TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Sierpnia 2025, 08:43
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Prymas w świetle (cz.7)

Prymas w świetle, listów na czas przełomu (cz.7)

O prestiżu, jaki zyskał sobie Kardynał nawet w oczach partyjnego przywództwa PRL świadczą reakcje po jego spotkaniu z Edwardem Gierkiem. Pierwszy sekretarz, choć nie był przez Prymasa oszczędzany w rozmowie, pośrednio, na swój sposób przyznał mu rację. 

,,Wyrąbał nam prawdę” - miał powiedzieć o Prymasie, a opinię tę Kardynał przekazał do Rzymu w liście z 2 lutego 1979 roku. W tym piśmie Prymas szczegółowo wyłożył motywy, którymi kierował się decydując na ,,szczyt” z szefem PZPR. Oceniał, że debata, którą przeprowadził z Gierkiem może przyhamować konflikty w samej partii i poczynania nadgorliwych aparatczyków w terenie, a nawet stanowić znaczący sygnał dla sąsiadów. Prymas świadomie chciał w ten sposób Gierkowi pomóc. Wiedział, że czyhają na jego upadek nielojalni współpracownicy (,,Partia jest podzielona na koterie, które walczą o władzę, chcą więc pozbyć się pana G[ierka]”), a może przede wszystkim kremlowscy zwierzchnicy. Doraźnym argumentem, którym z całym cynizmem mogliby posłużyć się konkurenci do władzy była nieudolność partii w czasie tzw. zimy stulecia (w styczniu 1979 roku). Swoją drogą oburzone było także społeczeństwo. Było ono ,,zbulwersowane - «zimową klęską», która ujawniła lichotę gospodarki krajowej, zwłaszcza zaopatrzenia instytucji użyteczności publicznej (elektrociepłownie, elektrownie) i zaopatrzenia obywateli (węgiel, chleb i i[n]). To jest najbardziej dotkliwa interpretacja wartości gospodarki krajowej, która przyznaje priorytet eksportowi przed zaspokojeniem potrzeb rodzin domowych”. Prymas martwił się jednak nie przede wszystkim o przetrwanie pierwszego sekretarza, którego rządy uważał osobiście za nie pozbawione cech dodatnich, ale o Polskę i jej przyszłość. Polska ,,jest bliska zamętu domowego” - diagnozował Kardynał na początku 1979 roku. I z tego właśnie powodu postanowił, jak pisze, ,,stworzyć akcent wsparcia” dla Edwarda Gierka. Swój punkt widzenia przedstawił interlokutorowi bez taryfy ulgowej, ale pora była ku temu najwyższa. ,,Rakiem dla sytuacji jest silna centralizacja polityczna ekonomii i zobowiązania wobec sąsiadów” - konkludował Prymas w liście do papieża.

Rok później położenie Polski nie uległo poprawie. VIII Zjazd PZPR z lutego 1980 roku i zastąpienie na nim premiera Piotra Jaroszewicza przez Edwarda Babiucha nie rozwiązywał żadnego z problemów, był jedynie próbą ucieczki od rzeczywistej odpowiedzialności za kryzys. Ks. Prymas w korespondencji z 22 lutego 1980 roku zauważał, że ,,ustąpienie p. P[iotra] Jaroszewicza było przeprowadzone dość «estetycznie»”. Znaczyło to, że nie było brutalną rozprawą z odchodzącym dygnitarzem, jakże charakterystyczną dla procesu sukcesji władzy w partiach komunistycznych. ,,Jednakże – konstatował Kardynał – ujawniło bezsiłę «Sejmu niemego», który nie miał nic do powiedzenia na propozycję kierownictwa PZPR”. Prymas szukał przyczyn powściągliwości izby będącej formalnie parlamentem odrębnego państwa polskiego: ,,Może ten umiar Sejmu jest też znakiem zrozumienia sytuacji kształtującej się w wyniku licznych konsultacji, poza ramami instytucjonalnymi naszego Państwa”. Ponownie w słowach tych do głosu doszła przenikliwość Autora. Wiedział on, że generalne, kierunkowe decyzje nie zapadają na forum polskich instytucji, ale w trakcie nieformalnych, zakulisowych konsultacji z przywództwem partii i państwa sowieckiego. Świadomy fasadowości i bezwładu oficjalnego życia państwowego Prymas nie żywił większych oczekiwań ani wobec recenzowanego zjazdu partii, ani też względem zbliżających się, wyznaczonych na 23 marca 1980 roku wyborów do Sejmu PRL i wojewódzkich rad narodowych. A przecież to one kształtować miały warunki społeczno-polityczne w Polsce wraz z ich pochodną czyli sytuacją gospodarczą.

