TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Sierpnia 2025, 12:59
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Prymas na temat Bolesława Bieruta (2)

Prymas na temat Bolesława Bieruta (2)

Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński „uwierzył” Bolesławowi Bierutowi, czyli stalinowskiemu przywódcy, który był zależny od Moskwy. Jakie kierowały nim motywy?

Jednym z motywów ,,słabości” Prymasa Polski do Bieruta było przeświadczenie, że jest on człowiekiem idei, nie karierowiczem, oportunistą i miernotą, ale osobą, która opowiedziała się za komunizmem z wyższych racji. Czytamy w zapiskach Pro memoria: ,,Wprawdzie nie brak w partii strasznej hołoty, ale niewątpliwie szereg ludzi stojących na czele odznacza się doktrynalnym idealizmem. Do takich zaliczam pana Bieruta”.

Prymas szanował idealistów i polityków odznaczających się znajomością doktryny, której służyli. Miał natomiast niskie mniemanie o miernych, nierozgarniętych funkcjonariuszach, którzy niczego nie znają, nie czytają i nie rozumieją. Z pewnością nie pojmują Marksa, bo brakuje im odpowiedniej inteligencji, ,,by zrozumieć tego kabalistę ekonomicznego”. Jako osoba wykształcona, dysponująca odpowiednim przygotowaniem filozoficznym i socjologicznym, Prymas w naturalny sposób orientował się na tych, którzy mogli uchodzić za intelektualistów, a w każdym razie znawców i ludzi kompetentnych na obszarze interesujących ich zagadnień. W jaki jednak sposób wrażenie intelektualisty i człowieka idei wywarł na Prymasie Bolesław Bierut?

 


Dyplomatyczna zręczność 

towarzysza prezydenta

Tu dotykamy ostatniego czynnika wpływającego na uznanie, jakie owa wyjątkowo ponura osobistość zyskała w oczach Stefana Wyszyńskiego. Był nim, nieoczekiwanie i paradoksalnie, ujmujący sposób bycia. Janusz Zabłocki pisał, że Bierut usiłował oczarować Prymasa rozmawiając z nim nie tylko jako komunista, ale też patriota zatroskany o losy Polski oraz wypowiadając się ,,z rozbrajającą szczerością”. Gra była tak zręczna, że przyniosła efekt pozytywny. Prymas uwierzył Bierutowi.

Rozmowy z szefem PZPR pozostawiły w świadomości i pamięci Stefana Wyszyńskiego wizerunek człowieka odpowiedzialnego, stonowanego, godnego w jakiejś mierze zaufania. Bierut umiał być nawet wytworny. Jerzy Zawieyski odnotował opinię Prymasa Polski, według której szef partii ,,sprawiał wrażenie delikatnego i kulturalnego człowieka i rozmowa z nim, chociaż dotyczyła rzeczy spornych i drażliwych, nie była przykra. Bierut chciał zachować obiektywizm w rozmowie i w sposób delikatny wypowiadał swoje sądy”. Ewa Czaczkowska dopowiada: ,,Prezydent robił na Prymasie wrażenie także nienagannymi manierami. Nie bez znaczenia może było i to, że Wyszyński pamiętał Bieruta jeszcze z czasów, gdy był biskupem lubelskim (Bierut pochodził z Rur Jezuickich, obecnej dzielnicy Lublina) i za jego pośrednictwem udawało mu się czasem udzielić komuś pomocy, o czym mówił ks. Skorodeckiemu w więzieniu”. Zalety rozmowy z Bierutem i sposobu formułowania przez niego wypowiedzi w porównaniu ze stylem innych przywódców PRL, Prymas podkreślał zwracając się do swojego doradcy Romualda Kukołowicza: ,,Wiesz, jeden w stosunku do drugiego niewiele był wart, ale Bierut miał przynajmniej pewne męskie cechy, za które można go szanować. Był zwięzły w wypowiedziach (…) był konkretny, zwięzły i konsekwentny w stosunku do swoich słów. Gdy coś mówił, to z góry wiedziałem, co będzie, i że trzeba będzie przygotować się do nowej awantury. Nie to co Gomułka i Gierek, którzy mówili jedno, a robili drugie i nigdy nie wiedziałem, czy dogadałem się z nimi, czy nie. Z Bierutem wszystko było jasne”. Czaczkowska uznała między innymi na podstawie tych wynurzeń, że spośród pierwszych sekretarzy kard. Wyszyński najwyżej cenił Bieruta. Trzeba jednak pamiętać, że opinie Prymasa na temat partyjno-rządowych notabli cechują się niejaką względnością, są czynione nierzadko spontanicznie, pod naporem chwili.

