TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Sierpnia 2025, 08:52
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Prymas i solidarność (V)

Prymas i solidarność (6)

Solidarność już od zarania swoich dziejów była zbyt zróżnicowaną pod względem ideowym rzeczywistością i ścierało się w niej ze sobą wiele destruktywnych tendencji. Prymas pragnął uchronić związek  „Solidarność” przed dezintegracją i grą niszczycielskich ambicji. 

Zespół doradców „Solidarności”, wśród nich katoliccy intelektualiści, wykonał zadanie i w październiku 1980 roku statut był już gotowy. Wtedy do kontrakcji przystąpiły władze partyjne, które zażądały wpisania do tekstu zasady przewodniej roli PZPR i stałego sojuszu ze Związkiem Sowieckim, czyli tych zobowiązań, które kilka lat temu, w 1976 roku, komuniści w kompromitujący dla siebie sposób umieścili wśród zapisów konstytucji PRL. 

Spór wokół statutu

Kardynał Wyszyński w sprawie aktualnych roszczeń PZPR interweniował u nowego I sekretarza Stanisława Kani. Mówił mu: ,,Nie możecie panowie wymagać od N.Z.Z., by uznały to przodujące znaczenie partii (…) czy dziś, gdy partia doprowadziła Polskę do kryzysu gospodarczego można mówić o «przodowaniu»?” W toku dalszej rozmowy przekonywał, że szybka legalizacja „Solidarności” przyniesie wzrost społecznego zaufania do rządu i przysporzy korzyści również partii. Władze uparły się jednak, aby postawić na swoim. 

Gdy statut trafił do Sądu Wojewódzkiego w Warszawie wraz z wnioskiem o rejestrację związku, służalczy wobec reżimu sędziowie samowolnie wprowadzili do preambuły dokumentu deklarację posłuszeństwa robotników wobec PZPR. Związek zareagował oburzeniem. Złożył odwołanie do Sądu Najwyższego i zapowiedział przez swoich liderów, że zorganizuje 12 listopada strajk generalny, jeśli ingerencja niższej instancji w statut nie zostanie cofnięta. Nastąpiło usztywnienie stanowisk po obu stronach. Ostatecznie Wałęsa zgodził się na kompromis, czyli odnotowanie zwierzchniej roli partii, ale zaledwie w załączniku dokumentu i to pod warunkiem akceptacji takiego rozwiązania przez Prymasa. Prymas na dostarczonym mu do oceny tekście napisał: ,,sformułowanie jest do przyjęcia”. W ten sposób otworzona została droga do rejestracji statutu, co nastąpiło 10 listopada 1980 roku.

Pomimo moralnego, a nawet ,,technicznego” wsparcia udzielonego działaczom Solidarności Prymas nie zrezygnował z podkreślania dystansu względem nurtujących związek bieżących zagadnień. Wciąż, jak w dniach po sierpniowym kazaniu  przypominał, że jest Prymasem całego kraju, całej Polski, a nie tylko stoczniowców czy robotników. Chciał zatem zachować ,,nadrzędne stanowisko”: ,,Mogą być takie sytuacje, w których to nadrzędne stanowisko będę musiał wykorzystać. Proces transformacji społeczeństwa trwa. Ludzie sami już mocno trzymają się swojego dążenia i nie trzeba dolewać oliwy do ognia”. Prymas nie chciał mieszać się w doraźne spory i wplątywać Kościół w jakiekolwiek rozgrywki wewnętrzne, również te toczące się w łonie demokratycznej opozycji. Miał bowiem świadomość, że nie tylko partia czy tzw. koncesjonowani katolicy (PAX, ChSS, ODiSS, Znak itd.) są podzieleni, ale też obóz „Solidarności”.

Rewolucyjna dynamika KOR i jej reperkusje międzynarodowe 

Od początku Prymas, a wraz z nim inni biskupi, negatywnie zapatrywał się na rolę i aktywność środowiska KOR (Komitet Obrony Robotników założony w 1976 roku w reakcji na represje, jakim władza poddała uczestników robotniczych protestów). W Pro memoria z 9 listopada to właśnie działaczom KOR przypisał odpowiedzialność za obecne w łonie „Solidarności” tendencje odśrodkowe. Są one ,,podtrzymywane przez KOR i przez jedną frakcję z PZPR, która posługuje się KOR-em do walki z drugą frakcją partyjną. To są powody, dla których muszę bacznie obserwować i czekać”. Biskupi, a wśród nich Prymas, jak słusznie dowodzi dr Rafał Łatka uważali w gruncie rzeczy KOR za organizację o charakterze rewolucyjnym, która próbuje wykorzystać „Solidarność” do osiągania własnych zamiarów. Prymas sądził ponadto, że nie cofnie się ona przed instrumentalizacją nawet kwestii bezpieczeństwa Polski. 

