TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Sierpnia 2025, 08:42
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Prymas w świetle Listów na czas przełomu cz.3

Prymas w świetle Listów na czas przełomu cz.3

Prymas Polski w liście z 10 grudnia 1978 roku wspomina o swoich interwencjach na rzecz Kościoła w Czechosłowacji, ale przekazywał też z pewnością wcześniej wiadomości dotyczące innych zniewolonych krajów i narodów.

Wielu komentatorów zdaje się być zdania, że odrzucona stanowczo przez Prymasa watykańska Ostpolitik była swego rodzaju błędem metodologicznym. Wypływała ze zbyt optymistycznych założeń tudzież oczekiwań względem komunistycznych rządów i żywiła się nieświadomością swych protagonistów co do prawdziwej natury systemu sowieckiego. Można co najwyżej zatem postawić jej zarzut naiwności. 

Ostpolitik nie wynikała z niewiedzy

Hanna Suchocka pisze np. że zawodziły metody dyplomatyczne Stolicy Apostolskiej: ,,Wynikało to zapewne z faktu, że brak było hierarchów z Watykanu, którzy by znali «od środka» zróżnicowane realia Kościołów w państwach komunistycznych. Można zakładać, że kard. Casaroli, podobnie jak inni politycy, uznawał, iż sytuacja osiągnęła constans w długiej perspektywie. Poszukiwano rozwiązań, które pozwoliłyby na przełamanie wzajemnych oporów, ale w ramach istniejącego układu”. Śmiem twierdzić, że diagnoza tego rodzaju jest z gruntu błędna. Watykan nie mógł nie wiedzieć, ,,nie znać od środka”, czym jest komunizm i na czym polega śmiertelny dosłownie uścisk jego władzy (w różnych co prawda stopniach swego nasilenia). 

W 1967 roku, na który przypadały pierwociny Ostpolitik w Polsce, mijało 50 lat od bolszewickiego przewrotu zwanego szumnie wielką socjalistyczną rewolucją październikową (bo rewolucja francuska w nomenklaturze komunistów była zaledwie ,,burżuazyjna”). Minęło 50 lat od zainicjowania bezprecedensowego bezprawia, rządów terroru, obozów koncentracyjnych i obozów pracy, ideologicznych szaleństw i zewnętrznych krwawych podbojów, a także bezlitosnej walki z religią, a w szczególności z chrześcijaństwem. Watykan nie mógł o nich nie wiedzieć. Na to, aby się dowiedzieć, miał wystarczająco dużo czasu. Wiedział dobrze, choćby dlatego, że zjawisko komunizmu zanalizował i potępił w 1928 roku w Encyklice Divini Redemptoris Pius XI. Także w okresie po II wojnie światowej Stolica Święta była ciągle i na różne sposoby informowana o sytuacji Kościoła pod rządami zainstalowanych przez Moskwę reżimów. Usiłowali zaalarmować ją sami zainteresowani katolicy oraz wielokrotnie – Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński.

„Piąta kolumna” w Czechosłowacji, interwencje hierarchów ukraińskich, kard. Mindszenty

  Ks. Prymas w liście z 10 grudnia 1978 roku wspomina o swoich interwencjach na rzecz Kościoła w Czechosłowacji, ale przekazywał też z pewnością wcześniej wiadomości dotyczące innych zniewolonych krajów i narodów: ,,Prośby, które składałem po wielekroć razy były przedmiotem badań w Sekretariacie Stanu”. Problem polegał na tym, że ,,decydujący głos w naświetlaniu tych spraw mieli abp Casaroli i abp Poggi”. Prymas nie wahał się oświadczyć, że między ,,naświetleniami” jego i watykańskich dostojników zaistniał widoczny konflikt. Papiescy dyplomaci nie tylko ,,wiedzieli lepiej”, ale w relacjonowanym im sporze duchownych zakonnych z państwem i oficjalną, ,,koncesjonowaną” przez rząd hierarchią w Czechosłowacji stawali po stronie podmiotu, który był silniejszy, bo dysponował instrumentami przyznanymi przez wygodną dla rządzących, aktualną wersję prawa: ,,Abp Poggi jest zdania, że na obecnym etapie nic więcej zrobić nie można na skutek zdecydowanej opozycji władz zakonnych. Czy rzeczywiście tak jest trudno orzec”. Według zatem sprawozdania Prymasa abp Poggi nie tylko nie chciał zakonnikom z Czechosłowacji pomóc, ale wyraźnie opowiedział się przeciwko nim. Dlaczego tak było? Otóż dlatego, że ulegli wobec państwa hierarchowie zostali ustanowieni z rekomendacji Poggiego, duchowni zaś zakonni nie zgadzali się z ich lojalną wobec reżimu polityką. Na pytanie o to, na czym polegała różnica postaw i o co walczyli zakonnicy odpowiada wysłany przez Prymasa Wyszyńskiego 10 grudnia 1978 roku do Rzymu czechosłowacki raport: ,,Pozwolenie państwowe jest formą supremacji państwa nad Kościołem. W praktyce obecnej, bez stosownego powodu, kapłan przenoszony jest ze swojego miejsca w inne ze względu na działalność apostolską, bez państwowego pozwolenia zaś jest osobą prywatną. To właśnie jest przyczyną zmniejszania się działalności apostolskiej Kościoła w naszym kraju. Nasi ordynariusze nakazują także, aby nie pracować z osobami niezależnymi i młodzieżą”. 

