Polski opłatek i post bez postu
Wigilia Bożego Narodzenia – na wieczerzę przygotowujemy opłatki i potrawy różne w zależności od regionu Polski, ale zawsze postne. Czemu w ten dzień Polacy dzielą się opłatkiem nawet wtedy, gdy są daleko od ojczyzny? I dlaczego jesteśmy przywiązani do tradycyjnych postnych potraw?
Sięgająca późnego średniowiecza tradycja dzielenia się opłatkiem najbardziej kultywowana jest właśnie w naszym kraju, w Polsce. To podkreśla m.in. ks. prof. Józef Naumowicz, który tematy związane z narodzinami Bożego Narodzenia bada od lat, a z którym miałam kiedyś okazję porozmawiać. Zresztą tak jest nie tylko w wywodach naukowców, ale i w życiu, bo już za tydzień w niedzielę większość z nas zasiądzie z bliskimi do wigilijnego stołu, wcześniej weźmiemy do ręki opłatek składając życzenia. Z postem w czasie wieczerzy zwanej u nas wigilią jest podobnie, bo chyba nikt z nas nie przygotuje na nią na przykład indyka czy gęsi jak we Francji, dziczyzny w sosie śliwkowym jak w Belgii – chociaż brzmi smakowicie, kaczki jak w Austrii, czy nawet naszego swojskiego schabowego albo kurczaka. Ktoś powie: w Polsce w Wigilię obowiązuje post i tu pojawia się pewne ale... Zacznijmy jednak od opłatka, także tego, którego historię poznałam na portalu kresy.pl, a ma on już 80 lat i zachował się wspaniale.
Coraz bielszy
Znane nam z wigilijnego stołu opłatki wypiekane są w formie bardzo cienkich płatków z mąki i wody, bez dodatku zakwasu. Polacy czasami nazywają je białym chlebem, chociaż jak mówią specjaliści od ich wypieku, po wyjęciu z formy nie jest on śnieżnobiały, tylko przez około tydzień lekko żółty, ale już miesiąc później nabiera bieli. Dobrze przechowywany im jest starszy, tym robi się bielszy. Przyznam, że wcześniej o tym nie słyszałam.
Opłatki wigilijne przypominają nam hostię i komunikanty jakie widzimy w kościołach i potem w czasie przeistoczenia stają się Ciałem Jezusa. Wigilijna forma opłatka miała się pojawić w XVI wieku, wtedy zastosowano nowy sposób ich wypiekania. Najpierw metalowe kształtki na żelaznych szczypcach grawerowano różnymi figurami i scenami o treści związanej z Bożym Narodzeniem. Potem wlewano w nie ciasto, dociskano i pieczono na ogniu. Historycy piszą, że „Na ziemiach Rzeczpospolitej opłatek zaczął pojawiać się przy okazji świąt Bożego Narodzenia, kiedy katolicka szlachta zaczęła się nim łamać wraz z bliskimi. Opłatek co najmniej od XIX i do początku XX wieku był także wykorzystywany do wytwarzania ozdób świątecznych”. To na ziemiach polskich. Z kolei, jak podkreślił ks. prof. Naumowicz, pierwsze opłatki wieszane na drzewie świątecznym pojawiły się w Alzacji w XVII wieku, ale miały one charakter dekoracyjny i symboliczny. Chociaż były niekonsekrowane, hostie przywoływały w symboliczny sposób misterium wcielenia Boga.
Znak Jezusa
Jak to się stało, że opłatkiem zaczęto dzielić się przy wigilijnym stole? Nazwa opłatek pochodzi od łacińskiego słowa oblatum, które oznacza dar ofiarny. Korzenie ma to w obchodach Bożego Narodzenia, a ich pierwszy opis zachował się z IV wieku. „Wynika z niego, że uroczystość zaczynała się od całonocnego czuwania. Zresztą samo słowo wigilia w języku łacińskim oznacza czuwanie” – zauważył ks. prof. Naumowicz. Było ono wypełnione śpiewem hymnów i psalmów, a także czytaniami biblijnymi ze Starego, jak i Nowego Testamentu. Centralnym momentem była Msza św. sprawowana około północy, a po niej następowały kolejne radosne modlitwy i śpiewy dziękczynienia i uwielbienia. Taka całonocna wigilia kończyła się agapą, czyli braterską ucztą miłości. Tym, którzy ze względu na stan zdrowia czy wiek nie mogli uczestniczyć w czuwaniu z agapą zanoszono jedzenie do domu.
