Prymas w epoce Edwarda Gierka (3)
Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński i sekretarz PZPR Edward Gierek spotkali się w sumie aż sześć razy, ale dopiero w latach 1977–1980. Ciekawe jednak, że w pamięci Gierka utrwaliło się przeświadczenie, iż zetknął się bezpośrednio z Prymasem wkrótce po objęciu władzy a potem konferowali po kilka razy na rok.
Jeśli chodzi o samego pierwszego sekretarza niełatwo oprzeć się wrażeniu, że Prymas znajdował się pod niejakim wpływem jego uroku i żywił do niego pewną sympatię.
Autorytet pierwszego sekretarza
Po pierwszej bezpośredniej rozmowie z Gierkiem odbytej 29 października 1977 roku, Prymas opowiadał w gronie zaufanych, wśród których znajdowali się też agenci SB: ,,Rozmawiałem z różnymi: z Gomułką, z Mazurem, z Bierutem – nie da się porównać tego do rozmowy z Gierkiem. Kultura, opanowanie, takt, każde słowo wyważone i przede wszystkim jest Polakiem. Bo jeżeli zabraknie Gierka, to nie wiemy, czy nas ktoś nie sprzeda”. Piękna nota, ale przypomnijmy, że Prymas już kiedyś w podobnych słowach chwalił Bieruta. Bardziej wyczerpująca była charakterystyka sporządzona w osobistych zapiskach. Według niej Gierek ,,jest to człowiek spokojny, równy, poważny, widocznie zmęczony i blady. Trzyma się prosto. Robi wrażenie szczerego i wolnego od krzywizn taktycznych oraz chwytów słownych. Mówi dobrze, zdania układa poprawnie. […] Nie ma też frazeologii marksistowskiej ani akcentów socjalistyczno-ateistycznych. Jest w nim szacunek dla Kościoła i religii. Przywiązany do Polski i tradycji historycznych. Budzi zaufanie od pierwszego słowa. Oczywista, że zapewne sens naszego spotkania zabarwił styl zachowania i słownik – przebija raczej osobowość, taktyka polityczna.
Z moich rozmówców partyjno-rządowych (Bierut, Mazur, Gomułka, Cyrankiewicz, Jaroszewicz) p. E. Gierek przedstawia się najkorzystniej”. Późną jesienią 1977 roku Prymas spotkał się z szefem PZPR dwukrotnie, 29 października w Warszawie i miesiąc potem, w szerszym gronie w Rzymie z okazji oficjalnej wizyty Gierka i audiencji u Pawła VI. Przebieg i sens obydwu spotkań Kardynał referował na posiedzeniu Konferencji Plenarnej i Rady Głównej Episkopatu, kiedy podkreślił, że rozmowy z Gierkiem miały znaczenie historyczne i przysłużą się oczekiwanemu porozumieniu społecznemu. W wyznaniach poczynionych w obecności ks. Skorodeckiego (dawnego współwięźnia i agenta służb w jednej osobie) powrócił motyw troski o autorytet władzy i pierwszego sekretarza w szczególności: ,,Jedno i drugie spotkanie było potrzebne dla podbudowania autorytetu pana Gierka i Polski w świecie. Nie mogłem tego odmówić. Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji ekonomicznej i (…) trzeba było przynajmniej w ten sposób podać rękę Gierkowi (…) trzeba bym swoje osobiste sprawy poświęcił dla narodu i Kościoła. Bo kardynał Wyszyński się skończy, a naród i Kościół zostaną”.
Z kolei zapis w dzienniku poprzedzający spotkanie 29 października wyjaśnia, że Prymasowi chodziło, między innymi, o wzmocnienie pozycji Gierka przed jego wyjazdem do Moskwy (na obowiązujące satelickie partie obchody 60. rocznicy rewolucji październikowej): ,,Ale sytuacja E[dwarda] Gierka, chociaż nie jest dla Kościoła w Polsce nagląca, ma doniosłe znaczenie dla polskiej racji stanu. Ale idzie o to, by ją wykorzystać, bo Kościół ma zawsze czas. Ale idzie o to, by zaznaczyć wolę obrony suwerenności narodu. Istnieje więc pewnego rodzaju nakaz moralny, by w tak trudnej sytuacji podać rękę człowiekowi, który z dotychczasowych sekretarzy PZPR w swej polityce przejawia najwięcej troski o naród (rodzina, polityka populacyjna, renty). Ma on swoje błędy, na skutek przeekonomizowania gospodarki narodowej, przerostu inwestycji za pożyczone pieniądze. Ale nie leży w interesie Kościoła w Polsce, by E[dward] Gierek został zniszczony. Bo następcy mogą być gorsi i mogą odrobić posunięcia E[dwarda] Gierka”. Poza wszystkim, w notatce Kardynała widać już wtedy świadomość, że Gierek jest stale zagrożony, zapewne ze strony Moskwy, jak i podległych mu formalnie rodzimych towarzyszy, którzy tylko czekają, by dorwać się do władzy za cenę jego upadku. Motyw ten powróci z mocą w ostatniej rozmowie Prymasa z pierwszym sekretarzem w sierpniu 1980 roku. Streszczając natomiast dialog podjęty w październiku roku 1977 Prymas napisał: ,,Nie mam zamiaru załatwiać spraw ani wysuwać postulatów, nie chcę też oceniać, krytykować lub czegokolwiek żądać. Moja obecność dziś jest podyktowana potrzebami polskiej racji stanu, zwłaszcza na progu uroczystości 60-lecia rewolucji w Moskwie i podróży E[dwarda] Gierka do Rzymu. Wydaje mi się, że w takim układzie spotkanie nasze ma jakiś sens i służy dobrze narodowi”.
