TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Sierpnia 2025, 19:19
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Podpora w trudnościach

Podpora w trudnościach

Jak trwoga to do Boga? Nie. Święty Józef pokazuje, że stałe trwanie w Bożej obecności jest znacznie lepszym panaceum na trudności.

Kolejne, już czwarte, nowe wezwanie w Litanii do św. Józefa w języku łacińskim brzmi Fulcimen in difficultatibus i pochodzi ze wstępu do Listu apostolskiego papieża Franciszka Patris corde. Co prawda, jeśli sięgniemy do oficjalnego polskiego tłumaczenia tego listu znajdziemy tam wyrażenie „pomocnik w chwilach trudnych”, ale łacińskie fulcimen dosłownie oznacza podporę, kolumnę. Dlatego w litanii postanowiono powtórzyć polskie słowo „podporo”, które już w niej się pojawia, zresztą tuż obok, w zwrocie „podporo rodzin” (jednak w tym przypadku jest ono tłumaczeniem łacińskiego columen). To tyle jeśli chodzi o etymologię. 

Niezauważalny wsparciem dla niezauważalnych

Sięgnijmy na początek do listu Patris corde. Papież wyjaśniając, dlaczego postanowił napisać ten list, przypomina kontekst, a mianowicie trudny czas pandemii, kiedy okazało się, że wiele osób, które wspierają potrzebujących, nie pojawia się na pierwszych stronach gazet: „Lekarze, pielęgniarki i pielęgniarze, pracownicy supermarketów, sprzątacze, opiekunowie i opiekunki, kierowcy samochodów dostawczych, siły porządkowe, wolontariusze, kapłani, zakonnice i wielu innych, którzy zrozumieli, że nikt nie ratuje się sam. Ileż osób codziennie praktykuje cierpliwość i napełnia innych nadzieją, starając się nie siać paniki, ale współodpowiedzialność. Iluż ojców, matek, dziadków i babć, nauczycieli pokazuje dzieciom, poprzez codzienne gesty, jak stawiać czoło kryzysowi i go pokonywać, dostosowując zwyczaje, podnosząc wzrok i zachęcając do modlitwy. Ileż osób modli się, ofiarowuje i wstawia w intencji dobra wszystkich. Wszyscy mogą znaleźć w św. Józefie, mężu, który przechodzi niezauważony, człowieku codziennej obecności, dyskretnej i ukrytej, orędownika, pomocnika i przewodnika w chwilach trudnych. Św. Józef przypomina nam, że ci wszyscy, którzy są pozornie ukryci lub na drugiej linii, mają czynny udział w historii zbawienia. Im wszystkim należy się słowo uznania i wdzięczności”.

Z tego tekstu wynika jasno, że papież nadając ten nowy tytuł św. Józefowi, nie ma na myśli wielkich cierpień czy nieszczęść (do tych cięższych gatunkowo sytuacji mamy już przecież w litanii wezwania Pociecho nieszczęśliwych i Patronie cierpiących), ale raczej codzienne trudności, czasami nawet niezauważalne na zewnątrz, podobnie jak niezauważalna może być pomoc w takich sytuacjach, które mogą, ale nie muszą, doprowadzić do większych cierpień czy nieszczęść, ale mogą też być okolicznościami, w których się wzrasta, krzepnie i osiąga dojrzałość. Również w takich sytuacjach  może nam pomóc, może nas „podeprzeć” św. Józef. 

Jakie trudności przeżywał Święty Józef?

Wiadomo, że nie jest rzeczą prostą określenie, czy coś jest zwykłą trudnością, którą z łatwością da się pokonać, czy też wielkim nieszczęściem, którego brzemię trzeba nieść przez całe życie. Są ludzie, którzy potrafią sobie dobrze poradzić nawet z tak wielką tragedią, jak odejście kogoś bliskiego i kochanego, a są inni dla których wielkim problemem jest uciskająca gumka w majtkach, a największym dramatem to, że w kawiarni nie ma mleka sojowego do cappuccino.

Św. Józef był człowiekiem sprawiedliwym. Nie będziemy teraz po raz kolejny wchodzić w tłumaczenie biblijnego znaczenia tego określenia, ale można przyjąć jako pewnik, że potrafił przyłożyć właściwą miarę nie tylko do wykonywanych przez siebie drewnianych przedmiotów, ale jeszcze bardziej do napotykanych w życiu trudności. Z pewnością do największych należały dylematy związane z okolicznościami, w jakich jego Małżonka stała się brzemienną i konsekwencje przyjęcia jej do swego domu. A może jeszcze większą trudnością, jakiej musiał stawić czoła, będzie sytuacja 12 lat później, kiedy przez trzy dni będzie szukał swojego młodocianego synka w Jerozolimie?

