TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 21 Sierpnia 2025, 07:42
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Polscy niezniszczalni Mikołaj Sikatka

Polscy niezniszczalni Mikołaj Sikatka

Ciekawa jestem, czy ktoś z Państwa słyszał o tym, że jeden z pięciu tzw. polskich niezniszczalnych mieszkał w niegdysiejszej Guberni Kaliskiej?

Na początek przypomnę, że ponad 100 ciał głównie świętych i błogosławionych Kościoła katolickiego nie poddało się procesom rozkładu. Niektóre z nich po latach obficie krwawią, a w dotyku nie różnią się od ciał osób żyjących. Niektóre ekshumowano kilkanaście razy i za każdym razem komisje badaczy wydają opinię: „To sprzeczne z prawami natury”. A jednak to dzieje się naprawdę i dotyczy ciał świętych i błogosławionych; m.in. św. Jana Vianneya, bł. Pauli Frassinetti, bł. Bernadetty z Lourdes.
Nie brak sceptyków oskarżających Kościół katolicki o fałszerstwo mające ugruntować wiarę. Do tej pory nie ma przekonującego, zadowalającego wyjaśnienia fenomenu samoistnej konserwacji ciał. Rzesze wiernych uważają zjawisko za cudowne. O tym, iż Mikołaj Sikatka, wizjoner z Lichenia, w stosunku do którego akurat nie wszczęto procesu beatyfikacyjnego, ale który, jak mówi tradycja, umarł w opinii świętości, jest jednym z pięciu tzw. polskich niezniszczalnych, wie dziś zaledwie garstka osób.

Imię po biskupie Miry
Mikołaj Sikatka vel Sikacz – bo to o nim mowa - przyszedł na świat w Grąblinie 10 grudnia 1787 roku i możemy śmiało domniemywać, że nie przypadkiem otrzymał on na chrzcie imię biskupa z Miry. Gdy przeglądamy dziewiętnastowieczne księgi metrykalne, z łatwością zauważamy, że dzieci urodzone w grudniu otrzymywały zwykle imiona Mikołaj, Maria i Łucja, czyli imiona grudniowych wielkich świętych. Podobnie rzecz się miała w pozostałych miesiącach: w marcu królowało imię Józef i Kazimierz, w kwietniu Wojciech i Jerzy, w maju Stanisław i Magdalena. Jego rodzice nosili imiona Wojciech i Magdalena i mieli jeszcze dwóch synów.
W księgach metrykalnych parafii licheńskiej nazwisko Mikołaja zapisane jest jako Sikacz, jego bracia również noszą nazwisko Sikacz. Mimo tego, że Mikołaj spędził 70 lat w maleńkiej, zatopionej wśród lasów wiosce, końcówka jego życia okazała się nad wyraz interesująca. Żeby nie powiedzieć spektakularna. Jego życiowa misja do dziś owocuje równie spektakularnie, jednak jego ziemskie dni nie były wcale proste. Dlaczego?