Wyszyński i Gierek spotkali się w sumie aż sześć razy, ale dopiero w latach 1977 – 1980. Ciekawe jednak, że w pamięci Gierka utrwaliło się przeświadczenie, iż zetknął się bezpośrednio z Prymasem wkrótce po objęciu władzy, a potem konferowali po kilka razy na rok. Towarzysz Edward niezwykle miło wspominał swoje konwersacje z Kardynałem: ,,od pierwszego spotkania znaleźliśmy wspólny język. Obaj zresztą byliśmy patriotami, i to gorącymi, i chcieliśmy, by kraj nasz się rozwijał i aby jego interesy były jak najlepiej zabezpieczone”. Jak do siebie się zwracali? Szef PZPR zapamiętał: ,,Kardynał Wyszyński mówił do mnie «panie sekretarzu» bądź «panie Gierek», a ja do niego «jego ekscelencjo», «księże prymasie» bądź «księże kardynale»”.
Nawrócenie i terapia dla partii
Drugie osobiste spotkanie z 24 stycznia 1979 roku nie przebiegało jednak w sielankowej atmosferze, w przeciwieństwie do pierwszego było dość burzliwe. Prymas bowiem postawił wyraźnie w jego trakcie postulat moralnej sanacji ludzi władzy. Apel ów wynikał z przytoczonego ogólnego założenia optyki Prymasa, zgodnie z którym ,,jak długo istnieje blok, a Polska należy do bloku, to jakaś partia komunistyczna musi istnieć”. A skoro musi istnieć, to warto, aby była dobra, zdrowa moralnie, dawała budujący przykład. W pryzmacie zaś tych oczekiwań życie partii, a zwłaszcza jej wyższych i niższych dygnitarzy, nie przedstawiało się zachęcająco. Prymas, być może wzmocniony niedawnym wyborem kard. Wojtyły na urząd Piotrowy, postanowił zatem poruszyć w rozmowie z Gierkiem bolesne kwestie. Zresztą rozmowa dotyczyła właśnie zgody władz państwowych na przyjazd papieża do ojczyzny. W podsumowaniu z negocjacji Prymas stwierdzał: ,,O ile pierwsza rozmowa z p. G. w 1977 roku była przyjemna, ta była trudna, gdyż w ogromnej tematyce p. G. uważał, że jest lepiej poinformowany i podkreślał to z uporem. Uważa, że zna dobrze Naród. Wprawdzie tematyka moja, pełna problemów, nie była przyjemna dla p. G. - głównie dotycząca PZPR i jej totalistycznej zachłanności – ale starałem się zachować spokój i nie doprowadzić do napięć. Pod koniec rozmowy p. G. się opanował i przepraszał za swoje wybuchy. Głównie to dotyczyło stylu pracy i postępowania członków Partii, luksusu ich życia, oburzał się na użyte słowo «notable» partyjni. (…) Widać było, że broni samego siebie przed zarzutem «luksusu» kosztem państwa”.
Jak wynikało z relacji Prymasa złożonej biskupom w październiku 1980 roku to właśnie wtedy, w styczniu 1979, przekonywał on szefa partii nie tylko o konieczności odnowy moralnej, ale wręcz nawrócenia. Tłumaczył mu, że aby się utrzymać, aby nie upaść, partia musi się nawrócić. Nawrócić, aby nie oddać władzy, aby odzyskać społeczne i narodowe zaufanie. Ta argumentacja była zastanawiająca. Prymas nie widział wtedy dla Polski innej możliwości jak dalsza władza PZPR. Nie przewidywał i nie brał pod uwagę, by mogła ona rychło zostać zachwiana, czy też po prostu się skończyć. Dlatego w trosce o jakość tej władzy radził Gierkowi, by nie dopuszczał do sytuacji, w której partia obwiniana jest za wszelkie nieporozumienia, za wszelkie niedostatki i wszelkie zło, z odpowiedzialności za które zwalniają się inni. Postulował, by unikać prowokowania łatwych podziałów na ,,my” i ,,oni”, w których to ,,oni” kojarzeni są wyłącznie z napiętnowaną powszechnie i pogardzaną partią. Dlaczego jednak partia jest napiętnowana?
W tamtym okresie, zdaniem Prymasa, nie tyle z powodu swego obcego pochodzenia i nieprawomocnego przejęcia władzy, ale rozrzutności i wystawności życia, lekkomyślności i marnotrawienia pieniędzy, budzącego złość konsumpcjonizmu zdemoralizowanych, skorumpowanych elit. Dlatego Kardynał sugerował Gierkowi zachowanie ,,roztropnej skromności partyjnej” i ,,ascetyzm bytowania członków partii”, ponieważ od niego zależy ,,być albo nie być w opinii narodu”. Leczeniem i nawracaniem PZPR zajmował się Prymas także w rozmowach z prof. Janem Szczepańskim. Podtrzymując imperatyw ,,Partię trzeba leczyć”, pytał się: ,,Ale jak?” I przyznawał: ,,To jest problem. Bo «leki» może przyjąć grupka ludzi, która na pewno jest w Partii, zdająca sobie sprawę z grozy położenia – ale większość nie pójdzie na dietę leczniczą, nie rozstanie się z malwersacjami, ze złodziejstwem, z wygodnymi willami i świadczeniami «lewymi czy prawymi». Chociaż sam nie widzę możności, uważam, że trzeba odważnie mówić, z czym partia powinna zerwać, jeśli nie chce zgubić Polski”.
Ks. Piotr Jaroszkiewicz
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!