TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Sierpnia 2025, 08:42
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Prymas w świetle (2)

Prymas w świetle

Brzmi to jak paradoks: Prymas polityk zarzuca upolitycznienie zarządu Kościoła! Niemniej to kompetencja polityka poważnego, zakotwiczonego w ,,rozumie” Kościoła i biegłego w katolickim nauczaniu o sprawach publicznych uwiarygadnia stanowisko i pogląd Kardynała. Jego reputacja pomaga ponadto, zwłaszcza w naszych czasach, przełamać zadomowiony w myśleniu wielu katolików schemat, w którym obowiązuje sztywny podział, nieprzekraczalna granica między ścisłym głoszeniem wiary, a tym, co stanowi jej moralne i społeczne reperkusje, a co zwykło się w upraszczający, zwulgaryzowany sposób nazywać ,,polityką”.

Prymas leczy katolicki kompleks
Do ,,polityki” tej Kościół rzekomo nie ma wstępu. Powinna ona być w każdym razie trwale wyłączona z obszaru jego zainteresowań, aktywności i kompetencji. Ci, którzy tak uważają nie życzą sobie, aby Kościół poddawał moralnej ocenie, ale też ewangelizował olbrzymie połacie zjawisk życia publicznego. Nie chcą czuć się niczym krępowani i do niczego zobowiązywani. Stwarzają więc presję, aby wyrugować Kościół z dziedziny społecznej i politycznej, zastawiają pułapki i stosują pseudomoralny szantaż sięgając po dyżurny i dyskredytujący jakoby z gruntu przeciwnika zarzut ,,mieszania się” w politykę. W efekcie dziedzina spraw publicznych, jak przestrzegał przed tym już św. Augustyn, zaczyna nieraz przypominać ,,jaskinię zbójców”. Państwa, albo wiele spośród ich struktur, stają się domeną działania różnego rodzaju mafii, siedliskiem ,,rozbójniczych band” (por. św. Augustyn, Państwo Boże; przemówienie Benedykta XVI w Bundestagu, 22 IX 2011 r.)
Skutkiem procesu wypierania Kościoła ze sfery społecznej może być tylko dechrystianizacja i rosnąca niesprawiedliwość.

Działalność Prymasa i jego wypowiedzi zawarte w Listach zadają kłam tezie, że Kościół nie ma prawa wypowiadać się w kwestiach publicznych. Co więcej, unieważnia wspomniany wyżej sztuczny podział na to, co Kościołowi wypada mówić, a do czego nie powinien się ,,wtrącać”. Kościół ma prawo i obowiązek mówić o wszystkim co dotyczy Boga i człowieka, bo schematycznie rozczłonkowana domena jego zainteresowań i pasterskiej troski jest w rzeczywistości jednością. Postawa Prymasa odważnie i w różnych formach zabierającego głos w ważnych sprawach Kościoła, Polski i świata, jak zawsze, pomaga przezwyciężyć i leczy kompleks tych katolików, którzy pozwolili wmówić sobie, że wiecznie powinni milczeć, nie eksponować swej wiary i przekonań, ,,nie narzucać” poglądów i cieszyć się z tego, że w ogóle są jeszcze tolerowani. Być świadomym wartości wiary i otrzymanego dziedzictwa wyznawcą oznacza, że nie ukrywa się go skrzętnie ,,pod korcem” w obawie, że ktoś zarzuci nam sianie niepokoju i zaognianie sporów. Przeciwnie, godność osoby ochrzczonej i wierzącej, zobowiązuje do podejmowania trudu świadectwa, nie tylko w postaci anonimowego nierzadko, wtopionego w ogólne tło czynu, ale też jednoznacznego słowa.

Kontrowersje na tle papieskich nominacji
Ks. Prymas zgłaszał istotne zastrzeżenia wobec ,,przerostu dyplomacji”, po drugie dlatego, że następował on i dawał się zauważyć w łonie Kościoła w kontekście zdecydowanej ekspansji komunizmu, na obszarze, bez przesady, całego ówczesnego świata. Tej nieokiełznanej, globalnej zaborczości w żadnym wypadku nie wolno było bagatelizować. Tymczasem przewaga ,,dyplomacji”, zdaniem Kardynała, ,,ułatwia komunistom widzenie «Kościoła jako Państwo Watykańskie»”. Ogólniej rzecz ujmując, ułatwia będącym mistrzami intrygi komunistom prowadzenie wewnątrz Kościoła własnej gry, przeciwstawianie sobie i konfliktowanie ze sobą rozmaitych grup, środowisk oraz instytucji.