Trzy żony Mikołaja
Pierwsza żona Mikołaja, Tekla, była od niego pięć lat starsza. Mieli czworo dzieci. Najstarszym z nich był Jakub (ur. 1805), drugim Kazimierz (ur. 1811), trzecim Franciszek (ur. 1817), najmłodsza, czwarta pociecha nosiła imię Ludwika (ur. 1825). W 1832 roku Mikołaj grzebał żonę, a kilka miesięcy później, siedmioletnią wówczas, córeczkę. Miał wtedy 45 lat. Długo nie był wdowcem, bo jeszcze tego samego roku ożenił się z wdową Maryanną, która liczyła sobie lat 60. Byli małżeństwem przez 20 lat. W 1852 roku Maryanna zmarła, a Mikołaj przed końcem roku pojął za żonę kolejną wdowę Kunegundę. Tym razem żona była od niego młodsza o 23 lata.
Fakt, że Mikołaj dwukrotnie żenił się w tym samym roku, w którym wdowiał, nie świadczy raczej o jego fascynacji płcią przeciwną. W tamtym okresie wdowy i wdowcy, zwłaszcza na wsiach, bardzo szybko wchodzili w nowe związki małżeńskie z bardzo prozaicznych przyczyn. Wdowę musiał ktoś utrzymywać, ktoś musiał pracować w polu – tym kimś był mężczyzna. Wdowiec natomiast, potrzebował kobiety, która by mu gotowała, prała, czy jak w przypadku starzejącego się już Mikołaja zwyczajnie się o niego troszczyła. Możemy zaryzykować stwierdzenie, że te małżeństwa były rodzajem umowy o wzajemnej pomocy. W 1855 roku Mikołaj pochował swoje drugie dziecko – Jakuba.
W latach 1850–1852 Mikołaj Sikatka był świadkiem objawień maryjnych na terenie Lasu Grąblińskiego, gdzie często modlił się przed zawieszoną na sośnie kapliczką z niewielkim obrazkiem. Maryja miała mu przepowiedzieć odrodzenie Polski, epidemię cholery i inne wydarzenia. W objawieniach wzywała też do wzniesienia kościoła ku jej czci – obecnej bazyliki.
Niepokój władz carskich wzbudziło objawienie, w którym Maryja trzymała na piersiach białego orła (wyglądała zresztą tak samo jak w relacji Tomasza Kłossowskiego, który to w roku 1844 umieścił w Grąblinie odnaleziony wcześniej mały obrazek), toteż pasterz, po przesłuchaniu u wójta Gosławic, został przekazany władzom powiatowym w Koninie, a następnie aresztowany (ponoć więziony w podziemiach konińskiego ratusza) i poddany torturom, nie wpłynęło to jednak na jego postawę i nie doprowadziło do zmiany zeznań. Wyszedł z więzienia dzięki fałszywemu zaświadczeniu lekarskiemu, stwierdzającemu chorobę psychiczną.

Epidemia cholery
W roku 1852 w Europie wybuchła epidemia cholery, która dotknęła również Wielkopolskę. Przypomniano sobie wtedy o objawieniach, wzmógł się kult otaczający licheński obraz, co wzbudziło zainteresowanie tym razem władz kościelnych.
Biskup kujawsko-kaliski – Walenty Maciej Tomaszewski postanowił przesłuchać zarówno Mikołaja Sikatkę, jak i osoby utrzymujące, że zostały uzdrowione. Obraz został uznany za charyzmatyczny i cudowny, postanowiono go zatem przenieść do kościoła Matki Bożej Częstochowskiej w Licheniu Starym.

Włosy Mikołaja
Jak mówi tradycja, opowieści Mikołaja o tym, że widział Maryję i otrzymał zadanie przekazania ludziom jej słów, budziły nie tylko niedowierzanie, ale i szyderstwa. Maryja miała wtedy uczynić znak, który sprawi, że Mikołaj stanie się wiarygodny w tym, o czym mówi. Sikatka miał wówczas zupełnie białe włosy, Matka Boża natomiast miała przywrócić im dawny, ciemny kolor. Nie istniały wtedy salony fryzjerskie, w których włosy by farbowano, więc okoliczna ludność uznała zmianę koloru włosów Mikołaja za potwierdzenie prawdziwości jego słów.

Ekshumowane ciało nie nosiło oznak rozkładu
Sikatka miał poznać od Maryi datę swojej śmierci. Nie ukrywał tego. Zapowiadał, że umrze 23 kwietnia 1857 roku i rzeczywiście tak się stało. Gdy po 40 latach dokonano ekshumacji jego ciała, w czasie budowy pomnika ku czci pasterza, okazało się, że było ono w nienaruszonym stanie. W 1910 roku, pisano o tym nawet w wydawanym w Warszawie czasopiśmie „Kłosy”. Pomnik ten został zburzony w czasie II wojny światowej.
W roku 1975 w 125. rocznicę objawień wystawiono Mikołajowi Sikatce pomnik - mauzoleum. W księdze metrykalnej z 1857 roku, przy akcie jego zgonu, podkreślono, że Mikołaj był „z łaski dworu utrzymywany”, był on bowiem fornalem i pasterzem w majątku Kwileckich. Jako ciekawostkę dodam, że Mikołaj zmarł dokładnie w południe, podczas gdy wizjoner Tomasz Kłossowski z Izabelina, żołnierz napoleoński, zmarł dokładnie o północy.

Aleksandra Polewska-Wianecka

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!