TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 08:20
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Ponad szczytami Andów

Ponad szczytami Andów

Rok 2018 w naszym kraju poświęcony został Ernestowi Malinowskiemu, bo w tym roku przypada 200. rocznica jego urodzin. Pomnik upamiętniający tego Polaka możemy zobaczyć na przełęczy Ticlio, położonej o 11 metrów wyżej od szczytu Mont Blanc. Peruwiańczycy do tej pory go pamiętają, gdyż dzięki niemu w XIX wieku powstała najwyżej położona na świecie Centralna Kolej Transandyjska, na dodatek łącząca Pacyfik z Atlantykiem.

Wprawdzie już mniej niż więcej miesięcy zostało do końca roku 2018, ale naprawdę warto „wyciągnąć” na światło dzienne mało znaną u nas postać Ernesta Malinowskiego i dzieło jego życia. Możemy być dumni, że ten inżynier urodził się w naszym kraju i przyznawał się do swoich polskich korzeni.

Syn szlachcica i córki wojewody
Ernest był synem Jakuba, bogatego szlachcica wołyńskiego, oficera armii Księstwa Warszawskiego i Anny Świejkowskiej, córki Leonarda Marcina Świejkowskiego, wojewody podolskiego. Przyznam, że czytając informacje o Erneście Malinowskim natrafiłam na różne daty i miejsca jego urodzin. I tak pojawiły się: 1815 rok i Różyczno (pow. Płoskirów), 1808 rok i Różyczna, obecnie dzielnica miasta Chmielnicki na Ukrainie, 1808 rok i Wołyń oraz w końcu 5 lutego 1818 rok. Natomiast w aktach osobowych Ernesta Malinowskiego przechowywanych we Francji pojawia się data urodzenia 5 stycznia 1818 rok. Na chrzcie w kaplicy dworu w Sewerynach na Wołyniu przyszły inżynier otrzymał imiona: Adam, Stanisław, Hipolit, Ernest i Nepomucen. Miał starszą siostrę Leontynę, brata Rudolfa i młodszego Zygmunta. W latach 1827-1831 uczęszczał do Liceum Krzemienieckiego w Krzemieńcu na Wołyniu. Jedni piszą, że trzynastoletni Ernest zaangażował się w Powstanie listopadowe na terenie Królestwa Polskiego, inni twierdzą, że nie brał w nim udziału. Wiadomo na pewno, że jego brat Rudolf wstąpił do wojska polskiego. Ojciec Jakub przygotowywał powstanie na Podolu, a następnie został posłem sejmu powstańczego. Po upadku powstania ojciec trafił do Drezna, gdzie przyjechali Ernest i Rudolf. Matka Anna z synem Zygmuntem powróciła na Wołyń. Z Drezna w trójkę, czyli Ernest, jego brat i ojciec, wyruszyli do Francji. Ernest rozpoczął studia w Paryżu, a po ich ukończeniu pracował w ramach Korpusu Inżynierów Dróg i Mostów. Między innymi jako inżynier pracował przy budowie kolei Paryż - Hawr na odcinku Paryż - Pontoise. Potem przyszedł czas na Algier i Algierię. Gdy dowiedział się, że wybuchło powstanie w Krakowie, przerwał pracę i w kwietniu 1848 wyjechał z Francji. Nie udało mu się dotrzeć do Polski przed upadkiem powstania, więc wrócił do Paryża. W końcu podpisał sześcioletni kontrakt z władzami Peru.

Linia przez Andy
W 1852 roku Ernest Malinowski wyjechał do Peru i przyjął stanowisko inżyniera rządowego. Tam największą sławę przyniosła mu linia kolejowa przez Andy, która połączyła stolicę kraju Limę z zasobnym w minerały regionem Cerro de Pasco i żyzną doliną Jauja. Były one niedostępne, bo położone na bardzo dużych wysokościach. Warto dodać, że linia kolejowa działa do dzisiaj.
Eksperci w XIX wieku ocenili projekt inżyniera Ernesta Malinowskiego za niemożliwy do zrealizowania, bo przewidywał przeprowadzenie linii kolejowej na wysokości prawie 5000 m n.p.m. Także mosty i żelazne wiadukty były wtedy jeszcze mało znane w technice. Podawano także w wątpliwość jego obliczenia. Zresztą cała realizacja była według współczesnych Malinowskiemu znawców tematu, delikatnie mówiąc, ryzykowna. A tak kilka lat temu o Malinowskim i jego dziele w felietonie „Polak doprowadził pociąg wyżej niż latają kondory” napisał prof. Ryszard Tadeusiewicz, polski automatyk i informatyk, profesor nauk technicznych, trzykrotny rektor Akademii Górniczo-Hutniczej: „Było to dzieło inżynierskie o wręcz niewyobrażalnym stopniu trudności. Trzeba było wykuć 63 tunele w ogromnych masywach górskich Andów i zbudować 30 mostów nad głębokimi górskimi przepaściami. Jeden z tych mostów (Verrugas) był w czasie, gdy Malinowski go budował, najwyższy na świecie (77 m wysokości przy 175 m długości). Do dzisiaj jadący przez ten most pasażerowie obserwują z zapartym tchem szybujące głęboko pod nimi ogromne andyjskie kondory, które jednak nie są w stanie wzbić się na zawrotną wysokość, jaką osiąga kolej transandyjska poprowadzona przez Malinowskiego w latach 1871-1876. Jej najwyższy punkt (w miejscowości La Cima) jest na wysokości 4818 m. n.p.m. Była to przez prawie dwieście lat największa wysokość, do jakiej gdziekolwiek na świecie udało się doprowadzić linię kolejową! Rekord ten pobili dopiero w 2005 roku Chińczycy, budując linię kolejową z Pekinu do Lhasy (stolicy Tybetu). Ale Chińczycy dysponowali całą technologią XXI wieku i nie szczędzili pieniędzy, gdyż chodziło im przede wszystkim o efekt propagandowy i polityczny (połączenie Tybetu z Chinami). Tymczasem Malinowski 200 lat wcześniej na andyjskim bezludziu dysponował tylko pracą rąk miejscowych robotników i swoją wiedzą inżynierską”.