 Dalej, cofając się jeszcze w czasie, niebanalną trudnością, tak z punktu widzenia rodzinnego, jak i zawodowego, była okoliczność ucieczki do Egiptu: konieczność zapewnienia bezpieczeństwa swoim najbliższym, ale też i kwestia ewentualnych klientów swojego warsztatu, których trzeba było odprawić z kwitkiem, narzędzi, które ewentualnie należało zabrać ze sobą, aby móc wykonywać zawód na wygnaniu, znalezienie nowych klientów. W tym wszystkim na pewno bardzo mu się przydało jego bezgraniczne zaufanie Bogu, ale też i to, co papież w Patris corde nazwał twórczą odwagą, która „ujawnia się szczególnie wtedy, gdy napotykamy na trudności. W obliczu trudności można bowiem zatrzymać się i zejść z pola walki lub jakoś coś wymyślić. Czasami to właśnie trudności wydobywają z każdego z nas możliwości, o posiadaniu których nawet nie mieliśmy pojęcia. (...) Nasze życie czasem zdaje się być zdane na łaskę silnych, ale Ewangelia mówi nam, że Bóg zawsze potrafi ocalić to, co się liczy, pod warunkiem, że użyjemy tej samej twórczej odwagi, co cieśla z Nazaretu, który potrafi przekształcić problem w szansę, pokładając zawsze ufność w Opatrzności. Jeśli czasami Bóg zdaje się nam nie pomagać, nie oznacza to, że nas opuścił, ale że pokłada w nas ufność i w tym, co możemy zaplanować, wymyślić, znaleźć”. 

Trudności codziennego życia

To są najbardziej znane tarapaty św. Józefa, ale nietrudno sobie wyobrazić, że również w życiu codziennym i w zwyczajnej pracy, napotykał wiele trudnych chwil. Być może o niektórych nie wiedziała nawet jego Małżonka, przecież często oszczędzamy swoim bliskim niektórych wiadomości. Możemy założyć, że nie zawsze każde zamówienie udało się wykonać zgodnie z wyobrażeniami zleceniodawcy, a co z dostawami materiałów? Na pewno wszyscy klienci płacili na czas? A mały pomocnik Jezus nigdy się nie skaleczył? I można tak wymieniać. Ale z tym wszystkim sobie doskonale radził, bo jakieś ewentualne poważne wpadki na pewno zostałyby mu zapamiętane.

Co oprócz wspomnianej już ufności w Bogu i twórczej odwagi pomagało mu w konsekwentnym radzeniu sobie z trudnościami? Otóż była to na pewno obecność Maryi i Jezusa, których chronienie stało się głównym celem życia św. Józefa. Jeśli ktoś ma za zadanie ochronę w życiu obecności Jezusa i jego Matki, nie podda się trudnościom. Ale też odchodząc nieco od wymiaru wiary, jeśli masz w życiu piękny cel, nie straszne ci trudności. One czasem są wręcz potrzebne, abyś się utwierdzał w powołaniu, abyś stawał się coraz bardziej gotowy na osiągnięcie zamierzonego celu, abyś stawał się jego godnym. 

W Bożej obecności

Św. Józef radził sobie w trudnościach, ponieważ jak każdy mąż sprawiedliwy, czyli cadyk, zawsze szukał woli Bożej, nawet tam gdzie trudno było jej się doszukać i starał się wypełnić ją jak najpiękniej. Mógł też cieszyć się stałą obecnością Jezusa w domu i miejscu pracy. Wydaje się, że to jest właśnie sedno sprawy: trudności pokonuje się w obecności Jezusa, zgodnie z Bożymi przykazaniami. Bo czasami pojawia się pokusa, aby z trudnościami poradzić sobie „na skróty”. Niektórych problemów czy trudności można się bardzo łatwo „pozbyć” i świat dzisiaj oferuje wiele takich szybkich rozwiązań. Niestety są one sprzeczne z wolą Bożą i jego przykazaniami i zamiast rozwiązania problemów stają się początkiem łańcucha innych, najczęściej znacznie gorszych trudności. Włącznie z zamknięciem sobie drogi do Nieba.

I dlatego św. Józef jest w takich sytuacjach Podporą, bo on sam mierzył się z trudnościami i zastanawiał się nad różnymi sposobami poradzenia sobie z nimi, ale stał się świadkiem tajemnicy Wcielenia i Odkupienia wraz z Maryją, właśnie dlatego, że ostatecznie za każdym razem wybierał rozwiązanie zgodne z wolą Bożą i to go ciągle jeszcze bardziej z Bogiem jednoczyło. Ale pewnie nie byłoby to możliwe, gdyby trzymał się od Boga z daleka. Trzeba się trzymać blisko Boga i w miarę możliwości nie oddalać się. Pięknie to ujął abp Fulton Sheen, który przez całe życie starał się o bliskość z Jezusem w Eucharystii i udało mu się codziennie odbyć godzinną adorację. Powiedział, że „niezależnie od wszystkich korzyści duchowych Godzina Święta po prostu nie pozwala mi na zbyt dalekie wędrówki. Przywiązanie do tabernakulum sprawia, że skraca się odległość, na którą możesz odejść w poszukiwaniu innych pastwisk”. 

Tekst ks. Andrzej Antoni Klimek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!