W grudniu 1977 roku, pod wpływem niedawnego spotkania z Edwardem Gierkiem, Prymas chwalił prywatnie i publicznie tym razem jego i to właśnie kosztem Bieruta: ,,Z moich rozmówców partyjno-rządowych (Bierut, Mazur, Gomułka, Cyrankiewicz, Jaroszewicz) p. E. Gierek przedstawia się najkorzystniej”. W latach 50. Prymas uważał, że Bierut, w przeciwieństwie do Ochaba, Zambrowskiego i Jóźwiaka, reprezentuje umiarkowaną linię polityki wobec Kościoła. Być może dlatego Episkopat w 1952 roku wysłał do Bieruta list gratulacyjny z okazji jego 60. urodzin.

Zrób z Prymasa komunistę

Wspomniana otwartość i konkretność Bieruta przejawiana w kontaktach z Prymasem Polski miała we wspomnieniach Kardynała przytoczonych przez Kukołowicza przyjąć następującą postać: Bierut był w Moskwie na uroczystości rocznicy rewolucji październikowej. Gdy wrócił Prymas zapytał go, jak udała się wyprawa do Moskwy. Bierut odparł, że nie udała się: ,,Wie Ksiądz Prymas, rozmawiałem ze Stalinem i powiedziałem mu, że chcę Księdza Prymasa wsadzić do więzienia”. Prymas, jak mówił do Kukołowicza, aż podskoczył, gdy to usłyszał, ale opanował się i zapytał, co na to Stalin? Bierut ze smutkiem powtórzył zdanie swego pryncypała: ,,wot, ty durak. Co za sztuka wsadzić Prymasa do więzienia, to każdy dureń potrafi. Ty zrób z Prymasa Wyszyńskiego komunistę. To dopiero będzie sztuka!”. Anegdotę tę Prymas miał zakończyć konkluzją: ,,I za to właśnie cenię Bieruta”.

Jeśli jednak treść tej opowiastki jest prawdziwa, w co niektórzy wątpią, to była to szczerość niezwykle brutalna. Prymas rozmawiał z Bierutem dwukrotnie: 3 lutego i 12 maja 1951 roku, i raczej trudno którąś z tych dat powiązać z rocznicą rewolucji październikowej. Zresztą kontaktów obu osobistości nie charakteryzowała taka zażyłość, by Bierut mógł się zwierzać Prymasowi ze swoich rozmów ze Stalinem, w których ponadto sowiecki przywódca nazywa swego oddelegowanego do Polski pomagiera durniem. Tak więc relacja Kukołowicza budzi zastrzeżenia, ale ilustruje może ogólne nastawienie Prymasa, któremu jak pisze Czaczkowska ,,dobrze rozmawiało się z Bierutem”. Strona partyjna po 1951 roku uznała jednak, że rozmowy z pierwszym sekretarzem zbytnio dowartościowują Prymasa Polski i do kontaktów z nim wyznaczyła Franciszka Mazura. Spotkania z nim były zaś dla kard. Wyszyńskiego upokorzeniem. 

Tekst ks. Piotr Jaroszkiewicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!