TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 21 Lipca 2025, 23:26
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Przygotuj się

Przygotuj się  

Im lepiej poznasz swoją wiarę, tym będziesz pewniejszy, gorliwszy i skuteczniejszy w przyciągnięciu swojego dziecka do Kościoła.

Chwała Panu, okazało się, że jednak nie rozmawiam tutaj sam ze sobą. Otrzymałem dwie informacje zwrotne, jedną mailowo od pana Zbigniewa, który tak napisał: „Bardzo zaciekawił mnie temat Bierzmowanie? Pomocy! ks. Pawła. Czytam te artykuły w zasadzie od początku, bo temat dotyka moich dzieci. Syn 25 lat i drugi 18 skończone. „Mów Bogu o twoim dziecku” ostatni tytuł bardzo pouczający, chłonę z niego wszystko, oczywiście wcielam w praktykę i już się modlę. Mówię więcej Bogu o moich synach. Modlę się do św. Moniki i proszę ją o wstawiennictwo u Najwyższego Pana i by jakiś Anioł dobry pomagał moim dzieciom. Pragnę pogratulować wszystkim kochanym redaktorom za wspaniałe tematy, szczególnie ks. Pawłowi za cykliczne artykuły i pani Anice za Krzyżyk na czole”. Tyle pan Zbigniew. Drugą osobą jest pan Jacek (mieliśmy okazję do osobistej rozmowy: w zamieszczanych tutaj rozważaniach szuka pomocy w konfrontowaniu się ze swoim osiemnastoletnim synem, który wchodząc w dorosłość ma zupełnie „nie po drodze” z Panem Bogiem, mimo że cała rodzina innej drogi niż z Panem Jezusem nie widzi... Pan Jacek znalazł tutaj wskazówki, czego na pewno nie powinien robić, aby jeszcze bardziej syna nie oddalić. Panie Zbigniewie, panie Jacku! Łączę się z wami w modlitwie i mocno trzymam kciuki! I właśnie do was jakoś szczególnie kieruję dzisiejsze słowa. Bo oczywiście idziemy dalej.

Autor książki, którą uważnie czytamy przygotowując te teksty, Brandon Vogt, zachęca nas, abyśmy po wprowadzeniu w nasze życie stałej i wytrwałej modlitwy, wyrzeczeń, a nawet ofiarowaniu cierpień za wiarę, czy też za powrót do Kościoła naszych dzieci, pamiętali o konieczności bycia... gotowym!  Do czego? Może oddajmy głos Brandonowi: „Nie chcę, żeby oni wiedzieli, że jestem katolikiem. Gdy się dowiedzą, prawdopodobnie zaatakują moją wiarę, a ja nie będę wiedział, jak zareagować. Albo będą zadawać mi trudne pytania, a ja nie znam odpowiedzi. Lepiej, żeby po prostu nie wiedzieli o moim nawróceniu - tak się czułem wśród kolegów z college’u po nawróceniu na katolicyzm. Choć przyznaję to ze wstydem, byłem młody i nowy w wierze i bałem się rozmawiać na ten temat z innymi. Ilekroć moje nawrócenie pojawiało się w rozmowie, milkłem i trzymałem język za zębami. Kiedy zaś próbowałem tłumaczyć moją wiarę albo jej bronić, czułem, że robię więcej szkody niż pożytku. Być może ty czujesz się podobnie. Może głęboko kochasz swoją wiarę, a jednak nie czujesz się przygotowany, aby dzielić się nią z innymi, a tym bardziej ze swoim dzieckiem”. Chodzi więc o to, aby być gotowym do rozmowy o swojej wierze. Zwłaszcza z dzieckiem, które ma z wiarą problem. Nawet jeśli teraz zupełnie nie chce o tym rozmawiać, a wręcz irytuje się, gdy poruszasz ten temat, to ty musisz wierzyć, że twoje modlitwy i modlitwy innych za twoje dziecko przyniosą efekt i kiedyś może ten syn czy córka sam cię o coś zapyta, w kwestiach wiary właśnie. I na to musisz być przygotowany! Wracając znowu do Brandona, nieświadomie odkrył on sekret, pomijany przez wielu katolickich rodziców starających się przyciągnąć swoje dzieci z powrotem do Kościoła: Nie możesz dać tego, czego sam nie masz. Być może jesteś przejęty i szczerze pragniesz dzielić się wiarą z dzieckiem, ale entuzjazm i dobra wola daleko cię nie zaprowadzą. Musisz znać swoją wiarę i chociaż próbować ją wyjaśnić. Chcesz dziecko przekonać do jakiegoś sportu czy muzyki, nie masz szans, aby to uczynić bez znajomości reguł gry czy twórców muzyki. Jeśli jednak masz praktyczną znajomość tematu, o którym chcesz rozmawiać, objawi się twoja pasja i zdecydowanie zwiększysz szanse przekazania jej swojemu dziecku. Pamiętam, jako młody chłopak, zresztą zostało mi to po dziś dzień, lubiłem słuchać zespołu Dire Straits. I kiedyś byliśmy u kolegi w domu, z głośników sączyła się muzyczka tej kapeli i do pokoju wszedł leciwy wówczas wujek tegoż kolegi. Jego twarz rozpromieniła się uśmiechem, mrugnął okiem i powiedział: „Sułtani swingu... nieźle małolaty!” Pamiętam jaką wówczas mieliśmy admirację dla tego starszego pana, który słuchał tej samej muzyki co my! Kumał bluesa! I nie był dla nas żadnym dziadersem w przeciwieństwie do choćby naszych rodziców, którzy Marka Knopflera i kolegów nie znali. Trzeba się znać! I mówimy o pasjach, a co dopiero jeśli chodzi o wiarę! Trzeba ją ciągle poznawać. Pogłębiać. Kiedyś były takie katechizmy, które zawierały konkretne pytania i odpowiedzi. I trzeba było się tego nauczyć na pamięć. Nie mówię, że to było złe czy dobre. Ale ja mam dla was dwie, a właściwie trzy propozycje. Dzisiaj ta najważniejsza. 

