TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 12:35
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Prymas w obliczu własnego kapłaństwa (II)

Prymas w obliczu własnego kapłaństwa (II)

Ks. kard. Stefan Wyszyński miał duszę kapłańską. Kapłaństwo było jego zasadniczą, najgłębszą tożsamością. Stało się kiedyś przedmiotem jego świadomego wyboru, życiowej decyzji, ale stanowiło nade wszystko daną mu przez Boga łaskę.

Kiedy Prymas Polski został uwięziony przez władze komunistyczne szczególnie dotkliwie odczuwał swoje odosobnienie w czasie Wielkiego Tygodnia. Był pod wrażeniem reformy celebracji tajemnicy paschalnej i jej głębokiej wymowy, która miała odnowić świadomość wiary wśród dzieci Kościoła. ,,Dziś przestudiowałem nowe przepisy o obrzędach Wielkiego Tygodnia” - zwierzał się Kardynał w lutym 1956 roku. I zachwycał się: ,,Ile w nich ducha Chrystusowego!” Jednocześnie bolał: ,,Aż serce się ściska na myśl, że pozostanę tutaj bezczynny (…) Kto moim dzieciom otworzy oczy na te cuda myśli Bożej, patrzące z liturgii Kościoła?” Zazdrościł tym, którzy inaczej niż on, mieli swobodę wykonywania czynności kapłańskich w czasach dokonujących się w Kościele zmian: ,,pozostanę w swoim rowie Komańczańskim, zazdrośnie podpatrując z chórku kapłana, który ma łaskę służenia swojemu ludowi”.
Najbardziej bolesny dla oddzielonego od społeczności Kościoła Prymasa był Wielki Czwartek: ,,Jak wielką męką dla biskupa jest być z dala od swoich kapłanów, od swej katedry i diecezji. Żaden z tych dni niewoli nie udręczy tak, jak ten dzień. Jak wielkiego wysiłku pokory i uległości potrzeba, by przeżyć ten dzień w duchu, jakiego Ojciec ode mnie ma prawo oczekiwać”. Tak żalił się Prymas Polski w 1955 roku w Prudniku Śląskim a jego udręka powróciła w ostatni Wielki Czwartek życia, w 1981 roku: ,,A przecież moim obowiązkiem jest całować dziś nogi Kościołowi świętemu. Nie da się wytłumaczyć biskupowi, że jest wolny od tego obowiązku”. Do wielkoczwartkowego obrzędu mandatum, czyli obmycia nóg w czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej, Prymas Polski przywiązywał wielką wagę. Widać to zwłaszcza w jego więziennych notatkach: ,,Modlę się o to, by mój zastępca przy ołtarzu, przy konsekracji olejów i przy mandatum, czynił to lepiej niż ja (…), by tak całował nogi ubogich, jak to czyniłem, z całkowitym oddaniem się tej czynności, tak wspaniałej, a tak trudnej do wykonania jej po chrześcijańsku. Bo całować ma serce, a nie usta”. W modlitwie do Jezusa Chrystusa ułożonej we Wielki Czwartek roku 1955 powtarza się wielokrotnie motyw wyrażający pragnienie i wolę naśladowania Mistrza: ,,Całuję ze czcią nogi...” Modlitwa zaczyna się słowami: ,,Najdroższy Nauczycielu i Wodzu, gdy nie mogę spełnić powinności mojej (…), by na klęczkach omywać nogi tych dzieci moich, które mi dałeś, przyjm moje najgorętsze pragnienia ucałowania nóg wszystkich, których powierzyłeś mej biskupiej pieczy”.


