Prymas w świetle listów (4)
Prymasa Polski myślał intensywnie o wiernych katolikach i ich kapłanach znajdujących się w obrębie terytorium państwowego ZSRS. Zajmował się bez rozgłosu sprawami społeczności katolickiej na Litwie, Białorusi, Ukrainie.
Prymas przyjmował docierających z ZSRS do niego duchownych i słał do Rzymu przywiezione mu ,,zza kordonu” wieści. W liście do papieża z 2 lutego 1979 roku pisał: ,,W ostatnich dniach miałem u siebie kilku kapłanów polskich, którzy kończyli Seminarium Duchowne w Rydze, a dziś pracują na terenie Ukrainy Zachodniej, Podola, Białorusi i i[n]. Tutaj wymierają starzy kapłani, a z nimi i świątynie. Wołanie o kapłanów jest nieustanne”.
Problematyczne dziedzictwo Helsinek
Troska Prymasa sięgała też dalej, aż do ograniczonej częściowo przez Moskwę Finlandii: ,,Właśnie w tych dniach wrócili bliscy mi ludzie z Finlandii i opowiadali, jak ciężko się tam żyje, ile tam trwogi, poczucia osamotnienia i beznadziejności”. Z opisem tym łączyła się wyraźna sugestia Prymasa pod adresem Ojca Świętego: ,,Trzeba będzie wołać i nie ustawać. Oczywiście będzie to dla Głowy Kościoła – kosztowne”. W świetle doświadczeń, które niezmiennie były udziałem wierzących w Związku Sowieckim i krajach odeń zależnych Prymas dostrzegał jawną hipokryzję Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Helsinkach, której tzw. Akt Końcowy podpisali 1 sierpnia 1975 roku także szefowie rządów państw komunistycznych i przedstawiciel Stolicy Apostolskiej abp Casaroli. Kard. Wyszyński oburzał się z powodu tego podpisu papieskiego wysłannika. Było dlań oczywiste, że Moskwa i jej satelici nie mają najmniejszego zamiaru wywiązywać się z obowiązku poszanowania wolności religijnej chrześcijan, udział zaś Watykanu w zawartym układzie traktować będą jako jeszcze jedno wytłumaczenie samowoli na arenie międzynarodowej. W ten sposób podpis abp. Casarolego stał się faktyczną zgodą na sowiecką politykę restrykcji wobec Kościoła. Kardynał nie był w stanie tego zaakceptować.
Z listu z 2 lutego 1979 roku wynika, że napisał do Rzymu w tej sprawie specjalny raport: ,,Jak o tym wspomniałem w specjalnym memoriale poświęconym ocenie skutków tego układu – problem obecności Kościoła na tych terenach jest wielką bolesną raną”. Prymas uważał, że katolicy w krajach bloku, wbrew co prawda literze aktu helsińskiego, jednak w rzeczywistości, zostali porzuceni i pogrążeni w osamotnieniu, poświęceni na ołtarzu polityki. Nie godziło się tak z nimi postąpić. Podpisany przez Casarolego Akt Końcowy był w istocie swego rodzaju zdradą. Na kraje bloku i tak już zależne, w imię szczytnych haseł zostały nałożone kolejne pęta. Prymas nazwał ten mechanizm ,,owładnięciem”: ,,Pragnę dotknąć (…) krajów owładniętych układem w Helsinkach”. ,,Owładniętych” - czyli zawładniętych, ponownie podporządkowanych. Trudno nie zauważyć wyjątkowej przenikliwości prymasowskiego punktu widzenia, zwłaszcza w sytuacji, gdy do dziś dnia wielu historyków, polityków i komentatorów zachwyca się duchem i osiągnięciami Helsinek.
Kard. Wyszyński nie miał co do nich złudzeń. Dlatego z nadzieją witał wszelkie oznaki odmiennej, różnej od dotychczas obowiązującej w Watykanie, wizji Jana Pawła II. 2 lutego 1979 roku Prymas zaznaczał, że przybysze ze Wschodu są wdzięczni papieżowi ,,za akcenty w mowie litewskiej, białoruskiej, ukraińskiej. Uważają, że to jest zatarcie podpisu abpa C[asarolego] na karcie w Helsinkach. Są wdzięczni Ojcu Świętemu za te akcenty i podnoszą się na duchu, że jednak ktoś o nich pamięta”. Myślał tak i uważał sam Prymas. Miał on swego czasu za złe dyplomacji papieskiej nie tylko to, że przez podpis Casarolego przyłożyła pieczęć na kontrowersyjnym dokumencie. Prymasowi nie podobało się również przeniknięte świecką retoryką przemówienie Arcybiskupa: ,,Taką mowę mógł może powiedzieć Turek, Arab – a może lepszą – nie potrzeba wysłannika Stolicy Apostolskiej. Czy to małoduszność, czy dyplomacja?” Dyplomacja jednak, podkreślał wielokrotnie kard. Wyszyński, nas nie zbawi. Kościołowi potrzebna jest odwaga. W przeciwnym bowiem razie, dla kogo i w czyje imię walczy się o pokój?