,,Solidarność” w sieci intryg i walk 

 Na koniec należałoby wrócić do wszechstronnej enuncjacji Ks. Prymasa z 8 stycznia 1981 roku. Była to ostatnia tego rodzaju obszerna i analityczna wypowiedź Kardynała skierowana do Ojca Świętego. Zdradza ona, że Autor nie pozwalał się unosić na fali entuzjazmu, ale po opadnięciu ,,mesjanistycznych porywów” widział przed ,,Solidarnością” etap żmudnej, nieefektownej ,,pracy u podstaw”. Chciał, aby ludzie ,,Solidarności” kształcili się i wprawiali w prawidłach aktywności związkowej, aby nabywali doświadczenia i biegłości w pracy organizacyjnej i programowej, aby pomagali w otaczaniu opieką robotników, aby sami dbali i uczyli dbać o warsztaty pracy, o jej higienę i bezpieczeństwo, aby interweniowali w obronie pokrzywdzonych. Reprezentował zdanie, że związek powinien unikać poczynań ściśle politycznych i wyzbyć się ambicji tworzenia katolickiej partii. Za niewskazane uważał też wiązanie się z organizacjami pracowniczymi zza granicy, które włączyłoby ,,Solidarność” w obszar międzynarodowych intryg. Z tego powodu z gruntu przeciwny był konceptowi Tadeusza Mazowieckiego, który planowaną w styczniu 1981 roku pielgrzymkę Lecha Wałęsy i jego otoczenia do papieża pragnął wykorzystać do zainicjowania kontaktów ze związkami włoskimi. Na audiencji 5 stycznia 1981 roku Wałęsa został ostrzeżony przez Prymasa o ryzyku wynikającym z interwencji Mazowieckiego: ,,Może to wplątać p. Wałęsę w niejasne sytuacje, zniekształcone komentarze prasowe, które różne Związki Zawodowe będą sterowały ku swojemu programowi politycznemu”. 

Przede wszystkim jednak kard. Wyszyński bacznie obserwował krajowe otoczenie ,,Solidarności” i dostrzegał liczne, jawne i ukryte zagrożenia: ze strony dawnego partyjnego aparatu związkowego, zdominowanej przez PZPR administracji państwowej, wreszcie tzw. lewicy laickiej i rozmaitych frakcji w łonie samego związku, jak na przykład środowisk wywodzących się z KOR-u. Walka o władzę i wpływy toczyła się nieustannie w rządzącej partii, jak i w szeregach opozycji, co sprawiało, że sytuacja w kraju była płynna i daleka od normalizacji. Prymas dość krytycznym, badawczym okiem spoglądał na sposoby emancypacji rolników: ,,Wiele zależy od postawy ludności rolniczej, która organizuje się w sposób dość porywczy, szczególnie w południowo-wschodniej części kraju. Zdaje się, że duchowieństwo tego terenu, które bardzo ostro włącza się w postulaty rolników, nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia”. Wspomnieć trzeba, że od końca grudnia 1980 do 19 lutego 1981 roku trwała akcja protestacyjna rolników na południowym wschodzie zakończona podpisaniem tzw. porozumień rzeszowsko-ustrzyckich. Przebieg wydarzeń i możliwe niepożądane konsekwencje w postaci agresywnej odpowiedzi reżimu niepokoiły Prymasa. 

Śledził on też uważnie procesy dekonstrukcji i rozpadu w samej partii. Stwierdzał upadek autorytetu kierownictwa, plagę nierozliczonych przestępstw, niezdolność sformułowania programu reform, rozliczne deficyty intelektualne i kadrowe oraz dławiącą samodzielną inicjatywę zależność od Kremla. Partii, poza wszystkim, brakowało po prostu zdolnych ludzi potrafiących rzetelnie zdiagnozować położenie kraju i zaproponować jakąś oryginalną drogę wyjścia. Dlatego ,,uratowanie Partii drogą społeczną” Prymas uznał za rzecz niemożliwą.

Odrodzenie dla demokracji i rolnictwa 

On sam jako ,,drogę ocalenia obecnego ustroju” widział to, co w rzeczywistości oznaczało jego demontaż i koniec: zakładającą wielopartyjność ordynację wyborczą i przeprowadzenie w oparciu o nią wolnych wyborów do Sejmu, a następnie stworzenie niezależnego od partii rządu ocalenia narodowego.  

W dziedzinie reformy gospodarczej postulował między innymi zniesienie priorytetu i przywilejów kredytowych dla przemysłu ciężkiego na rzecz promocji rolnictwa, przemysłu przetwórczego i bardziej samodzielnej działalności w dziedzinie produkcji żywności. Proponował wolność gospodarczą i samorządną organizację gminną dla ludności wiejskiej. W sektorze przemysłu podobną wolnością miałyby się cieszyć samorządy fabryczne. Punkty tego prowizorycznego z konieczności programu zbiegały się z wypowiadanym w mnogości kazań stałym poglądem Ks. Prymasa, według którego polska ziemia, ojczysty zagon, jest na tyle urodzajna i zasobna, by Polska jako kraj nie tylko nie musiała importować żywności, ale mogła stać się ,,Egiptem Europy”, żywicielem zarówno własnego narodu, jak i regionu oraz kontynentu (por. np. przemówienie z 10 listopada 1977 roku). Do tego jednak potrzebna jest racjonalna i uczciwa organizacja rolniczego, i szerzej, gospodarczego trudu, w praktyce niemożliwa w okowach niewydolnego i podatnego na wszelką korupcję socjalizmu realnego.

Takimi refleksami dzielił się Prymas Tysiąclecia z Ojcem Świętym w przełomowych latach 1978–1981, które stanowiły początek pontyfikatu papieża-Polaka, a zarazem schyłek posługi wielkiego przywódcy Polski katolickiej. W przedstawianych elaboratach kard. Wyszyński posługiwał się językiem i kategoriami myślenia w domenie ściśle politycznej różnymi od papieskich, niemniej odczuwał widać potrzebę, aby uzewnętrzniać swe myśli przed papieżem, o którym wiedział, że pomimo naturalnych odmienności, rozumie go głęboko, podziela najistotniejsze dążenia i na którego zawsze może liczyć. ■

Tekst ks. Piotr Jaroszkiewicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!