Zarzut tego rodzaju nasuwał się nie tylko w następstwie wspomnianego artykułu Jacka Kuronia w ,,Robotniku”, ale też pod wpływem publicystyki Jerzego Giedroycia w paryskiej ,,Kulturze” wywołanej, zdaniem Kardynała, przez nieodpowiedzialne opinie Kuronia. Na temat ryzyka poświęcenia Polski na rzecz światowej rozgrywki sił lewicowych Prymas bardzo dobitnie wypowiedział się w korespondencji z prof. Konradem Górskim: ,,Wkładam wysiłek – w miarę moich nakazów sumienia – by uchronić Polskę od losów poligonu w walce z Rosją, do czego zmierzają niektóre ośrodki zagraniczne. Jest im wszystko jedno, że w tej walce ofiarą może paść ojczyzna. Zdrowy ruch społeczno-zawodowy „Solidarności” ma swoje doniosłe osiągnięcia. Ale przenikanie tego dążenia programem destrukcyjnym sił międzynarodowych, które chcą kosztem Polski rozprawić się ze światowym komunizmem, uważam za szaleństwo”. W ten sposób, pośrednio, zdezawuowany został ,,dogmat nieomylności” wschodniej polityki lansowanej przez redakcję ,,Kultury”. Prymas rozumiał o wiele lepiej niż wielu także współczesnych jej admiratorów, że ofensywa przeciwko Moskwie i wyzwalanie zależnych od niej nacji nie może odbywać się wciąż kosztem osamotnionej Polski. Nie może ona, motywowana choćby najbardziej wzniosłymi hasłami, jak to zwykle bywało praktycznie w pojedynkę stawiać czoła imperialnej potędze Kremla. Obowiązkiem osób odpowiedzialnych zaś jest dbać w pierwszej kolejności o bezpieczeństwo własnego narodu.

Dziedzictwo antykościelnych uprzedzeń

 Jeśli chodzi o sam KOR Kardynał sądził, że nie brakuje w nim osób kierujących się ,,zasadą «im gorzej, tym lepiej» - dla nas. A o Polsce mało myślą. Walą w Blok kosztem życia Polaków”. Dostrzegał też wyraźnie niechęć wielu reprezentantów tego zasłużonego skądinąd gremium i środowiska, wymierzoną w Kościoła i jego hierarchię. W liście do Ojca Świętego z 8 stycznia 1981 roku stwierdził, że ,,koła laickie (…) chciałyby odciągnąć «Solidarność» od ciążenia jej ku Kościołowi, z obawy, by nie wytworzył się «polityczny klerykalizm», który dążyłby do stworzenia partii katolickiej”. Sam Prymas, choć dostrzegał u Lecha Wałęsy dążenie, aby ,,zrobić z «Solidarności»” związek konfesyjny, wyznaniowy, uważał, że nie należy wcale zakładać nowego stronnictwa katolickiego. Sądził, że „Solidarność” ma być na pewno inspirowanym nauką chrześcijańską szerokim forum związkowym, ale nie czymś w rodzaju politycznego reprezentanta Kościoła. KOR natomiast miał, zdaniem Kardynała, własny ukryty projekt, którym jest opanowanie „Solidarności” i narzucenie jej politycznego programu bezpośredniej walki o władzę. Trzeba powiedzieć, że spostrzeżenia Prymasa w pełni potwierdziły się już w wolnej Polsce, na początku lat 90. w postaci tzw. ,,wojny na górze”, czyli zaognienia konfliktu między solidarnościową lewicą i prawicą, którego kluczowym elementem był antyklerykalizm czy wręcz wrogość do Kościoła ze strony lewicy. Prymas widział to zagrożenie już w momencie samych narodzin „Solidarności” i w pierwszych miesiącach jej istnienia. W lutym 1981 roku mówił w nawiązaniu do postawy niektórych ,,korowców”, w trakcie posiedzenia Rady Głównej: ,,Ciekawa rzecz, że ci ludzie mają jakąś ogromną niechęć do Kościoła. Ja to nazywam nową próbą organizowania kontestacji przeciwko Kościołowi”.

Ogólnie rzecz biorąc, wypada zgodzić się z opinią dr. R. Łatki, że Kościół w Polsce pod przewodnictwem Prymasa Wyszyńskiego nie oceniał „Solidarności” i tego wszystkiego, co się w niej działo wyłącznie pozytywnie. Tak nie było i być nie mogło. „Solidarność” już od zarania swych dziejów była zbyt zróżnicowaną pod względem ideowym rzeczywistością i ścierało się w niej ze sobą wiele destruktywnych tendencji. Prymas pragnął uchronić związek przed dezintegracją i grą niszczycielskich ambicji. To dlatego zalecał umiar i skoncentrowanie się na pracy społecznej, zakładając, że samo powołanie do życia związku wywoła w społeczeństwie falę odnowy, której nikt już nie zdoła zatrzymać. ■

Tekst ks. Piotr Jaroszkiewicz
Zdjęcie: commons.wikimedia/anefo

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!