To oczywiście Pismo Święte, najlepiej znana książka na świecie, ale raczej rzadko czytana, co jest smutne. Jeśli jesteś podobny do większości wierzących katolików, to zapewne masz Biblię w domu, ale to nie oznacza, że regularnie ją czytasz. Czas zacząć! Najprostszym sposobem jest lektura w małych dawkach, ale konsekwentna. Wydaje się to łatwe, jednak zwykle nie wystarcza nam wytrwałości i zaangażowania. Zatem już teraz, gdy czytasz ten artykuł, postanów czytać Biblię przez dziesięć minut dziennie. Tylko tyle – dziesięć minut. Z pewnością możesz to zrobić. Najlepiej zacząć od którejś z Ewangelii. A może w twojej parafii jest Krąg Biblijny? To świetna forma dzielenia się Słowem Bożym z innymi pod przewodnictwem kapłana. Przypomnę na koniec słowa Mikołaja Kapusty, które pojawiły się przed laty na naszych łamach: „Westchnąłem nad wspaniałością tej świętej Księgi. Nigdy nie musiałem do niej nikogo przekonywać. Jak to ludzie mówią żartobliwie: „Tylko tandeta potrzebuje reklamy”. Biblia jest produktem z najwyższej półki, który wystarczy tylko przed kimś dobrze otworzyć, a on sam się nią zafascynuje. Jeśli jeszcze nie zostałeś porwany przez tą wspaniałą książkę, to zachęcam Cię, sięgnij po nią. Przeczytaj krótką Pieśń nad Pieśniami, która opisuje głęboką miłość mężczyzny i kobiety. To niesamowite, ale sam Bóg porównuje tę miłość między zakochanymi ze swoją miłością do człowieka. Zachęcam zatem wszystkich do czytania tej księgi (chociaż Żydzi dawali ją do czytania tylko dorosłym), żeby poznać tę miłość z punktu widzenia samego Stwórcy. Koniecznie przeczytaj Ewangelię, od samego początku do końca. Zauważysz dużo nowych rzeczy, których nie widziałeś wcześniej, słuchając tylko urywków z ambony. Może rzucą ci się w oczy słowa samego Jezusa, które powtarzał wiele razy: „To i tego nie czytaliście?”, wyrzucając Żydom ich nieznajomość Pisma. Sięgnij po Pismo Święte, żebyś czasem nie usłyszał takich pretensji z ust Jezusa Chrystusa pod swoim adresem”.

Ks. Paweł

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

~ Kami:-)
2024-03-03  /  21:13

Wszystkie artykuły skrzętnie czytane.
Korzystam tym bardziej, że bliska mi osoba przyjmie w tym roku sakrament bierzmowania. Podsyłam artykuły tes innym osobom. I zgadzam sie całkowicie z ostatnim artykułem z numeru 5(672)/2024, że czytanie ma sens i pomaga się rozwijać.