Na dodatek w starożytnym Kościele Mszę św. nazywano łamaniem chleba. „Poza chlebem niekwaszonym, wypieczonym w formie hostii, który był przeznaczony do konsekracji w czasie Mszy Świętej i który wierni przyjmowali w czasie Komunii, w ofierze składano także inne chleby, które celebrans jedynie błogosławił na koniec liturgii i które spożywano w czasie agapy lub zanoszono tym, którzy nie mogli uczestniczyć w Eucharystii, zwłaszcza wdowom, osobom chorym, sierotom” (ks. prof. Naumowicz). Dlaczego przypominam te fakty z przeszłości? Nasze wigilijne opłatki, które przynosimy z kościoła, też są pobłogosławione, inni mówią poświęcone. Pozostaje jeszcze pytanie, co z tymi, które można kupić w sklepie, bo nawet opłatki niestety zostały skomercjalizowane.
Natomiast łamanie się opłatkiem to w najgłębszej istocie - dzielenie się z drugim człowiekiem miłością, pokojem, przebaczeniem. „Opłatek jest znakiem Jezusa, który narodził się w „domu chleba”, bo to dokładnie oznacza nazwa Betlejem – po narodzeniu został złożony w żłobie niby pokarm dla innych i który o sobie mówił, że jest prawdziwym chlebem. Dlatego dzielenie się opłatkiem, to dzielenie się Jezusem” (ks. prof. Naumowicz).
Boże dopomóż
Obecnie dzielenie się opłatkiem nie jest znane w całym Kościele. Najpierw ten zwyczaj pojawiał się w późnym średniowieczu w Europie Środkowej, potem rozwinął się w XVI-XVII wieku. Teraz najbardziej kultywowany i zakorzeniony jest w tradycji polskiej. Nie znany jest w krajach Europy Zachodniej, ani na drugiej półkuli w Ameryce, oczywiście poza Polonią. - Kiedy na Boże Narodzenie Polacy wysyłali swoim zagranicznym znajomym opłatki w listach, adresaci często nie wiedzieli, co to oznacza – zauważył ks. prof. Naumowicz.
Polacy starali się o opłatek na święta Bożego Narodzenia nawet w sytuacjach ekstremalnych i niezwykle trudnych, jak w przypadku zesłańców, którym brakowało dosłownie wszystkiego i głodowali. Znakiem tego jest zachowany do dzisiaj opłatek wraz z życzeniami, który Polacy, przymusowo wysiedleni na Daleką Północ w okolice Archangielska, wysłali w 1942 roku do Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Kujbyszewie w niewielkiej teczce wykonanej z czarnego papieru. Po tylu latach na zewnętrznej stronie opłatka widać wizerunek hostii z literami IHS zwieńczonymi krzyżem, obok gałązkę choinki ze świeczkami, a nad całością napis: „Boże dopomóż nam powrócić do wolnej Ojczyzny. Ziemia Archangielska 1941”. Latem 1994 roku trafił on do Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Przekazał go mieszkający wtedy na Florydzie Zygmunt Sroczyński, pracownik Ambasady RP w Kujbyszewie w czasach ZSRR w latach 1941-1943.
Na zewnętrznej okładce teczki jeden z zesłańców namalował obrazek ukazujący zasypaną śniegiem polską wieś i ludzi idących na Pasterkę do pobliskiego kościoła. Pod obrazkiem widnieje napis: „Z Życzeniami Świątecznymi”. Na rogach teczki przyklejono trójkątne skrawki papieru, przedstawiające ręcznie narysowanego białego orła na czerwonym tle. Wśród pożółkłych papierów w teczce znajduje się luźna kartka, na którą zesłańcy nakleili malutki obrazek przywieziony z Polski, przedstawiający aniołów klęczących przed nowo narodzonym Jezusem. Wokół obrazka ktoś przykleił zasuszone syberyjskie kwiaty, a na dolnej części kartki namalował biało-czerwony napis: „Wesołych Świąt”. „Niestety, Ambasada RP w Kujbyszewie nie była już w stanie spełnić nadziei i oczekiwań Polaków czekających z wytęsknieniem na powrót do Polski. Cztery miesiące później ZSRR jednostronnie zerwał stosunki dyplomatyczne z rządem polskim na emigracji, a personel ambasady w Kujbyszewie musiał się ewakuować do Iranu. Fakt ten dla Polaków, którzy zostali w Sowietach na łasce NKWD, był tragedią nie do opisania” (kresy.pl).