Noc Wielkiego Piątku
O tym, że troska o Kościół na Wschodzie, w szczególności w ZSRS, pochłaniała Kardynała świadczą zapiski z ostatniego w jego życiu Wielkiego Piątku, 17 kwietnia 1981 roku: ,,W tej strasznej nocy zdołałem opuścić siebie, ale owładnęła mnie męka ludów, które już od trzech pokoleń cierpią od zbrodniarzy, którzy mordują w ZSRR Chrystusa, Jego Kościół i znak Dobrej Nowiny Ewangelicznej. To jest moja nocna modlitwa od szeregu lat. A dziś była szczególnie dotkliwa. Obraz ludzi bez świątyń, kapłana, ołtarza i Mszy św., obraz dzieci bez Eucharystii i nauki wiary świętej, obraz matek bez pomocy wychowawczej, potworne udręki więźniów i «pacjentów» szpitali psychiatrycznych, nieustanne zagrożenie wojenne w tylu krajach, którym ZSRR przychodzi «z pomocą», aby narzucić zbrodniczy ustrój. A w Ojczyźnie naszej groźba interwencji w sprawy wewnętrzne Polski. To wszystko jest przedmiotem mojej modlitewnej męki i bolesnego wołania do Pani Ostrobramskiej, przecież Matki Miłosierdzia”. Mówiąc o ,,pacjentach” oddziałów psychiatrycznych Prymas miał na myśli nasilającą się w latach 70. praktykę zamykania opozycjonistów, określanych jako dysydenci, w klinikach, tzw. psychuszkach, stosowaną przez władze sowieckie w celu ich zdyskredytowania i ,,rozbrojenia”, pozbawienia wiarygodności i mandatu społecznego.
Pokłosie kazania w Gnieźnie
Ale zainteresowanie Kardynała krajami i narodami wschodniej Europy przybierało też postać mniej dramatyczną, za to bardziej globalną, mówiąc dokładniej: w globalnej skali geopolityczną. Prymas nadał ciekawą interpretację papieskiej homilii wygłoszonej w Gnieźnie w Niedzielę Zesłania Ducha Świętego 1979 roku. Ojciec Święty mówił tam o obecności Kościoła i chrześcijaństwa na wschodzie kontynentu i zarazem o zakorzenieniu chrześcijańskiego Wschodu w Kościele powszechnym. Mówił o obecności i roli Słowiańszczyzny, którą aktualnie przygarnia na nowo do serca Kościoła i potwierdza jej kulturę i tradycję wiary. Papież tak wyjaśniał swoje gnieźnieńskie wystąpienie na Radzie Głównej Episkopatu, 5 czerwca 1979 roku: ,,I jeszcze im przypomnieliśmy, że istnieje Słowiańszczyzna, że istnieją Czechy, że istnieje Ukraina, Litwini, że istnieje Rosja chrześcijańska od tysiąca lat”. Episkopat Polski pod przewodnictwem Prymasa postanowił poświęcić myślom papieża na ten temat list do odczytania 27 kwietnia 1980 roku. Kardynał donosił o tym Ojcu Świętemu w liście z 22 lutego 1980 roku: ,,Jestem przekonany, że sytuację Kościoła w Polsce poprawia odważne spojrzenie Waszej Świątobliwości na świat słowiański, zwłaszcza w kazaniu gnieźnieńskim (3 VI 1979). Nawiązujemy do tych myśli w liście Episkopatu Polski (załącznik) na niedzielę przed 3 V 1980. Ma to dla nas doniosłe znaczenie, gdyż uwydatnia obowiązki religijno-społeczne Narodu katolickiego wobec całej Słowiańszczyzny”.
Ks. Piotr Jaroszkiewicz
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!