Suwerenem ołtarza jest Chrystus
W rozważaniach Prymasa Polski pojawia się też ważna dla wszystkich kapłanów myśl, która dojrzewała w nim w warunkach odosobnienia, że mianowicie nikt z ludzi, nawet wyświęconych, nie jest posiadaczem jakiegoś ,,prawa” do ołtarza i świętych czynności. ,,Wszak prawo suwerenne od Ołtarza ma tylko Jezus Chrystus, Bóg Człowiek, Sacerdos et Hostia”. Świadomość wielkości łaski kapłaństwa pozwala, w poczuciu własnej niegodności, wyzbyć się ,,nieprzystojnych” roszczeń, złudzenia, że coś nam się należy. Wszystko otrzymaliśmy wyłącznie z miłosierdzia Ojca. Wielki Prymas miał odwagę wyznawania przed Bogiem swej słabości i nieprzydatności: ,,Otrzymałem dziś łaskę zrozumienia, jak nieudolnym i lichym byłem sługą Twoich dzieci, Ojcze (…). Dziś pojąłem, że więcej dawałem z siebie, mniej z Ciebie. Miałem ongiś z woli Twojej miliony dzieci, dziś zostawiłeś mi tylko dwoje. Ale na nich poznałem, jak niedobra była moja służba milionom”.
Oderwanie od owiec Kościoła nakazuje pasterzowi zapytać się, czy on sam na pewno oderwany jest od siebie i związany w pełni z Panem owczarni. Prymas ze skruchą przyznaje, że nie on prowadzi swoich więziennych podopiecznych do Boga, ale oni prowadzą jego, który ma przecież być przewodnikiem dla nich. W akcie pokory, we wszystkim co go spotkało, dostrzega sprawiedliwość Boga, który ze względu na nieudolność swojego sługi ,,słusznie odtrącił go od ołtarzy i ambony”. Własną izolację uważa za interwencję Boga, broniącego przed nim swojego Kościoła: ,,Dziękuję Ci (…), że bronisz świętości swoich ołtarzy przed moją niegodną służbą; że bronisz owczarni swojej przed tak lichym pasterzem”. Moc kapłańskiej służby strzeżona jest zawsze przez świętość Trójcy, ,,która sama jedna zna wartość i godność kapłaństwa i wie, kto jest zdolny godnie Ci służyć”.


Kapłaństwo to zastępstwo i wstawiennictwo
Dlatego Prymas Wyszyński, choć świadomy własnej kruchości, był pewien, że ,,nieudolność jego dźwiga łaska sakramentalna”. Że mimo wszystko nie przestaje być kapłanem, mało tego, że jego kapłańskim powołaniem i obowiązkiem jest uczestniczyć w cierpieniach Chrystusa i wstawiać się w ten sposób za innymi, Kościołem i narodem. Kapłaństwo to nie tylko aktywność, ruchliwość, działanie, ale nade wszystko posłuszeństwo Bogu, który może oczekiwać pozornej bezczynności, bierności, rezygnacji z władzy rozporządzania sobą, jak od Jezusa na krzyżu. A jednak w tym wyrzeczeniu się samego siebie ze względu na miłość Boga, realizują się rzeczy wielkie i zbawienne dla innych.
Prymas Polski przypomina nam o niezauważonym często ofiarniczym wymiarze kapłańskiej posługi i o znaczeniu kapłańskiego wstawiennictwa na wzór i z upoważnienia Chrystusa. Kapłaństwo, na co wielokrotnie wskazuje Objawienie i dzieje wiary, polega na tym, że kogoś zastępuje się, aby przynieść mu i zapewnić ocalenie: ,,Skoro Kościołowi Twemu potrzebne jest moje cierpienie, pragnę być uległy Twej woli (…) Moje cierpienie osłania Kościół przed złośliwością nieprzyjaciół Boga. Jestem łupem, który odwraca uwagę wilków, który zapycha gardła ich i nie pozwala gryźć innych”. ,,Wymagasz, bym się oddał za Kościół święty, bym ofiarował swoje życie i pragnienie pracy za dochowanie wierności Tobie przez mój Naród. Oczekujesz, że będę się modlił o wszystko «straszne» dla siebie, aby wszystko straszne ominęło Twój Kościół w Polsce i wierny Naród katolicki. Masz prawo i tego wymagać”.

 

Ks. Piotr Jaroszkiewicz

 

 

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!