Ks. Prymas proces ten mógł obserwować z bliska i dokładnie w samej Polsce odkąd ze specjalną misją zaczął w niej zjawiać się mons. Agostino Casaroli (listopad 1966 roku), a następnie w związku z zadaniem powierzonym Casarolemu – mons. Luigi Poggi, od 1974 roku szef Zespołu ds. Stałych Kontaktów Roboczych Stolicy Apostolskiej i rządu PRL. Mons. Poggi nie ułożył właściwych relacji z Prymasem i Episkopatem Polski. W liście z 10 grudnia 1978 roku kard. Wyszyński skarżył się papieżowi, że ,,w Polsce, na skutek posunięć Abp. Poggi[ego], hierarchia znalazła się od razu «w stanie podejrzenia», co rzutowało mocno na ostatnie posunięcia Ojca Świętego Pawła VI”. Jako przykłady nieprzychylnych opinii Poggiego, które zaważyły na decyzjach Pawła VI, Prymas wymieniał w nawiasie Wrocław, Poznań i Płock.

Aby to wyjaśnić można już w tej chwili powołać się, w jakiejś przynajmniej mierze, na upublicznione i znane opinii efekty badań historyków Kościoła, w szczególności dr. Rafała Łatki. Dr Łatka ujawnił, że na podstawie informacji zebranych przez agendy Stolicy Apostolskiej w Polsce (a więc za pośrednictwem, między innymi, mons. Poggiego) Paweł VI w 1975 roku odmawiał Prymasowi zgody na objęcie archidiecezji wrocławskiej przez ówczesnego administratora diecezji w Białymstoku biskupa Henryka Gulbinowicza. Ks. Prymas obstawał tymczasem przy tej kandydaturze uważając biskupa Gulbinowicza za osobę odpowiednio przygotowaną, aby kierować bardzo ważną stolicą arcybiskupią, po wiekach włączoną w skład państwa polskiego. Papież nie zdradzając Prymasowi jaki charakter mają jego obiekcje względem Gulbinowicza ostatecznie ustąpił, zaznaczając, że odpowiedzialność za tę nominację spoczywa na Prymasie. Kardynał skwitował decyzję papieża gorzką uwagą, w której przyznawał, że odpowiedzialność ponosi on zawsze. Prawdopodobnie Stolica Apostolska weszła w posiadanie wiadomości kompromitujących biskupa Gulbinowicza (chodziło zapewne o kontakty z SB i nie tylko), ale ponieważ Paweł VI nie wyjaśnił niczego Ks. Prymasowi, ten opory Ojca Świętego uznał za efekt podejrzeń rozsnuwanych przez mons. Poggiego.

Paweł VI nie chciał też zgodzić się, aby po śmierci abp. Antoniego Baraniaka (dawnego sekretarza Prymasa Wyszyńskiego i ofiary brutalnych komunistycznych prześladowań), arcybiskupem metropolitą poznańskim został ordynariusz szczecińsko-kamieński biskup Jerzy Stroba (którego swego czasu Prymas Wyszyński widział na stolicy metropolitalnej w Krakowie). Nie wiadomo, co było przyczyną negatywnego stanowiska Stolicy Apostolskiej, w każdym razie na urząd metropolity poznańskiego faktycznie promował biskupa Strobę nie Paweł VI, a dopiero jego następca Jan Paweł I (na tydzień zresztą przed swą zaskakującą śmiercią, 21 września 1978 roku).

Wreszcie sprawa ordynariusza w Płocku (bp Bogdan Sikorski), która wezbrała za pontyfikatu Pawła VI znalazła rozstrzygnięcie w roku 1984, kiedy Jan Paweł II formalnie nie pozbawiając biskupa diecezjalnego urzędu nakazał mu przekazać faktycznie obowiązki w ręce biskupa-koadiutora Zygmunta Kamińskiego.

W przywołanych w piśmie Prymasa przypadkach siedzib biskupich Stolica Apostolska miała na ogół ważne powody, aby nie zgadzać się z jego rekomendacjami, niemniej aura tajemniczości i niedomówień, sprawiające wrażenie braku zaufania nieudzielanie Prymasowi wyjaśnień, rzucały się w jego oczach cieniem na działalność mons. Poggiego, z którego strony Kardynał obawiał się dyskredytujących polską hierarchię machinacji. Co do zasady trudno było uznać sytuację, w której Watykan nie dzielił się z Kościołem w Polsce swoimi informacjami, za normalną i zdrową. Z kolei uprzedzenie w stosunku do samego Poggiego nie brało się znikąd, wynikało z negatywnych doświadczeń w kontaktach z papieskim dyplomatą datujących się od 1967 roku. Wziąwszy wszystkie te bolesne kwestie pod uwagę Prymas konkludował w liście do papieża: ,,Wydaje się nadal, że jedynie słuszną jest rzeczą, by – w naszej sytuacji – hierarchia była głównym ośrodkiem informacji dla Najwyższego Pasterza. Tok naszego myślenia W[asza] Świątobliwość zna z naszych rozmów na Radzie Głównej”. Prymas nie chciał, aby w kontaktach ze Stolicą Apostolską biskupi polscy byli ubezwłasnowolnieni, aby decyzje zapadały bez ich wiedzy i udziału, drogą zakulisowych zabiegów toczących się w łączności z partyjnymi ośrodkami kontroli i wpływu. Chciał, aby Kościół w Polsce w osobach swych pełnoprawnych pasterzy był rzeczywiście podmiotem.

tekst ks. Piotr Jaroszkiewicz

 

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!