Brak wszystkiego
Jak podkreśla prof. Tadeusiewicz, rzeczywiście wybudowanie tej kolei nie było łatwe, bo w pewnym momencie brakowało dosłownie wszystkiego, zaczynając od żywości i wody, aż po powietrze w wysokich Andach. „Na wysokości ponad 4 tysięcy metrów niezaaklimatyzowany człowiek zaczyna się dusić. Pomyślmy tylko, jak bardzo to było wysoko: Nasz najwyższy tatrzański szczyt, Rysy, ma wysokość 2499 m., a Malinowski pracował na blisko dwa razy większej wysokości, krusząc skały, wnosząc i wciągając na te szczyty szyny, podkłady, dźwigary – i budując tory” – pisał prof. Tadeusiewicz. W pewnym momencie zaczęło brakować Ernestowi Malinowskiemu pieniędzy, chociaż nie była to jego prywatna budowa. Dlaczego? W tamtych czasach w Peru ze względu na krach finansowy państwo zawiesiło dotacje na budowę kolei. Ostatecznie przedsiębiorstwo Meiggsa kontynuowało budowę z własnych funduszy. Pieniądzie dołożył też Malinowski. „Malinowski nie chciał porzucić niedokończonego dzieła, dopłacał więc do dalszej budowy z własnej kieszeni i nie pobierał żadnego wynagrodzenia. Był on ambitnym człowiekiem i genialnym inżynierem, więc cieszę się, że jeden z ekspresów łączących obecnie Kraków z Warszawą nosi właśnie jego imię” - tyle prof. Tadeusiewicz o Malinowskim.

Mennica i fort
Dokonania Ernesta Malinowskiego nie kończą się na wybudowaniu Centralnej Kolei Transandyjskiej. W Peru ma jeszcze na swoim koncie między innymi projekt Mennicy Państwowej, brukowanie ulic i placów w Arequipie w ramach odbudowy miasta po zniszczeniach wojennych. Do tego fortyfikował port Callao koło Limy i walczył na wałach fortu Santa Rosa z Hiszpanami atakującymi Peru. W obronie portu zastosował sporo nowatorskich rozwiązań inżynieryjnych. Rząd peruwiański docenił jego zasługi. Malinowski otrzymał dyplom, medal i honorowe obywatelstwo Peru. W czasie wojny pomiędzy Peru a Chile Malinowski wyjechał do Ekwadoru, gdzie pracował przy budowie linii kolejowej Guayaquil - Quito. Tam wśród szczytów gór Kordyliery Zachodniej nadzorował prace na odcinku „Chimbo” i „Sibambe”.

Inteligentny i nieśmiały
Oprócz języków polskiego i rosyjskiego Malinowski znał jeszcze angielski, francuski i hiszpański oraz literaturę klasyczną, jemu współczesną w tych trzech językach. Pracował na uniwersytecie. Mmieszkał w hotelu przy Portal de Botoneros 52. Prowadził otwarty dom, przyjmował peruwiańskich dygnitarzy, zagranicznych dyplomatów, naukowców i dziennikarzy. Urządzał krótkie wycieczki koleją dla dyplomatów i fachowców. Nigdy się nie ożenił. Uważano go za osobę inteligentną, elegancką, równocześnie nieśmiałą i nieco smutną.
Zmarł na atak serca 2 marca 1899 roku w swoim apartamencie hotelowym w Limie. Pochowany został 3 marca na cmentarzu Presbitero Maestro wśród grobów wieloosobowych, lecz w następnym roku na życzenie prezydenckiej rodziny Prado przeniesiono jego zwłoki w miejsce grobów pojedynczych.
W 1999 roku na przełęczy Ticlio, w najwyższym punkcie Kolei Transandyjskiej, postawiono pomnik upamiętniający Ernesta Malinowskiego. Jego projekt wykonał rzeźbiarz prof. Gustaw Zemła. Ponad siedmiometrowy monument wykonany został w Polsce ze strzegomskiego granitu i nawiązuje stylem do budowli indiańskich. W jego zwieńczeniu znajduje się podobizna Malinowskiego. Na momumecie umieszczno również godła polskie i peruwiańskie oraz dwujęzyczny napis „Ernest Malinowski 1818-1899. Inżynier polski, patriota peruwiański, bohater obrony Callao 1866, budowniczy Centralnej Kolei Transandyjskiej”. Na koniec dodam, że wśród miejsc, gdzie został upamiętniony Malinowski, jest również nasza diecezja. W styczniu 2017 roku z inicjatywy Dyrekcji Zespołu Szkół Budowlano-Energetycznych, Rady Rodziców i młodzieży szkolnej imię Ernesta Malinowskiego nadano Technikum nr 3 i Zasadniczej Szkole nr 3 w ZSBE w Ostrowie Wielkopolskim.

Tekst Renata Jurowicz
Zdjęcie: Kurier kolejowy

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!