Około 200 dni
W naszych domach obok wigilijnego opłatka podaje się postne dania, jednak czy w Polsce w wigilię Bożego Narodzenia obowiązuje post i dlatego nie jemy mięsa? Kiedyś taki post tuż przed świętem Bożego Narodzenia obowiązywał w całym Kościele, by przez niego, przez wyrzeczenie i pokutę przygotować duszę i ciało do przeżywania świąt oraz przypomnieć prawdy właściwe dla niego. Miało to również zachęcać do jałmużny, która kiedyś była integralną częścią postu.
Według wydanego w 1917 roku Kodeksu prawa kanonicznego każdy katolik był zobowiązany do przestrzegania przepisów postnych wielokrotnie w ciągu całego roku. Dla naszych przodków post nie był czymś wyjątkowym, według wyliczeń historyków dni związanych z obowiązkiem postu w ciągu roku było aż około 200. W Wigilię zabraniały one spożywania mięsa i rosołu na mięsie, natomiast bez przeszkód można było jeść nabiał czy przyprawy pochodzenia zwierzęcego, a także ryby oraz zwierzęta wodne, które mają zimną krew, a więc także żyjące w wodzie gady i płazy.
Wyjątkowy charakter
Dopiero w związku z Soborem Watykańskim II mocno złagodzono posty w Kościele. W Konstytucji apostolskiej Paenitemini wydanej w 1966 roku papież Paweł VI ograniczył liczbę dni pokutnych w roku. Oprócz Wielkiego Postu były nimi tylko wszystkie piątki, w które nie można było jeść mięsa, chyba że właśnie w ten dzień przypadłoby święto nakazane. Od spożywania mięsa należało powstrzymać się również w Środę Popielcową, w którą, podobnie jak w Wielki Piątek, obowiązywał także post ilościowy (przypomnę to trzy posiłki w ciągu dnia, w tym jeden do syta). Po wprowadzaniu zmian Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński w imieniu polskich biskupów zwrócił się do papieża Pawła VI, by w naszym kraju zachować post jakościowy (wstrzemięźliwość od spożywania mięsa) w Wigilię Bożego Narodzenia. Paweł VI zgodził się, uwzględniając wielowiekową tradycję. Ale obecnie obowiązujące Prawo kanoniczne nie przewiduje postu 24 grudnia. Zmieniono też brzmienie Przykazań kościelnych. Jak informowało KAI w 2013 roku polscy biskupi przyjęli nowelizację tych przykazań, a potem ogłosili ich wyjaśnienie. Stąd wiadomo, że przykazanie IV, czyli „Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w czasie Wielkiego Postu powstrzymywać się od udziału w zabawach”, nie przewiduje postu w Wigilię Bożego Narodzenia. Prawo nie wymaga od nas postu, ale biskupi już wtedy zachęcali do zachowania wstrzemięźliwości także w Wigilię Narodzenia Pańskiego, czyli zachowania polskiej tradycji bezmięsnej wigilijnej wieczerzy „ze względu na wyjątkowy charakter tego dnia oraz kilkuwiekową tradycję”. Dlaczego jeszcze mamy pościć? Wigilia to zawsze jakby wstęp do święta i przez małe wyrzeczenie, jeszcze bardziej możemy skupić się na tym, co najważniejsze (w Wigilię Bożego Narodzenia to wcielenie Chrystusa), a nie na nas samych. Oczywiście, „jeśli ktoś nie zachowa w dniu Wigilii Bożego Narodzenia postu, nie łamie żadnego z przykazań i nie grzeszy. Jest to jednak dobry, piękny i pożyteczny zwyczaj” (KAI).
Warto jeszcze pamiętać, by podczas wigilijnej wieczerzy wspólnie modlić się i odczytać fragment Ewangelii o narodzeniu Jezusa. Chodzi o to, by nie stracić z tych świąt tego, co najważniejsze. ■
Renata Jurowicz
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!