców i innych produktów spożywczych, nie płacąc za nie ani złotówki i nawet nie wchodząc do sklepu. Ponadto freeganizm stał się dla niektórych stylem życia ukierunkowanym na ochronę środowiska, walkę z marnotrawieniem zasobów.
Może warto przejrzeć swoje lodówki, szafki i zweryfikować swoje zakupy, swoje postępowanie, by jednak nie marnować jedzenia kiedy innym go brakuje. ■

Arleta Wencwel-Plata

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!