Jeśli ktoś chciałby zaordynować receptę na ,,wygaszanie” Kościoła to realizowali ją właśnie mianowani w porozumieniu z czechosłowacką partią biskupi. Położenie stało się na tyle dramatyczne, że czescy i słowaccy rzecznicy tożsamości Kościoła odważyli się apelować: ,,Przy nominowaniu nowych biskupów prosimy, aby biskup jako osoba miał pełny autorytet moralny u kapłanów i wiernych, a także bronił praw Kościoła i wierzących. Lepszym stanem jest brak stosownego biskupa niż biskup zły”. Konstatacja ta była niemalże oskarżeniem dla nominacji biskupich dokonywanych za pontyfikatu Pawła VI. Skoro zatem wielu kapłanów, a zapewne i świeckich katolików, podjęło próbę dotarcia z odpowiednią wiedzą do Stolicy Apostolskiej u zarania epoki Jana Pawła II (licząc na odmienną wrażliwość Papieża-Polaka), nie ulega wątpliwości, że podobnie musiało być też wcześniej. Watykan musiał wiedzieć, co dzieje się za ,,żelazną kurtyną”. Choćby dlatego, że w Rzymie od 1963 roku przebywał będący ofiarą sowieckich łagrów, uwolniony z nich zresztą dzięki pomocy służb dyplomatycznych Stolicy Świętej, arcybiskup większy Lwowa i zwierzchnik Kościoła ukraińskiego Josif Slipyj. Ten jednak, na skutek zwołania bez zgody Pawła VI synodu swego Kościoła, został odwołany ze stanowiska. Inny ukraiński hierarcha arcybiskup Maksym Hermaniuk oficjalnie przemawiał w 1971 roku w trakcie III sesji Synodu Biskupów (instytucji ustanowionej przez Pawła VI w 1965 roku, jeszcze przed zakończeniem Soboru) i przedstawiał niesprawiedliwości dziejące się pod panowaniem Kremla. Uwolniony z amerykańskiej ambasady, w której znalazł schronienie w 1956 roku, w Rzymie w roku 1973 znalazł się arcybiskup Ostrzyhomia i Prymas Węgier kardynał Jozsef Mindszenty. On również był świadkiem życia Kościoła i  prześladowań zadanych przez komunistów (kard. Mindszenty pod koniec 1973 roku, wbrew swej prośbie, został odwołany z urzędu Prymasa Węgier, a na jego miejsce mianowany został bp Laszlo Lekai, o którym sam Jan Paweł II mówił, iż w relacjach z rządem brakuje mu twardości).

W okresie po II wojnie światowej, pomimo nieustannych modyfikacji, którym podlegał, zmienił się nie tyle komunizm jako taki oraz sytuacja Kościoła i chrześcijan w obrębie jego supremacji, nie tyle przedawnieniu uległo jego represywne oblicze i zasadnicza wrogość wobec wiary, co zmieniło się nastawienie do oficjalnego komunizmu najwyższych władz Kościoła. To nie brak wiedzy zatem, ogólna nieświadomość przesądziła o konkretach przychylnych komunistom posunięć oficjalnego Rzymu, ale wola prowadzenia określonej polityki. Przecież Prymas Wyszyński mówił jak jest i wielokrotnie oponował, a jednak był niejednokrotnie ignorowany. Tym większego znaczenia nabiera jego bezwarunkowa i heroiczna wierność Stolicy Świętego Piotra. Prymas wiedział, że cokolwiek by się działo i jak bardzo nie zgadzałby się wewnętrznie z polityką Rzymu, Kościół w Polsce i on sam muszą być bezwzględnie lojalni wobec kolejnych papieży, gdyż poza wiernością Stolicy Świętej nie istnieje żadna racja przetrwania katolickiej wiary ochrzczonego narodu.

O takiej lojalności wobec Następcy św. Piotra nie można było mówić w komunistycznej Czechosłowacji. Raport dołączony do listu Prymasa z 10 grudnia 1978 roku wspomina o kolaborującej z rządem organizacji duchowieństwa Pacem in terris (grupa zapewne w rodzaju Pax-u, albo lepiej, Komisji Księży przy ZBoWiD, nazwa od słynnej encykliki Jana XXIII). Stowarzyszenie to wspierało władze państwowe w działaniach, które oznaczały de facto likwidowanie Kościoła. Wraz z prorządowymi hierarchami przeciwstawiało się prawowiernej postawie arcybiskupa Pragi (czyli kardynała Tomaszka) i spełniało rolę ,,piątej kolumny” w życiu Kościoła. Otóż, jak zaznaczają autorzy dokumentu, po wyborze Jana Pawła II przedstawiciele Pacem in terris oraz mianowany z rekomendacji abp. Poggiego biskup Vrana odbyli wraz z czynnikami rządowymi naradę zastanawiając się nad ,,nową sytuacją kościelną”. Trudno o bardziej rażący przykład opozycji wobec papieża i serwilizmu względem komunistów, gdy część katolików wraz z biskupem zgodnie z interesem nieprzyjaznych Kościołowi władz ustalają jakąś wspólną taktykę  ponieważ, jak można się domyślić, aktualny Następca św. Piotra nie odpowiada ich oczekiwaniom. 

Tekst ks. Piotr Jaroszkiewicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!